wtorek, 31 marca 2015

Od Lucy - C.D. opowiadania Zoryi ''Spotkanie''

- Ja przepraszam, myślałam, że ty to ktoś inny. - powiedziałam i spojrzałam w jego oczy. Było w nich coś... innego. To coś wyróżniało go z gromady innych samców. 
- Nic się nie stało. - Odpowiedział bezuczuciowym tonem głosu.
- Dziękuję, zapraszam do jaskini. - powiedziałam.
- Dawno cię nie widziałem. 
- Ja też... Masz niezwykłe oczy.
- Widziałaś... nie przeraziły cię?
- Nie... a co miałoby w nich przerażać?
Wilk wyglądał na wyraźnie zdziwionego.

< Zoryi przepraszam że krótko spiesze się>

UWAGA! JEST TO OSTATNIE TAK KRÓTKIE OPOWIADANIE. OD TEJ PORY NIE WSTAWIAMY OPOWIADAŃ, KTÓRE BĘDĄ MIAŁY MNIEJ NIŻ 10 LINIJEK TEKSTU!

Od Jekyll'a - C.D. opowiadania Notte ''Brak tytułu''

Kiedy się obudziłem, byłem cały obolały. Wszędzie były kraty. Byłem ciekawy, co się tak właściwie stało. Nagle zauważyłem waderę. Rozpoznałem w niej Notte. 
- Notte! - Zawołałem.
- Jekyll! - Odpowiedziała.
- Co się stało?
- To ludzie!
- Da się stąd wydostać? - spytałem się i zacząłem szarpać w kraty.
- Nic z tego!
- A wiesz gdzie nas wiozą? 
- Nie, nie wiem. - odpowiedziała Notte zrozpaczona. Nagle samochód stanął. 
- I co robimy? 
- Nie wiem.
Ludzie przenieśli klatki do innego pojazdu, a raczej samolotu. Byliśmy w bagażowni. Usłyszałem huk, a zaraz potem lecieliśmy.

< Notte? >

UWAGA! TA SERIA OPOWIADAŃ JEST OSTATNIĄ Z UDZIAŁEM LUDZI. W NOWYM REGULAMINIE LUDZIE NIE MOGĄ WYSTĘPOWAĆ W NASZYCH OPOWIADANIACH!

sobota, 28 marca 2015

Ranking walk

Tutaj zliczone zostają wszystkie walki, które odbył każdy z wilków.
Każda odbyta walka dodaje wilkowi 5 punktów.
Każda wygrana walka dodaje wilkowi 1 punkt.
Każda przegrana walka zabiera wilkowi 1 punkt.

Ranking:

Aktualnie jeszcze żaden wilk nie wziął udziału w walce.
Pierwsza odbędzie się 1 kwietnia 2015.

piątek, 27 marca 2015

Obwieszczenie, zacne ludzie!

Trzy krótkie ogłoszenia:

  • Błagam, nie dodawajcie tylu złych wilków do tej watahy. Jest już za dużo demonów i psychopatów. Ja wiem, że to fajnie, bo ''mam wilka demona, wszyscy będą się mnie bać i uważać za satana''. To już się robi śmieszne i nudne. A chcecie być jak polska polityka - nudni i śmieszni? Przystopujcie. Jeden demon na właściciela - ok, czaję, każdy ma prawo, ale żeby każdy wilk był taki sam? Bądźmy oryginalni!
  • Szczeniaki... Wszyscy się tym jarają, ale też przystopujcie. Nie ma podanych żadnych informacji o szczeniętach i większość z was nawet nie wie, jak wypełnić formularz, także nie każcie mi tłumaczyć tego każdemu z osobna - zaczekajcie do końca aktualizacji z tym masowym dodawaniem wszystkiego.
  • I ostatnie, najważniejsze ogłoszenie. Zawieszam watahę na cały weekend. Aktualizacja POWOLI dobiega końca, a ja chcę wszystko dopiąć na ostatni guzik, czym będę się zajmować min. w ten weekend.
Dzięki za uwagę, czekam na hejty.

UWAGA! WATAHA NIE DZIAŁA DO 1 KWIETNIA 2015. ZAGROŻONE WILKI MOGĄ W TYM CZASIE WYSYŁAĆ OPOWIADANIA DO SZYMONA, POZOSTAŁE SIEDZĄ CICHO I NIC NIE PISZĄ.
PROŚCIEJ: NIE WYSYŁAJCIE OPOWIADAŃ, CHYBA ŻE JESTEŚCIE ZAGROŻENI

Fercio odchodzi z watahy!


art by GaruryKai on dA
Fercio odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Szpieg powietrzny
Data dołączenia: 20 marzec 2015
Data odejścia: 27 marzec 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Dwie
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Diego - profil wilka

Imię: Diego
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Nauczyciel polowań
Głos: Brak
***
Cechy charakteru: Jest pogodny i uprzejmy. To dusza towarzystwa, ale i dobry łowca. To basior odważny, stanowczy i wytrzymały. Jednak czasem ma chwile słabości... Chce być sam...
Cechy fizyczneJest niezwykle szybki i zwinny, jednak nie odznacza się wielką siłą.
Znak szczególny: Jasna sierść, błękitne oczy
Słaby punkt: Grzbiet, tylne łapy
Boi się: Śmierci
Waga: 65 kilogramów
Wzrost: 80 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Jeszcze nikt
Kraj pochodzenia: Europa, Białoruś
Lubi: Dzień, towarzystwo
Nie lubi: Ciemności

art by Taravia on dA
Żywioł: Światło
Moce: [6/20] Tworzenie kul światła, oślepienie, zamiana w orła, słoneczny dysk, świetlisty miecz, telepatia
Partner/ka: Szuka...
Rodzice: Ektra i Dexo
Potomstwo: Nie ma
Inna rodzina: Brak

art by Taravia on dA
Data dołączenia: 27 marzec 2015
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 325.000
Wykonane Questy: Brak
Poziom: 1
PD: | Ogólnie: 175 | Wykorzystano: 0 | Zostało: 175
Umiejętności: | Walka: 0 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 0 |
Jaskinia: Brak
Ekwipunek: Brak
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Urodziłem się w lasach Białorusi z dala od ludzi. Każdy dzień był dla mnie nową przygodą. Nauczył się używać swych mocy, polowania i przetrwania, a potem... Opuścił rodzinne strony i odszedł w poszukiwaniu nowej watahy. Po kilku miesiącach podróży zjawił się na terenach Watahy Krwawego Wzgórza. 
Inne zdjęcia: Jako orzeł
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: X Mystery X |

art by Taravia on dA

Od Diego - Jak tu dotarłem?

