- Słuchaj, wiem, że chcesz mi pomóc, ale pokonanie Dinity nie należy do twojego obowiązku, więc proszę nie mieszaj się w to. - odparłam cicho. Jason patrzył na mnie z uwagą.
- Ale ja naprawdę chcę ci pomóc! - zawołał, gdy zaczęłam się oddalać. Potrząsałam nerwowo łbem i odwróciłam się w jego stronę.
- Klątwę można złamać w jeden sposób... A to się może dopiero stać, kiedy on zostanie uwolniony. - mruknęłam. Jason wyglądał na zdezorientowanego. W sumie to lepiej dla niego, że nic nie wiedział.
To wszystko było wręcz śmieszne. Lepiej mi szło dogadanie się z zupełnie obcymi wilkami niż z tymi, które były mi bliskie. Nie potrafiłam już naprawdę szczerze kogoś kochać, prócz mojego syna. Usiadłam pod jakimś drzewem, skuliłam się w kłębek i po prostu zaczęłam ryczeć jak małe, bezbronne dziecko. Nienawidziłam siebie za to. Za to kim się stałam, przez demoniczną duszę.
Naprawdę stałam się rozchwianą emocjonalnie waderą, a nie taką, która nosiła w sobie jej duszę. Naprawdę to było śmieszne.
~ Żałosne. - zawołał głos w mojej głowie. ~ Tamte głupki naprawdę nie umiały wybrać porządnej ofiary, ale ty jeszcze tyle ze mną wytrzymałaś, więc ci gratuluję. - zaśmiała się.
- Zamknij się! - wrzasnęłam. Śmiech nie ustawał. - Stul ryj!
~ No, no, widzę, że niebawem będę mogła przejąc nad tobą całkowitą kontrolę, a jak na razie zbieram siły. Pamiętaj, że wkrótce go znajdziemy, mojego ukochanego Mirka.
Właśnie tego bałam się najbardziej..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!