sobota, 31 sierpnia 2013

Od Luny - Jak tu dotarłam

To był spokojny poranek. Draźniące poranne słońce wkradło się do nory.
Moja mama wróciła z polowania, niestety nic nie udało się jej upolować.
To był już 3 raz kiedy nic nie upolowała.
-Luna śpisz?
-Nie.
-Chodź.
-Po co?Chce spać.
-Chodź.
-Nie!
-Kochanie.Nie dyskutuj i chodź.
-Dobra już idę.
Mama wskazała na las.
-Idź tam i zapoluj na coś.
Myślałam, że zaraz wybuchnę głośnym ,,ZE CO?!'',ale powstrzymałam się w ostatnim momencie.
-Ale mamo ja mam dopiero rok.Nie umiem polować. A pozatym to jest nie nasz teren.
-To prawda ale na naszym wszystkie zwierzęta uciekły...Idź już!
-Dobrze...
Nie miałam pojęcie, że moja mama wyśle MNIE na polowanie.No ale cóż...Szłam przed siebie aż w końcu na horyzoncie zobaczyłam jelenia.
-Skup się Luna zrób to tak jak tata.
Skoczyłam i...jeleń padł na ziemie.Nagle usłyszałam kroki...
-Hej ty!
Nie zastanawiając się pobiegłam do domu.
-Stój!Wracaj!
Nagle zobaczyłam moją matkę,stała jak zamurowana.Z oczu płynęły jej łzy...
-Obiecaliście,że będziecie trzymać się zdala od naszego terenu.Nie posłuchaliście nas więc...WOJNA!
-Nie...
Szepnęłam cicho i uciekłam do nory tak cicho jak tylko umiałam.
Następnego dnie poranek nie był taki przyjemny.Słońce nie wtargnęło do środka.Kamień zasłaniał wejście a moja mama siedziała i patrzyła się na mnie.
-Mamo wybacz nie chciałam...
-To nie twoja wina.Musiałam coś wykombinować żeby...
Przerwało jej głośne walenie.
-Wyłazić albo wyciągniemy was siłom!
-Kotku...
Powiedziała moja mama szeptem.
-Musisz z tąd uciekać.Biegnij szybko!
Mówiąc to mama wyciągneła mnie na zewnątrz przez dziurę.
-Uciekaj!
Nie zastanawiając się pobiegłam przed siebie.W czasie biegu spadły mi na oczy okulary.Nie mogłam się jednak wrócić i spytać mame co to?
W tym momencie do naszej nory weszły wilki.Jeden skoczył na mamę i...Szybko odwróciłam wzrok,a z oczu zaczęły mi płynąć tony łez.
Nagle w oddali zobaczyłam dwa wilki.Myślałam, że zaraz zginę.One też wyczóły nie pokój.Chciałam im powiedzieć, że nie mam złych zamiarów ale nagle zemdlałam wykończona nieustannym biegiem.Musiałam zaufać tym wilkom...

<Ginewra?>

Od Logan'a - CD historii Flory ''Koniec wojny!''

-Teraz już nic nam nie zagraża.-powiedziałem do niej.
-Masz rację...-odpowiedziała.
Siedzieliśmy tam aż do wieczora, ciesząc się z tej romantycznej chwili.

