Nie spałem całą noc. Coś po prostu nie pozwalało mi zasnąć. Na szczęście już zaczynało świtać. O godzinie 6:00 wyszedłem potrenować. W lesie było pusto większość wilków zapewne jeszcze spała. Dziś postanowiłem poćwiczyć atak i pływanie. Znalazłem stary pień i zacząłem trenować. Później poszedłem nad jezioro pływać. Po ukończeniu dziennej dawki wysiłku wróciłem do swojej jaskini odpocząć.
***
Wieczorem zdecydowałem, że odwiedzę Lucy. Był tylko jeden problem. Nie wiedziałem, gdzie jest jej jaskinia.
- *Dobra... pójdę na żywioł* - pomyślałem wychodząc na zewnątrz.
Na szczęście po drodze spotkałem waderę, która znała drogę. Kiedy zdobyłem potrzebne informacje bez wahania ruszyłem według wskazówek. Szedłem pięć może dziesięć minut. Wreszcie moim oczom ukazała się jaskinia, w której mieszkała Lucy. Ostrożnie zajrzałem do środka.
- Hej. Lucy jesteś? - zawołałem.
Żadnej odpowiedzi. Tylko cichy szmer dobiegający ze środka. Powoli wszedłem do środka i rozejrzałem się. Nagle coś skoczyło w moją stronę i powaliło mnie na ziemie. Uderzyłem głową w kamień i na chwilę wszystko dookoła straciło swoje kształty. Widziałem jedynie kolorowe plamy. Kiedy mój wzrok wrócił do normy ujrzałem przed sobą Lucy szczerzącą groźnie kły.
<Lucy? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!