poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Patton dokonuje zakupu!

Kupuje: Zbroja Ognia; Amulet Władzy
Kwota do zapłacenia: 1.000.000 + 700.000 = 1.700.000 Krwawych Piorunów
Stan konta: 13.800.000 - 1.700.000 = 12.100.000 Krwawych Piorunów
***
Patton ma władzę nad wszystkimi żywiołami i mocami.

Szkarłatna Sieć - profil broni


Nazwa: Szkarłatna Sieć
Dystans: Krótkodystansowa
Typ: Nóż
Gatunek: Bayonet M9
Specjalna umiejętność: Jeżeli przeciwnik otrzyma nią cios, zostaje podpalony
Posiadane bonusy: Srebro, Zaklęcia, Runy, Drewno, Złoto
Ilość zabójstw: 20
Wartość: 1.500.000 Krwawych Piorunów
Posiadający: Patton

Od Crystal - C.D. Wishastonish ''Jak tu dotarłam?''


Od razu zrozumiałam niepewność Wish. Przecież ledwo co mnie poznała. Miała prawo czuć się nieco niepewnie, każdy je ma. Po chwili odpowiedziałam:
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale...
- Ale? - spytała zażenowana i niepewna.
- Dobrze ci się ze mną rozmawia.
- No tak.
- Dobrze się czujesz w moim towarzystwie.
- Coś w tym jest.
- I pytasz mnie, czy zechcę być twoją przyjaciółką.
- Nie rozumiem do czego dążysz.
- Dążę do tego że jesteś niepewna, przez co nie zauważyłaś, że już nimi jesteśmy.
- Czyli jesteśmy przyjaciółkami?!
- No tak...
- Jakże się cieszę! - krzyknęła uradowana Wish. Ścisnęła mnie tak mocno, że myślałam że mnie udusi. - Och, wybacz. 
- Nie ma problemu. Rozumiem twoją radość. Rozumiem cię. - odparłam.
- To co teraz?
- Teraz może idziemy dalej? - zaproponowałam.
- No dobra. To dokąd teraz? - spytała.
- A dokąd byś chciała?
- Sama nie wiem...
- To może jutro? Dziś już jest późno.
- A gdzie będziemy spać? - spytała.
- Chociażby tutaj.
- Tutaj?
- No, a gdzie?
- No nie wiem.
-Tutaj będzie najlepiej.
- Niech będzie. - uśmiechnęła się lekko wadera.
***
Noc była nie najgorsza. Wyspałyśmy się całkiem nieźle. Po obfitym śniadaniu ruszyłyśmy dalej przez tereny.
- Nadal bardzo się cieszę że jesteś moją przyjaciółką.
- Ja też się cieszę. To gdzie idziemy? - spytałam.
- A gdzie proponujesz?
- Mogłybyśmy iść do mnie do jaskini. Zapoznałabym cię z moim partnerem i przyjaciółmi. Oczywiście jeśli chcesz. Więc? - zaproponowałam.

<Wish? Nie mam ci tego za złe. Też pisałam na szybko. Zechcesz dokończyć? Wybacz że takie krótkie, ale zupełny brak weny... następnym razem się bardziej postaram>

niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Flash'a - C.D. Mirror'a ''Zaklęta przeszłość, czyli jak tu dotarłem?''


Mirror przystanął i popatrzył w przestrzeń, mrużąc lekko jego żółte oczy, w które wciąż wlatywał uciążliwy, momentami denerwujący, puszysty i biały śnieg. Następnie przysiadł, wciąż wpatrując się w przestrzeń przed nim. Zmrużyłem oczy i wytężyłem wzrok, w nadziei, że dostrzegę to, co on widzi. Być może obmyślał jakąś strategię? 
 - Z jakimi watahami graniczy nasza? - Zapytał, przerywając głuchą ciszę, do tej pory przerywaną jedynie przez gwiżdżący, porywisty wiatr.
 - Z Watahą Górskiego Potoku, Podniebnej Krainy, Kanionu Wielkiego Orła i Samotnej Skały. - Odpowiedziałem, wyobrażając sobie mapę całego znanego mi obszaru Ziemi Wojny.
 - Które z nich są przyjazne, a które nie? - Wypytywał dalej Mir. Wiedziałem, że należy mu się odpowiedź, jako że był doradcą zarządcy obrońców.
 - Watahy Lodu i Czasu są nam wrogie, z kolei Magii i Muzyki zawarły z nami sojusz, lecz nie jest od jeszcze potwierdzony. Mamy się tam niedługo wybrać, aby podpisać dokumenty.
 - Rozumiem. Pozwól, że spróbuję sobie wyobrazić granice. Od jakiego kierunku z czym graniczymy? - Pytał Mirror.
 - Od północy z Watahą Górskiego Potoku, od północnego zachodu z Watahą Podniebnej Krainy, od południowego wschodu z Watahą Kanionu Wielkiego Orła, a od południowego wschodu z Watahą Samotnej Skały. Jeśli na Ziemi Wojny pojawi się jakaś nowa wataha, prawdopodobnie również będzie z nami graniczyła.
 - Tutaj jest bardzo niepogodnie, więc zapewne jesteśmy w północnej części watahy?
 - Tak. - Odparłem krótko, a potem ponownie nastała cisza. - Chcesz coś jeszcze wiedzieć?
 - Na razie wystarczy. Wybacz, że przeprowadziłem z tobą taki wywiad, ale muszę wiedzieć, na czym właściwie stoję. - Odpowiedział.
 - Wiem o tym, w końcu masz doradzać naszemu Silence'owi. Właśnie, nigdy nie myślałeś o byciu strategiem? Dlaczego akurat to stanowisko?

< Mirror? Wybacz, że tak długo i krótko. Nie będę się tłumaczyć, zwyczajnie mi się nie chciało. >

sobota, 29 sierpnia 2015

Od Brokenheart - C.D. Diesel'a ''Bestia, którą się stałem''