Od Naxy i Angeliki - Poranna rozmowa

Naxa - Czerwony
Angelika - Jasny zielony

szłam szybko , ale z gracją . Nigdy nie wyprzedzając swojego własnego kroku . Nagle spotkałam gimnastykującą Angelikę .
- No siostra , obyś się nie wygięła .
*******************************
Ćwiczyłam sobie wieczorem . Potrzebowałam trochę większego ruchu do utrzymania figury .O 24:00 miałam spotka się z Harry'm przy wodospadzie czarnego rumaka . Ale nagle przyszła Naxa .I zaczęła rozmowę ...
- I nie wygnę się .- odpowiedziałam 
- Pierwszy raz widzę że ćwiczysz . 
- Ćwiczę codziennie .A jak myślisz , że taka figura wzięła się z lenistwa ?- wstałam i zaszpanowałam ze śmiechem . 
******************************
Fukłam i również się zaśmiałam . 
- Najwidoczniej . - mówiłam - A gdzie się wybierasz ?
- Na przechadzkę z Harrym 
******************************
- Ty tylko ten Harry - zaczęła sis .
- Dobrze idź ! Przeszkadzasz mi w ćwiczeniach . 
- Jak tam chcesz . 
Powiedziała , a ja nawet na nią nie spojrzałam . 
******************************
Powiedziałam mętnie i poszłam w swoją stronę ...

Od Ginewry - CD historii Ziry ''Wojna się skończyła!''

Chciałam jej powiedzieć co o niej myślę. Wszystkie wilki skażą się na nią, najbardziej zapamiętałam sobie Elion, Holly, Adder i siebie samą. 
- Kiedy tylko Ferri przyjdzie, możesz wyjść. - Mruknęłam i poszłam do Valixy.
- Siostrzyczko, jak się czujesz? - Zapytałam.
- Dobrze. Jest ok. - Odpowiedziała. Usłyszałam, że ktoś wchodzi. To był Ferri.
- Przepraszam. Zaraz wrócę. - Powiedziałam i udałam się do wilka.
- Zira ma pić to lekarstwo co dwie i pół godziny. - Powiedziałam podając buteleczkę z lekiem. - A to wcieraj w ranę na szyi. - Dodałam podając słoiczek z maścią. Ferri kiwnął głową i zabrał Zirę.

Od Carli - CD historii Valixy ''Koniec wojny!''

Uśmiechnęłam się.
-Ale z pewnością bezie lepszym partnerem i ojcem niż on.- powiedziałam wstając. Chciałam pogratulować Green'owi i jego partnerce.
-Pozdrów go ode mnie.- powiedziała jeszcze mama i wyszłam. Dość szybko udało mi się znaleźć brata. Stał do niego ogonel wilkó, które chciały mu pogratulować. Ustawiłam się na końcu i po chwili byłam już przed nim.
-Gratulacje braciszku.- powiedziałam z uśmiechem- Nie wiem, jak udało ci się to wszystko przedemną ukryć.- Green zaśmiał się i powiedział:
-Dzięki.
-Masz pozdrowienia od mamy.- dodałam jeszcze, uściskaliśmy się i odeszłam.

Od Kiiyuko - Nowi znajomi

Dzisiejszego dnia postanowiłam zapoznać się z wilkami z watahy, czyli tak jakby z nową rodziną. Postanowiłam najpierw pozwiedzać trochę okolice.
Moim pierwszym przystankiem był Las Czarnego Rumaka. Akurat to miejsce było dla mnie odpowiednie abym mogłam poukładać sobie sprawy przeszłości, teraźniejszości i ewentualnie przyszłości. Nagle zauważyłam jak cos porusza się niedaleko mnie. Znowu przed oczami pojawił mi się obraz wilka który zamordował moich rodziców:

Przez to wspomnienie nigdy nie będę się czuła bezpiecznie. Nie mogłam tego znieść więc przymknęłam oczy z których popłynęły mi łzy. 
- Nic ci nie jest?- Zapytał groźny lecz spokojny głos. W tej samej chwili otworzyłam swoje zapłakane slepia i ujrzałam przed sobą wilka bardzo podobnego do mordercy moich bliskich. W tamtej chwili nie mogłam się opanować by dokładnie obejrzeć wilka stojącego przede mną i byłam przekonana że to jest ON. Wpadłam w panikę i zaczęłam wrzeszczeć na cały głos.
- Nie ! Zostaw mnie ! Nie dość że zabiłeś moją rodzinę to jeszcze przyszedłeś tu po mnie ?! - Łzy lały mi się strumieniami i przez to nie widziałam dokładnie postaci stojącej przede mną. Wtedy on złapał mnie za przednie łapy i powiedział.
- ...