Wyczułem zapach wilków. Przyjmą mnie? A może znów zostanę przegnany? Rany po ostatnim starciu jeszcze się nie zagoiły. Ale zaryzykuje. Nie będę wiecznie wędrować. Przemierzyłem las. stanąłem na otwartej przestrzeni. Pasło się tu stado jeleni.
-*Oni tu są...*-pomyślałem. Zaczaiłem się w trawie i czekałem na wilki. Instynkt mnie nie zmylił. Po kilku minutach pojawili się łowcy. Stado rogaczy spłoszyło się i ruszyło w moją stronę.
-*Mam nie zmarnować takiej okazji?*-pomyślałem. Gdy tylko wielki byk zbliżył się do mojej kryjówki zaatakowałem go. Nie byłem dość silny, by go powalić. Na szczęście wilki nie zrezygnowały. Również skoczyły na jelenia i powaliły go. Ofiara leżała na ziemi nieruchomo.
-Podziękujecie mi?- spytałem chytrze.
-A dlaczego mamy ci dziękować?! Sami byśmy go zabili!- krzyknął basior. Był to zapewne przewodnik polowań, gdyż inne wilki siedziały cicho z tyłu.
-Pomogłem wam! Należy mi się część zdobyczy!-kłóciłem się.
-Nie damy ci ani grama mięsa!- do kłótni włączyła się wadera.
-A to niby dlaczego?!
-Nie jesteś członkiem watahy! Zabraknie mięsa dla innych!
-Dobrze! Pójdźmy na kompromis. Nie dacie mi mięsa, ale zostanę w watasze!
Wilki spojrzały na siebie porozumiewawczo.
-Po pierwsze: jeśli zostaniesz członkiem dostaniesz to mięso!
-Ale mniej niż ekipa polujących.
-Po drugie: to nie my decydujemy o tym kto zostanie członkiem!
-Więc zaprowadźcie mnie do alf.

(Ktoś?)

Od Cloi - Nowe stanowisko

Czwarta rano. No pięknie... Co mnie obudziło? Głód.
- Jezu, gdzie jakaś sarna, którą łatwą upolować? - mruknęłam do siebie dygocząc z zimna. Popatrzyłam na niebo. Słońce jeszcze nie wzeszło. Natrafiłam na trop stada saren i jednego jelenia. Podkradłam się między nimi. Nie zamierzałam upolować jelenia, gdyż nie miałam siły. Szybko naskoczyłam na sarnę i zatopiłam w niej kły. Reszta stada uciekła. Po chwili zdobycz upadła. Zjadłam do syta i zaciągnęłam padlinę do jaskini. 
- Cześć Peeta! - zawołałam radośnie.
- Witaj Cloi. - odpowiedział z uśmiechem.
- Co gotujesz?-zapytałam patrząc na garnek z gliny.
- Śniadanie.
- Ale...
- Upolowałaś sarnę? Możemy schować ją do spiżarni.
- Ok
- Wychodzę!
- Dobrze, pa!
- Do zobaczenia, Peeta!
Wybiegłam z jaskini. Zobaczyłam Shi. Schowałam się w dziurze w drzewie - co było domem wiewiórki - i siedziałam cichutko jak nigdy dotąd. Shi mnie nie zauważyła i poszła dalej. Upiekło mi się. Usłyszałam znajome pomruki... Należały do Patton'a. Wyszłam z dziury i zaczęłam cicho śpiewać. 
Patton odwrócił się nerwowo. 
- Co tu robisz?
- Zauważyłam cię, chciałam się przywitać.
- Dobrze... Słyszałaś co mówiłem?
- Nie...
- Na pewno?
- Patton. Zaufaj mi!
- Nie jestem bardzo ufny omedze.
- A ufałbyś delcie?
- Może
- Hmm...Poczekaj
Pobiegłam do Gustawa.
- Proszę, mogłabym zostać deltą? - zapytałam z nadzieją.

<Gustaw?>

Od Bwaha ra Roho - C.D. opowiadania Bellatriks ''Jak tu dotarłem?''

Rana piekła. Mam nadzieję, że kły tego okropnego gada nie przynoszą śmierci. Ledwo dyszałem, nie mogłem wstać. Wprawdzie przeszedłem już kilkaset metrów ale dalej nie mogę. Mój gryf wziął mnie na grzbiet. Zaniósł mnie do najbliższego wilka. Basior wystraszył się mojego towarzysza, ale nie cofnął się. Zauważył moje rany.
-Proszę... Pomóż....-wyszeptałem cicho. Widziałem przez mgłę. Oczy zamykały się. Serce biło coraz wolniej. Straciłem przytomność... Obudziłem się w wielkiej jaskini. Nie mogłem się ruszyć. Po raz pierwszy w życiu stałem się na coś... Za słaby.
Zamknąłem oczy. Słyszałem rozmowy.
- Te rany są paskudne.
- Ma szczęście, że żyje.
- Przynieś mi zawartość tej torebki...
Czułem, że mam coś w pysku... Nagle znów zasnąłem...
-Wstawaj!- krzyknęła jakaś wadera.
-Gdzie ja... Gdzie ja jestem?- byłem zdezorientowany.
-W lecznicy. Ledwo co cię uratowaliśmy.
-Co się stało?
-Ukąsił cię wąż.
Wtedy sobie przypomniałem ogromnego węża i waderę.
- Niestety nie możesz tu zostać dłużej. Nie ma miejsc dla członków watahy. To też sobie przypomniałem. Miałem dołączyć.
-W takim razie przyjmijcie mnie...-wyszeptałem. Chciałem wstać, ale znów straciłem przytomność. Pobudka mnie zaskoczyła. Byłem w innym miejscu.
-Chcesz dołączyć?- spytał basior stający niedaleko.
-Tak... Bardzo...- wstałem, ale byłem obolały. Spojrzałem na bok. Widniały na nim blizny.
-Więc wystarczy, że odpowiesz na kilka pytań.- oznajmił mi wilk.
Przedstawił mi się i zadał pytania. Zaniesiono mnie do jaskini w dole Wodospadu Życia. Po kilku godzinach odzyskałem sprawność i wyruszyłem na polowanie. Złapałem królika. Po posiłku wybrałem się nad wodopój, a tam zobaczyłem ową waderę, której wąż prawie mnie zabił. Wyglądała przepięknie w blasku zachodzącego słońca... Czy ja się zakochałem?

