czwartek, 31 grudnia 2015

Od Patton'a - Mroczne stronice z księgi mego życia [Quest #1]

Głośne śmiechy i wesołe tańce nie ustawały. Upite wilki opowiadały sobie suche dowcipy, popijając zakupione w barze alkohole. Siedziałem wśród nich, zastanawiając się, co ja tu właściwie robię. Do sali biesiadnej przyszło kilka wilków, były już lekko spite. Dosiadły się do mnie, po czym jeden z nich, prawdopodobnie przywódca całej hordy, zapytał:
 - A ty co tak siedzisz, ponuraku? W dodatku bez flaszki. Nie stać cię na piwo, czy jak?
 - Jestem na tyle bogaty, że mógłbym kupić dusze was wszystkich bez żadnego problemu. - Wysyczałem, a mój głos pod wpływem emocji przybrał swoją prawdziwą, ochrypłą i demoniczną formę. Miny oprychów w tamtym momencie były bezcenne.
 - Więc jesteś demonem?
 - A jakże by inaczej. - Uśmiechnąłem się.
 - Zatem dlaczego tutaj siedzisz?! Przecież demony sieją spustoszenie u siebie, w Piekle. Jeszcze nigdy nie widziałem smutnego demona, siedzącego w wilczej karczmie, w dodatku bez jakiegokolwiek trunku na stole. Coś ty za jeden?
 - Patton George Matt Andrews vel Patton Fireblood III, ale dla ciebie mogę być co najwyżej Patton'em. Należę do Watahy Krwawego Wzgórza, lub jak wolisz, Elektryczności.
Wilki po kolei przedstawiały mi się, nabierając coraz większego szacunku do mej osoby. Mieliśmy tutaj kilku rzemieślników, wojowników i tancerkę. Wilki zadawały mi rozmaite pytania, na które odpowiadałem, jeśli one odpowiadały mi tym samym na moje. Potem do rozmowy przyłączył się handlarz, który postawił wszystkim dość duże, kolorowe drinki. Potem przyszła pora na kolejne alkohole, degustowaliśmy wszystko, co było w ofercie i dzieliliśmy się poglądami. Już mnie to męczyło, chciałem się wymknąć, ale lekko upite wilki nie pozwalały mi na ucieczkę. Zostałem zmuszony do siedzenia z bandą półgłówków. Średnio mi się to podobało, ale musiałem to przetrzymać - miałem bowiem zlecenie na zabicie Gangu Złotej Jarzębiny. Z opisu wyglądu, wyglądało na to, że to właśnie te wilki. Tak naprawdę wszyscy byli uzbrojonymi po zęby bandytami, którzy prawdopodobnie zabijali demony na zlecenie i wyczuli moją aurę, tylko z tego względu zainteresowali się moją osobą. Zdecydowanie nie było wśród nich rzemieślnika, ani tym bardziej tancerki. Po krótkim ruchu myślowym stwierdziłem, że powiem im wszystko, co będą chcieli wiedzieć, a potem ich zabiję, tak dla zabawy i dla ryzyka. Bo przecież gdyby któryś z nich uszedł z życiem i powiedział moją historię światu, miałbym drobne problemy.
 - Bardzo mnie ciekawi przeszłość tak skomplikowanej postaci. - Uśmiechnęła się wadera. Od samego początku zdawało mi się, że próbuje mnie poderwać. - Może opowiesz nam swoją historię?
 - Pod warunkiem, że wy opowiecie mi najpierw swoją. - Powiedziałem obojętnym tonem.
 - A cóż by tu opowiadać? - Wilczyca zaczęła snuć swoją opowieść. Już od tych słów byłem pewien, że mówi po prostu cokolwiek, wymyśla historię kompletnie spontanicznie. - Dorastaliśmy razem. - Spojrzałem na wilki. Wszystkie były ewidentnie w różnym wieku. Kolejne niewinne kłamstewko. - Jesteśmy przyjaciółmi, którzy zwyczajnie postanowili coś wypić.
 - A wataha? - Spytałem. Wilczyca ewidentnie nie spodziewała się tego pytania. Rzuciła okiem na kumpli, a na jej twarzy pojawił się wyraz paniki. - Em, jesteśmy z Watahy Podniebnej Krainy. Odeszliśmy zaraz po dorośnięciu.
 - Ciekawe. - Rzekłem, po czym splotłem palce obu łap. - I co robicie ciekawego?
 - Tworzymy grupę niezależną, wykonujemy rozmaite zlecenia.
 - Rozumiem. - Westchnąłem lekko. - Teraz moja kolej. Opowiem wam historię z prawdziwego zdarzenia. 
Wilki wpatrzyły się we mnie z ciekawością, a światło bijące z kominka delikatnie oświetlało moją twarz.

Od Silence'a - C.D. Black Orchid ''Północne Wycie''


Doskonale wiedziałem jak czuje się Black. Do tej pory robiłem swoją robotę, jednak gdy przyszedł czas na tytułowe wycie, ja nadal stałem pod drzwiami wejściowymi. Żar z tlącego się tytoniu powoli zbliżał się czubków moich palców, gdy w pewnej chwili po mej lewej stronie śmignęła czarna postać. Orchid, nie mogłem jej po prostu wypuścić... nie w takim momencie. 
- Nie myśl, że pozwolę Ci odejść samej. 
- Ty musisz siedzieć do końca, mój drogi, większość wilków właśnie sięgnie po swoje zapasy, więc barmanka już jest niepotrzebna. 
- Jesteś potrzebna, bardziej niż myślisz. - Mówiąc to zacząłem ciągnąć ją do środka sali bankietowej, po to, by chwilę później wyjść drugimi drzwiami. 
- Na jaką cholerę mnie tu przywlokłeś? Może nie mam ochoty patrzeć na te wszystkie zakochane pary? 
- Zdaję sobie z tego sprawę, jednak... może powinnaś zawyć dla nich? 
- Dla nich? 
- Będziesz miała co opowiadać swojemu dziecku, poza tym... podejrzewam, że Mirror to usłyszy. Zawsze mówił, że pięknie śpiewasz. Wybij się z tłumu Black, zawyj tak aby Twój głos przełamał się przez granicę i dotarł nawet do uszu twoich braci. Niech każdy usłyszy twoją historię, historię którą przenosisz w swoim sercu. Jednak możesz również iść do domu, od tej pory nie będę cię zatrzymywać. 
Po tych słowach ruszyłem na swoją półkę skalną. Nie chciałem się na niej znajdować... o wiele lepiej czułbym się w tłumie... jednak. Star rozpoczęła jako pierwsza, po chwili dołączył się Flash, Diesel, Patton, Makka... milczałem. Jednak nie zostało to zauważone. Patrzyłem jak czarna wadera dumnie unosi łeb do góry i rozpoczyna śpiew, mieszając swój głos razem z innymi. Całe to zdarzenie przypominało anielską arię... "Będę wyć do pustego nieba, choć dobrze wiem, że i tak to niczego nie da...". Słowa kiedyś usłyszane obiły mi się o podświadomość. Błyskawicznie poderwałem łeb i z całych sił wydobyłem ze swojego przepalonego gardła najczystszy głos, jaki tylko byłem w stanie wywołać. Jak zawsze wyłem sygnał oznaczający utratę jednostki... umiałem wyć tylko to, i do teraz nie żałuję.

ZDOBYTO: 800.000 KP i 8 poziomów

Od Black Orchid - Północne wycie

Stałam za barem i obserwowałam powoli schodzące się wilki. Nie liczyłam na wielkie tłumy, co więcej... nie liczyłam na więcej, niż dziesięć wilków. Na półkach ustawionych za moimi plecami znajdowały się zarówno napoje wyskokowe, poczynając od Whisky, a kończąc na domowych nalewkach, jak i wódki wszelkiego rodzaju oraz soki, służące oczywiście za popitkę... a dla mnie za trunek na ten wieczór. Ciąża... to była jedyna rzecz, która powstrzymywała mnie od zachlania się do nieprzytomności. Obserwowałam jak Silence przechadza się pomiędzy gośćmi powoli zbliżając się do blatu. 
- Coś ci nalać? 
- Coś dobrego, ale nie za mocnego. Ostatnio nie mam głowy do picia, a chcę jeszcze trochę pożyć. - Powiedział wciąż rozglądając się na boki. 
Wyjęłam spod lady średniej wielkości szklankę, po czym wypełniłam ją do połowy likierem kawowym i zakropiłam sokiem malinowym. Basior delikatnie zamoczył usta w lekko gorzkawym trunku, po czym odstawił szklankę i spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem. 
- Jak się czujesz? 
- Dobrze. - Odszeptałam spoglądając na stojącą w wiadrze z lodem butelkę, zawierającą 0,7 litra czystego zbawienia. 
- Nawet o tym nie myśl. - Powiedział dopijając resztę trunku. 
- Myśleć mogę, ale do czynów jeszcze sporo brakuje. 
Po pewnym czasie zwróciłam uwagę, że większość wilków wychodzi z sali bankietowej. Nawet nie wiedziałam kiedy przeleciało przemówienie alf, tańce, śpiewy... Nie chciałam iść wyć. Nie chciałam patrzeć na wszystkie wilki wtulone w siebie, całujące się, obściskujące i rzucające się sobie w ramiona. Wyszłam z lokalu, lecz bardzo szybko poczułam mocny uścisk na łapie. 
- A ty dokąd? - Zimny głos Silence'a zabrzmiał w przygłuszonej świadomości. 