Przekrzywiłam głowę, jednocześnie mrużąc oczy. Diesel w sposób zachwycająco zabawny usiłował pomóc mi wrócić do dawnego stanu. Pewnie robił to nieświadomie, ale jak głosi jedna z życiowych prawd: " Nawet przy mylnym działaniu, liczy się prawidłowy wynik ".
- Może to zbyt osobiste, ale zawsze zastanawiał mnie fakt, czemu w rodzeństwie Alf zawsze wybiera się jedno - odezwałam się, decydując o luźnym temacie, który, chcąc nie chcąc, od dawna mnie ciekawił - dlaczego nie tworzy się dwóch stanowisk? Przecież przez takie działanie między rodzeństwem często dochodzi do poważnych kłótni, a rosnąca zazdrość czasami wiedzie do złych czynów - wyraziłam swój punkt widzenia, spoglądając na nieco zdziwionego basiora
- Nie jestem zazdrosny o moją siostrę i nie zamierzam wypowiadać jej wojny - zachichotał mrugając kilkakrotnie
- Wiem... a przynajmniej tak mi się wydaję. Jednak ty jesteś dość specyficzny, inny młody wilk mógłby poczuć się ostro zraniony przez rodzinę i knuć coś na boku. Dlatego się zastanawiam, jak to jest. - Wytłumaczyłam, przygryzając wargę. Ostatnio, podczas rozmów z Diesel'em robiłam różne "normalne rzeczy" jak chociażby owo zagryzanie ust.
- Wydaje mi się, że tamci czują się po prostu niedocenieni, robią się zazdrości, a rodzina udaje, że nie widzi tego gniewu i nic z nim nie robi, co prowadzi do... rozumiesz, czasami nawet morderstw lub aktów przemocy. Ja nie chciałem być Alfą. Z pewnością nie ja jeden wolałbym oddać władzę bratu czy siostrze, w zamian za... dogodniejsze życie. Wyobrażasz sobie mnie jako przywódcę?
- Polowań. - Odpowiedziałam łagodnie go szturchając - Ale tak poważnie, nie byłbyś złą Alfą. Ty po prostu pokazałeś, że w życiu zależy ci na czymś innym niż władza i takie tam pierdoły. 
- A ty? - Zapytał - chciałabyś być liderką? Założyć swoją Watahę i wziąć taką rangę na plecy?
- Kiedyś tak myślałam. - Zdradziłam, jednak wolałam nie wspominać, że takie wyobrażenia pojawiały się u mnie jeszcze przed tygodniem, kiedy przemierzałam Ziemię Wojny w poszukiwaniu drogi ucieczki z tego świata - Sądziłam, że założenie swojej Watahy byłoby... czymś wielkim. Przełomem w moim życiu, ale wiążące się z tym obowiązki z pewnością by mnie przerosły. Poza tym, wolę proste życie skupione na polowaniu. 
- Bez obrazy, ale twoje życie nie jest proste. Bardzo komplikujesz mi sprawę zrozumienia cię - uśmiechnął się, łagodząc siłę wypowiedzi. Z pewnością nie chciał sugerować mi niczego złego, muszę przestać dopatrywać się dwuznaczności w słowach innych.
- Coś ty się tak uwziął? - Zirytowałam się, ale błysk oczu Diesel'a oraz chłodny podmuch wiatru szybko ostudził moją determinację. 
- Mieliśmy porozmawiać o czymś wesołym, tymczasem non stop wracamy do punktu wyjścia! - Spiorunował mnie wzrokiem. Co za złośliwość losu, wszystko kojarzy się z piorunami w Watasze Elektryczności.
- Dies, - zaczęłam, pierwszy raz zwracając się do niego zdrobnieniem - ja chyba nie potrafię żartować i rozmawiać o czymś wesołym - wyznałam, odwracając wzrok. Gdzieś w oddali migotało światło ogniska, rozpalonego w mojej jaskini.
- Za to potrafisz rozmawiać szczerze - odpowiedział po chwili ciszy, jaka zapadła w ciemnym lesie.
- Dalej dojdę sama - odpowiedziałam wyprzedzając wilka, czułam jego spojrzenie na karku, kiedy mijałam ostatnie drzewa. Zanim wpadłam jak taran do jaskini, w której rozmawiali chłopcy, przystanęłam i spojrzałam przez ramię na stojącego na skraju lasu wilka, osłupiałego i niepewnego. Uśmiechnęłam się szeroko, chcąc dowieść mu, że nie odbiegłam z jego winy. To co nagle we mnie uderzyło, musiało pozostać tajemnicą. Przynajmniej przez kilka chwil.

< Diesel? Beznadziejne i krótkie, ale poprawię się następnym razem >

Od Wishastonish - C.D. Crystal ''Jak tu dotarłam?''


W pierwszej chwili pytanie Crystal mnie zaskoczyło, lecz w następnej zrozumiałam o co jej chodzi. Lekko zażenowana pochyliłam głowę.
- Chodziło mi o to... - zaczęłam. - *Rany, Wish! Co się z tobą dzieje kobieto!? Skąd w tobie tyle nieśmiałości!? Wal prosto z mostu o co ci chodzi i przestań się tak głupio czerwienić!* - pomyślałam ze złością na samą siebie. - Chodziło mi o to, czy zgodziłabyś się zostać moją przyjaciółką? - powiedziałam w końcu. Nienawidziłam u siebie tej nieśmiałości. Gdybym mogła wykasowałabym te cechę z mojego charakteru, ale niestety, jestem taka jaka jestem. Mimo to cieszyłam się, że spotkałam akurat Crystal, nawet jeżeli nie chciałaby zostać moją przyjaciółką. Mogłam trafić na kogoś, z kim ciężko by mi się rozmawiało, a to już byłaby prawdziwa tragedia. Cóż, mam tylko nadzieję, że się tu zaaklimatyzuję. Crystal spojrzała na mnie i odpowiedziała.

<Crystal? Przepraszam, że tak późno i krótko, ale dopiero co wróciłam z wyjazdu >

Isheritsu - profil broni


Nazwa: Isheritsu
Dystans: Krótkodystansowa
Typ: Topór
Gatunek: Topór wojenny
Specjalna umiejętność: Płonące ostrze
Posiadane bonusy: Drewno
Ilość zabójstw: 2
Wartość: 100.000 Krwawych Piorunów
Posiadający: Sarah

Silence dokonuje zakupu!

Kupuje: Zbroja Ognia; Amulet Władzy
Kwota do zapłacenia: 1.000.000 + 700.000 = 1.700.000 Krwawych Piorunów
Stan konta: 2.900.000 - 1.700.000 = 1.200.000 Krwawych Piorunów
***
Silence ma władzę nad wszystkimi żywiołami i mocami.

