niedziela, 24 kwietnia 2016

Zmiany w WKW - Aktualizacja

W tym poście będą zapisywane zmiany, jakie zostają dokonane przez adminów, aby każdy mógł być na bieżąco w kwestii aktualizacji, spowodowanej między innymi prawami autorskimi.

Zmiany z 12 kwietnia.

1. Opowiadania o dotarciu - od tej pory wilk nie musi od razu pisać opowiadania o dotarciu, jednak za każde dwa dni od momentu dołączenia (kiedy opowiadania wciąż nie otrzymano), dostaje jedno upomnienie. Oznacza to, że wilk musi w ciągu 6 dni od dołączenia napisać opowiadanie o dotarciu, chyba że właściciel zgłosi nieobecność lub zmniejszoną aktywność, która podwaja jego czas (wówczas jest to 12 dni). - ta zmiana nie została oficjalnie wdrożona, ale należy się już do niej stosować.

2. Nieobecności i zmniejszona aktywność - od dzisiaj można zgłaszać nie tylko nieobecność, ale również zmniejszoną aktywność, która sprawia, że możemy pisać opowiadania co dwa miesiące, aczkolwiek trzeba podać powód (powodem może być również brak natchnienia) podczas jej zgłaszania. Wszelkie informacje o zmniejszonej aktywności lub nieobecności będą pisane w zakładce poświęconej spisowi właścicieli. - ta zmiana nie została oficjalnie wdrożona, ale należy się już do niej stosować.

3. Gody - usuwamy gody, dzięki czemu wadery znów mogą zachodzić w ciążę niezależnie od dnia i miesiąca. Nie działało to zbyt korzystnie na liczbę członków i absolutnie się nie opłacało, z tego względu wycofaliśmy opcję godów. - ta zmiana nie została oficjalnie wdrożona, ale należy się już do niej stosować.

środa, 20 kwietnia 2016

Od Silence'a - Witaj, jestem Sil / cz. 4


Szybko rozejrzałem się po pokoju, w pierwszej kolejności kierując swój wzrok w opisywany kąt pokoju. Był pusty, zresztą jak całe pomieszczenie. Zmrużyłem oczy, po raz kolejny czując powiew na plecach. 
"Miesiąc pierwszy, 2004 Luty 17 dnia. 
Ciągle tam jest, kilka razy na dzień przemieszcza się w moim kierunku, wciąż pozostając w mroku. Boję się, nie wiem, czy może mi zagrozić. Chciałem do niego podejść, zacząć rozmawiać. Każda próba komunikacji z nową istotą kończyła się potężnym krwotokiem z nosa. Jednak godzinę temu stało się coś dziwnego. Po raz kolejny chciałem do niego podejść. W ułamku sekundy zakręciło mi się w głowie, co zmusiło mnie do upadku na kolana. 
- Jeszcze nie teraz.... więź jest za słaba. Poczekaj jeszcze dwa dni.... 
On mówił! Mówił, co gorsza... brzmiał bardzo podobnie do mnie. Ale może pora, abym opowiedział coś o sobie. Jestem Omegą, omegą która zakochała się w Gammie, a raczej w córce obecnie panującej pary. Próbowałem zdobyć ich zaufanie, odwiedzałem moją wybrankę gdy była przeziębiona, polowałem za całą czwórkę, pomagałem im w jaskini. Można powiedzieć, że byłem ich służącym przez ponad rok. Po dwunastu miesiącach dostałem informację od jej ojca, abym natychmiast przybył do ich jaskini. Byliśmy sami... zaprosił mnie do salonu. Po "przesłuchaniu", które trwało dobrą godzinę oznajmił mi, że jeśli Bikari zostanie moją partnerką, to automatycznie przestaje być członkiem ich rodziny, przez co traci również prawa do wszystkich swoich rzeczy. Musiałem jej to przekazać... W chwili, gdy powtórzyłem jej słowa ojca spodziewając się ciosu w pysk, dostałem najwspanialszy pocałunek w moim życiu. Powiedziała, że majątek nie da jej szczęścia... Jaki byłem wtedy głupi! Samica, która była przyzwyczajona do pewnego standardu życia, spadła o kilka poziomów niżej. To właśnie zaowocowało chorobą, która dopadła ją miesiące temu. Każdy pieniążek przeznaczałem na leki, jednak jej układ odpornościowy był cholernie osłabiony. Za to, co teraz robię będę w stanie wysłać ją na specjalistyczną terapię. To na pewno pomoże... na pewno... 
- Valkie, trzeci tester Tulpy"
- Więc taki był twój cel... - Wydusiłem z siebie, patrząc na białą, półkolistą formę leżącą na starej pryczy. 

C.D.N.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Od Silence'a - Witaj, jestem Sil / cz. 3


Kolejna kartka opadła przyprawiając mnie o wyraźne dreszcze. Dotarło do mnie, że w owej jaskini musi być jeszcze jedno wyjście. Nie interesowało mnie to za bardzo, wpierw chciałem dokończyć znaleziony dziennik. 
"Miesiąc Pierwszy, 2004 Luty, 16 dnia. 
Dzisiejszego ranka obudził mnie prawie cały personel, który akurat kończył unieruchamiać moje łapy. Zapytałem o co chodzi - odpowiedzieli, że to tylko środki bezpieczeństwa. Zostałem napojony kolejną porcją paskudnego naparu, a po chwili z mojej żyły pobrano kilka próbówek krwi do "analizy".
- Czym jest to, co badacie? - Zapytałem. - Czy jest to jakiś wirus?
- Tulpa? - Odpowiedzieli pytaniem na pytanie. 
- Tak... ta cała Tulpa. Co to jest? 
- Powiedzmy, że można nazwać go wirusem. Zresztą niedługo sam się przekonasz. 
Jego słowa trochę mnie rozluźniły. Jeśli była to choroba to musieli mieć na nią lekarstwo. Kątem oka zauważyłem, że podczas mojego snu jeden z "Żołnierzy Bieli" umieścił coś na kształt kuli z czarnego kryształu. Powiedzieli mi, że jest to moc nazywana trzecią źrenicą. Nie wiedziałem po co im to, dopóki nie obiegłem wzrokiem całego pomieszczenia. W najdalszym rogu i zarazem najciemniejszym miejscu stał on. Widziałem tylko jego oczy i uśmiech. 
- Kto to jest? - Zapytałem kiwając łbem w stronę kąta. 
- Niby kto? - Odpowiedział naukowiec. 
- No... nie wiem! Ktoś tam stał.... 
Miny każdego wilka w pomieszczeniu przypominały coś na wzór... panicznego strachu. 
- O-On już go widział.... - Wydusiła z siebie piękna samica zabezpieczając fiolki. Wszyscy wyszli w pośpiechu, jednak jeden z lekarzy zatrzymał się w wyjściu. 
-Tu zaczyna się twoja praca, masz przeżyć. Po miesiącu otworzymy te drzwi... i lepiej żebyś nas nie atakował.
Szkoda, że przez ponad dwie godziny musiałem uwalniać się z dobrze związanych mocowań. Co gorsza.... gdy tylko odwracałem wzrok, on pojawiał się o krok bliżej mnie. 
- Valkie, trzeci tester Tulpy"
Już miałem przekręcać na następną stronę, gdy uświadomiłem sobie jedną rzecz. Jaskinia nie musiała mieś drugiego wyjścia... Coś mogło stać... za moimi plecami... a ja nie potrafiłem tego wyczuć.