<Silence?>

ZDOBYTO: 700.000 KP i 7 poziomów

Od Jason'a - C.D. Alexis ''Północne Wycie''

Diesel zapodawał kilka dobrych hitów. Wszyscy tańczyli i śpiewali, niektórzy nawet wyli. Tylko ja... nie miałem jakoś takiego "poczucia", by zatańczyć z kimś. Nagle zauważyłem, że Patton jest chyba w takim samym stanie. Postanowiłem do niego podejść. 
- Nie zatańczysz z partnerką? - zagadnąłem prawie szeptem, wypatrując Makki.
- Nie o to chodzi, każdy bierze mnie za takiego "twardziela"... Ale fakt, to moja bratnia dusza. -uśmiechnął się. - A ty, zatańczysz tej nocy z Alexis?
- Sam nie wiem... - odparłem wbijając wzrok w parkiet.
- Dalej, no chyba zatańczysz! - mrugnął do mnie i poszedł szukać Makki.
- Faktycznie... dzięki, Patton. - szepnąłem do siebie. - Zatańczę!
Truchtem podbiegłem do Alexis spijającej powoli szampana. O dziwo nie tańczyła z nikim.
- Mogę prosić do tańca? - uniosłem brwi.
- Oczywiście! - odrzekła z uśmiechem i wstała. Złapałem ją za łapy i zaczęliśmy tańczyć. Podczas szybkiego tańca, w którym Alexis umieściła kilka zgrabnych obrotów, przechyliłem ją tuż nad ziemią prawie ją upuszczając. Ponownie "podniosłem" waderę i znów tańczyliśmy, tańczyliśmy... Kiedy DJ puścił spokojny kawałek, przytuliłem do siebie Alexis, jak zrobiła większość wilków, które przyszły z parą. Czułem się tak jakoś spokojnie... Jakby nikogo wokoło nie było. Słyszałem tylko oddech Alexis i wolną muzykę. Później odeszliśmy wszyscy do ław. Ja jeszcze zamówiłem dwa drinki. Oba miały piękny, turkusowy kolor. 
- Oto drink dla ciebie. - postawiłem kieliszek przed wilczycą.
- Dzięki. - odparła i powoli zaczęła pić drinka. Ja uczyniłem to samo. W końcu przyszedł czas na koncerty. Wszystkie zgłoszone wilki zaczęły śpiewać. Przyszła kolej Alexis.
- Powodzenia. - szepnąłem, a wilczyca w odpowiedzi uśmiechnęła się.
- Dzięki. - odparła i weszła na scenę. Zaczęła mówić, po czym uderzyły we mnie te słowa: - Teraz poproszę na scenę Jason'a, by zaśpiewał ze mną mój ulubiony kawałek, zespołu Nirvana!
Zaczerwieniłem się. Słyszałem wilki skandujące moje imię. Zrobiło mi się głupio, ale wszedłem na scenę. Zaczęliśmy śpiewać. Pod koniec, kiedy skończyłem, a Alexis dziękowała za wysłuchanie, mikrofon wydał ogłuszający dźwięk, a wszyscy zgromadzeni się zaśmiali. Ja też się śmiałem. I Alexis. Alexis też się śmiała. Jej śmiech był taki wesoły, radosny... miły i czuły. Później przyszła kolej innych wilków.
- Zabije cię. - wycedziłem, oczywiście w żartach, po czym zaśmiałem się.
- No, ale nie mów, że ci się nie podobało! - powiedziała.
- Tego powiedzieć naprawdę nie mogę. - uśmiechnąłem się.
- Uwaga! Zabierzcie szampany i inny alkohol! Idziemy teraz naprawdę się zabawić! - wilki podawały sobie tę informację, aż dotarła do nas. Popatrzyłem na Alexis z uśmiechem. Złapałem ją pod łapę i poszliśmy. Kiedy tam dotarliśmy, zaczęliśmy odliczać.
- Trzy! Dwa! Jeden! - kiedy dotarliśmy do końca, korki z butelek od szampana wyleciały w górę. Zaczęliśmy wyć, a ci, którzy mieli fajerwerki, puszczali je. Alexis wyła tak pięknie! 
- Niespodzianka. - rzekłem do niej wyciągając fajerwerk. 
- Och! Odpalamy? - upewniła się patrząc na mnie tymi swoimi ładnymi oczyma.
- A niby po co ją tu przyniosłem? - zaśmiałem się. - El Diablo... Odpalamy!
Złapaliśmy razem zapałkę, oczywiście już zapaloną i przybliżyliśmy do czerwonego lontu. Iskierki poszły, a nasz fajerwerk poleciał w górę. Zrobił wielki huk, a z iskier utworzył się wizerunek kieliszka. Wilki wyły coraz głośniej. Nawet ci, którzy nie byli obecni, przyszli popatrzeć i nawet wyli. 
- Udana impreza. - szepnęła Alexis.
- A jak! - uśmiechnąłem się i złożyłem lekki pocałunek na policzku Alexis.

<Alexis? :33>

ZDOBYTO: 800.000 KP i 8 poziomów

Od Hurtcalled Life - Sylwester po mojemu

Nowy rok, a co za tym idzie? Starzenie się, zmiany... Zmiany, których nienawidzę. Trudno mi było nie usłyszeć wycia większości watahy. Bawiłam się wówczas trzema łaniami -powstrzymam się przed ujawnieniem szczegółów, gdyż były one dość wulgarne. Fajne świętowanie, przynajmniej moim zdaniem lepsze od jakichś dyskotek i innych pierdół. Po fascynującej - jak dla mnie - zabawie, ułożyłam się pod drzewem, pragnęłam zasnąć, ale nie mogłam. A dlaczego? No, hm... jak już wcześniej wspomniałam, wycie większości watahy. Zrezygnowałam ze snu. Sięgnęłam po butelkę Whisky, która leżała pod drzewem. Wzięłam duży łyk i przymknęłam oczy, jednak nie pomogło to w zaśnięciu. Wybrałam się więc na spacer, spacer nad Wodospad Życia. Szłam mozolnie, popijając Whisky. Po długiej drodze zauważyłam urwaną gałąź. Jako iż i tak nie mogłam zasnąć, chwyciłam w zęby gałąź i usiadłam pod drzewem. Popatrzyłam na kłodę przenikliwym wzrokiem, po czym pobiegłam do jaskini. W jaskini nikogo nie było, chyba wszyscy udali się na tą imprezę, która coraz bardziej mi przeszkadzała. Wzięłam nożyk, który leżał przy moim miejscu snu i popędziłam pod drzewo. Dopiłam Whisky i wzięłam się za struganie. Strugałam... sama nie wiem co. Może po pijaku wyglądało to fajnie... Po trzydziestu minutach zasnęłam pijana z Whisky w łapie oraz nożykiem w pysku. Przebudziłam się o północy. Na kacu wróciłam do jaskini, a następnie przymknęłam oczy, lecz już nie mogłam zasnąć. Nie mając nic innego do roboty, ponownie zagłębiłam się w swoim ciemnym umyśle.