< Zero Blackfire? >

Od Flory - Koniec wojny!

Wojna nareszcie się skończyła... Byłam właśnie nad wodospadem, kiedy pojawił się Logan...
-Hej!-powiedziałam.
-Cześć. Właśnie cię szukałem.-odpowiedział.-Miałem nadzieję spędzić z tobą dzień.
-Dobrze trafiłeś-uśmiechnęłam się.
Wreszcie mogłam się odprężyć...

<Logan?>

Od Valixy - CD historii Carli ''Koniec wojny!''

Roześmiałam się mile . 
- Carla , może pójdziesz świętować szczęście brata , zamiast marnować czas ze mną .
- Ale ja wcal...
- Idź do brata . - powiedziałam dalej roześmiana .
- A co on świętuje ?
- W końcu ogłosił że jest teraz oficjalne małżeństwem z Torcidą . 
- A byli nieoficjalnie ?
- Prawdopodobnie tak .- pomyślałam sobie o potomstwie ...- Ty i Green jesteście tacy podobni go mnie ... czarno biali ...
- Aż za bardzo . - uśmiechnęła się . - I jeszcze charakter i myślenie . 
- To ja nie wiem . Twój brat odziedziczył po Devilu mowę , i trochę charakteru . 

< Carla ?>

Uwaga!

Samce - herosi mogą już kupować przedmioty na targowisku. Alfy, bety, gammy, delty i omegi również.

Od Iran'a - Całe szczęście, już po wojnie...

Cieszę się, że wojna się skończyła. Wyszedłem z tego z kilkoma siniakami i raną na łapie, ale moi przeciwnicy byli przeciętni. Nightmare zauważył, że Jez się świeci. Postanowiłem z nim o tym pogadać... Poszedłem do jego jaskini, ale zastałem go przed nią...
- Hej Nightmare. - Przywitałem się.
- Witaj Iran. Co cię sprowadza? - Opowiedział.
- Jez się świeciła, nie?
- Tak.
- Bardzo dziwne...
- Zgadzam się z tobą. Ale nie tylko ona się świeci... - Mówiąc to patrzył na mnie. Zdziwiłem się i podszedłem do kałuży. Świeciłem się na brązowo.
- A na jaki kolor świeciła się Jez? -Zapytałem.

< Nightmare? >

Od Carli - CD historii Valixy ''Koniec wojny!''

-Jasne. Uśmiechnęłam się.- I dzięki.
-Za co?
- Ryzykowałaś własne życie, żeby ratować mój tyłek, po tym, jak rozbiłąm ci partnerstwo z Devil'em.- Valixy zaśmiała się.

<Valixy?>

Od Valixy - CD historii Carli ''Koniec wojny!''

Zostałam uśpiona , kiedy siostra miała mi zakładać szwy i takie tam ...
Serce biło mi mocno , myśląc że tym razem Ginewra być może nie da rady .. Po dobrych dwóch godzinach otworzyłam oczy . Obok mnie siedziała Carla , patrząca w inną stronę . Podniosłam łapę i dotknęłam jej ...
-Hej mamo - powiedziała czule - Jak się czujesz ?- uśmiechnęłam się .
- Wszystko w normie . - powiedziałam i odchyliłam przykrycie .
Moja rana na brzuchu była zalepiona . Lekko pociągnęłam za to i obejrzałam dokładnie zaszyte miejsce . Potem je przykryłam i popatrzyłam na córkę .
- Jutro gdy wyjdę Ginewra da mi bandaż . 
- Muszę przyznać . Rana wygląda nieciekawie . 
- Zagoi się - mówiłam cieplej . 
Mój wzrok wtopił się w okno ... Krople deszczu spadały i rozbijały się o twardą ziemię . 
- Może i tak , ale to już droga rana w tym miejscu - zaczęła - Do końca życia zostanie ci blizna . 
- Może tak , może nie ... Nie rozmawiajmy o przyszłości , lepiej zatopmy się w teraźniejszości . 