(Bellatriks?)

czwartek, 26 marca 2015

Od Jason'a - Brak tytułu

Wyszedłem o piątej rano. Zauważyłem sarnę i zgrabnym susem zatopiłem zęby w ofierze. Ta upadła. Nie rozkoszowałem się zbytnio jej mięsem, ponieważ miałem dużo do zrobienia... Kiedy przyszedł czas na trening biegłem truchtem. Coraz szybciej, szybciej... i rozpędziłem się. Kiedy biegłem tak szybko zauważyłem zająca. Zagapiłem się na niego i uderzyłem w wilczycę. Była to Laeti. 
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. To trochę też moja wina... 
- Nie, to ja biegłem i cię nie zauważyłem.
- Niech ci będzie-powiedziała z uśmiechem.
Popatrzyłem na wilczycę. Ona chyba była z... Karo. 
- Gdzie Karo?-zapytałem.
- Poluje.-odrzekła.
- Laeti, idziemy na jakieś tereny?
- Możemy...nie mam nic do roboty
- Dobrze
Pobiegliśmy na Plażę Dnia I Nocy. Zachciało mi się śpiewać:
Kiedy skończyłem popatrzyłem na Laeti. Weszła po kostki do wody. Usiadłem w wodzie powyżej klatki piersiowej. Laeti weszła obok mnie.
- Przecież boisz się wody!-Zawołałem.
- Już nie. Karo nauczył mnie pływać. -odpowiedziała z uśmiechem.
- W takim razie, popływamy?
- Jasne!
Po chwili pływaliśmy rak rybu w wodzie. Zanurkowałem. Pojawiłem się za Laeti. Niczego nieświadoma wadera patrzyła na miejsce w którym zanurkowałem. Dotknąłem jej, a Laeti wystraszyła się mocno i zemdlała. Poszła pod wodę. 
- Laeti!
Zanurkowałem i zauważyłem Laeti opadającą w głębię. Złapałem ją za kark. Wypłynąłem i położyłem Laeti na piasku. Po chwili Laeti się ocknęła.

<Laeti? ;3>

Od Verdy - Duch o imieniu Noa

Po dwóch latach wędrówki znalazłam dom. Nie jestem tutaj inna. Każdy ma moce. Rodzina mnie porzuciła tylko z tego powodu! Byłam inna... Siedziałam nad brzegiem morza rozmyślając. Przypomniałam sobie o jaskini. Ale najpierw ktoś musi mnie oprowadzić. Ale kto? Postanowiłam jednak się tym nie przejmować.
-*Tereny poznam sama...*- pomyślałam i wyruszyłam.Poruszałam się w lesie zwinnie i w miarę cicho.
Nie chciałam wpaść w kłopoty. Po kilkudziesięciu minutach przystanęłam. Zobaczyłam w oddali stado pasących się saren. Zaczęłam się skradać. Byłam już gotowa do skoku gdy nagle... Sarny uciekły, a przede mną stał biały wilk.
- Znowu? - spojrzałam na znajomy pysk. Chciałabym, aby przynajmniej raz pojawił się w dobrym momencie.
-Spłoszyłeś mi sarny!- zawołałam z oburzeniem.
- To nie ja. - powiedział cicho.
-A kto?!- w przeciwieństwie do niego nie zachowywałam się najciszej.
- Pewna wadera, którą poznasz potem.
- A skąd to wiesz? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. Odwróciłam się z i uniesionym ogonem ruszyłam przed siebie.
- Może czas powiedzieć ci kim jestem... - wyszeptał przewodnik. Na te słowa zatrzymałam się.
- Naprawdę? -nie patrzyłam na niego, ale przed siebie.
- Jestem Noa. Duch przewodnik. Ty jesteś wybraną. Jedynym zwykłym wilkiem, który stał się... Magiczny... Ale chciałabyś się więcej dowiedzieć o mnie. Niestety nie teraz. Chcę tylko powiedzieć, żebyś nie marnowała energii na polowanie.
Noa znikł. Zastanawiałam się nad jego słowami. Zobaczyłam zająca. Postanowiła zapolować, ale przypomniało mi się, co powiedział basior. Usiadłam na wzniesieniu i obserwowałam gryzonia. Rzeczywiście. Polował na niego basior o ciemnej sierści. Z drugiej strony- wadera. Razem zaatakowali. 
- Auuu! - zawył basior.- Co ty robisz?!
- Chcę zdobyć obiad!- kłóciła się wadera. Podeszłam do dwójki nieznajomych. Udało mi się usłyszeć ich myśli... To znaczy ich urywki. Podkradłam się do zająca, który leżał niecały metr od skłóconych wilków. Złapałam go za kark i odbiegłam nieco.
- Gdy dwóch się kłóci, trzeci korzysta!- zawołałam. Zauważyli mnie i zaczęli gonić. Złapałam ich zdobycz i uciekałam śmiejąc się. Upuściłam ją. Nie zależało mi na niej. Usiadłam i zaczekałam aż basior i wadera podbiegną.
-To wasze?- spytałam z uśmiechem, gdy ich zobaczyłam. Byli rozwścieczeni, ale nie ukrywali rozbawienia.
- Jestem Verda.- przedstawiłam się.
- Ja Fuego.- odpowiedział basior.
- A ja Bellatriks.- wadera też się przedstawiła.

(Fuego? Bellatriks?)

Od Bellatriks - C.D. opowiadania Haru No Senshi'ego ''Nowa wataha''

- Tak? - zapytał zaskoczony Haru
- Cała moja rodzina i wszyscy z watahy zginęli w wojnie.
- Przykro mi... co się stało? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo nagle z lasu wyleciał gryf, w sumie to dobrze, bo nie miałam ochoty opowiadania komuś mojego życiorysu.
- Znowu ty! - krzyknęłam na widok Roho, wychodzącego z lasu
- Jakże miłe powitanie...- odpowiedział spokojnie
- Kim jesteś? - zapytał nieco agresywnie Haru
- Bwana ra Roho, jestem nowy w watasze i mam sprawę do Belli.
- Jaką? - spytałam zaciekawiona
- Powiem, ale proszę abyś nas opuścił, Haru No Senshi, to sprawa prywatna.
- No...ok. - odparł Haru i odszedł.
- Więc o co chodzi? - spytałam.