Od Alexis - Północne Wycie

Wyszłam dzisiaj na spacer, taki bez żadnego konkretnego celu. Choć w sumie, chciałam wybrać piosenki, które zaśpiewam. Naturalnie, w moim repertuarze musiały się znaleźć piosenki nieco mocniejszego kalibru. Jakiś rock, czy coś. Nie miałam jednak naprawdę pomysłu na to, co mogłam wybrać. Jednak nie chodziło o to, że nic mi nie przychodziło do głowy - zwyczajnie miałam tych pomysłów ciut za dużo, no ale cóż. Trzeba było to sobie jakoś poukładać, więc rozpisałam wszystko na kartce. Bring Me The Horizon, Guns N' Roses, Queen... Klasyki. Nie mogło też zabraknąć Simple Plan. Pominęłam jednak jeden z moich ulubionych zespołów, Nirvanę. Może pan z głosem Kurta Cobaina powie mi, jaką piosenkę mam zaśpiewać? Postanowiłam wybrać się więc w odwiedziny do Jason'a. Dziwnym przypadkiem, spotkałam go jakiś kilometr później, w połowie drogi do domu.
 - O, Jason, właśnie do ciebie szłam. - Uśmiechnęłam się przyjacielsko.
 - Tak? A po co? - Zapytał.
 - Potrzebuję rady. - Rzekłam.
 - Do rzeczy.
 - Śpiewam dzisiaj na Północnym Wyciu. Jaką piosenkę Nirvany wybrać?
 - Po co się mnie pytasz?
 - Jesteś obdarzony głosem Kurt'a Cobaina, więc ty zdecyduj.
 - ''Smells Like Teen Spirit'', tą najpopularniejszą.
 - Okej. - Uśmiechnęłam się, następnie pożegnałam się z wilkiem i odeszłam, aby ''nastroić'' swoje struny głosowe. Ten jednak pobiegł za mną i zapytał mnie:
 - Masz już parę?
 - Nie, chyba przyjdę sama. Więcej szampana dla mnie. A co?
 - Może wybrałbym się z tobą? - Zapytał.
 - Czemu nie. - Uśmiechnęłam się. - To jesteśmy umówieni.
***
Jason z ledwością zdążył przed rozpoczęciem przemówienia alf. Odnalazł mnie wzrokiem, popijałam szampana w jednej z ostatnich ław. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
 - Prawie się spóźniłeś. - Ochrzaniłam go na dzień dobry. - Zaraz zaczną przemawiać.
 - Wybacz, coś mnie zatrzymało. - Rzekł, a alfy zaczęły swój wywód.
 - Witamy zgromadzone wilki na naszym... dość kameralnym, sylwestrowym przyjęciu, mianowicie Północnym Wyciu. Pamiętajmy, że to pierwsza taka impreza w historii watahy. - Rzekła Star.
 - Cóż, w tym roku poinformowaliśmy o całym przyjęciu troszkę za późno, przez co nie przyszło was zbyt wiele. Ale serdecznie dziękujemy za przyjście tym, którzy są. Postarajmy się wyć tak głośno, aby i reszta watahy chciała uczestniczyć w przyjęciu po przyjęciu! - Dodał Flash.
 - Czyli będzie after party? - Zapytałam. Alfy chyba nie rozpoznały mojego głosu.
 - Owszem. - Uśmiechnął się Flash delikatnie. - Przedstawmy teraz plan imprezy: za jakiś czas rozpocznie się godzinna dyskoteka z muzyką elektroniczną, gdzie DJ'em będzie brat naszej Star, Diesel. Następnie, o godzinie 21, rozpoczną się koncerty zgromadzonych tutaj muzyków. Każdy ma pół godziny. Pierwszy występ należy do Patton'a i Makki, kolejny do Alexis - W tym momencie poczułam już motylki w brzuchu. Pierwszy raz będę występować -  następnie wystąpi Lost In Dreams, a jako wisienka na torcie, Majla. O 23 wychodzimy na najwyższy szczyt, gdzie aż do północy wyjemy do księżyca. Po północy, wracamy do pałacu. Można robić co się chce: bawić na after party lub też opuścić salę biesiadną i udać się do domu, bądź na przenocowanie do wolnych jaskiń. Przez cały czas ochraniają nas ochroniarze, jest również kucharz zapewniający wyżywienie, oraz dwie barmanki, które przygotowują słodkie, kolorowe drinki, oraz bardziej wytrawne trunki. Całość jest całkowicie za darmo. - Informacja o cenach alkoholi bardzo mnie ucieszyła.
- Dodajmy, że rok 2015 był rokiem zmian. Niewielu z was pamięta nasz poprzedni świat, ale części z pewnością na myśl o nim kręci się łezka w oku. Zostaliśmy przeniesieni na Ziemię Wojny, świat surowy i nieznany. Ten rok był rokiem... zamrożenia. Niewiele się tutaj dzieje ostatnimi miesiącami, jednakowoż od przyszłego roku zabieramy się za odnowę Watahy Krwawego Wzgórza. Przywrócimy jej dawną świetność. - Rzekła Star, lekko się wzruszając. - Powitajmy nowy rok, który będzie rokiem wyjątkowym. Specjalnie z tej okazji nadaliśmy mu nazwę. Jest to Rok Feniksa! Niech i wataha powstanie, niczym istny feniks z popiołów! - Krzyknęła, a wilki zaczęły klaskać i wiwatować.
- A teraz bez przedłużania, rozpocznijmy zabawę! - Zawołał alfa, a niebieski basior rozpoczął dyskotekę.

< Jason? >

ZDOBYTO: 700.000 KP i 7 poziomów

Od Star - C.D. Flash'a ''Północne wycie''


Impreza była naprawdę świetna. Nasze wystąpienie, dyskoteka, występy innych wilków... Wszystko bardzo mi się podobało. Jednak wciąż czekałam na mój ulubiony moment - wycie z innymi wilkami. Wyruszyliśmy na najwyższy szczyt Watahy, z którego mieliśmy wyć. Podczas podróży śpiewaliśmy ludowe pieśni. Każdy był już lekko podpity, ale nikt się tym nie przejmował. Wiedzieliśmy, że dopiero o północy zacznie się prawdziwe alkoholowe szaleństwo. I chyba właśnie to najbardziej podobało mi się w całym tym pomyśle: możliwość upicia się bez żadnych konsekwencji i psucia sobie opinii. Alfa nie powinna się upijać, ale przecież mamy sylwestra.
Wracając, podróż nie trwała zbyt długo. Wilki najczęściej truchtały, a butelki w ich torbach obijały się o siebie. Kiedy jakiś wilk usłyszał taki trzask, hamował na chwilę, aby sprawdzić czy jego napitki przeżyły. Potem kontynuował bieg. Wspinaczka na najwyższy szczyt była dość męcząca, aczkolwiek poszło sprawnie: w 10 minut znaleźliśmy się na górze.
Nie było aż tak zimno, jak myślałam, że będzie. 
Wilki usytuowały się na skałach, a ja powiedziałam przed rozpoczęciem:
 - Zawyjmy tak, aby cała wataha nas usłyszała!
Wilki na te słowa rozpoczęły swój koncert. Ja i Flash znajdowaliśmy się na najwyższej skale, wszak byliśmy alfami. Pod nami byli Diesel, para beta i Silence, zaś na najniższej skale, wszystkie pozostałe wilki. Wyliśmy równo godzinę, a nasze głosy pięknie się zgrywały. Wszystko było... magiczne. To nie było zwykłe wycie, to była pieśń, mówiąca o tym, że wciąż żyjemy i nie mamy zamiaru zginąć. Choć dla niektórych mogło być to jedynie puste, zwykłe wycie, nasze serca doskonale wiedziały, co tak naprawdę kryje się za tym jakże typowym dla wilków zachowaniem. Niektóre wilki z watahy przyłączały się do nas, siedząc na swoich jaskiniach. Czułam pewnego rodzaju zjednoczenie z całą watahą.
Równo o północy, na niebie zaczęły pojawiać się spadające gwiazdy. wilki, które jak dotąd miały zamknięte oczy, otworzyły je, aby podziwiać cudowne widoki. Flash delikatnie mnie objął i wspólnie przyglądaliśmy się gwiazdom. Przez chwilę byłam pewna, że widzę tam swoich rodziców. Uśmiechających się, takich szczęśliwych jak przed śmiercią... Mocniej przytuliłam się do Flash'a. widziałam ich! Uśmiechali się, a ja uśmiechałam się do nich. Nie trzeba było używać żadnych słów, nikt nie musiał widzieć, co zauważyłam.
Po zakończeniu naszego koncertu, każdy wyciągnął kieliszek i zaczęliśmy składać sobie życzenia, pijąc razem po kieliszku wódki. Wróciliśmy więc całkowicie upici, ale zabawa trwała nadal. Wszyscy zostali na after party. Przez chwilę miałam wrażenie, ze jest nas jakoś więcej. Być może dlatego, że była upita.
Nigdy nie zapomnę tego sylwestra. Jest to pierwszy sylwester spędzony z Flash'em. Niestety, nie mogłam spożywać za dużo alkoholu, ponieważ spodziewałam się dwójki dzieci. Ale nie trunki są najważniejsze, a atmosfera. Cieszyłam się, że wilkom, które przyszły, zabawa się podobała. Mam nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się w liczniejszej grupie, i że przyszły rok będzie jeszcze lepszy, aniżeli ten.