< Carla ?>

Od Ziry - Wojna się skończyła!

Obudziłam się w jaskini dla rannych. Najpierw nic nie rozumiałam jak się tu znalazłam, ale po chwili przypomniała mi się walka. Poruszyłam się nerwowo i poczułam przeszywający ból w szyi. Zobaczyłam Ginewre przechodzącą obok mnie
- Pozwolisz mi wyjść i dalej walczyć? - spytałam. O dziwo! Jakoś dzisiaj nie miałam ochoty na dokuczanie, obrażanie. Wstałam. Znów poczułam ból w okolicach szyi jednak nie dałam tego po sobie znac. Zachwiałam sie, ale dalej uporczywie stałam.
Ginewra zaśmiała się
- Wojna się już skończyła! Wygraliśmy 
- Super - mruknęłam - a moge wracać już do mojej jaskini?
Wadera była chyba zdziwiona moim zachowaniem. Pewnie oczekiwała że bede nie miła. Nie miałam jakoś do tego nastroju. Teraz chciałam jedynie położyć się w mojej jaskini i zasnąć. Odpocząć

(Ginewra?)

Od Green'a - CD historii Torcidy ''Wojna''

Byłem wniebowzięty . Serc biło mi mocno , a dusza się uspokoiła . Pierwszy raz publicznie pocałowaliśmy się i ogłosili parą!
-Jasne ! - zawołałem mile i objąłem Tor - Kocham cię ...- to już powiedziałem trochę ciszej . 
- Ja ciebie też .
Nagle podeszła do mnie matka i ojciec Breg .
-Jesteśmy z ciebie dumni ! - zawołała Valixy i mnie objęła .
- Dobrze dzięki mamo ! - zawołałem i wyrwałem się lekko . 
Zauważyłem że do Tor przyszli Blue i Isleen . 
Po tych " gratulacjach "poszliśmy się zabawić ...

piątek, 30 sierpnia 2013

Polegli...

Nie zapominajmy o poległych. Jutro odbędzie się pogrzeb każdego z wilków. 
Crazy i Scotty nie mieli rodziny, ale zawsze byli częścią watahy. 
Współczujemy Holly, która straciła matkę, Dashie.
Moon, Sami, Lea i jej partner rozpaczają po śmierci Suzan.
Celesta i jej dzieci utraciły ważną osobę w rodzinie, Oscara.
Far, Kimara i ich rodziny również stracili członka rodziny - Desperado.
Letia nie miała prawdziwej rodziny - wszyscy byli przyszywani, ale i tak za nią tęsknimy.
Bety naszej watahy straciły córki, Queen i Eagle.
Isleen, Blue i ich dzieci także utracili kogoś bliskiego - Ninę.
Rodzina Sonii straciła dwóch niesamowitych samców - Herkulesa i Ben'a.
Toxy, Level oraz ich rodzina są pozbawieni Kiry, o której nikt zbyt wiele nie wiedział.
Alfy też poniosły stratę - Cezar, Robert, Voodoo i Harp - to część ich rodziny.
Allie i Lena miały szczęście i zostały wskrzeszone przez Speed i Albę.

Od Carli - Koniec wojny!

Nareszcie! Koniec wojny! Wygraliśmy i oczywiście bardzo się z tego cieszyłam. Nie bawiłam sie jednak z innymi wilkami, tylko udałam się do jaskini, gdzie przechowywali rannych. Kiedy weszłam wypatryłam Ginewrę i podeszłam do niej.
- Co z Valixy?- zapytałam. 
- Na razie jest jeszcze w śpiączce, ale niedługo powinna się wybudzić. Jej życiu nic nie zagraża, także zostanie jeszcze tutaj jeden dzień na obserwację i ją wypuszczamy.- powiedziała.
- Czy mogę ją zobaczyć?- zapytałam.
- Naturalnie. Leży tam- wskazała łapą przeciwległą stronę jaskini.
- Dzięki.- podeszłam do skalnej półki, na której leżała moja matka. Postanowiłam poczekać, aż się wybudzi. Póki co, myślami wracałam do dawnych czasów, kiedy jeszcze jej nie znałam... Jak to było dawno... Nagle poczułam, że czyjaś łapa zaciska moją. Odwróciłm się i zoabczyłam, jak mam się wybudza.
-Hej, mamo.- powiedziałam- Jak się czujesz?- Valixy uśmiechneła się lekko i powiedziała:
-...

