Siedziałam w górach. Wiał lekki wiaterek...Nagle poczułam że robi się trochę zimniej. Spojrzałam za horyzont. Ciemne, burzowe chmury szły w moim kierunku.
-*Przejdą, ale pewnie za 3 godziny...*-pomyślałam. Jednak się myliłam. Chmury nadeszły bardzo szybko. Nagle przede mną trzasnął piorun. Popatrzyłam na niebo. Było zachmurzone. Zaczął padać deszcz. Zawyłam. Lubiłam bawić się w deszczu, ale nie chcę igrać z piorunami. Ujrzałam ptaki, w panice szukające schronienia. Zauważyłam Patton'a, lecącego do swojej jaskini, do Makki. Aż w końcu rozległ się grzmot. Popatrzyłam przed siebie i błyskawica przeszyła niebo. I wtedy zobaczyłam pioruna. Nie myślałam za długo i uciekłam. Nagle zauważyłam Romeo siedzącego na otwartym terenie. Był na łące.
-Uciekaj! Romeo! Tu są pioruny!
-Dobra, gdzie? Do mojej jaskini?
-Dobra!
Biegliśmy do jego jaskini. Nagle we mnie trafił piorun.
-Romeo, idź beze mnie...-wyszeptałam
<Romeo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!