< Chce ktoś dokończyć? Co się działo na after party? >

ZDOBYTO: 900.000 KP i 9 poziomów

Od Flash'a - Północne Wycie

Naturalnie, mogłem się spodziewać, że wilków nie przybędzie zbyt wiele. Duża część wilków naszej watasze była aspołeczna, wręcz toksyczna i zarażała swym brakiem jakiegokolwiek zainteresowania wydarzeniami przez nas organizowanymi innych. Szczerze mówiąc, nieco mnie to smuciło - liczyłem na więcej wilków. Wpuszczono ich tutaj naprawdę niewiele. Popatrzyłem ze smutną miną na Star.
 - Niewypał. - Rzekłem, a moja partnerka jedynie pokiwała głową ze smutkiem.
 - Trudno. Ważne, że ktoś przyszedł. - Uśmiechnęła się lekko. - Powinniśmy już chyba wyjść i rozpocząć tę zabawę, hm? 
 - Tak, w prawdzie brakuje nam jednego ochroniarza, ale dwójka też starczy. - Powiedziałem, przyglądając się jak Silence i Anonymous przepuszczają wilki, uważnie je najpierw sprawdzając, następnie wręczając im butelkę szampana.
 - Czyli w sumie ile powinno być wilków? - Zapytała Star, wyjmując kartkę papieru. Miała zamiar sporządzić listę.
 - Silence i Black Orchid, Alexis i Jason, Lost In Dreams i Anonymous, Cloud i Diesel, Makka i Patton, Imagine i Majla przyszły same, ale podzielą się szampanem. Razem z nami to czternaście wilków, ale może ktoś jeszcze się zdecyduje, dlatego pozostawimy wejście otwarte. Szampana nie zabraknie, nawet jakby cała wataha zdecydowała się przyjść.
 - Wataha Muzyki to nieźli alkoholicy, przecież wszystkie trunki mamy od nich. - Zaśmiała się Star, zapisując ostatnią dwójkę.
- Rzeczywiście. - Uśmiechnąłem się. - No, to chyba czas przemówić do tych zgromadzonych wilków. Reszta nie zadeklarowała, że się pojawi, więc stracą. - Powiedziałem i wypuściłem Star jako pierwszą. Scena nie była zbyt duża, ale była w stanie pomieścić cały zespół i ich instrumenty. Stanęliśmy przed wilkami, które siedziały w ławach. Jedynie ochrona oraz barmanki i kucharka stali już na swoich stanowiskach, a techniczny obok nas, odpowiednio dostosowując nagłośnienie.
 - Witamy zgromadzone wilki na naszym... dość kameralnym, sylwestrowym przyjęciu, mianowicie Północnym Wyciu. Pamiętajmy, że to pierwsza taka impreza w historii watahy. - Rzekła Star do wilków.
 - Cóż, w tym roku poinformowaliśmy o całym przyjęciu troszkę za późno, przez co nie przyszło was zbyt wiele. Ale serdecznie dziękujemy za przyjście tym, którzy są. Postarajmy się wyć tak głośno, aby i reszta watahy chciała uczestniczyć w przyjęciu po przyjęciu! - Dodałem.
 - Czyli będzie after party? - Zapytał jakiś głos z tylnych ław.
 - Owszem. - Uśmiechnąłem się delikatnie. - Przedstawmy teraz plan imprezy: za jakiś czas rozpocznie się godzinna dyskoteka z muzyką elektroniczną, gdzie DJ'em będzie brat naszej Star, Diesel. Następnie, o godzinie 21, rozpoczną się koncerty zgromadzonych tutaj muzyków. Każdy ma pół godziny. Pierwszy występ należy do Patton'a i Makki, kolejny do Alexis, następnie wystąpi Lost In Dreams, a jako wisienka na torcie, Majla. O 23 wychodzimy na najwyższy szczyt, gdzie aż do północy wyjemy do księżyca. Po północy, wracamy do pałacu. Można robić co się chce: bawić na after party lub też opuścić salę biesiadną i udać się do domu, bądź na przenocowanie do wolnych jaskiń. Przez cały czas ochraniają nas ochroniarze, jest również kucharz zapewniający wyżywienie, oraz dwie barmanki, które przygotowują słodkie, kolorowe drinki, oraz bardziej wytrawne trunki. Całość jest całkowicie za darmo. 
- Dodajmy, że rok 2015 był rokiem zmian. Niewielu z was pamięta nasz poprzedni świat, ale części z pewnością na myśl o nim kręci się łezka w oku. Zostaliśmy przeniesieni na Ziemię Wojny, świat surowy i nieznany. Ten rok był rokiem... zamrożenia. Niewiele się tutaj dzieje ostatnimi miesiącami, jednakowoż od przyszłego roku zabieramy się za odnowę Watahy Krwawego Wzgórza. Przywrócimy jej dawną świetność. - Rzekła Star, lekko się wzruszając. - Powitajmy nowy rok, który będzie rokiem wyjątkowym. Specjalnie z tej okazji nadaliśmy mu nazwę. Jest to Rok Feniksa! Niech i wataha powstanie, niczym istny feniks z popiołów! - Krzyknęła, a wilki zaczęły klaskać i wiwatować. W szczególności ci, którzy należeli tutaj od dawna. Bety, samiec gamma, Diesel...
- A teraz bez przedłużania, rozpocznijmy zabawę! - Zawołałem, Diesel odpalił muzykę, a wilki zaczęły wesoło bawić się i tańczyć. Patton, Jason i Anonymous porwali swoje towarzyszki na parkiet, nie mogłem być gorszy. Chwyciłem Star za łapę i zniknęliśmy w wirze tańca. Diesel puszczał najróżniejszą muzykę, trochę szalał, w pewnych momentach chyba zapominał co się dzieje - jak każdy DJ. Nie sądziłem, że w kameralnym gronie można się tak dobrze bawić! Wcale nie potrzebowaliśmy całej watahy, aby poczuć prawdziwie rozrywkowego ducha. Dopiero teraz to zrozumiałem. Naturalnie, z resztą watahy pewnie byłoby jeszcze fajniej, ale ''gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma''. W pewnym momencie brat Star puścił wolny, romantyczny utwór. Przytuliłem mocno Star. Oplotła swoje łapy wokół mojej szyi, ja natomiast złapałem ją w pasie. Czułem jej głowę na swoim ramieniu, jej ciepły, świeży oddech na karku. Wyszeptałem jej do ucha:
 - Kocham cię.
Ona nic nie odpowiedziała, tylko odsunęła mnie od siebie, po czym ponownie przyciągnęła i pocałowała. Śmiało mogę powiedzieć, że jak dla mnie, ta dyskoteka była naprawdę udana. Wirowaliśmy na parkiecie aż do samego końca. Potem dyskoteka musiała zostać zakończona i przyszedł czas na występy muzyków.
Pierwszy występ należał do pary beta, Patton'a i Makki. Był w dużej mierze instrumentalny. Większość piosenek wyglądała tak, że Makka śpiewała, Patton grał na gitarze elektrycznej, bądź również śpiewał, a reszta podkładu muzycznego była puszczana przez Diesel'a z nagrań. Najbardziej w pamięć zapadły mi piosenki ''Bring Me To Life'' oraz ''The Promise''. Ich muzyka obracała się w obszarach rock'a i metalu, było dużo gitar, solówek oraz ryków.
Kolejny, drugi występ, był to solowy koncert Alexis. Śpiewała ona piosenki różnego kalibru, jedne były bardziej, inne nieco mniej spokojne. Był to głównie rock i funk, cały podkład muzyczny był nagrany, natomiast jedynie Alexis śpiewała na żywo. W pamięć najbardziej zapadł mi moment, gdy ta uśmiechnęła się do Jason'a i poprosiła go na scenę, aby razem z nią zaśpiewał jeden kawałek Nirvany. Nie pamiętam już który to był... ale wiem, że Jason się zgodził, co było do niego bardzo niepodobne. Czyżby poczucie presji otoczenia? A może rozluźnił się i po prostu dobrze się bawił? Nie wiem i niech tak pozostanie. Grunt, że razem zaśpiewali naprawdę bardzo ładnie, występ podobał mi się chyba najbardziej.
Przedostatni koncert należał do Lost In Dreams, która grała na gitarze i śpiewała. Na jeden utwór poprosiła Patton'a, bo był potrzebny męski głos. Zaśpiewała dość znane mi piosenki, głównie były to covery jej ulubionych zespołów - Linkin Park i Three Days Grace, ale pojawiły się też utwory innych zespołów: było ''Don't Go'' Bring Me The Horizon, ''Jutro'' TAM i ''You Want a Battle? Heres a War'', które oryginalnie wykonuje Bullet For My Valentine. Cała reszta, były to piosenki - jak już wcześniej wspomniałem - jej ulubionych zespołów. Wadera chyba bardzo się denerwowała, bo czasem jej nie wychodziło. Jej występ został jednak pozytywnie doceniony i nagrodzony - naturalnie - brawami.
Ostatni i chyba najbardziej doceniony wśród widowni koncert należał do Majli. Zaśpiewała ona dużo znanych piosenek znanych artystów. Pojawiły się hity, które każdy wilk obecny na sali znał. Były to w znacznej mierze piosenki kobiet. Wilki postanowiły trochę potańczyć do piosenek, zaprezentowanych przez wilczycę. Wszyscy mówili, że to chyba najlepszy występ. Nie mogłem się zgodzić, bo zwyczajnie nie potrafiłem wybrać jednego. To bardzo miłe uczucie, mieć świadomość jakie talenty kryją się w  watasze. 
Po zakończeniu występów, wszedłem na scenę i zawołałem:
 - Uwaga! Przygotujcie się, wychodzimy na najwyższy szczyt!
Wilki wzięły ze sobą liczne alkohole, a barmanki miały na plecach torby z dodatkowymi alkoholami, gdyby komuś zabrakło. Ochroniarze również wyszli z nami. Zanim jednak wszystko się zaczęło, upewniliśmy się, że jest bezpiecznie, po czym wyszliśmy.

