środa, 18 marca 2015

Od Firefly- Srebrny Księżyc

Zabijanie nie jest dla mnie niczym obcym, czy trudnym. Każdy wilk musi przestrzegać zasady "Zabij, bądź sam zgiń", więc nie jest to żadna nowość, że jak każdy przedstawiciel mojego gatunku wybrałam się na spacer, którego celem było zdobycie czegoś na obiad. Nie łatwo jest upolować samemu dorosłego jelenia, czy chociażby młodą łanię, to się trzeba jednak zastanowić nad czymś mniejszym. Wkroczyłam na polanę o wysokiej trawie, próbując znaleźć chociażby i kulawą ofiarę. Zamiast tego napatoczył się jakiś zając, przecinający polanę w niewielkiej odległości ode mnie. Przywarłam momentalnie do podłoża, kierując się zapachem gryzonia. Dobre pół godziny minęło, zanim udało mi się zbliżyć na odległość 3 metrów, bez wzbudzenia u niego jakiegokolwiek podejrzenia. Zadowolenie przyszło mi chyba zbyt szybko. Gdy już miałam wykonać ostateczny krok, jakim był skok na zajęczaka i zmiażdżenie jego kruchych kręgów szyjnych, poczułam jak coś z impetem uderza w mój bok. Wydała z siebie głuchy jęk, tracąc przy tym na moment oddech. Nim zdążyłam w ogóle odzyskać świadomość tego co właśnie się stało, mój posiłek uciekł do swej kryjówki, pozostawiając mnie samą z niezidentyfikowanym przedmiotem, uderzającym we mnie. Ten leżał nieruchomo, kryjąc część swej sylwetki między gęstymi źdźbłami traw.
Jedyne co udało mi się zidentyfikować to brązowe oczy i... srebrny sierp księżyca?
Leżałam bez słowa, mrużąc wrogo oczy w kierunku stworzenia, które jeszcze kilka sekund wcześniej nazwałabym ogromną gałęzią.
-Co tu robisz?- warknął, a raczej warknęła tajemnicza istota.
-Chwilowo głoduję, bo udało Ci się skutecznie pozbawić mnie posiłku- westchnęłam z nutką wyrzutu w głosie.
-Doprawdy? A czemuż to, polujesz na terenach mojej watahy?- podniosła się, zbliżając do mnie.
Dopiero teraz dostrzegłam, że jest to szczupła wadera, z niebieską grzywką.
-Z tego co mi wiadomo, to Wataha Krwawego Wzgórza, którą rządzi Gustaw i Ginewra. Nie słyszałam, by o te tereny dbała osoba trzecia, a mieszkam tu już ze dwa... może trzy dni.
-A więc jesteś nowa?-od razu dało się zauważyć zmianę jej nastawienia. W jednej sekundzie z odważnej i wrogo nastawionej wilczyca, stała się przyjacielską i życzliwą istotą.- Nie wiedziałam o Tobie. Myślałam, że mój ojciec zorganizuje jakiś wieczór zapoznawczy, abyś poznała część watahy.
-Owszem chciał, ale pozwoliłam sobie odwlec nieco tą formalność z uwagi na fakt, że nie jestem miłośniczką tego typu przyjęć. Zaraz... Gustaw jest Twoim ojcem?- spojrzałam na nią zdezorientowana. Nie przypuszczałam, że może mieś dzieci.
-Ta... Jestem Star oraz młodą alfą- wyprostowała się, uśmiechając szeroko.-Mam jeszcze brata Diesel'a, o czym pewnie również nie wiedziałaś.
-Chyba nie muszę odpowiadać?- uniosłam się, podając jej łapę- Jestem Firefly.
-Firefly! Miło mi. Spójrz jakie zrządzenie losu. Tuż przed Twoim przybyciem, odeszła wadera o tym samym imieniu, ale z tego co widzę, nic was nie łączy poza nim- przyjrzała się mojej posturze, bowiem z charakteru już dałam się poznać.
-Najprawdopodobniej było mi pisane zastąpić jej miejsce.
-Zapewne. O i wybacz, że Cię napadłam. Musiałaś nieźle oberwać.
-Wychodziłam z gorszych opresji i poważniejszych kontuzji, dlatego nie wydaje mi się, by był powód do strachu- machnęłam łapą.
-Nie mniej, jednak z tego co słyszałam spłoszyłam Ci posiłek. Musisz mieć niezły węch, skoro sama go nie wyczułam, ani nie dostrzegłam.
-Działaś nagle, a ja skradałam się do niego prawie godzinę. Pominięcie tak mało istotnego zająca, nie jest niczym złym w tej sytuacji, ale czeka mnie kolejna zabawa w łowce. Liczę, że tym razem nikt mi nie przeszkodzi w polowaniu- westchnęłam, rozglądając się po okolicy, mając nadzieję, na dostrzeżenie chociażby jednego zająca.
-To może Ci pomogę?-dodała rozentuzjazmowana. 
-Co? Nie, nie ma potrzeby. Wolę, byś nie marnowała czasu na moje potrzeby.
-I tak sama miałam coś sobie poszukać, więc... może jelenia?-zasugerowała.- Sama nieźle bym się nagimnastykowała, ale skoro nalazłam kompana, obie się najemy.
-Jeśli tak stawiasz sprawę, to prowadź. Ja jeszcze nie mam zbytniego obeznania w terenach.

<Star?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!