<Valixy?>

Kilka informacji o szczeniakach

1. Szczeniaki Bloodspill'a i Alohii są już dorosłe. Oto one i ich stanowiska:
Rapier, obrończyni gamm i doradca gamm:

Bali, trenerka wojska i szpieg specjalny:

Celia, brak stanowiska:

2. Cris jest dorosły. Został szpiegiem i trenerem wojska. Oto on:

3. Celesta urodziła jednego chłopczyka, imieniem Cezar:

- Wasz samiec alfa, Gustaw.

Nowe pary!

Green i Trocida zostali parą już dawno, lecz nieoficjalnie. Teraz postanowili ogłosić to całej watasze.
Fury i Yuka zostali parą na polu bitwy.

Gratuluję w imieniu całej watahy i życzę szczęśliwego życia.

- Wasz samiec alfa, Gustaw.

Od Gustawa - Ostatnia walka, czyli zakończenie wojny...

Pisałem jeszcze w moim pamiętniku...
''Cokolwiek się teraz wydarzy, zawsze będę sercem i duszą w mojej watasze, u boku moich przyjaciół i rodziny. Przeciwnik też ma rodzinę i watahę, lecz serca nie. Straciłem wielu przyjaciół na tej wojnie, ale nigdy nie stracę woli życia.''
Łza spłynęła mi po oku. Popędziłem na pole bitwy i zahamowałem tuż przed przeciwnikiem. 
- Nie bądź żałosny. - Rzekł wróg. - Możesz się jeszcze wycofać. 
- Nigdy! - Odparłem. - Mam zamiar walczyć o honor i wolność! Nic mi tego nie odbierze.
- Jeszcze się przekonamy! - Warknął przeciwnik. Ruszyliśmy na siebie z kłami i pazurami. Moje rany, które zostały mi zadane jeszcze jak byłem szczeniakiem, poczęły krwawić. Nie mogliśmy używać żadnych wcieleń i absolutnie nie mogliśmy mieć broni. Była to walka na śmierć i życie. Ossa już nie żyła, a mnie wiernie wspierała Ginewra. Obok niej stał Lyx, gotowy na wszystko. W pewnej chwili wróg trzymając moją szyję docisnął mnie do podłoża. Jego ścisk był mocny. Czułem jak z szyi kapie mi krew. Najpierw powoli sączyła się, lecz gdy ścisnął mocniej, krew poleciała strumieniami. Jedna z przednich łap odepchnąłem przeciwnika, który przekoziołkował kilka metrów. Wstał i wpadł w furię. Wolałem tego nie widzieć. W prawdzie nie zachowałem się jak tchórz, lecz nie wykazałem się też odwagą, zamykając oczy. Przypomniała mi się pewna walka... Kiedy byłem szczenięciem i walczyłem z Lux'em. Lux jest niepokonanym wilkiem i już dawno zginąłbym, gdyby nie Ginewra. Wtedy pierwszy raz się spotkaliśmy... Powróciłem do teraźniejszości. Instynktownie otworzyłem oczy i uderzyłem przeciwnika. On potajemnie użył swojej mocy, zabijania wzrokiem. Jednak dzięki mojemu naszyjnikowi nie zginąłem, lecz upadłem i faktycznie, wyglądałem jakbym zmarł. Wszyscy zamarli w bezruchu, a wataha wroga poczęła wiwatować. Ginewra lała łzy. Czarny Wilk podniósł łapę, by zerwać z mojej szyi naszyjnik. Wtedy zablokowałem go łapą. Ginewra szeroko otworzyła oczy iw wszyscy wstrzymali oddech. Uderzyłem go mocno i rzuciło nim na kilka metrów. Skoczyłem mu do gardła, jednak on podniósł