< Star? Co dalej? Już mi się nie chciało tego wycia opisywać ;-; >

ZDOBYTO: 1.100.000 KP i 11 poziomów

Aravel staje się dorosłą wilczycą!


zdjęcie usunięte

Aravel jest dorosła.
~
Średnia: 1,75
Oceny: 3 2 1 1
Stanowisko: Morderczyni powietrzna
Żywioł: [3/3] Elektryczność, Magia, Mrok
Moce: [10/20] Telepatia, Camouflage ([ang. Kamuflaż] może dowolnie zlać się z otoczeniem, lub po prostu wyglądać zupełnie inaczej), Flash ([ang. Błysk]wadera może jakby pojawiać się kiedy biegnie, jest wtedy bardzo szybka, a gdy się zatrzyma widać ją, dotyczy to także latania.), Obedience ([ang. Posłuszeństwo] wadera widzi duchy zmarłych, może im coś rozkazać, np: aby udusiły jakieś stworzenie), Mask ([ang. Maska] materializuje się na pysku, w miejscu jej serca jest dziura, ma rogi, a jej oczy są czarne, tęczówki i źrenice są piwne, wszystkie jej umiejętności są wtedy zwiększone, ma jakby miecz z mroku.), Breath Of Death ([ang. Oddech Śmierci] w jednej chwili uśmierca wilka, wadera zaraz po tym traci przytomność), sen (wadera wnika w sen, może nim manipulować, ratować w koszmarach i tworzyć nowe koszmary), The Silence Of Death ([ang. cisza śmierci] stworzenie widzi ciemność, wadera podchodzi do niego, wygląda jak potwór z najgorszych koszmarów stworzenia, po czym zabija bez litości), Electrical Discharge ([ang. Wyładowanie Elektryczne]), Niewidzialność
Partner/kaByć może na tym świecie jest basior dla niej...

Aravel wraca do watahy!


autor nieznany
Aravel wraca!
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Sheira |
Imię: Aravel
Hierarchia: Omega
Stanowisko: -
Partner/kaZa młoda
~
Witaj z powrotem!

środa, 30 grudnia 2015

Od Hurtcalled Life - Pierwsze dni

Wstałam ra... A, nie, sorry - ja nie spałam. Pogrążałam się w swoim umyśle, jak to zawsze po zmianach. Jaskinia, w której rozmyślałam wyglądała przyjaźnie. Pełno w niej dziwnych wilków... A więc około trzeciej w nocy wyszłam na spacer. Cel podróży? Nieznany. A może znany...? Nie wiem. W każdym bądź razie, nie zadałam nikomu bólu od 5 dni. Musiałam się na czymś, czy kimś wyżyć. Poszłam nad pobliski wodospad, tak zwany Wodospad Życia. Nikogo tam nie spotkałam. Żadne zbłąkane zwierzę nie wpadło pod moje szpony. Postanowiłam się ruszyć. Po dwóch minutach spotkałam łanię. Odgryzłam jej nogę, patrzyłam z rozkoszą jak wierzga, próbując się utrzymać na 3 kopytach. Po chwili nadgryzłam jej szyję, tak aby żyła, ale nie była w stanie się poruszyć. Przez trzydzieści minut rozkoszowałam się cierpieniem łani. Potem pazurem pisałam różne bazgroły na jej brzuchu. Po tej udanej zabawie, od razu poczułam się lepiej. Zaciągnęłam zmasakrowaną łanię, a właściwie jej ciało, w krzaki i wróciłam do jaskini niespostrzeżona. Miałam ochotę opowiedzieć komuś o jej cierpieniu, ale czułam, że tylko mnie to fascynuje, więc bez słowa położyłam się i przymknęłam oczy. Udawałam, że śnię, lecz tak naprawdę pogrążałam się w swoich czarnych myślach.

Aro - profil wilka

zdjęcie usunięte
Imię: Aro
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoMorderca lądowy
GłosDon Omar
***
Cechy charakteruAro jest trochę dziwnym i tajemniczym wilkiem, ale też zaradnym. W wyjątkowych sytuacjach może pomóc, ale też nie - to zależy od jego samopoczucia. Nie jest on takim złym wilkiem, na jakiego wygląda. Jest miły i lubi przebywać w towarzystwie innych wilków. Kiedy ktoś chce się mu zwierzyć, on bardzo chętnie posłucha, a nawet czasem doradzi. Ale Aro nie jest zawsze tak dobry - umie się mocno zdenerwować. Aro jest też przebiegłym wilkiem. Umie się wykręcić z jakiejś niezręcznej sytuacji, w którą jest wplątany 
Cechy fizyczneJest szybki. Bardzo lubi biegać. Kiedyś biegał na długie dystanse i zdobywał medale.
Znak szczególnyAro ma piękne, niebieskie oczy. Prawie w środku ucha ma dwie, proste, narysowane kreski. Ma on też doczepione błękitne pióra pod uchem przy szyi. Na łapach ma różne bransolety. Jest też otoczony starym i podartym, czerwonym szalem.
Słaby punktJego słabym punktem jest jego delikatny i czuły nos. W przeszłości został w niego mocno stuknięty i do teraz odczuwa ból. Kiedy walczy, stara się zasłaniać nos przed jakimkolwiek uderzeniem 
Boi sięNagłej śmierci bliskich i swojej
Waga: 50 kilogramów
Wzrost: 80 centymetrów
Najlepsi przyjacieleSafira
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Górskiego Potoku]
LubiCzasem być w centrum uwagi; kiedy inna wadera go podrywa; lubi też kiedy wilk jest dla niego życzliwy
Nie lubiKiedy inny wilk na niego krzyczy z byle jakiego powodu; nie lubi też nienawiści do innych wilków
***
Żywioł: [3/3] Lód, Elektryczność, Mrok
Moce: [3/20] Telepatia, tworzenie lodu, umie czytać w myślach 
Partner/kaDiana
RodziceNie zna
PotomstwoJeszcze nie ma, ale chce mieć
Inna rodzina: Nikogo nie ma
***
Data dołączenia: 30 grudzień 2015
Data urodzenia: 31 grudzień
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 1.000.000
★★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 29
PD: | Ogólnie: 2760 | Wykorzystano: 1900 | Zostało: 1060
Umiejętności: | Walka: 600 | Instynkt: 350 | Umysł: 350 | Polowanie: 600 |
Jaskinia: numer 11
Ekwipunek: Brak
Torba: Brak
Bronie: Brak
Zbroja: Ziemi
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Uciekł ze swojej rodzinnej watahy i trafił tutaj.
Inne zdjęcia: | Inne |
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: ♥Ognista♥ |

Od Aro - Pierwszy dzień

Jak zawszę wstałem przed zachodem słońca. W poprzedniej watasze też tak było. Postanowiłem poznać inne wilki. Idąc ujrzałem piękną waderę, postanowiłem się przywitać. Oczy miła błękitne, a jej grzywa też była błękitna, a cała była czarna. 
- Hej - Powiedziałem.
- Hej - Odparła
- Jak masz na imię, bo ja Aro? - Zapytałam
- Ja jestem Diana.
- Piękne imię dla pięknej wilczycy.
- Dziękuję, twoje też jest ładne.
- Dzięki.
Postanowiłem zapytać się czy nie poszłaby ze mną w Dymiące Góry. Diana się zgodziła i wyruszyliśmy. Kiedy już doszliśmy, zobaczyliśmy wodopój i rzekłem: 
- Kto pierwszy do wodopoju!
- Na pewno ze mną przegrasz Aro!
Biegliśmy, ale pierwszy byłem ja, Diana była trochę zła, że nie wygrała. Potem, gdy wracaliśmy, opowiedziałem jej, że w poprzedniej watasze biegałem na bardzo długie dystanse i mam doświadczenie w biegach, a ona to zrozumiała. Było już popołudnie i Diana musiała już pójść. Pożegnałem ją i też poszedłem dalej poznawać innych. Kiedy szedłem, na swojej drodze zobaczyłem wilczycę i wilka. Znów poszedłem się przywitać.
- Witajcie, jestem Aro. Nowy wilk w tej watasze, a wy?
- Witaj Aro. Ja jestem Safira, a to jest Irand.
- Jesteście tu nowi, czy nie?
- Ja nie jestem. - Odparł Irand.
- Ja trafiłam tu dwa lub trzy miesiące temu. - Powiedziała Safira.
- Rozumiem. Ja już muszę iść, więc do jutra. - Uśmiechnąłem.
- Pa! - Odpowiedzieli chórem. Postanowiłem już wracać do jaskini, ale kiedy szedłem, na swojej drodze spotkałem Star - samicę alfa. Przyszła mnie przywitać, bo wiedziała, że jestem tu nowy. Zapytała się mnie jak się tu czuję, więc ja odparłem, że dobrze. Powiedziałem też, że bardzo miłe są tu wilki. Star zapytała się mnie:
- A spotkałeś Safirę? Jak ona się do ciebie odzywa? Jest miła?
- Tak, i to bardzo. - Odparłem.
- Ja muszę iść, Aro, więc do zobaczenia.
- Pa. - Odpowiedziałem, a wilczyca odeszła. Był już wieczór i postanowiłem iść do jaskini. Kiedy zaszedłem, bardzo się zdziwiłem: razem ze mną była Diana. Rozmawialiśmy do północy, ale był już czas na pójście spać, więc poszliśmy. Ciekawe co czeka mnie jutro?