C.D.N.

Od Silence'a - Witaj, jestem Sil / cz. 2

Poprzednie opowiadanie

Przekręciłem kartkę, pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był charakter pisma, który w zupełności nie przypominał tego wcześniejszego. Przy górnej krawędzi kartki widniał napis: 
"Miesiąc pierwszy, Luty 2004, dnia 15"
Trochę niżej rozpoczynał się tekst: 
"Dziś zostałem przydzielony do jaskini badawczej Nr 6. Mam nadzieję, że same badania nie będą trwać długo. Wilk, który proponował mi tą "posadę" obiecywał, że nie zajmie to więcej, niż miesiąc. Ogólnie jestem dobrej myśli... kazali mi wypić jakiś napar i błyskawicznie położyć się spać. Coś jednak mi nie pasuje. Na całym korytarzu stały samce, ubrane na biało z dziwnymi, błękitnymi ostrzami. Ich kostiumy nie wyglądały jak zbroje, a biorąc pod uwagę, iż widziałem, jak jeden z nich rozciął ów materiał o kawałek szkła, na którym się oparł, wnioskuję, że nie są to zbroje normalnych wojowników. Z czym mogą zatem walczyć, co takiego mają chronić? Już pierwszego dnia mam wielkie obawy, i nawet kwestia zarobienia potrzebnych mi funduszy nie zadowala mnie w pełni. Zastanawiam się, czy tego nie zakończyć. 
- Valkie, trzeci tester Tulpy"
Ostatnie dwa zdania były podkreślone, a cienka czerwona linia prowadziła do małych literek zapisanych na boku kartki. Warto wspomnieć, iż owe litery były prawie identyczne, jak te z pierwszej strony: 
"Jeszcze możesz się wycofać..." 
Ignorując to odwróciłem stronę i dalej zagłębiłem się w lekturze. 

C.D.N.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Od Silence'a - Witaj, jestem Sil / cz. 1

UWAGA! TEKST ZAWIERA WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Cała jaskinia pogrążona była w głębokiej czerni. Przez niedokładnie zasłonięte okna wpadały kolejne promyczki słońca skutecznie oświetlając podłogę pełną pustych butelek. Obserwowałem tereny porośnięte trawą w ciepłym, zielonym kolorze... co chwilę unosząc kieliszek do ust. Wieczny syndrom dnia następnego ciągle dawał mi się we znaki. W przerwach pomiędzy myślami nad samobójstwem, a obserwacją parek radosnych wilków "badałem" metalową kończynę. Przed oczami wciąż miałem scenę wybuchu... lejący się kwas, zakrwawiony stół operacyjny... 
- Silence! - Głos dochodzący zza drzwi przerwał powrót potwornej przeszłości. 
Nie odpowiedziałem, nie chciałem odpowiadać... a może po prostu nie mogłem. Może czegoś się bałem...
- Silence! - Tym razem krzyk z zewnątrz powtórzył się doprawiony uderzeniami o drewnianą, ruchomą ścianę. Nie doczekałem się trzeciej próby wejścia po dobroci. W ułamku sekundy zawiasy zostały wyłamane, a drzwi z dębowych desek runęły na ziemię wpuszczając do środka silne światło.
- Czego chcesz, Patton? - Zapytałem z obojętnością w głosie.
- Może w końcu wyszedłbyś na dwór?
- Po co...?
- Nie wiem, po coś! Może po to, żeby nie gnić wiecznie w jednym miejscu. 
- Już nawet nie mam gdzie tkwić... straciłem nawet najgorsze koszmary. Moje życie to jebana pustka...
- Skończ pierdolić i chodź. Musisz się ruszyć. Zobacz jak wyglądasz...
- Jak wilk, który nie ma już nic do roboty na tym świecie. 
- Mam dość, jako Beta Watahy Krwawego Wzgórza nakazuję ci wywlec się z tej jaskini! Może pójdziesz na zwiad...? 
- Dobrze, ale mam prośbę... - Wyszeptałem. 
- Jaką? 
- Powiedz mi jakie watahy są do nas wrogo nastawione. 
- To twoja prośba? Do niedawna jeszcze to pamiętałeś...
Smętnym spojrzeniem przeciągnąłem po pustych butelkach. Samiec westchnął ciężko, po czym zaczął wymieniać:
- Wataha Samotnej Skały, Walecznych Wulkanów i Górskiego Potoku.
W moich oczach pojawił się błysk. Patton na pewno to widział, musiał widzieć! 
- Dziękuję ci! Dzięki! - Krzyknąłem wybiegając z jaskini. - *Wytnę ich... wybiję tylu ilu zdołam! Będę zdychał powoli, tracąc krew... zabierając ze sobą kolejne istnienia! Podam każdą pozycję strategiczną, ale życia starczy mi tylko na jedną...*
Najbliżej była wataha Walecznych Wulkanów... Bez namysłu przedarłem się przez granicę. Łapą, która posiadała palce pochwyciłem tomahawk i nieustannie brnąłem w głąb nieznanego mi lądu. Trzydzieści minut.... godzina... półtorej... Brak patroli!? Brak śladów egzystencji?! Co to kurwa ma być?! 
W pewnej chwili moje zmęczone oczy przykuł dziwnie rosnący bluszcz. Wyglądał jakby ktoś chciał aby rósł właśnie w tamtym miejscu, zwłaszcza, że w pobliżu nie rosły rośliny tego typu. Zacząłem skradać się do przysłoniętej jaskini. Jak grom wpadłem do wnętrza, przeżywając spory zawód, a zarazem dostając dawkę zaniepokojenia.... Każda ściana, całą podłoga, a nawet sufit pokryte były śladami pazurów, krwi, ognia i szczęk. Jama nie była głęboka. Za to jej długość była dość imponująca. Zacząłem zagłębiać się w czeluści piekła... zresztą po raz kolejny. Pierwsze odosobnione pomieszczenie z drzwiami zrobionymi z wielkiego, okrągłego głazu. Z racji, iż był od odsłonięty, bez zbytniego problemu wszedłem do środka. Na wejściu powitał mnie odór zgnilizny i nieprzyjemny widok. Tysiące, jak nie setki pentagramów, odwróconych krzyży i pięcioramiennych gwiazd widniało na ścianach... napisane prawdopodobnie krwią. Przemieszczając się po owym pomieszczeniu natknąłem się na coś. Mały piedestał, na którym leżał dziennik, pióro i kałamarz. Mogę powiedzieć, że ostatnim płynem jaki się w nim znajdował, nie był czarny atrament. Tamta ciecz prawie na pewno miała czerwony kolor. Otworzyłem książkę na pierwszej stronie, na wstępie powitał mnie napis: 
''Witaj, wiedz, że jeśli to przeczytasz, będziemy do siebie bardzo podobni. Nie mogę powiedzieć Tobie dlaczego, jeszcze nie...''