< Bwana ra Roho? Zero weny XD >

Infinity - profil wilczycy

Imię: Infinity [czyt. infiniti, ang. nieskończoność]
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Jakoś trzeba sobie radzić. Łucznik stopnia wyższego.
Głos: Brak
***
Cechy charakteru:  Infinity zachowuje się jak większość istot z niższych i niezbadanych sfer - bezlitosna, groźna, i tajemnicza. Nie da się jej urazić, bo po prostu nie posiada uczuć. Świetnie kłamie i udaje. 
Cechy fizyczneTo zależy od otoczenia. Jeżeli gdzieś jest światło przemieszcza się razem z nim, gdy jest głośno wzrasta jej siła, zwinna jak to cień jest zawsze.
Znak szczególny: Wygląda jak cień, a właściwie nim jest.
Słaby punkt: Jest nie do zabicia. Gdy spróbujesz ją zaatakować trafisz w pustkę. Wyjątkiem są tylko jej wąskie rubinowo-krwawe oczy. 
Boi się: Że Król cieni zabierze ją znów do niższych sfer
Waga: Zależy jakiego wilka postać przybierze, choć najczęściej są to 30 kg.
Wzrost: Tak samo jak z wagą. Często 75 cm.
Najlepsi przyjaciele: Cienie z Lasu Dusz
Kraj pochodzenia: Afryka, Egipt, piramida Cheopsa
Lubi: Noc, zachody słońca, inne cienie
Nie lubi: Natrętów

art by Tatchit on dA
Żywioł: Mrok, Energia, Czas
Moce: [5/20] Przybranie postaci jakiegokolwiek stworzenia, Zrobienie dziury czasowej, Przybranie formy strachu, Czerpanie szybkości ze światła i siły z dźwięku, telepatia
Partner/ka: Kto ją pokocha?
Rodzice: Została stworzona z Mroku, Energi i Czasu. Jej ciało to Mrok, Zamiast krwi ma energię, a serce to zegar.
Potomstwo: Nie ma
Inna rodzina: Brak

art by Tatchit on dA
Data dołączenia: 26 marzec 2015
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 300.000
Wykonane Questy: Brak
Poziom: 1
PD: | Ogólnie: 150 | Wykorzystano: 0 | Zostało: 150
Umiejętności: | Walka: 0 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 0 |
Jaskinia: Brak
Ekwipunek: Brak
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Doszłam do terenów w duszy Assassino. Dłuższą wersje opowiem kiedy indziej.
Inne zdjęcia: Jako strach ludzi
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Kaloszówka |

art by Tatchit on dA

Od Infinity - Jak tu dotarłam?

Mój pierwszy oddech. Czuje na karku zimne zęby strachu. Nagle spadam. Ciągła pustka. Wtedy na czymś wylądowałam. Miękkie futro łaskotało mnie w nos. Powoli zeszłam na podłoże. Posiadaczka owego futra spojrzała na mnie czułym wzrokiem.
- No co malutka? Czemu nie jesteś ze swoim właścicielem? - Zapytała mglistym głosem schylając się do mnie.
Wadera ta miała srebrne oczy bez źrenic, czarne futro i diamentowe zęby. Właściwie nie wyglądała dla mnie dziwnie, bo to był pierwszy wilk jakiego zobaczyłam.
- J...ja nie wiem o co chodzi...
- Czemu czuje pulsującą od ciebie energie? I ta dziura czasowa...- Przyłożyła nos do mojej klatki piersiowej. - Ty żyjesz jak inne wilki! Choć za mną!
- Ale o co chodzi...?
- Zaraz wszystko ci wytłumaczę. Teraz proszę cichutko chodź za mną. 
Doszłyśmy do wielkiego pomieszczenia w, którym było bardzo dużo cieni. Wszystkie zdawały się być czymś podniecone.
- Dobrze, więc słuchaj: Jesteś wyjątkowym cieniem, bo zrodził cie żywy mrok. Król cienie jeżeli się o tym dowie zabije cie bez namysłu. Umiesz już mówić, bo każdy cień gdy zostanie stworzony umie mówić, zabijać i zmieniać psychicznie swoich właścicieli. Jesteśmy teraz w wyjściowej sali. Gdy otworzy się w suficie wielka klapa razem z innymi wyjdziecie na świat górny. Gdy znajdziesz jakiegoś wilka szybko zajmij jego dusze. Staniesz się wtedy jego cieniem i po jednym dniu przesiadywania w jego duszy dorośniesz.... Więc Leć!
Otworzyła się klapa i wyleciałam. Znalazłam Assassino... Moja ofiara...On Doprowadził mnie do tej watahy.

Assassino odchodzi z watahy!


autor nieznany
Assassino odchodzi.
~
Powód odejścia: Śmierć
Piastowane stanowiska: Morderca wodny
Data dołączenia: 7 marzec 2015
Data odejścia: 26 marzec 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Tylko za pomocą wskrzeszenia
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Od Tacity Animy CD. Historii Letalis'a - "Pokrewna Dusza"

- Dziękuje - powiedział nie wyrażającym emocji głosem. Podeszłam nieco bliżej i stanęłam w pewnej odległości od mego współlokatora.
- Dawno nie widziałam wilka o tak silnej energii - zauważyłam przyglądając się sporym rozmiarom wilka - naprawdę podziwiam to.
Letalis chyba sam nie wiedział, co winien w takowej sytuacji odpowiedzieć. Nie powiedział nic - choć bynajmniej nie uznałam tego za przejaw ignorancji, bądź egoizmu. Uszanował mój komplement. Nie musiał dziękować.
- Jestem zdania, że i ty posiadasz jakąś nadzwyczaj ciekawą moc - na jego pysku zakwitł delikatny uśmiech
- Części z nich wolałbyś nie poznać - zapewniłam cofając się o krok - bo szczerze wątpię abyś chciał spotkać się ze swoim największym lękiem w sekundę przed tym, jak inne, otaczające cię zjawy zacisną swe szpony na twoim gardle. 
Uważnie obserwowałam reakcje basiora; pozornie opanowanego i niewzruszonego wilka zdradził jeden szczegół: gdzieś w środku, jego serce nawiedziła jakaś wizja, o której najwidoczniej wolał nie wspominać - wyczuwałam to... czasami żałowałam, że jestem tak wrażliwa na zmiany jakie zachodzą w duszy, każdego osobnika. Westchnęłam cicho, ponownie przykuwając uwagę Letalis'a.
- Jest jedna, w miarę niegroźna moc jaką mogę ci przedstawić - to powiedziawszy przywarłam do wilgotnej ziemi. Przymknęłam oczy i zmusiłam się do natychmiastowej koncentracji na własnej duszy; w ciszy przyglądałam się przemykającemu po mojej duszy czarnemu obłokowi. Biorąc głęboki wdech, oderwałam kawałek mroku od tej mrocznej smugi. Następnie, skupiając całą siłę umysłu zaczęłam powolnie kształcić ogromnego bazyliszka o szpiczastym ogonie, długich zakrzywionych szponach wyłaniających się z równie długich łap. Obdarowałam stworzenie inteligencją i darem, jakim była wilcza mowa. Przed pozwoleniem mu na "wydarcie się z mojej głowy", wydałam mu tylko jedno polecenie: "Jestem twoją panią. To mnie masz się słuchać, mnie bronić i pod żadnym pozorem nikogo nie mordować bez mojej zgody". Następnie otworzyłam oczy, a kiedy podniosłam się z ziemi, u mego boku stało dumne, stworzone wyłącznie z mojej duszy, piękne stworzenie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Rzuciłam Letalis'owi zadowolone spojrzenie, świadczące tylko o jednym.

