Powoli cofnęłam się o krok, obróciwszy się na pięcie podreptałam się do najbliższego drzewa.
- Jason... ja nie wiem czy to dobry pomysł - zaczęłam cicho. Basior błyskawicznie znalazł się przy moim boku.
- O czym mówisz? - wyraźnie nie mógł zrozumieć nagłej zmiany w moim zachowaniu.
- Naprawdę cię lubię, ale nawet się nie znamy. - zawarczałam przybierając zły wyraz pyska - nie wiem czy to dobry... czy to bezpieczny pomysł.
- Ja... to wszystko zdarzyło się tak szybko! - żachnął się uderzając łapą w ziemię. Byłam zdziwiona własnym postępowaniem. Jak mogłam tak postąpić? Najpierw robię mu nadzieję, całuję go a potem... w jednej chwili przerywam wszystko. Ale czy, na Ducha Świata tak trudno to zrozumieć!? Wiem o nim tyle, że ma na imię Jason i ma ogromne serce. To właśnie to serce było tak cudowne; nie potrzebował zapłaty, pomógł mi od razu, bez zająknięcia robił to, o co go prosiłam. Z jednej strony, wiedziałam, że jest mi bliski, a z drugiej - wolałam żyć bez niego. W dodatku Jason nie był przy mnie bezpieczny... wystarczyło kilka słów, abym poczuła się na tyle urażona, że nawet niechcący mogłam użyć na nim jednej ze swych mocy. To był jeden dzień. Tylko jeden.
- Za szybko - syknęłam i doskoczyłam od stojącego zbyt blisko wilka.
- Reni, ja...
- Nie mów do mnie Reni! - krzyknęłam przerywając Jason' owi - To się więcej nie powtórzy, zrozumiano?
Pokiwał smutno głową.
- Czyli, już mnie nie lubisz? - spojrzał na mnie smutno. Wydawał się być taki delikatny, spokojny i pomocny. Zupełne przeciwieństwo mnie - i to właśnie było w tym wszystkim najsmutniejsze.
- Lubię cię! Nie patrz na to tak, jakby się świat walił! Sama nie wiem co mówię! - zaczęłam kłapać pyskiem przed nosem brązowego wilczura. Byłam na siebie zła! Za wszystko; za mój wybuchowy charakter, za ten wypadek, za Jason' a... Warczałam nerwowo, rzucałam grzywką na prawo i lewo, raz po raz odskakując w inne miejsce. Jason był zmartwiony i zniecierpliwiony - ze zdziwieniem przypatrywał się wykonywany przeze mnie czynnościom:
Zaje**ście! Wyglądałam jak wariatka.
< Jason? Te nerwy ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!