Kolejny jakże przeuroczy dzień, spędzony w towarzystwie deszczu. Sądziłam, że przynajmniej w tym kraju będę od niego wolna. No cóż, nie mam wpływu na pogodę, jednak potrafię zaradzić przemoczonej sierści. W jedną chwilę zajęła się ogniem, a krople spadające na nią momentalnie parowały. Posiadanie wojskowego stanowiska jest czymś dla mnie, ale w ostatnich dniach raczej nie jestem potrzebna. Opuściłam, więc jamę, by przeszukać okolicę , a następnie potrenować. Nie wiele zwierząt udało mi się dostrzec. Większość kryła się w gęstych lasach, chcąc uniknąć zimnego wiatru. Ptaki, zawsze nucące swe pieśni, tym razem zamilkły, pozbawiając okolicę życia. Często towarzysząca mi zaduma, po raz kolejny sprawiła, że zapomniałam po co tak naprawdę opuściłam jamę w tak parszywy dzień. Pociągnęła nosem, jakbym chciała pokazać, że cały czas pieczołowicie wypełniam mą misję. Ale cóż to? Hmmm... nie jestem już sama. Zapach obcego ożywił mięśnie, gotowe do wdania się w bójkę. Mimo to stałam w bezruchu, czekając aż zdradzi własne zamiary.
- Skoro już wiesz, że tu jestem to może powiesz kim jesteś?
- A ty?- odwróciłam łeb, chcąc mu się przyjrzeć.
- Fuego. Samotny wędrowiec- przedstawił się, nad wyraz uprzejmie.
- Wędrowiec powiadasz- zamyśliłam się na moment.- To nie dobrze.
- Czemuż to?
- Tereny te należą do watahy krwawego wzgórza. Alfy nie przepadają za samotnymi wędrowcami. Musimy coś temu zaradzić- okrążyłam go, nie spuszczając z oka.
- Co, więc proponujesz?
- Mamy dwie opcję. Albo odprowadzę Cię do granic, abyś dalej mógł prowadzić swą samotną podróż, zakończając przy tym naszą relację, albo podążysz moim śladem do jaskini alfa, gdzie rozpatrzą Twoje dołączenie, co sprawi, iż twa wędrówka dobiegnie końca- zasiadł am na przeciwko basiora, czekając na decyzję.
- A chciałabyś, abym został? - zerknął łobuzersko w moją stronę.
Takie odpowiedzi zazwyczaj kończą się niezręcznie, bowiem pozostaje odpowiedzieć "tak" lub "nie".
- Na to pytanie raczej nie odpowiem priorytetowo. Pozostawię to do dnia, w którym uznam, że należy wyjawić tę tajemnicę- dodałam nie kryjąc triumfu na pysku.- Więc jaka jest Twoja decyzja?
- Muszę pomyśleć.
- Więc chodźmy. Alfy mieszkają nie daleko granic. Masz około dwóch kilometrów, by pomyśleć podniosłam się z ziemi, czekając, aż basior zrówna się ze mną.
- W drogę, przewodniku- zażartował.
- Cóż za entuzjazm Fuego.
- Jedno z nas musi zachować optymizm... właśnie. Nie zdradziłaś mi swojego imienia.
- Jestem Firefly- skinęłam głową.
<Fuego? Po zostajesz z nami? ☺>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!