<Letalis? Odgadniesz myśli Tacity ;3? >

Od Assassino - Pomocy...

Minęło już kilka dni od mojej przemiany. Razem z Darknes'em ustaliliśmy, że dzisiaj go uwolnię z mojej duszy, bo sam już nie umiał. Poszedłem nad jakiś ołtarz.
-*Dobra teraz wysili swoje szare komórki i spraw, aby była noc.* - Zakomenderował Darknes.
Ustawiłem się patrząc wprost na rażące słońce i powoli zacząłem się unosić. Emitowałem jakiś dziwny mrok gdy wtem zacząłem spadać i zostawiałem z sobą ciemną smugę w powietrzu. Z bólem spadłem na ziemię jednak z niebie już wisiał księżyc.
-*Szybko, szybko na ołtarz!*
Pognałem na ołtarz. 
-*Zaczynajmy więc!*
Poczułem się nagle jakbym był lekki jak piórko. A zaraz obok mnie stanął wielki niby cień. Po prostu kształt wilka. Ale czekaj zaczął nabierać koloru... To była wadera!
autor nieznany
- Ha! Ty nierozumny szczeniaku! Ha, ha ha... Nareszcie wolna!
- Ty... Jesteś waderą?!
- I to jaką! Jak myślisz czemu zakochałeś się w Notte? 
- Nie wiem.
- Bo to moja siostra! Ha! Jesteś taki naiwny! A teraz gotuj się na śmierć!
czarna wadera rzuciła się mi do gardła moja krem ciekłą strumieniami. A ona z uśmiechem kończyła swe dzieło.
- Dobrze, teraz natura zajmie się resztą. Wiesz teraz jak czuła się twoja siostra. - Złowieszczo się uśmiechnęła i poszła...

Dopisek od właścicielki: Żegnajcie :* Assassino [*] [*] I krzyżyk wam na drogę wszystkim! i oczekujcie, że niedługo przyjdzie do was ma morderczyni :'D

Od Karony - C.D. opowiadania Levi'ego ''Nowa znajomość''

- Ja też cię lubię. - odpowiedziałam nieśmiało. Levi uśmiechnął się wesoło, pokazując przy tym szereg idealnie białych ząbków. Usłyszałam tajemniczy dźwięk i warknęłam szybko wstając. Dźwięk się powtórzył.
- *Co to jest do cholery?* - pomyślałam. Nagle zaczęłam biec przed siebie, a Levi próbował za mną nadążyć. Stanęłam jak wryta. Levi nie zdążył zahamować i uderzył we mnie. Przed sobą ujrzałam wielki posąg. Zgrzytał... coś było w środku. 
- Levi, zawiąż mi tę linę w pasie i zawiąż jej drugi koniec na drzewie.
- Ale co chcesz zrobić?
- No jak to co?! Wskoczyć tam!
- Idę z tobą!
- Ale...kto nas wyciągnie?
- Damy radę!
Levi również przywiązał się liną. Popatrzyłam na posąg. Wyglądał tak:
Popatrzyłam na Levi'ego. 
- Gotowy? - zapytałam. Levi kiwnął głową potwierdzająco. Po chwili wspięliśmy się na głaz. Wskoczyliśmy do niego. W środku ujrzeliśmy starego wilka pocierającego kamień o kamień w nadziei o iskierkę, która rozpali ognisko. Uśmiechnął się szyderczo( nie miał kilku kłów) i chwycił Levi'ego, odczepiając go od liny.
- Puść go... - wycedziłam przez zęby.
- Będzie moim przyjacielem! - zaśmiał się i przytulił Levi'ego robiąc mi na złość. 
- Oddaj mi go, to nic ci się nie stanie... - warknęłam. 
- Umm... nie. - powiedział. 
- To postaw go na środku, niech do kogoś przyjdzie. Do kogo przyjdzie, z nim zostaje. - powiedziałam. Oczywiście wiedziałam, że Levi nie chciał zostać z takim ''zgrzybielcem".
- Jeżeli pójdziesz do niej, zabiję cię! - powiedział wilk.
- Levi, on cię tylko straszy... Nie bój się. - wyszeptałam i usłyszał to tylko Levi.
- Zostaję z Karoną. - powiedział i podszedł do mnie.
- Chyba przegrałeś... - powiedziałam.
- Zabiję cię! - krzyknął i rzucił się na mnie. Uderzyłam go, a on się przewrócił.
- Chodź Levi. - powiedziałam i po chwili wydostaliśmy się na zewnątrz.

< Levi? =] >

Od Bellatriks - C.D. opowiadania Bwana ra Roho ''Jak tu dotarłem?''