Od Black Orchid - Sny, czy realia?, cz. 3


Wydawało mi się, że całe moje życie składało się z płaczu. Coraz mocnej zaciskałam łapę na klatce piersiowej basiora z każdą sekundą silniej trzymając się kępki zakrwawionej sierści. Poczułam jak po moim policzku delikatnie przesuwa się łapa basiora, momentalnie odskoczyłam ukazując zapłakany, zabarwiony purpurą pysk. Wbiłam przerażony wzrok w ranę na pysku basiora. Ostrze minimalnie minęło oko rozpruwając skórę i uniemożliwiając dogodną obserwację świata. Powoli zrywał się wiatr, a śnieg padał coraz gęściej. Powoli wstaliśmy i zaczęliśmy zmierzać ku terenom watahy, z których tak bezmyślnie wyszłam. 
- Black, na pewno wszystko dobrze? 
- T...Tak. - Zacięłam się na chwilę. - Dlaczego to zrobiłeś...? Wiem, że wołałam o pomoc, ale dlaczego ryzykowałeś dla mnie życie!? Jestem słabą waderą, a ty dość wartościowym basiorem... czemu, co tobą kierowało? 
Basior milczał kilka sekund... cisza doprowadzała mnie do szaleństwa. 
- Odpowiedz mi! -Wrzasnęłam zwracając znów zapłakany pysk w stronę wilka. 
- Życie jest po to aby je szanować, odbierając je... okazujesz brak szacunku dla innego wilka. Fakt, mówi ci to basior, który kilka minut temu zabił dwójkę innych wilków. Jednak było warto. 
- Ale... 
- Dla mnie twoje życie jest o wiele cenniejsze niż życie tamtej dwójki. Po pierwsze, należysz do watahy, w której ja również żyję. Kolejnym powodem jest to, że darzę cię ogromnym szacunkiem i utrata takiej osoby jak ty bardzo by mnie zabolała. A na koniec odpowiedz sobie na jedno pytanie... wolałabyś żeby Flash i Star usłyszeli o wilku rannym w walce czy o martwej wilczycy? - Nie odpowiedziałam, a wilk nadal kontynuował. - Nie mam zamiaru iść z... tym do nich. Jeśli ktoś im o tym powie... wtedy się wytłumaczę. 
- O martwej wilczycy. - Wydusiłam przez zaciśnięte zęby. 
- Co? 
- Chciałeś odpowiedzi na moje pytanie, otrzymałeś ją. To jaka będzie twoja reakcja to już nie moja sprawa. 
- Co zrobiło ci życie, że tak go nienawidzisz?! 
- Serio chcesz wiedzieć?! Każesz przechodzić mi przez to jeszcze raz! Jakby nie starczyło, że właśnie zabiłeś dwójkę wilków, która trzymała mnie przy życiu przez prawie pół roku! 
- A teraz chcieli to życie zakończyć! Nie wiem jaka jest przeszłość, ale to już jest za Tobą. Nic takiego nie będzie miało tu miejsca. 
- A skąd ty to możesz wiedzieć!? Znam tylko ciebie i parę alfa! Nikt inny nie widział mnie w watasze, nie byłam na grupowym polowaniu, nie wiem czy ktokolwiek inny mnie zaakceptuje. Nie wiem nawet czy wy mnie akceptujecie! Przez całe jebane życie byłam pierdolonym popychadłem! Nikt mnie nie szanował i nauczyłam się z tym żyć! A jeśli liczysz, że padnę na kolana i będę całowała cię po łapach za to, że mnie uratowałeś to grubo się mylisz. 
- Nie oczekuję od ciebie wdzięczności, bliskości, wyjawienia całej prawdy. 
- Więc dlaczego to zrobiłeś!? Co chcesz osiągnąć?! 
- Zaufanie, to wszystko na czym mi zależy. 
Stanęłam, a wiatr rozwiał moją sierść powodując nieprzyjemnie uczucie chłodu przeszywającego cały organizm. Wydawało mi się, że źle usłyszałam. 
- Zaufania? - Zapytałam wyraźnie drżącym głosem. 
- Tak, nie musisz ze mną rozmawiać, nie musisz ujawniać mi wszystkich sekretów, nie oczekuję od ciebie wdzięczności za to co zrobiłem, oczekuję jedynie zaufania. 
Odwróciłam lekko ośnieżony i zszokowany pysk. 
- Jeśli naprawdę tego oczekiwałeś, to wiedz, że masz to, czego chciałeś. 
Na pysku wilka zagościł radosny uśmiech, jakby zapomniał o ostrej wymianie zdań, która skończyła się kilka sekund temu. W pewnej chwili jego uśmiech został przysłonięty śnieżną ścianą... burza się zaczęła. Instynktownie złapałam Mirror'a za łapę i pociągnęłam w swoją stronę. 
- Musimy znaleźć jaskinię. 
- Ta burza potrwa pewnie do rana, jest już dość późno. 
Powoli ruszyłam przed siebie wciąż trzymając basiora za łapę. Z każdą chwilą czułam rumieńce pojawiające się na moim pysku. Minuta po minucie widoczność pogarszała się aż po blisko dziecięciu minutach była praktycznie zerowa. Szłam widząc przed sobą jedynie biel, dawało się dostrzec losowe, samotne drzewa rosnące na tym pustkowiu. W pewnej chwili usłyszałam cichy trzask, a w momencie gdy spojrzałam pod łapy, lód, na którym staliśmy zarwał się i oboje polecieliśmy dwa metry w dół. Ja upadłam na bok, samiec na grzbiet. Po krótkiej analizie zauważyliśmy, że jesteśmy w czymś na kształt dawnej, podwodnej jaskini. Podnieśliśmy nasze obite ciała i ruszyliśmy w piękną, granatową ciemność. Kierowaliśmy się dźwiękiem płynącej wody, a już po kilku minutach znaleźliśmy strumyk prowadzący do wyjścia. Mały otwór na końcu czarnego tunelu dawał złudne odczucie radości. Usłyszałam jak coś się osuwa, a gdy się odwróciłam, spostrzegłam, że Mir siedzi oparty o lodową ścianę. Wiedziałam, że przyjdzie nam spędzić tu noc. Zbliżyłam się do wilka i usiadłam pół metra od niego. 
- Masz jakąś szmatkę? 
- Nie, po co ci to? 
- Trzeba jakoś przemyć rany. Może wdać się zakażenie. 
- To znaczy... ten biały miał to przy sobie. - Mówiąc to podał mi kawałek materiału. Był to fragment sztandaru naszej starej dywizji. Szybko podbiegłam do strumienia, zmoczyłam materiał i zbliżyłam się do basiora. Zaczęłam przecierać ranę zmywając zaschniętą krew. Czynność tą powtórzyłam jeszcze kilka razy i choć mój "pacjent" upierał się, że nie boli widziałam jak co chwilę krzywi się z bólu. 
- Przeszukiwałeś go? - Zapytałam wieszając ściereczkę na wielkim lodowym szpikulcu wyrastającym z ziemi. 
- Nie, leżała obok niego. 
Bez słowa usiadłam pod tą samą ścianą, odchyliłam łeb do tyłu i cichutko zawyłam. 
- Masz piękny głos. Możesz trochę głośniej? - Zapytał patrząc w moją stronę. 
Zgodnie z jego prośbą zwiększyłam natężenie głosu wydając z siebie melodyjny dźwięk. Kątem oka widziałam jak Mirror patrzy na mnie z podziwem w oczach. Nagle urwałam wycie. 
- Może się dołączysz? - Zapytałam nie ukrywając zaciekawienia.
- Nie mam dobrego głosu... ale mogę spróbować. 
Przystąpiliśmy di wspólnego wycia. Głosy mieszały się w drodze do wyjścia z jaskini, a sama pieśń przypominała coś granego ku pokrzepieniu serc. Dość dobrze się komponowało, a echo w pustej jaskini jeszcze dodawało klimatu. 

***

Zerwałam się w środku nocy i od razu poczułam jak moje ciało drży z zimna. Mirror leżał półtora metra dalej też trzęsąc się jak osika. Powoli podniosłam się z lodowatej, skostniałej ziemi i zbliżyłam się do niego. Wiedziałam, że zarówno on jak i ja jesteśmy tu jedynymi źródłami ciepła. Przez myśl przebiegła mi obawa jak wytłumaczę się rano gdy basior obudzi się, a ja będę leżała skulona w kłębek pod jego łapą. Stwierdziłam, że po prostu powiem mu prawdę. Jak pomyślałam tak zrobiłam, wczołgałam się pod jego łapę niestety zaczepiając naszyjnikiem o jeden z jego pazurów. Nie miałam możliwości odwrócenia się i zdjęcia go z szyi. Postanowiłam, że trochę mocniej szarpnę, na wskutek czego jedna z kul na moim naszyjniku rozdwoiła się, a ze środka wypadła mała karteczka. Oparłam się łbem o klatkę piersiową basiora a jego łapę przerzuciłam sobie przez bok. Otworzyłam starannie zagiętą kartkę i dostrzegłam już porządnie wytarte słowa:

Droga córciu.
Jeśli to czytasz to zapewne dlatego, że zniszczyłaś naszyjnik, który Ci dałam. Wiedz, że nie mogłam zrobić nic w związku z tym jak Cię traktowali. Próbowałam wiele razy porozmawiać z ojcem, jednak ten zawsze [...] mnie. Mam nadzieję, że teraz jesteś w lepszym miejscu, że [...] się dzieci, a jeśli czas pozwoli to wrócisz [...] strony. Możesz pałać do mnie nienawiścią lecz wiedz, że to wszystko było dla Twojego dobra. 