Safira dokonuje zakupu!

Kupuje: Wilczy Nieśmiertelnik
Kwota do zapłacenia: 500.000 Krwawych Piorunów
Stan konta: 500.000 - 500.000 = 0.000 Krwawych Piorunów
***
Safira staje się nieśmiertelna.

Hurtcalled Life - profil wilczycy


autor nieznany
Imię: Hurtcalled Life (ang. ból zwany życiem, pierwsze dwa człony są połączone/czyt. hert kolt lajf)
Płeć: Samica
Wiek: 4 lata, nieśmiertelna
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoMorderca do zadań specjalnych
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
Głos: Adele
***
Cechy charakteruBezlitosna, waleczna i odważna. Umie namieszać w głowie. Nienawidzi wilków błagających o litość. Uznaje to za żałosne i godne pogardy. Uwielbia zadawać sobie cierpienie. Potrafi z nudów przebić sama sobie łapę sztyletem i mieć z tego niezły ubaw. Nie jest chora psychicznie, choć wygląda na taką. Jest poukładana. Wie co, kiedy i jak. Potrafi iść spokojnie i po chwili bez przyczyny rzucić się na kogoś i zamordować na miejscu. Zniszczona do cna.
Cechy fizyczneSpryt, gracja i finezja. Zawsze zabija z gracją i wdziękiem. Nie zostawia po sobie żadnych śladów. Jest również szybka, ale nie jakoś szczególnie. Posiada długie, białe szpony oraz wystające, krótkie ostro, zakończone kły.
Znak szczególnyJedno oko ma krystalicznie niebieskie, a drugie zaś kocio brązowe.
Słaby punkt: Lewa, przednia łapa
Boi sięNie boi się śmierci ani cierpienia, a więc czego? Każdy wilk się czegoś boi. Hurtcalled lęka się uczuć, ucieka przed nimi, jak baranki od wilków. Niby śmieszny lęk, ale jaki silny.
Waga: 35 kilogramów
Wzrost: 75 centymetrów
Najlepsi przyjacieleNie ma. Jej jedyną przyjaciółką jest ponura myśl o śmierci.
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Podniebnej Krainy]
LubiZadawać sobie lub innym ból, wszczynać bójki oraz podjudzać do kłótni.
Nie lubi: Szczeniaków, zakochanych wilków
***
Żywioł: [3/3] Magia, Elektryczność, Mrok
Moce: [8/20] Umie wnikać w sny, przemieniać je w koszmary i na odwrót. Telepatia. Umie wniknąć w głąb czyjegoś umysłu i doprowadzić ofiarę do myśli samobójczej. Uwielbia mącić i mieszać w umysłach wilków. Lewituje. Posiada lecznicze łzy (tak jej mówiono, jeszcze nigdy nie płakała, więc do końca jest przekonana co do tej mocy). Potrafi podnosić przedmioty siłą umysłu. W lewej, przedniej łapie posiada pazur śmierci.
Partner/kaNie ma. Hah! Możesz próbować, ale nawet jeśli ci się uda, to pamiętaj: jej nie zmienisz - jest zniszczona.
RodziceAmnesia i Jing [nie należeli do WKW, nie żyją]
PotomstwoNie ma, nie zamierza mieć
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 30 grudzień 2015
Data urodzenia: 4 czerwiec
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 650.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 43
PD: | Ogólnie: 4300 | Wykorzystano: 3000 | Zostało: 1300
Umiejętności: | Walka: 1150 | Instynkt: 500 | Umysł: 600 | Polowanie: 750 |
Jaskinia: numer 5
Ekwipunek: Wilczy Nieśmiertelnik, Amulet Czasu, Amulet Władzy
Torba: | 21 Wilcze Jagody | 21 Czarna Krew | 21 Łza Wilczycy | 21 Niezapominajka | 21 Rumianek | 21 Liść | 21 Czaszka | 21 Czarna Perła | 21 Kość | 21 Chmiel | 21 Popiół | 21 Księżycowy Pył | 
Bronie: | Smile |
Zbroja: Brak
Smok: | Yokus |
Towarzysz: | Nagini |
Historia: Urodziłam się w Watasze Podniebnej Krainy. Moi rodzice zostali zabici, więc odeszłam. Błąkając się, natrafiłam na grupę wilków. Była to sekta. Dołączyłam do niej, ale jak się okazało, tamtejsze wilki w ramach rytuału codziennie zabijały parę obcych wilków. Odeszłam stamtąd w poszukiwaniu prawdziwej watahy. W wieku trzech lat zaznałam spokój tutaj.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Ahira |

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2016

Od Hurtcalled Life - Czarna owca znajduje watahę

Deszcz lał, pioruny strzelały. Pogrążyłam się w myślach. Szłam ciemnym lasem, stąpałam delikatnie po błotnistym terenie. Celem mojej podróży była wataha.... ale jaka? Sama nie wiedziałam, ale potrzebowałam jej. Nieświadomie wstąpiłam na teren jakiejś watahy. Po chwili wskoczyłam na drzewo, gdyż nie chciałam, aby ktoś mnie zauważył. Jednakże jakiś nieznany wilk dostrzegł mnie, może dlatego, że miałam białą sierść, która kontrastowała z drzewem.
- Znajdujesz się na terenie nie swojej watahy. Nie wyglądasz jak wilczyca z czystym sumieniem. - Chciał coś dopowiedzieć, ale ewidentnie mu przerwałam.
- No, wilczycą bez skazy nie jestem, a co do watahy to szukam... - Spojrzałam bystro. Postać nieznanego wilka przysłaniało drzewo.
- Jak się zwiesz? - Zapytał wilk.
- Jestem Hurtcalled. - Mówiąc to zeskoczyłam zgrabnie z drzewa.
- Rozumiem. Chodź za mną. - Powiedział wilk, po czym zaczął iść.
- A ty jak się zwiesz? - Mówiąc to ruszyłam za nieznajomym.

< Wilku? >

Zorya odchodzi z watahy!

~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Melancholiczka |
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Gwardzista
Data dołączenia: 23 grudzień 2014
Data odejścia: 30 grudzień 2015
Imię partnerki: Brak
Ilość szans na powrót: Dwie
~
Żegnaj!

Od Safiry - C.D. Irand'a ''Czyżbym mogła się jeszcze zakochać?''


- Hej. Nie, zazwyczaj nie budzę się tak bardzo wcześnie, ale bardzo chciało mi się pić, więc wstałam. A ty gdzie się wybierasz?
- Ja? Idę polować w Dymiących Górach. Może wybierzesz się że mną? - Zapytał.
- Nie, dziękuję. To nie moja bajka, za krótko tu jestem... jeszcze ci coś zepsuję. - Odpowiedziałam.
- Nie daj się poprosić. Chodź. Nic mi nie zepsujesz, a jeśli jednak, to nie będę się gniewał. Zdarza się. - Powiedział zabawnym głosem. Więc się zgodziłam, on tak ładnie prosił. Najbardziej bałam się właśnie tego, że zrobię coś nie tak i on mnie wyśmieje. Kiedy szliśmy, zapytałam się Iranda czy miał tu swoją wielką miłość lub się w kimś kochał. Irand ze zdziwieniem zapytał się mnie:
- Czemu pytasz?
- Nieważne, nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.
- Dobrze. Jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć, to była taka jedna wadera, która mi się podobała.
- A kto to był?
- Była to Ayoko, piękna i cudna wadera. Niestety zmarła ze starości, było mi bardzo smutno. A zresztą, ty wiesz co to znaczy, przecież straciłeś ojca.
- Tak, ale proszę, nie przypominaj mi tego. - Powiedziałam smutno.
- Dobrze przepraszam - Rzekł i mnie przytulił. Bardzo się ucieszyłam z tego powodu. Ale to nie był już czas na rozmowę. Za drzewami pasły się jakieś zwierzęta. Był to nasz szczęśliwy dzień. Wtem Irand powiedział do mnie przekonywującym tonem: - Może spróbujesz zapolować? 
- No dobrze, spróbuję. Ale nie złość się jak nic nie złapię.
- Dobrze, nie martw się, nie jestem taki.
Więc zaczęłam. Skupiłam się tak bardzo jak nigdy wcześniej. I po chwili zaczęłam bardzo szybko biec, że się za mną aż kurzyło. I w końcu złapałam jelenia, prawie by mi uciekł, ale dzięki mojej szybkości udało mi się go zatrzymać. I mieliśmy co dziś zjeść. Myślałam, że mi się nie uda, ale jednak wystarczyło tylko uwierzyć w siebie. Irand był ze mnie dumny i mi pogratulował. Wtedy wilk do mnie podszedł i pocałował mnie w policzek. Było mi bardzo ciepło na sercu, aż się zawstydziłam. W końcu wiedziałam co to jest miłość. Potem, gdy wracaliśmy, Irand chciał mi coś powiedzieć, jednak przeszkodzili mu w tym koledzy. Pożegnał się wtedy ze mną, pocałował mnie w policzek i pobiegł. Co on chciał mi wtedy powiedzieć? Co to mogło być?