C. D. N.

Od Hunter'a - C.D. Rock ''Jak tu dotarłem?''


Wadera rozpoczęła oprowadzać mnie po terenach. Żadne z nas nie próbowało zacząć rozmowy. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, bardzo mi pasowało. Tylko ona czasami odzywała się, żeby coś wyjaśnić. Wtem z jej ust padło zdanie:
- A skąd tak w ogóle się tu wziąłeś, albo raczej, w jakim celu? Wiem, że wiele wilków po prostu znajduję tą watahę i dołącza, ale... - westchnąłem dając jej do zrozumienia, że rozumiem o co jej chodzi.
- Jest tu ktoś ważny. Dla mnie. - odrzekłem krótko wciąż patrząc się w dal.
- Ważny w sensie, wade...
- Nie! - zawarczałem. - Po prostu ktoś kto ma u mnie długi, jasne?
- Kto? - zapytała z zaciekawieniem.
- A czemu miałbym ci powiedzieć? - odrzekłem z przekąsem.
- Wiesz, nie możesz tak po prostu zabić innego wilka, prawda?
- Zdaję sobie z tego sprawę. Mogę za to zrobić coś co sprawi, że będzie bardzo, bardzo cierpiał. - uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Raczej nikt nie przyjmie tego dobrze. Z resztą, co ci takie...
- Książkę piszesz? Wiesz już wystarczająco dużo. - ponownie jej przerwałem, zamilkła.
Maszerowaliśmy w kojącej ciszy, pośród młodej trawy. Wiosna zdecydowanie się przebudziła. Dziwne było to, że nagle, bez żadnej zapowiedzi, jakby cały śnieg stopniał w przeciągu pięciu minut. Wtem Rock zatrzymała się i tupnęła lekko łapą, żeby zwrócić moją uwagę.
- W tej jaskini mieszkasz. Zamieszkujemy ją też ja i mój partner. - rzekła wchodząc do groty. Poszedłem w jej ślady. Ułożyłem się gdzieś w rogu. Coś jeszcze powiedziała, po czym opuściła pieczarę. O dziwo, bardzo szybko zmorzył mnie sen.
Obudziłem się w nocy. Czułem się okropnie. W mojej głowie rozbrzmiewała burza głosów. Zdawałem sobie sprawę, że od zawsze było coś ze mną nie tak, ale raczej rzadko zdarzały się podobne sytuacje. Wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Szepty nie ustawały, a wręcz przeciwnie, nasilały się. Najpierw starałem się ignorować ich błagania, by pójść w głąb lasu, jednak z minuty na minutę stawały się coraz bardziej nieznośne. W końcu nie wiedząc co ze sobą zrobić, zacząłem podążać według ich wskazówek. Szeptanie przeobraziło się w krzyczenie, a wraz z nim moje truchtanie w sprint. Nagle, bez zapowiedzi ucichły. Stanąłem, by się rozejrzeć, gdzie właściwie dobiegłem. Kilka metrów dalej znajdował się jakiś wilk. Przymrużyłem oczy, lecz przez panujący mrok nie mogłem wiele dostrzec. Zmaterializowałem się obok wilczura. Był to basior w żółtej bluzie.
- Coś mi świta... - mruknąłem niesłyszalnie. 
No jasne! Jak mogłem zapomnieć, to przecież ten, którego szukałem. Wyszczerzyłem się pod nosem. Najpierw trochę go pogonię, a później się zobaczy. Nie chcę go zabijać, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Może uda mi się doprowadzić go do samobójstwa, byłbym wtedy mniej zagrożony niż zabijając go sam. Bez chwili zwłoki przybrałem postać Wendigo. Zacząłem iść w stronę celu zawracając jednocześnie jego uwagę. Gdy mnie zobaczył, począł gwałtownie się wycofywać. Rozpocząłem gonitwę. Basior biegł dość szybko, jednak jak można się domyśleć z łatwością go dogoniłem. Gdy byłem już bardzo blisko, w mgnieniu oka otoczył mnie oślepiający dym o nieznośnym zapachu. Na chwilę zwolniłem, wiedząc, że i tak go dogonię. Wraz z szybkim rozwianiem się zasłony dymnej, ruszyłem w dalszą pogoń. Wilk znajdował się jeszcze w moim polu widzenia. Po niedługo trwającym biegu, wyskoczyłem przed niego torując mu drogę. Bezskutecznie próbował mnie ominąć. Szybkim ruchem chwyciłem go zębami za kark, następnie z impetem rzucając nim o sporą skałę. Chciał wstać, lecz przygniotłem go do ziemi.
- Nie ma ucieczki! - krzyknąłem mocniej naciskając na jego klatkę piersiową. Splunął mi w pysk krwią. Już chyba domyślił się, że naprawdę nie jestem potworem, którego miałem aktualnie ciało. - Nie dasz za wygraną? - nagle jego kość nie wytrzymując nacisku pękła, a on wydał z siebie ogłuszający dźwięk. Na chwilę zakręciło mi się w głowię. Te kilka sekund wystarczyło mej ofierze, by przeturlać się spod mojej łapy. Jęczał przy tym z bólu, jednak wciąż starał się co sił uciec. Ponownie stanąłem przed nim. Ranny niespodziewanie skoczył na mnie, chwytając się zębami mojego karku. Niekontrolowanie zmieniłem się znów w wilka. Uderzyłem go z całej siły w brzuch, przez co ponownie leżał w połowie obezwładniony na ziemi. Podszedłem doń uśmiechając się szyderczo, gdy ten podejmował próby podniesienia się. Zanurzyłem pazury w jego policzku.
- Kim ty do jasnej jesteś?! - wysapał starając się mnie od niego odepchnąć.
- Kimś kto z chęcią pomoże ci się przeprawić na tamten świat.
- To zdążyłem zauważyć. - warknął, w końcu, po wielu próbach podnosząc się. Mieliśmy już znów pogrążyć się w wirze walki, lecz przeszkodziło nam wołanie.
- Ej! Co wy tam wyrabiacie?!

<Ktoś chętny do dokończenia?>

Od Flash'a - C.D. Tay'a ''Jak tu dotarłem?''