Axyan znowu mi się wymknął, chyba zwęszył zdobycz, pomknęłam za nim. 
Gdy go zobaczyłam zamurowało mnie,wąż walczył z jakimś gryfem, a obok leżał jakiś wilk ze śladami kłów na boku. A tyle razy powtarzałam Axyanowi, żeby nie atakował obcych wilków, bo wpędzi się w kłopoty. No i proszę! Niestety mój zwierzak przegrywał, cofnął się przed gryfem i schował się za mną.
- *Tchórz.* - pomyślałam - *Jak już zaczął walkę, to mógłby ją skończyć.*
Axyan obdarzył gryfa nienawistnym spojrzeniem, a ten odleciał do swojego właściciela.
- Po co tu przylazłeś?! - warknęłam do wilka 
- A może najpierw się przedstawię? - odrzekł spokojnie, podnosząc się z ziemi - Jestem Bwana ra Roho...
- Nie obchodzi mnie to! Wynoś się! - nie polubiłam tego wilka, zionęła od niego jasna energia...
- A może byś mnie chociaż przeprosiła? - odparł wskazując łbem na głębokie rany na boku, z których nadal lała się krew.
- Nie zamierzam.
- Od razu widać, że jesteś zła...
- Co?! Wypraszam sobie!
- Więc jesteś dobra?
- Jestem... neutralna, a ty nie powinieneś tu być...
- Dlaczego?
- To tereny Watahy Krwawego Wzgórza.
- A może chciałbym dołączyć?
- To idź znajdź jaskinię Alf,bo ja nie zamierzam ci pomagać - warknęłam.
- Spoko. - odparł spokojnie wilk, odchodząc. Miałam nadzieję, że już nigdy nie spotkam tego dziwnego wilka, choć czuję, że to tylko daremne nadzieje...

< Roho? >

wtorek, 24 marca 2015

Od Gustawa - C.D. opowiadania Verdy ''Jak tu dotarłam?''

Zobaczyłem zbliżającą się do mnie postać, która powoli przybierała kształt wilczycy. Miała ona szarą, ładną sierść, pokrytą niebieskimi znakami.
 - Witaj. - Rzekła, podchodząc do mnie dość odważnie. - Jesteś alfą tutejszej watahy?
 - Tak, Gustaw. - Odpowiedziałem, przedstawiając się.
 - Verda. - Uśmiechnęła się. - Mogłabym dołączyć?
 - Heh, to nie takie proste. - Rzekłem, po czym lekko uniosłem kąciki swoich ust.
 - A co muszę zrobić? Jakiś rytuał inicjacji? - Zapytała unosząc jedną brew.
 - Starczą odpowiedzi na moje pytania...
 - Dobrze. - Odpowiedziała, siadając na ziemi.
 - Zacznijmy od tego, ile lat sobie liczysz? - Zadałem pierwsze pytanie.
 - Dwa. 
 - Jaki jest twój słaby punkt? - Spytałem, a wadera popatrzyła się na mnie dziwnie. Wiedziała, że bez odpowiedzi nie przyjmę jej do watahy, więc odparła:
 - Znaki, które łączą mnie z wodą.
 - Dobrze. A czego się boisz?
 - Będąc rasowym wilkiem wody, boję się ognia.
 - Rozumiem. Powiesz mi ile wynosi twoja waga oraz wzrost?
 - Ważę 32 kilogramy, a mierzę 65 centymetrów. - Odparła.
 - Skąd pochodzisz? - Zapytałem.
 - Z Europy.
- Dokładniej?
 - Z Polski.
 - Dokładniej?
 - Z Puszczy Białowieskiej. - Uśmiechnęła się lekko.
 - Ok, tyle starczy. To... co lubisz, a czego nie lubisz? - Spytałem ponownie.
 - Lubię pływanie, deszcz i polowania, natomiast nie lubię ognia i pełni.
 - Mhm. Już prawie skończyliśmy. Powiedz mi teraz trochę o swoim żywiole i mocach.
 - Więc, moim żywiołem jak zapewne się domyśliłeś, jest woda. Mocy posiadam pięć. Są to telepatia, kontrolowanie wody, wir wodny, tsunami, sztorm. - Odparła.
- To teraz ostatnie pytanie. Opowiedz mi swoją historię.
 -  Urodziłam się w Puszczy Białowieskiej. Byłam zwyczajnym wilkiem. Gdy miałam zaledwie 3 miesiące w lesie wybuchł pożar. Nie zdołałam uciec i zostałam w jaskini otoczona ogniem. Rozpaczliwie nawoływałam matkę, ale ona nie odpowiadała. Ogień wdarł się do legowiska i dotkliwe mnie poparzył. Zostałam uratowana przez dziwnego wilka. Był biały, a na sierści miał niebieskie znaki. Pobiegła za nim, aż do rzeki. Ale jego tam nie było. Jednak, gdy przejrzałam się w tafli wody zauważyłam, że i ja mam owe znaki. Gdy moja rodzina mnie zobaczyła, wygnała mnie z puszczy. Błąkałam się po świecie ucząc polowania i mocy. W końcu znalazłam tą watahę. Pomógł mi ów wilk, który mnie uratował. Chwilę temu mnie zostawił i... powiedział że jesteś alfą mojej nowej watahy. - Rzekła.
 - Rzeczywiście, nie mylił się. - Powiedziałem i posłałem waderze uśmiech.
 - Czy to znaczy, że należę do watahy? - Zapytała, a jej uśmiech z każdą chwilą był coraz większy.
 - Tak. - Odrzekłem. - Możesz teraz wybrać sobie jakiegoś wilka, który oprowadzi cię po terenach. Potem wrócisz do mnie i wybierzesz sobie stanowisko oraz jaskinię.

< Verda? Bardzo przepraszam, że tyle to trwało. >

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Haru No Senshi'ego - C.D. opowiadania Bellatriks ''Nowa wataha''

Przewróciłem oczami i westchnąłem głośno. Irytowała mnie ta parka... a jeszcze musiałem zaakceptować fakt, że z nimi mieszkam! Miałem nadzieję, że babcia i dziadek miło ich przyjmą, ale sądząc po nastawieniu wadery, będą mieć ze sobą na pieńku.
 - Co do twojej prywatności, Bellatriks... - Zacząłem.
 - Słucham. - Odpowiedziała.
 - To zamieszkasz z moją rodziną, w mojej jaskini. Nie narzekaj więc na brak prywatności, bo mówiąc szczerze, to ja powinienem narzekać, mając za współlokatorkę obcą waderę i denerwującego, upierdliwego węża. - Powiedziałem.
 - Ayoko i Percy to twoja rodzina? - Zapytała.
 - Moi dziadkowie. Nikt inny nie przeżył wojny...
 - Wojny? - Zapytała. - Jakiej?
 - Niedawno odbyła się wojna z Watahą Zaklętej Czaszki, która zebrała krwawe żniwo wśród naszej watahy. - Rzekłem, smutniejąc z każdą chwilą. Wilczyca uważnie słuchała, nawet wąż wydawał się być lekko zasmucony.
 - Wiem, co czujesz... - Wyszeptała cicho, spoglądając ze smutkiem na swojego towarzysza.
 - Tak? - Zapytałem zaskoczony.