- Całuję, Mama. 

Łzy napłynęły mi do oczu, a oddech lekko się zawahał. Nie czułam do niej złości, ale też nie wahałam się co zrobić z owym listem. Pogniotłam go i rzuciłam do strumienia znajdującego się prawie przed naszymi nosami. Zamknęłam oczy i prawie odpłynęłam w letarg gdy poczułam jak na mojej szyi, jak Mirror delikatnie kładzie na nią swój łeb, a moje tylne łapy otula swoim ogonem. 
-Wiem, że nie śpisz Black, też nie czuję się z tym... komfortowo, ale dzięki temu będzie nam cieplej. 
Poczułam jak na moich polikach pojawiają się różane kolory. Serce zabiło mi trochę mocniej, a powieki zamknęły się niekontrolowanie pod wpływem nagłej fali ciepła bijącego do basiora. 
- Śpij. - Wydusiłam z siebie sennym tonem. 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Aurelia odchodzi z watahy!

zdjęcie usunięte
Aurelia odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Wilczywilk |
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Goniąca
Data dołączenia: 14 lipiec 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Dwie
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Od Amico - C.D. Jay'a ''Co ja tu robię?''


- Ach... To chyba świetnie się zrozumiemy. - odpowiedziałem.
- Co masz na myśli?
- Ja też zostałem o to obwiniony. - odpowiedziałem ze smutkiem.
- Jak to? - zdziwienie na twarzy Jay'a wyglądało przekomicznie. Gdyby nie wydarzenia tego miesiąca, wybuchłbym śmiechem.
- To długa, nudna i słodka jak róża historia.- odparłem w jego stylu. - Z tego co wiem, jesteś na spacerze? - zmieniłem temat.
- No w zasadzie tak.
- To może gdzieś pójdziemy? Trochę się zasiedziałem.
- Dobra - Jay zaśmiał się pod nosem i wyszedł z jaskini, a ja potruchtałem za nim. 

***

Szliśmy od jakiegoś czasu, a Jay pokazał mi różne fajne miejsca i trochę rozmawialiśmy. Przypomniała mi się ważna rzecz, o którą musiałem zapytać:
- Nie wiesz może, czy w mojej jaskini jeszcze ktoś mieszka?
- Niestety nie, ale widziałem, że kręci się tam Alois razem z Nani. Nie wiem.
- Dzięki - odpowiedziałem z uśmiechem. Szliśmy jeszcze kilka godzin gadając o różnych rzeczach, gdy zaczęło się robić ciemno. Pożegnałem się, z nadzieją, że jeszcze kiedyś go spotkam. Rozwinąłem skrzydła i wróciłem do jaskini.
Jak się okazało, nie jestem w niej sam. Na jednej ze skalnych półek zobaczyłem małego wilka. Podszedłem powoli, ale tak, by wilk wiedział, że tu jestem.
- Cześć - uśmiechnąłem się. - Mieszkasz tu? I w ogóle jak ci na imię?

<Nani?>

Shiro odchodzi z watahy!


autor nieznany
Shiro odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Domika_ |
Powód odejścia: Nieaktywność
Piastowane stanowiska: Wojownik
Data dołączenia: 7 kwiecień 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Kuro odchodzi z watahy!

Kuro odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Domika_ |
Powód odejścia: Nieaktywność
Piastowane stanowiska: Medyk
Data dołączenia: 7 kwiecień 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Kiiyuko odchodzi z watahy!


autor nieznany
Kiiyuko odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: TheMagicznaPanda |
Powód odejścia: Nieaktywność
Piastowane stanowiska: Szpieg powietrzny
Data dołączenia: 6 czerwiec 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Fenrir odchodzi z watahy!

Fenrir odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: JeffreyWoods |
Powód odejścia: Nieaktywność
Piastowane stanowiska: Morderca do zadań specjalnych
Data dołączenia: 16 czerwiec 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Alice odchodzi z watahy!

Alice odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: MoniaxD |
Powód odejścia: Nieaktywność
Piastowane stanowiska: Szamanka
Data dołączenia: 3 kwiecień 2015
Data odejścia: 15 sierpień 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!

Od Blue Rose - Wilk

Rozglądając się po jaskini wstałam z posłania i ruszyłam ku wyjścia. O dziwo nie było nikogo, jakby wszyscy gdzieś nagle zniknęli. 
- *Pewnie zostali w swoich jaskiniach* - pomyślałam i wolnym krokiem zmierzałam przed siebie. Minęłam Kanion Samotnej Gwiazdy, Las Czarnego Rumaka i szerokim łukiem ominęłam Wulkan Gniewu. Dotarłam do miejsca, w którym ptaki nie śpiewały... Śnieg wydawał się czarniejszy... Popatrzyłam przed siebie i to, co zobaczyłam, czyli drzewa i inne były ostatnim tym, co ujrzałam. Ziemia zaczęła się zapadać a ja zaczęłam krzyczeć o pomoc. Złapałam się łapami krawędzi i zwisałam nad przepaścią. Popatrzyłam wyżej niż były położone moje oczy, czyli na wysokości uszu. Również patrzył na mnie taki wilk: 
Ezio :3 by Shagan-fury
- Nikt ci już nie pomoże... - wyszeptał a ja nagle zaczęłam spadać. Kiedy rozległo się głuche uderzenie, a ja poczułam grunt, otworzyłam jedno oko. 
- Gdzie ja jestem? - wyszeptałam sama do siebie. Nagle ujrzałam swoją jaskinię. - To był tylko...sen? -powiedziałam do siebie. 
- Raczej koszmar. - odpowiedział jakiś wilk. 
- Kim jesteś?! - krzyknęłam.
- Już mnie nie pamiętasz?
- Ty jesteś wilkiem z tego snu. - odpowiedziałam patrząc na niego, jakbym właśnie zobaczyła ducha. 
Przyglądałam się wilkowi z zaciekawieniem. Trochę to dziwne... wilk z snu nagle staje się prawdziwy. 
- Wilku, czy mogę znać twoje imię? - spytałam nowego przybysza.
- Owszem. Jestem Decrom, nie jestem jednym z demonów, choć mój wygląd jest mylący. - odparł. - A twoje imię?
- Mam na imię Blue Rose, w skrócie Blue albo Rose. Bardziej wolę to pierwsze. Z angielskiego, Blue Rose, to Niebieska Róża. - przedstawiłam się wilkowi i usiadłam na legowisku. 
- Tak w ogóle, znasz jakieś wilki oprócz mnie?
- Tak, jednego. Ma na imię Mirror i należę dzięki niemu do Watahy Krwawego Wzgórza. - rzekłam poprawiając się.
- Watahy Krwawego Wzgórza, mówisz? - odparł zakapturzony wilk.
- Tak. Chcesz do niej przypadkiem dołączyć?
- Dobrze, widziałem w twoim śnie, gdzie szłaś, więc wiem, gdzie iść, by spotkać się z Alfą. -powiedział i wyszedł z mojej jaskini. Ja zostałam. Przemyślałam jeszcze, jak stało się, że ten wilk... że on nagle stał się realny.