 - Dobrze, jednak zanim cię przyjmiemy, musisz odpowiedzieć szczerze na kilka pytań. Jedne będą bardziej osobiste, inne mniej. - Ostrzegłem wilka przed rozpoczęciem przesłuchania.
 - Godzę się na wszystko. - Odparł z rozłożonymi łapami.
 - A więc, ile lat sobie liczysz? - Zadałem pierwsze pytanie.
 - Pięć. - Rzekł krótko.
 - Jakiej rasy jesteś?
 - Najpopularniejszy, wilk księżycowy.
 - Spodziewałem się tego. Dobrze, teraz będzie bardziej osobiste pytanie. Jeżeli się zbuntujesz i trzeba będzie cię unicestwić, muszę wiedzieć gdzie najlepiej atakować, rozumiesz...
 - Tak, mam ci zdradzić mój słaby punkt. Dobrze więc. Posiada dwa słabe punkty na swoim ciele. Pierwszy z nich to przednie łapy, które są ochronione bandażami nie bez przyczyny. Te łapy są bardzo słabe, a bandaże chronią je przed uszkodzeniami mechanicznymi. Drugi słaby punkt to jego wszelkiego rodzaju złote znaki na moim ciele.
 - Dobrze. Kolejne osobiste pytanie, czego się boisz?
 - Ech... Śmierci i utraty bliskich.
 - Co lubisz, a czego nie lubisz? Jakie są twoje preferencje?
 - Lubię sport, rozmowy z innymi, doradzanie innym, towarzystwo, kiedy widzę uśmiechy na pyskach innych wilków, dzień, zimno, uczucia, polowania, walki, bycie szczęśliwym, wspominać o dawnych dziejach, moich przyjaciół. Nie lubię z kolei naśmiewania się ze mnie, bądź innych wilków, nudy, nocy, smutku na pyskach innych wilków, samotności, rozłąki, tęsknoty, braku uczucia, nadmiernego gorąca, bycia nieszczęśliwym, moich wrogów.
 - Interesujące. Teraz wymień mi swoje żywioły...
 - Natura, Elektryczność, Lód.
 - ...i moce.
 - Moce nie należące do żadnego konkretnego żywiołu to: super szybkość; niewidzialność; telepatia; jasnowidzenie; zmiennokształtość. Moce należące do żywiołu Natury, który zdobyłem, ponieważ urodziłem się w Watasze Natury to: rozmawianie ze zwierzętami; umiejętność leczenia roślin; podstawowa znajomość szamaństwa; umiejętność poprawnego odczytywania boskich znaków; możliwość dowolnej zmiany ukształtowania terenu. Moce należące do żywiołu Lodu, z którym również się urodziłem i który odziedziczyłem po matce to: strzelanie pociskami z lodu, najczęściej w formie śnieżek lub sopli, a także po prostu kawałków lodu; wywoływanie mini Epoki Lodowcowej na wybranym przeze mnie obszarze; władza nad śniegiem; umiejętność rozpętania burzy śnieżnej, która niszczy wszystko, co odnajdzie na swojej drodze; roztapianie lodu nawet w minusowej temperaturze i zamiana czegoś w lód nawet przy plusowej tempertaturze, czyli Lodowa Manipulacja. Moce należące do żywiołu Elektryczności, który posiadam od czasu wstąpienia na teren tej watahy to: porażenie prądem; władanie błyskawicami - może je zesłać na kogoś, wystraszyć nimi jakąś osobę; elektrostatyka - mogę przyciągnąć do siebie wszelkie przedmioty, jeśli odpowiednio się naelektryzuję; elektryczny pancerz, który razi prądem wrogów; elektro-akcja.
 - Szanuję cię, pamiętać tyle mocy!
 - Cóż, dla mnie to żadna sztuka.
 - Przejdźmy do ostatniego pytania z sekcji dowiadywania się informacji na twój temat. Historia.
 - W Watasze Natury zaczęły następować masowe przemiany w Wilki Ognia, co prowadziło za sobą również masowe wygnania i egzekucje. Mój najlepszy przyjaciel, Vixan, uciekł strażnikom, którzy chcieli go zabić za jego zmianę. Wiedziałem, że nikt nie jest bezpieczny w Watasze Natury, więc postanowiłem odejść wraz z rodziną. Zostaliśmy jednak rozdzieleni, kiedy zgubiliśmy się w burzy śnieżnej. Na całe szczęście udało mi się uciec w dobrą stronę, prosto do Watahy Krwawego Wzgórza.

< Tay? Daję ci dokończyć w dość nietypowym miejscu >

niedziela, 17 kwietnia 2016

Od Castiel'a - C.D. Celty ''Wspólna praca?''


Nauka polowania z Celty była czystą przyjemnością. Niebieska wadera opanowała sztukę polowania niemal do perfekcji, dzięki czemu łatwo mogła mi przekazać chociażby podstawową wiedzę. Wprawdzie umiałem już trochę polować, jednak ta tajna lekcja pomogła mi rozwinąć moje umiejętności. Wilczyca była zachwycona tym, jak umiałem połączyć moje moce i zdolności fizyczne podczas polowania. Otrzymała obiecany pokaz moich umiejętności i przeprowadziła lekcję polowania, a wszystko to zrobiła za jednym razem, zapewne była zadowolona z tego powodu.
Po powrocie do domu otrzymałem naganę od rodziców, ale niezbyt się nią przejąłem. Właściwie, moja mama już się do tego wszystkiego przyzwyczaiła i wiedziała, że nic mi się nie stanie, jednak ojciec był bardzo odpowiedzialnym i opiekuńczym wilkiem, z którym już tak łatwo nie było. Po wysłuchaniu kazania od niego, dołączyłem do rodzeństwa, które z ciekawością wyglądało zza rogu.
 - Co się tak gapicie? - Prychnąłem w ich stronę.
 - Mocno ci się dostało? - Zapytał Gaster Phoenix.
 - Nie. - Rzuciłem krótko i poszedłem do swojej części jaskini, pozostawiając brata i siostrę samych sobie.

***Kilka miesięcy później***

Dorosłość była dla mnie czymś pięknym, spełnieniem wszystkich marzeń. Miałem zamiar jak najszybciej wynieść się z jaskini w jakieś inne miejsce, ale jaskinia delt to jaskinia delt i wszystkie Delty powinny się znajdować w jednym miejscu, tak więc zostałem. Bardzo często wybierałem się na nocne spacery, których rodzice w sumie nigdy nie pochwalali, ale teraz nie mieli wyboru i musieli się na nie godzić, ponieważ byłem dorosły i nie byli już za mnie odpowiedzialny. Regularnie odwiedzałem mojego mentora, natomiast o opiekunce wolałem jak najszybciej zapomnieć. Wolałem odwiedzać ładne i ciekawe wadery, a nie wilczyce jej pokroju. 
Najczęściej odwiedzaną przeze mnie waderą była Celty, do której przychodziłem bardzo często, nie tylko z powodu faktu, iż była to moja doradczyni - po prostu lubiłem jej towarzystwo i jej osobę, nie widziałem więc nic dziwnego w odwiedzaniu jej raz na jakiś czas. Dziś również wypadał dzień, w którym miałem się z nią spotkać i pójść na spacer i łowy, tak więc udałem się w umówione wcześniej miejsce i czekałem na pojawienie się niebieskiej wadery.

