UWAGA, OPOWIADANIE ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
- Kim jesteś? - spytałem i ruszyłem w stronę wadery.
Ta wycofała się i skuliła do tego okropnie drżała. Była przerażona. Choć rzadko mi się to zdarza, czułem się w chuj zmieszany.
- Ej nie bój się... - powiedziałem przymilnie. - Nie skrzywdzę cię.
Po tych słowach wzrok wadery przeniósł się na mnie. Zniżyłem łeb, praktycznie kładąc go na ziemi.
- Jak masz na imię?
Nie otrzymałem odpowiedzi. Nie wiem, czy to było spowodowane strachem, czy też niechęcią do mojej osoby. W każdym razie nie zamierzałem dać za wygraną.
- Jestem Alois. Gwardzista z Watahy Krwawego Wzgórza. - Rzekłem z uśmiechem.
- Leslie - odpowiedziała cicho, ledwo słyszalnie.
- Leslie... - powtórzyłem - ładne imię. Jesteś tu sama?
Wadera pokiwała twierdząco głową wciąż pozostając w skulonej pozycji. Zrobiło mi się jej żal, ponieważ... zresztą nie ważne dlaczego.
- Leslie... chodź ze mną. Zaprowadzę cię do alf... - powiedziałem patrząc na nią.
<Leslie? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!