środa, 26 sierpnia 2015

Osiris - profil broni


Nazwa: Osiris
Dystans: Krótkodystansowa
Typ: Topór
Gatunek: Tomahawk
Specjalna umiejętność: Gdy wilk z żywiołem Mroku weźmie ją w łapy ta umożliwi teleportowanie losowego wroga w próżnię
Posiadane bonusy: Srebro, Zaklęcia, Runy, Drewno, Złoto
Ilość zabójstw: 20
Wartość: 1.500.000 Krwawych Piorunów
Posiadający: Silence

Syrias - profil broni


Nazwa: Syrias
Dystans: Krótkodystansowa
Typ: Nóż
Gatunek: Maczeta
Specjalna umiejętność: Odzwierciedla duszę używającego co nadaje jej specyficzną moc
Posiadane bonusy: Srebro
Ilość zabójstw: 7
Wartość: 400.000 Krwawych Piorunów
Posiadający: Brokenheart

Od Jay'a - C.D. Amico ''Co ja tu robię?''


- Jay. - Odpowiedziałem spokojnie pochylając głowę po czym zbliżyłem się do basiora. - A ty?
- Jestem Amico. - Powiedział dumnie wilk po krótkim zastanowieniu. - Więc... ty pewnie tutaj mieszkasz, tak?
Spojrzałem na jaskinie za wilkiem. Przestrzenną, wyrytą w skale przez strumień jaskinie, w której środku słychać było obicie wody o skałę. Mógłbym nawet tu mieszkać, tylko, że dostęp do tego miejsca jest dość trudny... dla wilka bez skrzydeł w każdym razie.
- Nie. - Stwierdziłem.
Amico spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- W takim razie dlaczego tu jesteś?
- Jeden - na spacerze, dwa - słyszałem, że dołączył nowy członek. - Odpowiedziałem z uśmiechem.
Przez krótki moment siedzieliśmy w ciszy, zaczęło lekko śnieżyć, spojrzałem w górę, czarne chmury zaczęły się obficie zbierać, wyglądało na to, że dzisiejszej nocy można spodziewać się kolejnej śnieżycy. Znów skierowałem wzrok ku wilkowi.
- Z jakiej watahy tu dotarłeś? - Spytałem, przerywając cisze.
Amico widocznie posmutniał, spuścił głowę.
- Z... z Watahy Mglistej Wyspy... - Odparł po dość długiej przerwie.
Ta odpowiedź trochę mnie zaskoczyła. Jeszcze dokładniej przyjrzałem się szaremu basiorowi. Miałem wrażenie, że oczy kiedyś już widziałem... ale żadna inna cecha wyglądu nie wydawała mi się znajoma, może po prostu odszedł, kiedy byłem szczeniakiem, a może jest tego jakiś bardziej skomplikowany powód.
- Nie pamiętam cię. - Stwierdziłem przechylając głowę.
- Ty też? - Spytał prawie krzycząc z zaskoczenia.
- Mhm - Kiwnąłem głową - Ale nie wydaje mi się, że jestem tam jeszcze mile widziany. 
- Dlaczego nie?
- To długa, nudna historia. - Odparłem - W skrócie, zostałem obwiniony za morderstwo alfy.
Amico wzdrygnął się i spojrzał na mnie z nieco przerażonym wzrokiem.
- A co z tobą? - Zapytałem zaciekawiony.

<Amico?>

Od Black Orchid - Sny czy realia?, cz.2


Usiadłam pomimo wielkiego bólu w pokaleczonym boku. Wciąż nie widziałam napastnika, ale mimo to wiedziałam, że już gdzieś widziałam taką moc. Śnieg lekko zaskrzypiał pod wpływem nacisku wciąż niewidzialnych łap. Uniosłam wzrok i dostrzegłam lekko falujące powietrze... do złudzenia przypominało takie jakie często widać nad ogniskiem. Z każdym krokiem w moją stronę dziwna masa przybierała barwy, a zarazem kontury wilka... a raczej wilków. Gdy oba osobniki znalazły się ode mnie na odległość wyciągniętej łapy dotarło do mnie z kim mam przyjemność rozmawiać. 
- Black, ja ciebie naprawdę lubię... nie możemy jednak pozwolić żeby ktoś znający tereny naszej watahy chodził na wolności. - Odezwał się czarny wilk. 
- *Pomocy...* - Wiadomość telepatyczna poleciała w eter bez żadnego konkretnego adresata. Nie łudziłam się, że do kogoś dotrze. Devil i Angel patrzyli na mnie, a ja nie miałam odwagi podnieść wzroku. Dwa wilki, za które byłam gotowa skoczyć w ogień... właśnie miały mnie zdradzić. Trochę przykrą informacją było to, że miała to być ostatnia rzecz jaką zapamiętam.
- Załatwmy to szybko... - Wyszeptał Angel, a do moich uszu dobiegł delikatny odgłos wysuwanych ostrzy. Chcieli mieć pewność, że nie przeżyję. Oboje wymierzyli swoje miecze w moją szyję... a ja wciąż siedziałam . Zacisnęłam powieki, a po policzku pociekły mi łzy. Powietrze przeciął szybki świst, a po ułamku sekundy dało się usłyszeć głośny szczęk mieczy zarówno po mojej lewej jak i prawej stronie. Nie poczułam nic. Żadnego bólu, pieczenia, szarpania skóry. Szybko otworzyłam oczy i rozejrzałam się w panice. Oba ostrza były zablokowane przez krwisto czerwone miecze. Spojrzałam przed siebie, a widokiem który ujrzałam był biały wilk trzymający wspomnianą wcześniej broń. Devil i Angel cofnęli się o dwa kroki i dokonali jakichś zmian modyfikując pole, w którym się aktualnie znajdowaliśmy. Jeszcze raz spojrzałam na miecze, które na moich oczach się rozpadły... zamieniły w atomy. W ich miejsce pojawiła się długa halabarda z lekko zakrzywionym ostrzem i kilkoma piórkami przyczepionymi na drugim końcu. 
- Nie mieszaj się w to, nie musisz zdychać! - Warknął Angel przybierając pozycję do ataku. To samo uczynił Devil. Dopiero po krótkiej analizie dotarło do mnie kto stoi przede mną... Mirror nic nie powiedział. Jedyne co zrobił to ustawił się tak, aby nie zranić mnie blokując ataki. 
- Czyli widzę, że pokojowo tego nie załatwimy. - Wydusił z siebie czarny basior powoli przystępując do ataku. Ruszyli równocześnie, a ja instynktownie cofnęłam się pod drzewo aby nie przysparzać jeszcze więcej kłopotów. W sekundę oba wilki skoczyły i znalazły się przy moim znajomym. Z lekkim trudem udało mu się jednak odeprzeć pierwsze ataki. Szybko zaczął jednak tracić kontrolę, jego broń blokowała dość skutecznie jednak jej rozmiar uniemożliwiał szybką kontrę przez co wilk został zepchnięty do defensywy. Snopy iskier sypały się z ostrzy wciąż blokowanych przed dobraniem się do ciała oponenta. W pewnej chwili Angel wyskoczył wyprowadzając cios i rozcinając skórę na klatce piersiowej Mirror'a. Posoka powoli zaczęła sączyć się z otwartej rany barwiąc futro wilka. Po tym ciosie przyszedł czas przełamania. Kolejny blok skutkował bardzo skuteczną kontrą. Mirror przeskoczył nad wilkiem wbijając ostrze halabardy w lewy bok Devila. W jego oczach dało się dostrzec wściekłość... dwa następne ruchy ostrzem spowodowały otwarcie wielkiej rany na brzuchu. Czarny basior złapał się za rozpłatany kawałek ciała, a na jego łapę wylały się jelita oraz wypadła połowa odciętej nerki. Po sekundzie do nerki dołączył żołądek oraz pocięta w paski śledziona. Truchło wilka padło na ziemię, a jego łeb osunął się na wcześniej podstawione ostrze oddzielając się od reszty ciała. Mirror wykonał szybki obrót blokując kolejny atak. To uderzenie spowodowało jednak, że broń mojego obrońcy pękła w połowie. Pewny zwycięstwa Angel rzucił się do ataku. W ułamku sekundy dwie połówki halabardy zamieniły się w miecze, które wcześniej uratowały moje nędzne życie. Szybki blok i kolejna wymiana ciosów powodowały u mnie ogromny stres. Gula w gardle rosła z każdym z każdym szczękiem metalu, z każdym snopem iskier wykrzesanym przez zwierającą się stal. W pewnej chwili Mirror się odsłonił, a na jego psyku pojawił się uśmiech. Angel machnął ostrzem robiąc kolejne nacięcie, tym razem prawie pozbawiając Mirror'a lewego oka. Był to jednak zabieg celowy. Biały wilk doskoczył do przeciwnika, który po wyprowadzeniu ciosu nie zdążył jeszcze zasłonić swojego ciała. Dwa machnięcia mieczami umożliwiły celny atak a po chwili obie łapy Angela wraz z mieczami zanurzyły się w białym puchu. Mirror doskoczył do niego, kilkoma cięciami pozbawił go większości krwi, po czym wbił miecz pomiędzy żebra otwierając klatkę piersiową i łamiąc kości wciąż żyjącego wilka. Patrzyłam jak dźga otwartą ranę, jak wypruwa jedno z płuc i wyrywa serce krztuszącej się krwią ofiary... nie reagowałam, nie chciałam reagować. Całą walka nie trwała długo, a gdy głowa drugiego wilka została oddzielona od ciała i wyrzucona kilka metrów dalej całe pole zniknęło. Śnieg znów padał normalnie, a gula z mojego gardła zniknęła w ciągu ułamka sekund. Mirror uklęknął, a miecze zniknęły z jego łap. Po chwili zwrócił się z moją stronę ukazując zakrwawiony pysk i rozciętą klatkę piersiową. 
- Nic ci nie jest? - Wydusił z siebie łamiącym się głosem. Do oczu napłynęły mi łzy. Zerwałam się ignorując ból w boku i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i wtulając się w jego klatkę przy okazji zostawiając czerwony ślad na własnym pysku. 
- Ty idioto! - Wrzasnęłam, a łzy zaczęły wsiąkać w zlewającą się ze śniegiem sierść wilka.