< Celty? Wybacz, że tak długo nie odpisywałam ;-; >

sobota, 16 kwietnia 2016

Jane - profil wilczycy

Imię: Jane (czyt. dżejn)
Płeć: Samica
Wiek: 1 rok
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
Stanowisko: Wojowniczka
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
Głos: Nicki Minaj
***
Cechy charakteru: Miła, szczera, marzycielska
Cechy fizyczneSzybka, zwinna
Znak szczególny: Fioletowa bluza
Słaby punktOgon
Boi się: Oszukania przez inne wilki
Waga: 30 kilogramów
Wzrost: 60 centymetrów
Najlepsi przyjacieleBrak
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Kanionu Wielkiego Orła]
Lubi: Śpiewać, tańczyć, marzyć, wspinać się
Nie lubi: Złośliwości, agresji, przemocy
***
Żywioł: [2/3] Muzyka, Elektryczność
Moce: [3/20] Telepatia, ogłuszanie śpiewem, porażenie prądem
Partner/ka: Brak, zakochana w wilku imieniem Silent Fear
RodziceJana i George [losy nieznane]
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 16 kwiecień 2016
Data urodzenia: 22 listopad
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 150.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 11
PD: | Ogólnie: 1150 | Wykorzystano: 800 | Zostało: 350
Umiejętności: | Walka: 550 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 250 |
Jaskinia: numer 4
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaZostała wygnana ze swojej watahy niedługo po urodzeniu.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: anka7136 |

Od Gray Fog - Pierwsi znajomi

Ja i siostra miałyśmy dzisiaj poznać kilka nowych osób, gdyż jak dotąd znałyśmy tylko Makkę, dzięki której mama była w stanie wydać nas na świat; naszych rodziców oraz siebie nawzajem, co oznaczało, że każda z nas znała po cztery wilki, a do watahy należało niecałe czterdzieści osobników. Dzisiaj przyszedł czas na poznanie naszych opiekunek oraz mentorów i chyba rocznych wilków, czy coś. Tym ostatnim nie byłam szczególnie zainteresowana, gdyż nie chciałam tak szybko powiększać swojego grona znajomych, szczególnie o roczne i jeszcze nierozważne wilki, które zapewne nie widzą nic, poza czubkiem własnego nosa. 
Mniejsza o to, najpierw wraz z siostrą zostałyśmy zaprowadzone przez rodziców na Słoneczną Polanę, czyli miejsce przeznaczone typowo dla szczeniaków. Mogłyśmy się tutaj bawić, rozwijać i uczyć. 
Pierwszymi wilkami, jakie rzuciły nam się w oczy były nasze opiekunki, czyli Imagine i Grace, która miała być moją mentorką i opiekunką Rainbow, zaś czarna wilczyca z tęczowymi włosami miała być moją opiekunką. Najpierw miałyśmy się zapoznać z naszymi opiekunami, dlatego zignorowałam czarną, skrzydlatą waderę z żółtymi przebarwieniami i rozmawiałam z Imagine, która nie wydawała się być wilczycą, która by mnie jakkolwiek interesowała. Być może początkowo nie byłam do niej zbyt dobrze nastawiona i z tego właśnie względu jakoś nie przypadła mi do gustu. Kilka dni później dogadywałyśmy się już całkiem nieźle. Podczas mojego krótkiego dialogu z Imagine, Rainbow rozmawiała ze swoją opiekunką. 
Potem przyszedł do nas Patton, czyli samiec beta i partner Makki, a także mentor Rainbow. Wówczas podeszła do mnie Grace, której charakter również był nieco odmienny od mojego, ale ją polubiłam o wiele bardziej, niż tamtą czarną wilczycę z kolorowymi włosami. Z Grace od razu udało mi się nawiązać wspólny język. Była dopiero roczną wilczycą, a już miała pozycję Zarządcy Opiekunów. Była to również Młoda Samica Delta, więc nasza rozmowa koncentrowała się w dużym stopniu na właśnie stanowiskach. 
Grace wyznała, że do końca swojej młodości nie wiedziała, jakie chciałaby mieć stanowisko i była rozdarta między Nauczycielem, a Opiekunem i zapytała się mnie, czy ja również posiadam taki sam problem, bo wówczas będzie w stanie mi pomóc w wyborze. Na całe szczęście, ja nie byłam tak niezdecydowana i od początku wiedziałam, że chciałabym być nauczycielem, niestety nie byłam pewna jakiego przedmiotu. Wówczas wilczyca zapewniła mnie, że jeśli będę miała dobre oceny, postara się załatwić mi pozycję Zarządcy Nauczycieli, dzięki czemu mogłabym zarządzać innymi nauczycielami i uczyć wszystkiego, czego tylko bym chciała, lub zastępować nauczycieli, których nie ma.
Wadera bardzo dziwiła się, że ktoś taki, jak ja, chce zostać nauczycielem i użerać się z małymi szczeniakami. Sama nie do końca rozumiałam swojego postępowania i swoich wyborów, ale postanowiłam się tym razem pokierować sercem, a nie rozumem i wcześniejszymi doświadczeniami, których w sumie nie miałam jeszcze za wiele, biorąc pod uwagę fakt, że miałam jakieś dwa miesiące.
Potem Rainbow poszła się przywitać z resztą rocznych wilków, a ponieważ było to rodzeństwo Grace, również postanowiłam się z nimi zapoznać. Oboje byli basiorami i nosili imiona Castiel oraz Gaster Phoenix. Grace przyznała, że trochę lepiej dogaduje się z Castiel'em, co sama zauważyłam.
W ten sposób zyskałam kolejnych pięciu znajomych: moją opiekunkę; opiekunkę Rainbow i swoją mentorkę; jej rodzeństwo i mentora mojej siostry, dzięki czemu znałam już dziewięć wilków. Kiedy wróciłyśmy, rodzice powiedzieli, że następnego dnia pójdziemy spotkać się z alfami. Niezbyt ucieszyła mnie ta wiadomość, w przeciwieństwie do mojej siostry, która była wyraźnie podekscytowana nadchodzącym wydarzeniem.

Od Zan'a - C.D. Imagine ''Malownicza Kraina''


