Chodziłam i myślałam o spotkaniu z Pattonem. W końcu z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk. Stanęłam jak wryta.
- *Ktoś potrzebuje pomocy, co mnie to...* - pomyślałam obojętnie. Krzyk jeszcze się rozległ, więc poszłam w jego stronę. Zauważyłam, że wilk rzuca gwiazdkami ninja obok głowy wadery.
- Ej, Szawria, zostaw ją! Jej życie nie jest godne ciebie. - powiedziałam. Nasze spojrzenia spotkały się.
- No proszę, proszę, Kevia we własnej osobie! - odpowiedział i wypuścił ją. Kiedy uciekała, uderzył ją łapą. Znałam Szawrię od tygodnia.Też był demonem. Czasem przychodził do Lasu Czarnego Rumaka. Nie mówiłam nikomu, że go poznałam. Nawet Pattonowi, któremu tak ufałam. Szwria popatrzył na moją ranę na karku. - Kto ci to zrobił? - zapytał swoim upiornym głosem.
- Shi. - odpowiedziałam krótko.
- Co za Shi? - zapytał znowu.
- Z watahy. Myślała, że mnie to bolało, a ja tylko udawałam! - odpowiedziałam z szyderczym uśmieszkiem. Szawria nie miał ochoty na dołączenie, po prostu ukrywał się tu.
- Nara Szwria, wyłaź poza teren watahy, żeby cię nie zobaczyli! - szepnęłam, a Szawria uciekł w pole. Biegłam do Pattona. Niestety. Nie zastałam go w jaskini. Pobiegłam do Peety. Jego również nie było. Ale zauważyłam korę drzewa. Zaś na korze było wystrugane pazurem:
Kevia! Jeżeli to czytasz, to wiedz, że poszedłem na polowanie. Wrócę wieczorem, ale nie martw się o mnie. Wiesz jak to jest łapać już kolację dla dwojga.
Tak napisał Peeta. Jaki on był ciekawy. Chciałabym go lepiej poznać. Nagle zza krzaków wyskoczył basior.
<Wilku? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!