Od Black Orchid - Sny, czy realia?

Znowu ten sam widok... miecz wbijany w gardło, czerwona ciecz spływająca po białej sierści basiora... niebieskie, zagubione oczy wpatrzone we mnie. Błagające spojrzenie skierowywało się na drugiego wilka... tamten też był biały. Nie widziałam jednak jego oczu, nie słyszałam głosu, nie znałam charakteru. Coś było jednak inaczej tym razem. Zazwyczaj zrywałam się z krzykiem, w chwili gdy srebrzyste ostrze przeszywało delikatną skórę basiora. Dobrze znałam jego imię i nie raz zdarzyło mi się je wykrzyczeć w momentach paniki i przerażenia. W milczeniu czekałam na dalszy ciąg snu... oba wilki nie ruszały się, tak jakby czas się zatrzymał. W pewnej chwili dostrzegłam, że niebieskooki basior powoli osuwa się na ziemię, a ten drugi... spogląda w moją stronę. Odwrócił łeb w moją stronę, jednak jego powieki przykrywały oczy... oczy, na których ujrzeniu tak bardzo mi zależało. Podeszłam do niego bliżej, złapałam jego pysk w łapy... już tak niewiele brakowało abym zobaczyła ten niewielki sekret. Powieki lekko się poruszyły...
- Black! - Krzyk ze świata zewnętrznego zburzył całą wyimaginowaną rzeczywistość. Zanim jednak zniknęła zapamiętałam każdą rysę z pyska, który widziałam. Otworzyłam zaspane oczy, a pierwszym widokiem jaki ujrzałam był pysk Mirror'a stojącego nade mną. W pewnej sekundzie przeszył mnie dreszcz i dotarła informacja, której nie uzyskałam we śnie. Każda rysa była identyczna... jedyne czym się różnili to tym, że Mirror miał otwarte oczy. Wyraz twarzy basiora też momentalnie się zmienił... był dość radosny, a w ciągu kilku sekund stał się poważny. 
- Co się stało Black? - Zapytał z wyraźną troską w głosie. Ja jednak nie odpowiedziałam. - Przespałaś dziś całą noc, nie zerwałaś się ani razu. A tak ogólnie teraz jest jedenasta... śniadanie masz nad paleniskiem. 
- Co mi się stało? - Powtórzyłam pytanie wilka zwlekając moje na wpół przytomne ciało z legowiska. - Dotarło do mnie kto mi się śnił... i kto powodował, że zrywałam się z płaczem i krzykiem przerażenia. 
Mirror wstał i cofnął się o dwa kroki... może nie powinnam mu tego mówić, ale z niewiadomych przyczyn potrzebowałam komuś się wygadać. 
- Jeśli dobrze wnioskuję... to ja powodowałem u ciebie te koszmary? 
- Może nie tyle co powodowałeś... bardziej będzie pasowało, że przez ciebie zrywałam się z płaczem. 
- To co ja robię w tym śnie!? Co takiego aż tak silnie na ciebie działa? 
- Opowiadałam ci o Angelu, ten wilk którego poznałam w dywizji. 
- Tak, pamiętam. 
- Do tej pory to był mój najlepszy przyjaciel. Wilk, któremu mogłam powierzyć każdy sekret, każdą tajemnicę... a co noc widziałam jak zabija go inny wilk. To ty co noc pozbawiałeś go życia rujnując do reszty moją psychikę. 
Nie otrzymałam odpowiedzi, Mirror przeszedł obok mnie i w ciszy opuścił jaskinię. Pogoda była w miarę stabilna i nie zanosiło się na burzę. Przemyślałam parę spraw jedząc pieczony udziec jelenia. Po konsumpcji śniadania ociężale podniosłam się i wyszłam z jaskini. Zaczęłam węszyć i już po chwili znalazłam trop Mirror'a. Szybko ruszyłam po śladach w celu wyjaśnienia paru rzeczy. Niestety, pomimo wszelkich starań po piętnastu minutach trop urwał się... wiedziałam, że umie się teleportować. Nie było więc nic dziwnego w tym co się stało. Postanowiłam jednak ruszyć dalej w nadziei, że odnajdę basiora i na spokojnie z nim porozmawiam. 