Wadera pytała mnie o podzielenie się z innymi z tym, co było moją, a teraz już jej tajemnicą. W końcu odparłem.
- Nie. - rzuciłem tylko, spuszczając wzrok. - Nikt nie może się dowiedzieć o tym miejscu, rozumiesz?
Ona tylko wzruszyła ramionami.
- Jak sobie chcesz. W sumie, zaraz musimy wracać, będą się martwić. - westchnęła. - Ale jeszcze tu przyjdziemy? - dodała upewniając się.
- Jasne. Pokażę ci też wejście, abyś mogła wchodzić tu nawet sama. - uśmiechnąłem się i w ostatniej chwili podniosłem z ziemi medalion z kwiatem na diamencie. - A jego zachowaj. Nie zrobi "krzywdy" w naszym normalnym świecie.
Wilczyca uśmiechnęła się szeroko i szczerze.
- Dziękuję. - przytuliła mnie lekko, a ja odwzajemniłem uścisk, klepiąc ją delikatnie łapą po grzbiecie.
- Ty go znalazłaś. Poza tym, idealnie do ciebie pasuje... - mruknąłem głosem znawcy przekręcając łeb.
- Naprawdę? Jeszcze raz dzięki. - uśmiechnęła się szerzej i założyła medalion.
Zaczęliśmy iść w stronę wyjścia, które znajdowało się niedaleko. Chwilę pogawędziliśmy i naszym oczom ukazał się zielonkawy portal. Kiwnąłem głową i wskoczyliśmy do niego. Mijaliśmy kwiaty i liście, które znajdowały się w portalu, aż wylądowaliśmy pośrodku jakiegoś lasu. Portal natychmiast zniknął. 
- To tu. - powiedziałem. - Musisz łapą nacisnąć na tą gałąź, a wtedy portal się włączy, a ty możesz przez niego przejść. - wytłumaczyłem. - I nikomu.
- Ani mru-mru. - przesunęła łapą obok swojego pyska, naśladując zamykanie zamka błyskawicznego.
Na Imagine można polegać. Nastała noc. Wspominałem już, że zdążył zrobić się dzień w portalu? Tak, a jeżeli jest tam dzień, tu jest noc. Patrzyliśmy w gwiazdy, idąc sobie spokojnie. Nagle Imagine potknęła się o korzeń, staczając się po już zielonej trawie. Skoczyłem na cztery łapy na górce i zacząłem "zjeżdżać" za nią. Wychyliłem się nieco i złapałem za jej ogon. Ona syknęła cicho i popatrzyła na mnie. Zrobiłem oczy zbitego szczeniaka. Wiem, że bolało, ale nie chciałem wyciągać łapy, bo spadlibyśmy. Ona sama złapała łapą za mój gardziel, lecz lekko i podciągnęła się, teraz już łapiąc za mój kark. Ustała jak ja, na szeroko rozstawionych łapach i zaczęliśmy się wspinać po górce. Kiedy tak szliśmy, ona nagle zapytała.
- Hm... skoro ten świat to tajemnica i nikt nie może się o nim dowiedzieć, dlaczego mi powiedziałeś o nim i go mi pokazałeś? - spytała zaciekawiona i trochę podejrzliwa.
Zarumieniłem się i unikałem jej wzroku.

<Imagine? Tak, teraz ty kończysz w takim miejscu... B] >

Dark Heaven odchodzi z watahy!

Dark Heaven odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: oliwiaklima8 |
Powód odejścia: Decyzja właściciela/ ''Lepiej nie znać powodu ;-;''
Piastowane stanowiska: Wojowniczka
Data dołączenia: 8 luty 2016
Data odejścia: 16 kwiecień 2016
Imię partnera/ki: Brak
Ilość szans na powrót: Dwie
~
Żegnaj!

wtorek, 12 kwietnia 2016

Wyniki konkursu

Wyniki robię bardzo na szybko, więc jeżeli chcecie sprawdzić co wygraliście, zapraszam:


***

A więc, bez przedłużania, do konkursu zgłosiło się 10 osób, więc mamy 10 miejsc. 

1 miejsce - Kaloszówka 
[reprezentant: Tim/link do pracy]

2 miejsce - KJK 
[reprezentant: Lost In Dreams/link do pracy]

3 miejsce - BlueCheese 
[reprezentant: Alexis/link do pracy]

4 miejsce - Sheira
[reprezentant: Max/link do pracy]

5 miejsce - IHaveOnlyHope 
[reprezentant: Silence/link do pracy]

6 miejsce - AveArbuz 
[reprezentant: Buried/link do pracy]

7 miejsce - ♠LemmyForever♠ 
[reprezentant: Vixan/link do pracy]

8 miejsce - †Anonymous† 
[reprezentant: Anonymous/link do pracy]

9 miejsce - oliwiaklima8 
[reprezentant: Dark Heaven/link do pracy]

10 miejsce - wilczyca22 
[reprezentant: Rock/link do pracy]

Gratuluję zwycięzcom!

praca na konkurs - KJK

Byłam tak zajęta rysowaniem wilków, że zapomniałam o swojej własnej pracy, dlatego dałam do oceny po prostu moją ulubioną.


Oceny Szymona:
Estetyka: 10/10
Ciekawość pracy: 7/10
Zaawansowanie: 10/10
Ogólne wrażenie: 9/10
Suma: 36/40

Oceny Aleksandry:
Estetyka: 9/10
Ciekawość pracy: 8/10
Zaawansowanie: 10/10
Ogólne wrażenie: 9/10
Suma: 36/40

Ogólnie praca zdobyła: 72/80

Buried - profil wilka

Imię: Buried (ang. pogrzebany)
Płeć: Samiec
Wiek: 8 lat
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
Stanowisko: Strażnik Nocny
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
Głos: Brak
***
Cechy charakteru: Buried to basior o specyficznym podejściu do życia. Przeważnie chodzi uśmiechnięty, jednakże to tylko jego przykrywka. Zawsze próbuje pokazać, że u niego wszystko "ok". Nie lubi, gdy ktoś się nim interesuje. Woli stać z boku i obserwować. Jest raczej spokojnym marzycielem. Nie można nazwać go szczęśliwym, bo zwyczajnie taki nie jest. Lubi rozmyślać, często próbuje znaleźć siebie, lecz mu to nie wychodzi. Wieczorami obrzuca się milionami pytań, na które nigdy nie znajduje zadowalających odpowiedzi. Gdy nie udaje szczęśliwego, chodzi przygaszony.
Cechy fizyczneBasior ów jest bardzo silny oraz szybki.
Znak szczególny: Żółte oczy.
Słaby punktTylne łapy.
Boi się: Swojej wyobraźni.
Waga: 65 kilogramów
Wzrost: 88 centymetrów
Najlepsi przyjacieleNe posiada,
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Głuchej Pustyni]
Lubi: Noc; ciszę; zrozumienie
Nie lubi: Niezrozumienia; krzywdy bez powodu; życia
***
Żywioł: [3/3] Mrok, Elektryczność, Magia
Moce: [5/20] Buried posiada zdolność czytania w myślach, telepatii oraz telekinezy. Potrafi wyssać szczęście z innej istoty za pomocą umysłu. Umie sprowadzić mrok na daną okolicę, jednakże nie wychodzi mu to najlepiej.
Partner/ka: -
RodziceNie znał
Potomstwo: -
Inna rodzina: -
***
Data dołączenia: 21 kwiecień 2016
Data urodzenia: 29 kwiecień
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 150.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 11
PD: | Ogólnie: 1150 | Wykorzystano: 800 | Zostało: 350
Umiejętności: | Walka: 550 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 250 |
Jaskinia: numer 14
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaBasior ów wychował się samotnie. W wieku siedmiu lat został wygnany. Błądząc trafił tutaj.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: AveArbuz |

