Krzyczałam z bólu coraz bardziej. Spojrzałam w oczy Patton'a.
- Wypuść mnie! - krzyczałam.
- Niby czemu? - zapytał drwiąco.
- Temu! - krzyknęłam i podcięłam mu łapy, a basior się przewrócił. Spojrzał na mnie, a ja wskoczyłam na niego.
- I kto jest silniejszy?
- Haha... Zrobiłem to specjalnie...
I Patton zepchnął mnie z siebie, a ja zgrabnie wylądowałam na czterech łapach.
- Wiem, że będziesz walczył o tą słabą, kochającą wszystko waderę. Ale przestań... to koniec -powiedziałam. Patton chodził wokoło mnie, a ja nie spuszczałam z niego wzroku. Nagle wilk zepchnął mnie z klifu, a ja wpadłam do oceanu. Miałam szczęście, że umiałam pływać - dzięki Cloi - i latać, ale tu dzięki mocy demona. Podleciałam do Patton'a. On też się unosił w powietrzu. - Po pierwsze, ufałam ci, a po drugie, nie uda ci się wydobyć tamtej Cloi... Myślisz, że ją oddam? - zapytałam.
- Może nie oddasz, ale ja ją sobie wezmę!
- Tylko spróbuj.
- Ooo...ty już się nie martw o mnie, ale o siebie...
Patton ponownie na mnie naskoczył. Odgryzł mi kawałek ucha, potem łapę, a na koniec głowę. Wszystkie złe moce ze mnie ''wyparowały" i byłam już normalną Cloi.
Patton spojrzał na mnie.
- Patton, ja... - szepnęłam.
- Ciii... rozumiem cię... To nie byłaś ty... - odszepnął kładąc mi łapę na ustach. - Ja już idę, pa! - zawołał.
- Patton, zaczekaj. - zatrzymałam go. - Dziękuję. - powiedziałam ze łzami w oczach i rzuciłam się na szyję Patton'owi.
- Nie dziękuj. Gdybym nie chciał, nie pomógłbym ci. - odpowiedział. Po chwili stał się normalnym Patton'em i odleciał.
- Żegnaj, Patton. - szepnęłam do siebie. Jason pewnie znalazł kogoś innego, ale no cóż, są jeszcze inne basiory, w których można się bardzo łatwo zakochać... Tak jak na przykład Damien... Podbił moje serce. Ale jemu też podoba się inna wadera. Mój Boże, będę teraz to przeżywać?! Nie! Poszłam za Patton'em i zauważyłam że z kimś rozmawia i głośno się śmieje. Nagle zauważył mnie.
<Patton? Na pewno masz jeszcze wenę! xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!