*** Dwie godziny później ***

Znalazłam się daleko poza terenami watahy. Szłam przez mały lasek złożony jednak ze starych, dużych drzew. W pewnej chwili poczułam się jakoś tak... dziwnie. Jakby powietrze zaczęło stawiać mi opór. Śnieg przestał spadać z prędkością jaką robił to wcześniej, wiatr ucichł a jedyne co dało się usłyszeć to skrzypienie drzew przypominające swego rodzaju pieśń żałobną. W pewnej chwili drzewo, przy którym byłam najbliżej tak jakby wybuchło wbijając serię drzazg w mój lewy bok. Upadłam w śnieg spoglądając na to co właśnie się stało. W drzewie był otwór wielkości wilczego łba a setki drzazg, które wyleciały z owego pnia po prostu wisiały w powietrzu tworząc swego rodzaju mur obronny. Ktoś umiał stworzyć sobie pole do walki... to samo stało się z piątką innych drzew otaczając mnie okręgiem z drewnianych ostrzy. 
- Ja tylko wykonuję rozkazy... - Usłyszałam głos, jednak nie zlokalizowałam jego źródła. 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Amico - C.D. Star ''Co ja tu robię?''


Spojrzałem jej w oczy. Czyli jest Alfą.
- No tak - starałem się uśmiechnąć, ale chyba mi to nie wyszło. Dalej biegliśmy w milczeniu. To, że wadera okazała się Alfą, nic nie powinno zmienić, jednak mój nastrój dramatycznie się pogorszył. Jeszcze raz spojrzałem w jej piękne oczy. Chyba nie będę mógł zostać tu na zbyt długo. Chociaż, szczerze mówiąc, nic to nie zmienia. Kurcze, Amico! To tylko Alfa! Nie mogę powstrzymać pytania:
- Są w watasze jeszcze jakieś Alfy?
- Nie, aktualnie nie. A czemu pytasz?
- Nie wiem. Po prostu byłem ciekawy. - odpowiedziałem szybko. W zasadzie to nie wiem nawet dlaczego mnie to ciekawiło.
- Dobra. Tu jest twoja jaskinia - Star uśmiechnęła się - Może chcesz odpocząć?
- Tak, przydałoby mi się.
- No to cześć!
- Cześć - uśmiechnąłem się.
Star odwróciła się i powoli wyszła z jaskini. Wszedłem na jakąś półkę skalną i położyłem się. Spać raczej nie będę, ale sobie odpocznę.

***później***

Otworzyłem oczy. Chyba jednak zasnąłem. Chociaż... Nie pamiętam. Zresztą, co za różnica?
Usłyszałem jakieś głosy. Bezszelestnie zeskoczyłem z kamienia. Zapomniałem spytać Star czy ktoś jeszcze tu mieszka. Stałem, w razie potrzeby, gotowy do ataku.
- Kim jesteś? - zapytałem siląc się na pewność w głosie.

<Ktoś?>

sobota, 22 sierpnia 2015

Od Mirror'a - C.D. Blue Rose ''Nowe życie, czyli jak tu dotarłam?''


Pierwszym punktem naszej wędrówki było jezioro. Zaszliśmy tam tylko z jednego powodu... było po drodze do jaskini, którą wybrała sobie nowa wilczyca. Szedłem i tak możliwie najkrótszą drogą, mimo to co jakiś czas musieliśmy robić przerwy aby wadera choć w części zregenerowała siły. Nie chciałem mówić jej za wiele o sobie... nie znałem jej, co skutkowało także brakiem zaufania. 
- Mirror... - Zaczęła. - ...jakie stanowisko tu posiadasz? 
- Doradca zarządcy obrońców. 
- Ach, a co jest twoim hobby? 
- Planowanie taktyk obronnych. Z tego powodu siedzę właśnie na tamtym stanowisku. 
- Lubisz walczyć? 
- Umiem, ale nie lubię... uważam, że część konfliktów da się rozwiązać samymi rozmowami. Jeśli jednak trzeba walczyć... 
- To co? 
- To trzeba, nie ma innych rozwiązań więc trzeba używać siły. 
Bez słowa wstałem i podszedłem do siedzącej wadery. Zlustrowałem ją wzrokiem po czym wyciągnąłem łapę w jej kierunku. Ta złapała za nią i podniosła się z ziemi. 
- Daleko nie będziemy szli. Przejdziemy jeszcze przez Las Czarnego Rumaka, Rzekę Condos i będziemy przy twojej jaskini. 
Droga przebiegła bez większych problemów, ciągłe postoje sporo wydłużyły czas podróży. Normalnie zajęłoby to maksymalnie trzydzieści minut. Jednak my doszliśmy do celu prawie po godzinie. Wprowadziłem Blue Rose do jaskini i pomogłem zrobić prowizoryczne posłanie oraz proste palenisko. Przed wyjściem jeszcze raz rzuciłem okiem na waderę. Leżała na posłaniu oświetlana przez ogień z niedużego ogniska. Nie wiem czemu, ale coś odpychało mnie od jej osoby. Nie chciałem poznawać głębiej tej wadery... bez słowa pożegnania odwróciłem się i wyszedłem... nie uważam się za silnego wilka... jednak ona była naprawdę słaba.

piątek, 21 sierpnia 2015

Od Black Orchid - C.D. Mirror'a ''Naucz mnie śnić, a ja nauczę cię marzyć''