niedziela, 10 kwietnia 2016

Od Derian'a - Dziwny dzień, cz 2


Wielkie stworzenie upadło martwe, a ja zacząłem ciągnąć je do jaskini. Wiedząc, że w czasie furii mam zwiększone umiejętności, chciałem jej użyć. Niestety, na marne.
- *Co jest?!* - pomyślałem zdziwiony, że nie potrafię użyć mocy.
No nic. Będę musiał zaciągnąć zwierza bez używania mocy. Trochę to trwało, ale udało mi się. Gdy dotarłem do jaskini, oddzieliłem kawałek mięsa i zacząłem jeść. Resztę zostawiłem w "spiżarni". Po posiłku wyszedłem z jaskini i położyłem się obok najbliższego dębu. Po kilku minutach leżenia bezczynnie postanowiłem sprawdzić swoje moce. Porozglądałem się po terenie, w którym zamierzałem używać mocy, aby przypadkiem nie zrobić krzywdy innym wilkom. Na moje szczęście nikogo nie było w pobliżu. Na początek oddychanie pod wodą. Wskoczyłem do najbliższego jeziora wstrzymując oddech, po czym spróbowałem oddychać. Oczywiście zacząłem się topić. Wypłynąłem najszybciej jak tylko mogłem na powierzchnię i chwilę odpocząłem. Teraz spróbuję Magicznej broni. Spróbowałem stworzyć łuk, udało się. Czas na Koszmar, przybiegło do mnie jakieś drobne zwierzę, na którym mogę to wypróbować. Oczywiście - nie udało się. Elektryzujący dotyk. Dotknąłem zwierzęcia, upadło martwe. Wodne i Magiczne stworzenia. Wziąłem trochę wody w łapy, a z niej wyłoniło się małe stworzonko podobne do zająca, ociekało wodą. Stworzyłem drugie stworzenie z magii, było czarno fioletowe i potrafiło latać. Twardy deszcz i Wodne pociski, udało się. Teraz Metamorfoza.
- *W jakiego wilka się zmienić...?* - pomyślałem.
Już wiem, zamienię się w Sheirę. Udało się. Elektryczna zbroja - działa. Teraz Zamiana w cień. Zadziałało, zamieniłem się w jakby dym. 
- *Tyle wystarczy.* - pomyślałem, po czym ruszyłem zmęczony w stronę jaskini, ułożyłem się w posłaniu i zasnąłem obok Sheiry.

Od Black Orchid - C.D. Anonymous'a ''Zamknij oczy i pysk... otwórz duszę i serce!''


W jaskini dosłownie nie dawało się oddychać. Duchota i przytłaczający nieład wywoływały wrażenie małego, ciasnego pomieszczenia... które z każdą sekundą staje się coraz ciaśniejsze. W sekundzie gdy głos wilka dobiegł do moich uszu, każdy zmysł wyostrzył się. 
- Więc... na czym polega problem? Tylko szybko, nie mam czasu...
- D-Dobrze... - Zająknęłam się, a pysk wilka rozjaśnił wredny uśmiech. - Jakiś czas temu... sama już nie wiem ile... straciłam partnera. Było to dla mnie dość traumatyczne... ponieważ... ponieważ... 
- Mówisz, czy nie?! - Wrzasnął samiec zrywając się z posłania. 
- Byłam z nim w ciąży! - Krzyknęłam pod wpływem impulsu. - Dbałam o tą ciąże, nie przemęczałam się, nie piłam alkoholi i tak dalej... 
- Ale mimo to poroniłaś, zgadłem? 
- T-Tak. - Wydusiłam z siebie zaciskając zęby. 
- Rozumiem. - Po owych słowach basior wstał i zaczął krzątać się po mieszkaniu. W zadziwiającym tempie znajdował każdą rzecz, której najwyraźniej potrzebował. Usłyszałam tylko dźwięki otwieranych butelek i odgłos przelewanych płynów. 
- Wypij to. - Wyszeptał podając mi mały kubek wraz ze śmierdzącą substancją w środku. Szybkim krokiem wrócił na posłanie. - Pij... 
Posłusznie wykonałam polecenie. Poczułam lekkie zawroty głowy i prawie od razy zebrało mi się na wymioty. 
- Teraz spójrz, ej! Patrz w moje oczy. - Samiec wydawał mi na wpół zrozumiałe polecenia. - Zaraz wrócisz do miejsca z ostatniego snu. Pamiętaj, że to jest twój sen, to ty go kontrolujesz! 
- Mhm... - Tępo pokiwałam mdlejącą głową. 
- Wiesz co masz zrobić? 
- Co....?
- Zabić. Musisz stoczyć walkę z tym, co cię męczy... musisz. - Słowa zostały ucięte przez nagły letarg, w który popadłam. 
Ocknęłam się w jaskini. Nadaj przepełnionej krwią, wciąż blisko tysiąca ciał wisiało przy stropie bujając się i co chwile gubiąc jedną z kilku ostatnich kropel krwi.
- *To mój sen... To ja jestem tu silniejsza...* - Powtarzałam sobie te słowa idąc w stronę pary czerwonych ślepi. 
- Mamusiu, przyszłaś się ze mną pobawić po raz drugi? - Przerażający szept rozległ się za moimi plecami. Odruchowo posłałam tam falę ostrych sopli. - Myślisz, że możesz mnie trafić? Nawet nie wiesz, gdzie jestem! 
Nie reagowałam, ze stoickim spokojem przebijałam się pomiędzy pływającymi ciałami. Usłyszałam tylko cichy plusk i dźwięk przedzieranego powietrza. Szybko odwróciłam się nastawiając włócznię w odpowiednim kierunku. Obserwowałam jak ramię małej wadery zostaje przebite, a po chwili wyłamane i oderwane od reszty korpusu. Przerażający pisk rozległ się w pustce... pustce, jaką była owa jaskinia. Skierowałam falę ostrych kolców prosto w drugą łapę, tym razem rozrywając ją na części pierwsze. 
- Istnieje jakiekolwiek ryzyko? - Głuchy głos samca rozchodził się w powietrzu. 
- Tak, mikstura, którą wypiła może jej pomóc, ale również może ją zabić. Za jakiś czas jej sen zacznie się niszczyć. Na przykład pojawi się jasna dziura w sklepieniu, czy coś... wtedy będzie miała ostatnią szansę. 
- A jeśli nie zabije do czasu aż cały sen się rozpadnie?
- Wtedy do końca życia będzie przeżywać to, co przeżywała ostatnio.
Całą rozmowę zagłuszył delikatny, ledwo słyszalny głosik. 
- Mamusiu... wiem, co chcesz zrobić. Proszę cię, nie zabijaj mnie... bądźmy znów rodziną... proszę... - Moja własna córka błagała mnie o życie. Łzy zaczęły wyciekać mi spod powiek, jednak w swej lewej łapie wciąż dzierżyłam cienkie, lodowe ostrze... które po chwili wyślizgnęło się z mego uścisku. Rzuciłam się do samicy i złapałam ją w ramiona... zaczęłam szlochać. Po raz pierwszy mogłam przytulić córkę, po raz pierwszy mogłam usłyszeć bicie jej serca, po raz pierwszy mogłam... kujący ból krtani spowodował nagle ożywienie się wszystkich zmysłów. Wgryzła się w moje gardło... wbiła się w nie.... coś jednak było nie tak. Wiem, jak działa podcięcie gardła lub zrobienie w nim dziury. Nie powinnam móc oddychać, a to wychodziło mi normalnie. 
-Nie pozwolę ci zapomnieć o tym, co zrobiłaś... Nie pozwolę ci puścić mojej osoby w niepamięć! - Jej krzyk zapoczątkował coś na wzór reakcji łańcuchowej. Zarówno moja źrenica jak i tęczówka rozpadły się na prawie tysiąc części. Widziałam całe swoje życie. Momenty poniżania, tortur w wojsku, traktowania jak ścierwo... oraz chwile wybawienia. W chwili, gdy moją gałkę oczną pokryła śnieżna biel, źrenica znów wróciła na swoje miejsce, tworząc małą, czarną kropkę na ślepo bladej powierzchni. Przyglądałam się całemu mojemu ciału... moje futro, czubki łap, mój naszyjnik i grzywka która zawsze opadała na zielone ślepia... to wszystko zniknęło.... nie zwróciłam nawet uwagi na to, że się wybudzałam. Po chwili znów byłam w cuchnącej jaskini, do której przyprowadził mnie Anonymous.
Zauważyłam, że oba samce stoją dobre pół metra ode mnie uważnie mi się przyglądając. 
- Black, co ci się stało? - Zapytał wilk, którego czas marnowałam swoją osobą. 
- Co masz na myśli...?
- Twoja sierść, grzywa, oczy... cała ty! 
Z przerażeniem obserwowałam połyskującą błękitną sierść. 
- Hahaha! Naznaczona! Byłaś zbyt słaba, żeby ją zabić? Dałaś się jej zranić! Teraz masz tego skutki! Nie da się tego cofnąć, jednak... lepsze to niż śmierć. 
Wstawałam wysłuchując wywodu roześmianego samca. 
- Chodź, nie mamy tu już nic do roboty. - Wyszeptał Anonymous dosłownie wyciągając mnie na dwór. - Odprowadzę Cię... 
Podróż nie była długa, a z racji ogólnego zmęczenia rozmowa też nie kleiła się za dobrze. 
- Tak w ogóle... jak to wyglądało? 
- W sensie co?
- No, sam wiesz co...
- Zaczęłaś świecić się bardzo jasnym światłem, a po chwili... no, sama wiesz co. 
- Wybacz, ale mam jeszcze jedną prośbę do ciebie. 
- Mianowicie? 
- Boję się zostawać sama w domu. Mógłbyś posiedzieć ze mną lub nawet u mnie przenocować? Chodzi mi tylko o to, żebym usnęła, gdy ktoś będzie w pobliżu...

