Odetchnąłem głęboko z ulgą. Naprawdę cieszyłem się, że mogłem nareszcie posiedzieć sam w kompletnej ciszy, która pozwalała mi się odprężyć po męczącej podróży. Bez zbędnego myślenia, opadłem na posłanie. Przywodziły mi na myśl spokojne i szczęśliwe czasy. Ukryłem nos w futrze, aby kojący zapach rozniósł się po całym umyśle. Nawet sam nie wiedziałem, gdy usnąłem.
Obudziło mnie nocne pohukiwania sowy. Otworzyłem oczy i zamrugałem kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do wszechobecnej ciemności, zalewającej całą jaskinię. Jakież było moje zdumienie, kiedy stwierdziłem, że przespałem niemal cały dzień. Uśmiechnąłem się pod nosem. W sumie mogłem przejść się na nocny spacer; bardzo je lubiłem, a wręcz ubóstwiałem.
Moje ciało odżyło, gdy uderzyła we mnie fala zimnego i rześkiego powietrza. Uwielbiałem noc. Tajemnicza i spokojna. Wtedy właśnie najlepiej mi się myślało. W otchłań mogłem puścić moje smutki i rozpacz.
Przysiadłem na brzegu rzeki. Nie mogłem dostrzec swojego odbicia. Jednak uparcie wpatrywałem się w niezburzoną noc toni. Wokół mnie świerszcze urządziły sobie koncert. Kochałem ten dźwięk.
- Peeta... - usłyszałem cichy szept. Podniosłem oczy, aby dostrzec jej sylwetkę. Na jej twarzy malowało się tak wiele uczuć. Począwszy od zdumienia, a skończywszy na rozpaczy. Mnie również zaskoczył fakt, że ją spotkałem.
- Cześć, Primrose. Usiądziesz obok mnie? - zapytałem cicho. Wadera tylko skinęła głową. Widziałem, że wciąż była zszokowana moją obecnością. Nastała niezręczna cisza.
- Znowu się spotykamy w tym miejscu. - zaśmiałem się delikatnie, jeżdżąc łapą po powierzchni wody. Prim z uwagą patrzyła na moją łapę.
< Prim? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!