wtorek, 29 grudnia 2015

Od Jason'a - C.D. Alexis ''Jak zwykle, ja kontra cały wszechświat''

Poprzednie opowiadanie

- Więc, co możesz o sobie powiedzieć, Jason? - usłyszałem.
- Jestem wilkiem. - odparłem wpatrując się w ziemię. Wilczyca chwilę szła w ciszy, po czym znów zaczęła zagadywać.
- A... może opowiesz mi coś o sobie? - spróbowała kolejny raz.
- Nie lubię rozmawiać, jestem wredny i dużo by wymieniać. - wyminąłem.
Wkrótce dotarliśmy nad rzekę Condos. Napiłem się, po czym rozglądnąłem. Zauważyłem zająca. Pomyślałem, że wadera długo podróżowała i pewnie jest głodna. Pognałem w jego stronę korzystając z chwili, kiedy wadera piła wodę. Złapałem szaraka za kark i po chwili już nie żył. Pobiegłem w stronę czekającej na mnie Alexis i położyłem jej przed nosem pożywienie. 
- Dla mnie? - upewniła się.
- A niby dla kogo? Jedz. - odpowiedziałem odwracając wzrok. 
I faktycznie. Alexis nie wspominała nic o głodzie, a jak tylko zauważyła jedzenie, zaczęła je łapczywie spożywać. Napiłem się jeszcze i pozwiedzaliśmy jeszcze dużo, dużo terenów. Kiedy został nam ostatni teren, zatrzymałem się przed nim.
- To zakazany teren, ale chcę ci coś pokazać. - wyjaśniłem.
Minęliśmy kilka wilków, które chciały powstrzymać nas przed wejściem na Klify Dezerterów. Jedne chciały zatrzymać słowami, inne atakiem... Ale wcale nie miałem ochoty popełniać samobójstwa. Jako, iż niedługo miał nastąpić wieczór, za kilka minut miał zacząć się zachód Słońca. Kiedy tam dotarliśmy, usiedliśmy prawie jednocześnie, patrząc jak wielka, rozżarzona kula chowa się za horyzontem.
- Wow! To było... - urwała wilczyca.
- Piękne? - dokończyłem.
- Otóż to! - uśmiechnęła się patrząc dalej w ślad za Słońcem.