< Bellatriks? >

Od Patton'a - C.D. opowiadania Yuki Shiroi ''Przebudzenie''

Właśnie rozgrzewałem się przed jednym z treningów, gdy nagle wleciała na mnie szara postać wilczycy imieniem Yuki Shiroi. Nie znałem jej osobiście, ale kojarzyłem ją z wojny. Wiadomo, ona też mnie kojarzyła.
 - Patton! - Zawołała, widząc mnie.
 - No, raczej nie Newton. - Powiedziałem, otrzepując futro z kurzu i pyłu, który wzniosła wadera, hamując tuż przede mną.
 - To nie czas na żarty! - Odparła. Mówiła poważnie...
 - W takim razie mów, o co chodzi. - Rzekłem.
 - Znalazłam grób wilka imieniem Mirk... Kiedy dotknęłam napisu na nagrobku, za mną pojawiła się Shi, a naprzeciw płyty zaczęła tworzyć się postać wilka. Nazywał Shi Diniti... Sparaliżował mnie strach. Uciekli gdzieś...
 - Mirk powiadasz? - Zapytałem ze spokojem.
 - Jak możesz się tym nie przejmować? - Spytała.
 - Nie mogę się przejmować, kiedy myślę. - Odpowiedziałem. Mirk... Dopiero, kiedy to słowo powtórzyłem w myślach dziesięć razy, zrozumiałem, co to znaczy.
 - Oj, Yuki, Yuki... - Westchnąłem.
 - Co?
 - Chyba mamy naprawdę spory problem...

< Yuki Shiroi? Zero weny... >

Od Diesel'a - C.D. opowiadania Shi ''Tylko ty''

Znów zauważyłem w jej oczach ten mrok, który władał moją Claire od jakiegoś czasu, mogłoby się wydawać, że od niedawna, jednak dla mnie była to cała wieczność. Wiedziałem, że znów stała się tą inną, tą Shi, którą pomimo tego, kim była, kochałem ponad życie.
 - Odejdź ode mnie. - Rzekła ostrym, wyrafinowanym tonem, próbując mi się wyrwać.
 - Nigdzie się nie wybieram. - Odpowiedziałem i szybko przyciągnąłem ją do siebie i wykorzystując chwilowe zdezorientowanie wadery, pocałowałem ją tak, jak za starych dobrych czasów... Kiedy oderwała się ode mnie, jej oczy jeszcze przez chwilę były pełne blasku i dobroci, takie, jakie zapamiętałem. Jednak już po chwili znów zawładnęła nimi ciemna, mroczna aura i spowiła delikatną mgłą.
 - Puszczaj mnie, psie! - Wrzasnęła wściekle i szarpnęła mną.
 - Jak sobie życzysz. - Rzekłem i puściłem ją szybko i w odpowiednim momencie, dzięki czemu przewróciła się na plecy.
 - Nie daruję ci tego... - Wyszeptała, zbierając się i otrzepując z kurzu.
 - Pokaż na co cię stać, Shi. - Uśmiechnąłem się.
Wiedziałem, że nie było lepszej okazji, by stoczyć walkę z Shi... Był to chyba jedyny sposób, aby ocalić moją Claire, za którą tak szalenie tęskniłem...

< Shi? Weny brak ;-; >

Od Patton'a - C.D. opowiadania Henriette ''Nowe życie''

Zauważyłem, że wadera się przeraziła, gdy tylko poczuła bijące z mojego środka zło. Zaśmiałem się w duchu, a jednocześnie sam przeraziłem - moje prawdziwe, ukrywane ja powoli zbierało siły, by dojść do głosu. Czułem oddech swojego demona na każdym kroku.
 - Czyżbyś się przestraszyła? - Zapytałem.
 - Nie jesteś normalnym wilkiem... - Wyszeptała.
 - Z pewnością nie. - Odpowiedziałem. - Jeszcze jakieś pytania?
 - Kim jesteś? - Spytała, zagradzając mi drogę do jaskini. Ciekawość ją uskrzydliła i pozwoliła pokonać strach... jakie to urocze.
 - Kimś, kto bardzo szybko może stać się twoim koszmarem. - Uśmiechnąłem się, po czym wszedłem do jaskini. Sprawa do alfy nie była pilna, informowałem tylko jaką jaskinię znalazła sobie Leslie. Kiedy wyszedłem, zauważyłem kogoś, kogo się nie spodziewałem. Przede mną stała Henriette, we własnej osobie.
 - Kim jesteś? - Powtórzyła pytanie sprzed dziesięciu minut.
 - Demonem. - Odpowiedziałem krótko. Zauważyłem strach w oczach wadery. - Lepiej zacznij się przyzwyczajać, tutaj roi się od podobnych do mnie.
 - A gorszych? - Zapytała. Jej ciekawość powoli ponownie ustępowała strachowi.
 - Raczej nie. - Uśmiechnąłem się. - Oprowadzić cię po terenach, czy sama sobie poradzisz?

< Henriette? Brak weny. >

Od Firefly - C.D. opowiadania Fuego "Jak tu dotarłem?"