Burza rozszalała się na dobre, przez co znacznie trudniej było wrócić co jaskini. Szliśmy w ciszy mrużąc oczy i powoli stawiając każdy krok. W efekcie dotarliśmy do jaskini po blisko godzinie. Byliśmy cali przemarznięci i oblepieni śniegiem. Ja rozpaliłam ognisko, a Mirror zajął się przygotowaniem mięsa. Po dłuższej chwili dwa dorodne kawałki udźca jelenia piekły się nad tańczącymi językami ognia. Zjedliśmy osobno nadal siedząc w ciszy. Głównie z mojego powodu. Mirror próbował kilka razy zacząć jakąś rozmowę lecz za każdym razem go ignorowałam dając do zrozumienia, że nie mam na to ochoty. Przez moje problemy ze snem byłam wycieńczona. Ciągle musiałam spać, a efekt zawsze był taki sam... tak również stało się i tym razem. Nie wiedziałam nawet kiedy popadłam w błogi letarg. 
- Angel! - Mój krzyk rozszedł się po całej jaskini budząc tym samym mojego współlokatora. Rozglądałam się z przerażeniem analizując każde miejsce, każdy kąt jaskini. Dotarło do mnie, że jestem daleko on mojej rodzinnej watahy, dopiero wtedy gdy basior stanął obok mnie. 
- Black... co z tobą? Dobrze się czujesz? 
- Tak, nie martw się o mnie. Jutro znajdę sobie inną jaskinię. Jeszcze nie zamieszkaną. 
- Dlaczego? 
- Już trzeci raz zrywam cię w środku nocy... tak nie może być. 
- Wiem, że miałaś straszną przeszłość, nie wiem dokładnie jaką lecz teraz nie jest tak jak było dawniej. Nie mam zamiaru zostawić cię z tym problemem... Chodź.
Wilk wydał rozkaz i podszedł do drzwi, a ja podążyłam za nim. Burza śnieżna ucichła, a ja i Mirror wyszliśmy z jaskini. Zaczął kierować się na północ od naszego miejsca zamieszkania...
- No idziesz? Chcę zabrać cię w jedno miejsce.
Bez słowa ruszyłam za nim. Po raz kolejny szliśmy w ciszy... wlokłam się po śladach basiora rozmyślając nad jego słowami. Może nie był taki zły... może trzeba było dać mu szansę. Z przemyśleń wyrwał mnie śnieg spadający z drzewa, pod którym aktualnie się znajdowałam. W sekundę zostałam cała obsypana białym puchem, a wilk idący przede mną z jakiegoś powodu znalazł się za mną śmiejąc się głośno. Podniosłam na niego wzrok, a gdy tylko to spostrzegł od razu spoważniał.
- Przepraszam, chciałem trochę rozluźnić atmosferę. Nie lubię takiej grobowej ciszy... jeśli cię to uraziło to... - Wypowiedź wilka przerwała rzucona przeze mnie śnieżka trafiająca go idealnie w pysk. Gdy tylko otrząsnął się z tego co wylądowało na całym jego łbie rzucił się w moją stronę. Instynktownie zaczęłam uciekać, rozgrzebując świeżą, białą powłokę. Po kilku sekundach biegu na moim pysku pojawił się uśmiech, a z gardła wydobył głośny śmiech. Tak dawno się nie śmiałam. W chwili gdy basior zrównał się ze mną, przyszedł mi do głowy bardzo głupi pomysł... skoczyłam na niego wywracając się wraz z nim. Przelecieliśmy kilka metrów turlając się w śnieżnym kurzu. W chwili gdy wstaliśmy zarówno ja jak i Mirror otrząchnęliśmy się z białych pozostałości.
- Masz trochę śniegu w grzywce. - Powiedział basior patrząc w moją stronę.
- Gdzie? - Zapytałam rozczesując wciąż zasłaniające oczy włosy.
- Czekaj... - Powiedział sięgając łapą za moje ucho i wyjmując stamtąd grudkę mocno ubitego śniegu. Czułam jak na moich policzkach pojawiają się czerwone rumieńce... na szczęście włosy nadal przysłaniały większość pyska.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - Zapytał siadając tuż przede mną.
- Co?
- Zawiń grzywkę za ucho. Chcę zobaczyć jak wyglądasz gdy nie zasłaniasz prawie wszystkiego...
Z lekkim zawahaniem odgarnęłam grzywkę, po czym podniosłam nieśmiały wzrok po raz pierwszy od długiego czasu łapiąc kontakt wzrokowy z basiorem. W jego oczach dostrzegłam taki... błysk. Z nerwów serce zabiło mi trochę mocniej... - Dziękuję. - Powiedział wstając i zmierzając w stronę małej górki, która była przed nami, a zza niej wyłaniała się zielona poświata. Za co dziękował? Przecież coś takiego mógł zobaczyć... bez proszenia o to. Dlaczego poprosił właśnie o to? Ten wilk był dla mnie jedną zagadką. Gdy wyszliśmy na szczyt wspomnianego wcześniej wzniesienia widok zaparł mi dech w piersiach. Piękne wodospady oświetlane aurą zorzy polarnej... ten widok był tak piękny...
- Jak z marzeń. - Wyszeptałam parząc w odległe punkty krajobrazu.
- Nie umiem marzyć.
- Co? Każdy umie. Bredzisz od rzeczy...
- Ja na serio nie umiem. Tak jakbym nie miał wyobraźni...
Po słowach basiora nastała cisza. Długo myślałam nad tym co powiedział... chciałam mu zaufać, ale nie wiedziałam czy on chce mojego zaufania.
- Naucz mnie śnić... a ja nauczę cię marzyć Mirror.
Wilk spojrzał na mnie tajemniczo, po czym odwrócił wzrok.
- Postaram się... spróbuję nauczyć cię śnić.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Star i Flash zostają parą!

Star i Flash są parą!
~
Para w watasze: 6
Właściciele wilkówSzymham / KJK
Ilość wspólnych opowiadań: 19
Hierarchia pary: Alfa
~
Gratulacje na nowej drodze życia!

Od Flash'a - C.D. Star ''Pobudka w środku nocy, rozmowa w cztery oczy''


 raz kolejny głośno przełknąłem ślinę i wyobraziłem sobie, co pomyślą sobie wszyscy w watasze. Naprawdę żywiłem do Star silne uczucie, kochałem ją jak nikogo innego w moim życiu, być może dlatego, że była to moja pierwsza miłość, na całe życie. Nikt oprócz mnie i Star nie znał jednak prawdy i widząc, że zabiegam o względy wadery, zaczynał mieć mnie na oku. W ten sposób prawdopodobnie zyskałem wielu wrogów, jednak teraz tak czy inaczej, wilki musiały mnie zaakceptować chociażby ze względu na Star.
 - Dobrze. Niech cały świat przekona się, jak bardzo cię kocham. Nawet, jeżeli wszyscy mnie za to znienawidzą, moje uczucie do ciebie przetrwa wszystko. - Powiedziałem i byłem w stu procentach pewien, że wszystko będzie dobrze. Skoro nasza miłość ma przetrwać wszystko, to kilkadziesiąt wilków nie stanowi żadnej przeszkody ani dla Star, ani dla mnie.
 - Bardzo się cieszę. - Uśmiechnęła się moja partnerka, wystawiając na wierzch białe zęby, po czym pociągnęła mnie za grzywę do wyjścia, następnie wdrapując się na dach jaskini i wyjąc głośno, zwołując wilki i informując je, że informacja jest ważna, a obecność obowiązkowa. Jako że od tej pory rządzimy watahą razem, również wszedłem na dach i stałem obok niej, patrząc, jak wilki powoli się zbiegają. Ci, który przybiegli pierwsi już zdążyli się domyśleć o co chodzi. Część wilków uśmiechała się w naszą stronę, inny mierzyli mnie groźnym spojrzeniem, a pozostali patrzyli nic nie wyrażającym wzrokiem i czekali, aż Star zakończy wypowiedź. Z każdym jej słowem denerwowałem się coraz bardziej, błądząc po spojrzeniach wilków i nie wiedząc jak mam się zachować. Byłem tak spięty, że nawet nie słyszałem, co mówiła moja partnerka, jednak wreszcie zauważyłem, że wilki powoli się rozchodzą. - Już po wszystkim. - Uśmiechnęła się do mnie, dotykając łapą mojego policzka. Ze mną nic ci się nie stanie. Tak jak mówiłam, od jutra przejmujesz obowiązki alfy.
 - Dobrze, że ty będziesz mogła robić to, co lubisz, podobnie jak ja. - Odparłem. - Jak myślisz, zaakceptują mnie?
 - Większość raczej była zadowolona z mojego wyboru, ale na część wilków uważaj. Powiem ci jednak jedno: ze mną nic ci się nie stanie, możesz spać spokojnie... w jaskini alf, rzecz jasna.
 - Tak szybko?
 - Przecież ty i tak praktycznie tam mieszkasz. - Zaśmiała się. - Poza tym, jesteś alfa, czyż nie?
Uśmiechnąłem się do mojej ukochanej i natychmiast ruszyliśmy w stronę Łąki Snów, skąd wziąłem swoje rzeczy i poszedłem w stronę mojego nowego domu, Kanionu Samotnej Gwiazdy. Czułem, że zaczyna się dla naszej dwójki zupełnie nowe, szczęśliwe życie...