Silent Fear - profil wilka

Imię: Silent Fear [czyt. sajlent fir/ang. cichy strach/ewentualnie Fear lub Silent]
Płeć: Samiec
Wiek: 6 lat
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoMorderca lądowy
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
Głos: Bring Me The Horizon [Oliver Sykes]
***
Cechy charakteru: Można by powiedzieć, że Silent Fear to dość typowy wilk, jeśli chodzi o wilki będące w mniej więcej jego typie, o podobnych zainteresowaniach i zajęciach. Przede wszystkim jest to introwertyk, posiadający jednak drobne przebłyski ekstrawertyzmu - niby zamknięty w sobie i bardzo nieufny, jednakże dobrze czujący się w towarzystwie większej grupki wilków. Wilk pozbawiony praktycznie żadnych uczuć, którego jedynymi ambicjami i planami  na przyszłość są straszenie i zabijanie innych. Zawsze ozdobiony psychopatycznym uśmiechem i mrocznymi myślami. On jednak na przekór wszystkim innym wilkom tego pokroju nie jest pesymistą, gdyż czerpie ogromną radość z tego, jaki jest. Jednakże optymistą też go nie można nazwać. Za całą pewnością można go jednak wrzucić do worka z realistami. Wie jaki kształt posiada serce, wie że życie nie trwa wiecznie i wie, że czasami potrafi dać nieźle popalić. Aspołeczny, można by rzec, że wręcz toksyczny: czasem jedynie dla zabawy bądź zepsucia komuś planów nie godzi się ze zdaniem oponenta i wszczyna kłótnie. W kłótniach potrafi być zaborczy i nie dający sobie nic powiedzieć, zaprzeczający innym argumentom, wyprowadzający jedynie własne, które nie zawsze w pełni udowadniają słuszność jego stanowiska w dyskusji. Sam jednak kłótni nie potrafi, woli jedynie podsycać dwa inne, sprzeczające się wilki, zachęcać i prowokować je do dalszych działań. Nie wie czym jest sentymentalność, nie zna znaczenia słów ''prawda'', ''szacunek'', ''dobro''. Dla niego wszystkie te uczucia są co najwyżej godne pogardy z jego strony. Silent Fear to zapatrzony w siebie wilk, dodatkowo materialista. Jest chłodny i obojętny na krzywdę innych, często nawet sam ją im wyrządza. Kpi z wilków, które polegają na innych - z doświadczenia dobrze wie, e najlepiej jest radzić sobie samemu. Jest wilkiem śmiałym, ale niechętnym w dyskusji i mało odzywającym się. Nie lubi dużo mówić, uważa ciszę za największą świętość, jaka istniała, istnieje i kiedykolwiek będzie istnieć. Nie lubi owijania w bawełnę, najczęściej wszystko mówi prosto z mostu, aby druga osoba jak najlepiej zrozumiała o co mu chodzi. Po co robić wilkom wodę z mózgu, skoro i tak go nie mają? Zdecydowanie jest to wilk dość specyficzny. Psychopata? Skądże. Przejawy narcyzmu? A gdzie tam! Ironia, sarkazm? No co ty. Wyznawca zasady ''po trupach do celu''... w sumie to jego głównym celem, a zarazem hobby jest zabijanie, więc nawet się to pokrywa. Wilk kompletnie nie umiejący kochać, szanować, opiekować się. Można śmiało powiedzieć, że większość rzeczy ma w głębokim poważaniu, robi wszystko tak jak chce, nie bacząc na przykładowo możliwość wydalenia z watahy za nieposłuszeństwo. Chociaż ma takową cechę, alfie przeważnie się podporządkowuje, ale ma swoje granice i wie, kiedy dany wilk je przekracza - wówczas on również chętnie przekroczy granice drugiego wilka. Jest zdolny do każdego posunięcia, wszystko tylko aby być górą, co tyczy się również konwersacji z ważniejszymi członkami watahy. Jest nad wyraz spokojny i wyrafinowany, praktycznie nigdy nie wybucha, nie denerwuje się. Do wszystkiego podchodzi ze stoickim spokojem, co często wpędza w niepokój inne wilki, prowadzące z nim rozmowę. Nigdy nie waha się przed niczym - lepiej się do niego nie zbliżać, chętnie zabije kogoś bez powodu. Uwielbia ryzyko i adrenalinę. Gardzi wilkami, które uniżają się przed nim, myśląc, że wezmą go na litość. Według niego takie zachowanie jest doprawdy żałosne i godne potępienia. Najczęściej właśnie takie wilki padają jego ofiarą. Uwielbia wykorzystywać wilki, a potem je upokarzać; towarzyski jest dopóki czegoś potrzebuje. Nad wyraz dobrze potrafi grać wilka z uczuciami, potrafi okazać sztuczne współczucie... ale koniec końców i tak zawsze albo zabija, albo sprawia, że wilk nie chce znać samego siebie i najczęściej popełnia samobójstwo. Jeśli chodzi o problemy z psychiką naszego wilka - nigdy nie zrobił sobie krzywdy, zawsze wyrządza ją innym. Nie ma więc najmniejszego powodu, aby sądzić, iż jest on w objęciach głębokiej depresji - jest zbyt nieczuły, aby czuć tak silny smutek i przygnębienie. Uwielbia śmiać się z wilków, które sądzą, że posiada drugą stronę. Nie każdy wilk ją posiada. Temperamentny, ma o sobie dość wysokie mniemanie. Niełatwo uzyskać jego szacunek: ceni sobie niezależność, opanowanie i opór. Jeśli wilk udowodni, że jest posiadaczem tych cech, Silent Fear z pewnością będzie darzył go szacunkiem. Warto wyrobić sobie przed nim dobrą opinię.
Cechy fizyczne: Na doskonałego mordercę składają się następujące cechy: szybkość, dokładność, siła, perfekcja. Wszystkie cechy są w posiadaniu Silent Fear'a - szczególnie ostatnia. Jest to wielki perfekcjonista, wszystko wykonuje z wielką dokładnością, a stara się również z jak największą szybkością, co przeważnie mu się udaje. Siła i szybkość to rzadko spotykane połączenie - w tym przypadku obie umiejętności są na wysokim i bardzo wyrównanym poziomie, choć szybkość lekko przewyższa siłę. Zabije cię, nawet nie będziesz wiedział kiedy i jak - cichy, zwinny, umiejący się dobrze maskować. Jego największymi wadami są: brak umiejętności latania oraz brak umiejętności pływania, a właściwie unikanie tego z powodu niechęci w każdy możliwy sposób. Umiejętności, które można uznać za dobre to skoki oraz zwinność - może nie są rewelacyjnie wykształcone, ale nie ma co narzekać.
Znak szczególny: Puste oczy i wiele ogonów
Słaby punkt: Głowa - wiecznie boląca od natłoku myśli, niespokojnego snu. Chcesz go pokonać, uderzaj właśnie tam. Możesz być pewien, że go to zaboli.
Boi się: Chyba jedynie samego siebie. Żartuję. Wilk boi się... snu. Panicznie próbuje nie zasypiać, bo jak twierdzi ''sen jest jedynie kuzynem śmierci''. Sen to jego największy sojusznik, jednak nigdy nie wiadomo, kiedy najbardziej zaufana osoba bądź rzecz, wbije ci w plecy twój własny nóż. Silent Fear dobrze orientuje się, jaką sny mają potęgę, dlatego dla świętego spokoju zawsze zasypia w wymyślonym przez siebie świecie, do którego wszystko, co jest dla niego zagrożeniem, zwyczajnie nie może się dostać. Jednak na jak długo?
Waga: 55 kilogramów
Wzrost: 87 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Przyjaciele? Już chyba łatwiej zostać jego partnerką! Nawet swojego rodzeństwa nie traktuje jak przyjaciół, wszak jest wilkiem zamkniętym na wszelakiej maści kontakty. Jeśli chcesz być jego przyjacielem, próbuj. Może ci się uda. Ale zanim zaczniesz: powodzenia.
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Podniebnej Krainy]
Lubi: Wywoływać negatywne uczucia [smutek, agresja, nienawiść] u innych wilków; gdy ktoś nie lubi jego osoby; wadery z pazurem i kochające w ten inny, mroczny sposób; noc; deszcz; pełnię; brak ckliwości i owijania w bawełnę; brutalność; walkę; zabijanie; krzyki umierających w agonii ofiar, szczególnie istot mordowanych przez niego; ciszę; samotność; kiedy dostanie zlecenie na zabicie kogoś; gdy może używać swoich mocy dla zabawy; gdy inni go respektują
Nie lubi: Słodkości, piękna i wszystkich synonimów tych słów; romantyzmu i nadmiernej uczuciowości; dużego gorąca; delikatności; poezji; wilków nad wyraz dobrych; uczciwości; tłumu; jakichkolwiek zasad; gdy cieszy się zbytnim zainteresowaniem; braku umiaru; dnia i ładnej pogody; śniegu; hałasu [chyba że to ostatnie jęki mordowanej przez niego istoty]; stereotypowych, pustych wilczyc; kolorów; rutyny; nauki; pouczania; moralizowania; gdy inni dają mu rady, choć on ich nie chce
***
Żywioł: [3/3] Magia, Elektryczność, Mrok
Moce: [20/20] Silent Fear ma moce stworzone typowo pod jego fach, czyżby przeznaczenie? Jest posiadaczem jednej z najrzadszych mocy na świecie, które posiadają jedynie wilki należące do kręgu Shingami [Żniwiarze Śmierci] bądź posiadacze odpowiednich Amuletów, a jest to po prostu Moc Shinigami [polega ona na tym, że potrafi on ujrzeć żywot innego wilka za pomocą opcji telepatii, jednak im dalej znajduje się on od danej istoty, tym bardziej jest on niewyraźny - to pozostałość po tym, kiedy zapadł się w krąg Shinigami - gdyby został, miałby tych mocy znacznie więcej]. Prócz tego, ulubioną mocą wilka jest możliwość wejście w sen dowolnego wilka za pomocą dotknięcia łapy i dowolna zmiana snu: może z koszmaru uczynić przepiękny sen, i na odwrót - wszystko dzieje się wedle jego uznania]. Prócz tego ma on umiejętność wyczarowania wszystkiego, co sobie wymarzy [istoty żywe, przedmioty], umie grać na instrumentach i jest w stanie tworzyć sny/światy, polegając jedynie na własnej wyobraźni. Prócz tego jest zdolny do wywołania paraliżu sennego poprzez dotknięcie innego wilka [paraliż senny - stan ten objawia się w różnych formach, jednak tą najczęściej spotykaną jest ta, w trakcie której nie jesteśmy w stanie ruszać się lub/i mówić przez około 2 minuty po przebudzeniu; niektórzy odczuwają także/lub fizyczny nacisk na klatkę piersiową, problemy z oddychaniem, nienaturalne mimowolne ruchy ciała, wyczuwają czyjąś diaboliczną obecność w pomieszczeniu, a także doświadczają wizualnych (czy też słuchowych) halucynacji]; jego ciało jest w stanie wykształcić elektryczny pancerz, który po zetknięciu się z innym ciałem odrzuca na kilka metrów, dodatkowo dotkliwie rażąc oponenta]; potrafi porazić prądem; jest w stanie wywołać deszcz piorunów; kolejną i ostatnią elektryczną mocą jest elekto-akcja. W posiadaniu Silent Fear'a są również takie moce, jak: telepatia; teleportacja; czytanie w myślach; hipnoza; niewidzialność; czytanie myśli i manipulacja nimi, wręcz wkradanie się do umysłu innego wilka. Teraz jego ulubione, mroczne moce: stawanie się cieniem i możliwość bardzo szybkiego poruszania się; wywołanie mrocznej mgły, która może nie tylko znacznie zmniejszyć widoczność, ale i zatruć, a nawet zabić; mroczne ciernie, które dodatkowo wnikają w ciało wilka i wpuszczają soki trawienne - wilk jest w stanie... rozpuścić się od środka, ładnie to ujmując. Posiada również dwie moce, których był testerem i otrzymał je jako pierwszy wilk na świecie: Remember Me - w głowie danego wilka cały czas pojawia się Silent Fear, wilk nie potrafi uwolnić swoich myśli od niego, a Fear może go namawiać do samobójstwa, kazać uciekać, bądź wciąż powtarzać jedynie ''Nie zapomnij o mnie''; a także Bloody Smile - polega ona na nagłym wystraszeniu wilka za pomocą halucynacji. Oponent idzie sobie spokojnie, a nagle przed sobą widzi jedynie zakrwawiony i szeroko uśmiechający się pysk Silent Fear'a - taki wilk jest bardzo otumaniony i łatwo go zabić. Moc działa na odległość 20 kilometrów, wszystkie istoty znajdujące się w tym obiegu są narażone na nagły... zawał. No, kto by się nie bał jumpscareów w najlepszej jakości i rozdzielczości?
Partner/ka: Próbuj, próbuj, próbuj. Jeśli tak bardzo ci zależy, może los się do ciebie uśmiechnie? Ale nie myśl, ze odmienisz jego charakter. Jest zepsuty do cna, a jego dusza pusta niemal tak samo, jak jego oczy. Jednak w tym szaleństwie jest metoda: jeśli jesteś taka sama jak on, możesz mieć pewność, że straci dla ciebie głowę. Powiedzmy, że ma taką jedną słabość... jeśli go rozpracujesz, będziesz mogła owinąć go sobie wokół palca. Jest to jednak trudne, więc powodzenia. A w zasadzie, cała ta otoczka jest niepotrzebna. Silent Fear jest już w kimś zakochany.
RodziceRainbow i Dragon [Wataha Podniebnej Krainy]
PotomstwoNie jest zainteresowany i nie zmieni decyzji ze względu na partnerkę
Inna rodzina: Imagine - siostra; Anonymous - brat
***
Data dołączenia: 28 grudzień 2015
Data urodzenia: 13 maj
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 500.000
★★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 32
PD: | Ogólnie: 3250 | Wykorzystano: 3200 | Zostało: 50
Umiejętności: | Walka: 800 | Instynkt: 800 | Umysł: 800 | Polowanie: 800 |
Jaskinia: numer 36
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Cóż można powiedzieć na temat historii tego wilka? Urodził się w Watasze Podniebnej Krainy, choć sercem od zawsze był w watasze Mroku. Odszedł z Watahy Podniebnej Krainy w wieku jednego roku, gdy narodziła się jego siostra, Imagine. Miał również starszego o rok brata, Anonymous'a. Pozostawił ich oraz rodziców i wstąpił w szeregi Watahy z Dudniących Wodospadów. Łącząc magię i mrok stał się bardzo potężnym i cenionym wśród szlachciców, płatnym mordercą. W wieku trzech lat opuścił szeregi watahy, ponieważ jak twierdził ''wilki w niej żyjące zepsuły się'', dodatkowo prawdopodobnie został w coś wrobiony i zdradzony, doszło do potężnej bijatyki [stąd trzy blizny na oku] i odszedł, zabijając oponenta i kilka innych wilków. Powrócił do rodzinnych stron, ale niezbyt odświeżył kontakt z rodziną. W międzyczasie wstąpił do Shinigami, czyli grupy wilków morderców. Szybko jednak wypisał się, wplątując się w kilka sporych konfliktów. Po tych przygodach postanowił odejść z watahy w poszukiwaniu nowej, a za nim poszło również rodzeństwo. Dotarł do Watahy Krwawego Wzgórza jako ostatni z wilków, ma nadzieję, że tutaj rozpocznie nową karierę jako morderca oraz że tutejsze wilki okażą się bardziej honorowe, aniżeli w Watasze Mroku.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: KJK | e-mail: KJKwilk@gmail.com |

Ostatnia aktualizacja: 02.04.2016