W ciszy przemierzaliśmy tereny. On praktycznie cały czas skupiony był na własnych myślach. Może to i lepiej... nie musieliśmy prowadzić bezsensownej konwersacji, która miała być tylko formą grzeczności. Gdy dotarliśmy do miejsca, gdzie krzyżowały się ewentualne drogi, jakimi miał podążyć wędrowiec, zatrzymałam się nagle, czekając na jego decyzję.
-I co? Żegnamy się?-rzuciłam, jak zwykle bez ogródek.
-Nie jestem tego pewien- pokręcił głową
-Co ma znaczyć "nie jestem pewien"?
-Jestem zmęczony podróżą i...
-Co?-przerwałam mu, czekając na szybką decyzję.
-Może ewentualnie zostanę tu na...
-Na ile?
-Tak sądzę, że około... Wieczności...-odparł, uśmiechając się.
Dziwny wilk. Samotność chyba dała mu się we znaki. Wyczułam, jakby szukał... kontaktu? Może po prostu był towarzyski. Kto wie.
Wkroczyliśmy do jaskini alf, gdzie Gustaw przeprowadził taką samą rozmowę jak ze mną. Oczywiście opuściłam jamę, zajmując się swoimi sprawami. Resztę popołudnia spędziłam na treningu. Nie należał do przyjemnych z uwagi na perfidną pogodę.
***
Godziny zadawania cięć powietrzu i unikania wyimaginowanych ciosów, zmusiło mnie do kilkuminutowej przerwy, podczas której do mojego nosa dotarł dziś poznany zapach. Kroki również wydały się być charakterystyczne. Przywarłam do ziemi, kryjąc się za krzewami. Gdy kroki były wyraźniejsze, wyskoczyłam na przeciwko basiora z blizną, zagradzając mu drogę.
-Hej! Co robisz?- wystrzeliłam od razu
-Nic szczególnego... A ty?- wyglądał na nieco zdziwionego moją obecnością.
-Trenowałam. Nie lubię być zaskakiwana, a tym bardziej śledzona- okrążyłam go, tak samo jak zrobiłam go dziś rano, ale tym razem zrobiłam to o wiele śmielej.
-Sugerujesz, że chodzę za Tobą?
-Ty to powiedziałeś- uniosłam brew, wpatrując mu się w oczy.
-Owszem, ale potrafię czytać między wierszami i tym razem zrozumiałem, że zarzucasz mi śledzenie Cię- uśmiechnął się chytrze.
-Nie znasz jeszcze tak dobrze wader, jak sądzisz- westchnęłam.- Z resztą... kto by je zrozumiał.
-Prawdopodobnie inna wadera.
-I tu kolejny błąd, nowy. Inną waderę zrozumie tylko i wyłącznie jej dobra znajoma lub ona sama. Różnimy się od siebie bardziej niż przypuszczasz.
-Doprawdy?- nachylił się nade mną.- Podaj przykład.
-Jedne są delikatne, ale uparte. Drugie natomiast potrafią walczyć o swoje, jednak kryją w sobie skromność. Jeszcze inna zamąci Ci w głowie, a kolejna domaga się walki o jej serce. Mamy różne charaktery- zaczęłam.
-A ty? Jaka jesteś?- pokiwał głową, obserwując mnie.
-W skrócie... nieprzewidywalna, ale przy bliższym poznaniu łatwa do rozszyfrowania.
-Nieprzewidywalna?- przymrużył oczy, obserwując jak nadal robię w okół niego okrążenia.
-Dokładnie- rzuciłam cicho, podcinając przednie łapy basiora, przez co wyglądał jakby próbował się ukłonić.- A Ciebie jak można opisać?
W tym momencie schyliłam łeb do wysokości jego pyska, zerkając na niego chytrze.
-To już pozostawię Tobie, Fire- wyszczerzył zęby z zadowoleniem.
-Damie chyba nie wypada tak odpowiadać. Nie sądzisz?
-Oboje dobrze wiemy, że nie uważasz się za taką. Dobrze udało mi się Ciebie poznać. Twój chód, zachowanie, precyzja, spędzanie wolnego czasu... wolisz się ubrudzić w walce, niż zadbać o wygląd, by dobrze prezentować się przed członkami watahy. Na pewno posiadasz stanowisko wojskowe. Nie widuje Cię w towarzystwie innych wilków... nawet, gdy trenujesz, dlatego nie jesteś zbyt towarzyska, ale jakimś dziwnym trafem upodobałaś mnie sobie. 
-Sugerujesz, że próbuje Ci się przypodobać?- rzuciłam z ironią w głosie.
-Ty to powiedziałaś- prychnął zadowolony.
-Zadziorny jesteś- rzuciłam z uznaniem w głosie.
-To komplement?
-Raczej stwierdzenie, ale możesz również traktować jako pochwałę. Teraz muszę Cię opuścić. Chcę jeszcze trochę poćwiczyć. Jeżeli chcesz zdobyć kilka nowych informacji to możesz dołączyć Sherlocku- rzuciłam przez bok.

<Fuego?>

Bwana ra Roho - profil wilka

Imię: Bwana ra Roho (Władca duchów), ale mów mu Roho.
Płeć: Samiec
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Wartownik
Głos: Calvin Harris
Cechy charakteru: Z wyglądu nie jest potulny. Szczerze charakterek to on ma dość zawadiacki. Nie jest jednak miłośnikiem walk. To "władca duchów". Jest spokojny, poważny i zdyscyplinowany. Łączy się ze światem duchów za pomocą medalionu Nafsi Medali.
Cechy fizyczneJest dość sliny, lecz dla niego ważniejszy jest umysł. Nie najlepiej znosi długie dystanse. Jest bardzo zwinny i potrafi wspinac się na drzewa.
Znak szczególny: Ciemne futro, miejscami białe, czerwone znaki na boku i oczy.
Słaby punkt: Punkt na środku głowy
Boi się: Roho Ya Giza
Waga: 70 kilogramów
Wzrost: 80 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Poza watahą
Kraj pochodzenia: Afryka, Kenia
Lubi: Spokój, równowagę, samotność.
Nie lubi: Walki, wojen
***
Żywioł: Magia
Moce: [5/20] Telepatia, łączenie się z duszami zmarłych i żywych, kontrolowanie Duchów Światła, czytanie w myślach Roho Ya Giza, tworzenie przedmiotów z "Energii Roho".
Partner/ka: Miłość to przeciwieństwo spokoju... A to dla niego najważniejsze.
Rodzice: Nie ma
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Duchy...
***
Data dołączenia: 23 marzec 2015
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 300.000
Wykonane Questy: Brak
Poziom: 1
PD: | Ogólnie: 150 | Wykorzystano: 0 | Zostało: 150
Umiejętności: | Walka: 0 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 0 |
Jaskinia: numer 27
Ekwipunek: Brak
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia:  Nazywany byłem w swojej wiosce Władcą duchów, gdyż w noc moich narodzin dwa duchy - Roho wa Mwanga i Roho Ya Giza wróciły na Ziemię. Rozpoczęła się walka. Wilki zamieszkujące tę wioskę wiedziały, że minęło 10000 lat od ostatniej. Miało sie wydać, czy na Ziemi zapanuje pokój, czy mrok przejmie kontrolę na kolejne 10 tysiącleci. Jednak jej zaprzestałem. Byłem jeszcze ślepy, ale i tak pogodziłem dwa największe duchy. Duchy Światła zostały moimi zwolennikami, a Mroku wrogami. Gdy skończyłem 2 lata wyruszyłem w świat i dotarłem tu.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Queen |