Naprawdę byłam szczerze zaskoczona zachowaniem Jason'a. Cieszyłam się, że przypiął mi moje kolczyki. Dotknęłam z osobna każdego z nich. Przypominały mi one o moim rodzeństwie i... Diesel'u. Westchnęłam ciężko. Ostatnio coraz częściej moje myśli krążyły wokół niego. Zupełnie jakby moc Diniti słabła. Coś podpowiadało mi, że to tylko cisza przed burzą.
Oczywiście nie wspominając już o Mirk'u. Dokładnie wiedziałam kto to jest. Dusza wilczycy dokładnie uświadomiła mi jego potężną moc, mogącą uczynić wielkie zło. Już sam fakt był przerażający, że spoczywa na terenach naszej watahy.
- O czym myślisz? - zapytał mnie Jason. Zamrugałam kilka razy nieprzytomnie. Gdy udało mi się powrócić do rzeczywistości, uraczyłam basiora smutnym uśmiechem. Naprawdę nie miałam ochoty w tej chwili na czyjeś towarzystwo.
- O niczym ważnym. - szepnęłam. - Dziękuje ci za wszystko, ale lepiej będzie, jakbyś już sobie poszedł. - oznajmiłam. Wilk stał chwilę w otępieniu, po czym wyszedł. Uraczył mnie tylko cichym:
- Do widzenia.
Odetchnęłam zimnym powietrzem, panującym w jaskini. Ostatnio za dużo miałam na głowie. Nie dość, że nie mogłam nikomu wyznać prawdy o moim synu. Męczyło mnie też to, że moim ukochani rodzice nie zdawali sobie sprawy, że tak naprawdę powróciłam do watahy i żyję. Myśleli, że nie żyję. Wiedziałam, że tylko kilka wilków wie o moim powrocie, a wśród nich były praktycznie te, które nie były mi bliskie.
Wstałam powoli i niczym automat ruszyłam przed siebie. Łapy same poniosły mnie na cmentarz. Tam skierowałam się na cmentarz poświęcony mojej rodzinie. Wokół było pełno kwiatów, które już dawno zwiędły, a niebawem miały się odrodzić się na nowo.
Skierowałam wzrok na trzy najdalsze nagrobki. Dwa stały bardzo bliskie siebie. Wyryte litery układały się w dwa imiona. Luxio. Kaira. Uśmiechnęłam się leciutko. To byli moi dziadkowie. Praktycznie nie znałam swojego dziadka, a babcia zginęła jakiś czas później. Trzeci stał nieco dalej. Ayato. Drugi partner, Kairy. Lubiłam go i od razu zaakceptowałam go jako dziadka, chociaż wiedziałam, że moim prawdziwym był nie kto inny jak Luxio.
Z przodu stały trzy kolejne. Megan. Hades. Blind. Kochane rodzeństwo. Hades poległ na wojnie. Blind utopiła się w rzece. Nie znałam losu, Megan. Chciałam odkryć co się z nią stało, bo w końcu zarówno ja, jak i ona byłyśmy z jednego miotu.
Moje uczucia zaraz były tępione przez duszę wadery. Zawsze tak było. Pragnęłam wreszcie był wolna, móc prowadzić takie życie jak kiedyś. Niestety nie mogłam pokonać jej sama.
< Jason, jak chcesz to dokończ. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!