<Anonymous?>

Od Rainbow - Pierwsze znajomości

Razem z siostrą miałyśmy dzisiaj zapoznać się z kilkoma wilkami, a mianowicie na pierwszym miejscu opiekunką i mentorami, w zależności jakiego mentora kto sobie wybrał, lub dopiero wybierze. Rankiem z rodzicami wyszliśmy z jaskini i odprowadziliśmy Gray Fog pod jaskinię jej mentora, czy mentorki - nie byłam w stanie określić wilka, ponieważ nigdy go nie widziałam. Później rodzice zaprowadzili mnie do jaskini mojego mentora - Patton'a. Mimo, iż wszyscy mówili, że jest nieprzyjemny, chłody i negatywny, bardzo go lubiłam. Znał tyle fajnych rzeczy! Weszłam do jego jaskini, a rodzice przywitali się z nim, po czym wyjaśnili, że za około godzinę po mnie przyjdą. Basior skinął głową, a ja machnęłam w jego stronę ogonem.
- Hej. - powiedziałam, uśmiechając się.
- Cześć. - rzucił i uśmiechnął się słabo. - Słyszałaś, za godzinę przyjdą po ciebie rodzice. Musimy się poznać, jednak godzina nie wystarczy. Będziesz uczyła się różnych rzeczy, by w przyszłości zostać szpiegiem, w zależności, którym będziesz - wodnym, lądowym, lub powietrznym. To ostatnie chyba odpada, bo, jak widać, nie masz skrzydeł. Więc na początek może opowiedz mi coś o sobie.
- Ale... ja sama nic o sobie nie wiem. - przyznałam cicho. To była prawda.
Samiec westchnął i usiadł, wpatrując się we mnie. Ja również przysiadłam naprzeciw Patton'a i milczeliśmy. Wkrótce z jakiegoś pokoju przyszła do nas Makka.
- O, cześć Rainbow. - posłała mi promienny uśmiech. - Patton, możemy na chwilkę pomówić?
- Oczywiście. - Rzekł i wtedy wyszli z pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Zobaczyłam jakieś skały, podobne do schodów. Wdrapałam się na nie, mimo ich śliskości, aż prawie spadłam. Wisiałam na suficie, trzymając się kryształu zębami, kryształu, który właśnie się na nim znajdował. Gdy wilki wróciły, zaskoczona para popatrzyła po sobie.
- Rainbow? Gdzie jesteś? - spytał Patton, rozglądając się.
Nie mogłam odpowiedzieć. Jeśli bym odpowiedziała, na pewno bym spadła. A Patton był zbyt daleko, by podbiec. Okazało się, że kryształ był bardzo śliski. Pisnęłam cicho i zaczęłam spadać. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie Patton i złapał w zęby. Czyli ochrzan? Postawił mnie i spytał, co robiłam pod sufitem. Opowiedziałam mu wszystko, a on pokiwał głową i pacnął mnie łapą w głowę. Uśmiechnęłam się łobuzersko, a on puścił do mnie oko. Porozmawialiśmy ze sobą, aż wkrótce Makka przyniosła jakieś zakąski. Na początku odmawiałam, ale wadera powiedziała, że jeśli wezmę jeden kawałek, nic nie zaszkodzi. Niepewnie wzięłam kawałek mięsa i włożyłam do pyska. Mięsko rozpływało się w ustach. Podziękowałam Macce, jeszcze chwilę porozmawialiśmy, tym razem we trójkę i przyszła Rock, oraz Corey. Zaproponowali, czy para Beta nie chciałaby iść z nami na łąkę, by porozmawiać, czy coś. Ja tam miałam poznać opiekunkę i inne szczeniaki, lub, jeżeli ich w watasze nie było, poznać roczne wilki. Oczywiście, takowe tam się znajdowały. Poznałam tam Gaster'a Phoenix'a, Castiel'a i waderę, która od razu przypadła mi do gustu, czyli Grace. Razem wymyślałyśmy zabawy i opowiadałyśmy sobie kawały, znaczy, w większości ona opowiadała. Potem okazało się, że ona jest moją opiekunką i mentorką Gray Fog. Potem opowiadała mi różne historie i tak nam zleciała reszta dnia.