Po dwóch latach wędrówki znalazłam dom. Nie jestem tutaj inna. Każdy ma moce. Rodzina mnie porzuciła tylko z tego powodu! Byłam inna... Siedziałam nad brzegiem morza rozmyślając. Przypomniałam sobie o jaskini. Ale najpierw ktoś musi mnie oprowadzić. Ale kto? Postanowiłam jednak się tym nie przejmować.
-*Tereny poznam sama...*- pomyślałam i wyruszyłam.Poruszałam się w lesie zwinnie i w miarę cicho.
Nie chciałam wpaść w kłopoty. Po kilkudziesięciu minutach przystanęłam. Zobaczyłam w oddali stado pasących się saren. Zaczęłam się skradać. Byłam już gotowa do skoku gdy nagle... Sarny uciekły, a przede mną stał biały wilk.
- Znowu? - spojrzałam na znajomy pysk. Chciałabym, aby przynajmniej raz pojawił się w dobrym momencie.
-Spłoszyłeś mi sarny!- zawołałam z oburzeniem.
- To nie ja. - powiedział cicho.
-A kto?!- w przeciwieństwie do niego nie zachowywałam się najciszej.
- Pewna wadera, którą poznasz potem.
- A skąd to wiesz? - spytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. Odwróciłam się z i uniesionym ogonem ruszyłam przed siebie.
- Może czas powiedzieć ci kim jestem... - wyszeptał przewodnik. Na te słowa zatrzymałam się.
- Naprawdę? -nie patrzyłam na niego, ale przed siebie.
- Jestem Noa. Duch przewodnik. Ty jesteś wybraną. Jedynym zwykłym wilkiem, który stał się... Magiczny... Ale chciałabyś się więcej dowiedzieć o mnie. Niestety nie teraz. Chcę tylko powiedzieć, żebyś nie marnowała energii na polowanie.
Noa znikł. Zastanawiałam się nad jego słowami. Zobaczyłam zająca. Postanowiła zapolować, ale przypomniało mi się, co powiedział basior. Usiadłam na wzniesieniu i obserwowałam gryzonia. Rzeczywiście. Polował na niego basior o ciemnej sierści. Z drugiej strony- wadera. Razem zaatakowali.
- Auuu! - zawył basior.- Co ty robisz?!
- Chcę zdobyć obiad!- kłóciła się wadera. Podeszłam do dwójki nieznajomych. Udało mi się usłyszeć ich myśli... To znaczy ich urywki. Podkradłam się do zająca, który leżał niecały metr od skłóconych wilków. Złapałam go za kark i odbiegłam nieco.
- Gdy dwóch się kłóci, trzeci korzysta!- zawołałam. Zauważyli mnie i zaczęli gonić. Złapałam ich zdobycz i uciekałam śmiejąc się. Upuściłam ją. Nie zależało mi na niej. Usiadłam i zaczekałam aż basior i wadera podbiegną.
-To wasze?- spytałam z uśmiechem, gdy ich zobaczyłam. Byli rozwścieczeni, ale nie ukrywali rozbawienia.
- Jestem Verda.- przedstawiłam się.
- Ja Fuego.- odpowiedział basior.
- A ja Bellatriks.- wadera też się przedstawiła.
(Fuego? Bellatriks?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!