się i był górą. Walnąłem go z całej siły w pysk i upadł. Wstał jednak i skoczył prosto na mnie, ja zrobiłem jednak unik, obróciłem się i uderzyłem łapą. Biliśmy się wzajemnie stale warcząc na siebie. Ginewrze łzy lały się strumieniami. Szarpnąłem napastnika blisko serca wyrywając mu tym samym kawałek ciała. Obydwoje stanęliśmy i krążyliśmy wokół siebie wzajemnie. Skoczyliśmy sobie do gardeł, lecz to ja skoczyłem wyżej. W locie szarpałem jego szyję, a on skomlał cicho. Szarpałem się z nim długo, a on pazurami zrobił mi wielką ranę za uchem. Wstał i zaczął... odchodzić? Nie wierzyłem w to, co oczywiście okazało się prawidłowym myśleniem. Wziął leżącą włócznię i cisnął we mnie, odepchnąłem ją jednak i trafiła w napastnika. Upadł. Skoczyłem na niego i skupiłem się na krtani i tętnicy. Rozszarpałem mu szyję, ale on w ostatnich chwilach swego życia walnął mnie z całej siły w łapę. Złamał ją. Po tym ciosie otrzymałem jeszcze strzał w głowę. Obydwoje leżeliśmy na polu walki. Otworzyłem oczy, a nade mną stała Ginewra.
- Żyje! - Wrzasnęła. Wszyscy poczęli się cieszyć, a wroga wataha obserwowała mnie z rezygnacją.
- Stop! - Krzyknąłem. Wskoczyłem szybko na skałę i zamieniłem martwe ciało Czarnego Wilka w kamień. Dowiedziałem się o tym, że Operah sprowadził wilki z powrotem do watahy. Cała jego wataha poległa, a on sam postanowił odnaleźć inną watahę. Razem z Ginewrą upolowaliśmy dla każdego sarnę. Przy kolacji zaczęliśmy raportować o wszystkim z Ginewrą.
- Najpierw polegli. - Zacząłem. Ginewra raportowała...
- W wojnie poległo 19 wilków, których imiona zostaną wyryte na kamieniu w Lesie Czarnego Rumaka, a ich ciała uroczyście pogrzebane na cmentarzu. - Powiedziała. 
- A co z rannymi? - Spytał Ferri.
- Będę przychodzić do każdego osobno, ale jutro, dziś ranni śpią w jaskini dla rannych. - Odpowiedziała. Zjedliśmy kolację. Każdy, kto miał siły, mógł zabawić się przy wodospadzie. Wygraliśmy wojnę. Ja byłem z dala od tłumu, na mojej ulubionej skale. Wpatrywałem się w błyskawice i słuchałem jak krople deszczu uderzają o ziemię.

Od Ginewry - CD historii Valixy

- Tak, ale te rany nie są na szczęście zakażone. - Powiedziałam.
- To dobrze. - Odpowiedziała.
- No, i oczywiście będę cię musiała uśpić na godzinkę, żeby zszyć ranę.
- Oczywiście. - Powiedziała. - Możemy już teraz?
- Leczeniem zajmę się po walce Czarnego Wilka z Gustawem. Wiesz, to mój mąż i strasznie się o niego martwię...
- Jasne. - Odparła. Poszłyśmy przed jaskinię. Gustaw był gotowy, tak samo jak jego przeciwnik.

Od Ginewry - CD historii Thei ''Moja reakcja kiedy dowiedziałam się o skutkach walki Cheveyo z wrogiem''

Thea wpadła jak oparzona do jaskini. Pytała o Cheveyo.
- Cheveyo wyjdzie z tego za dwa tygodnie i będzie zdrów jak ryba! - Zawołałam z uśmiechem.
- Na prawdę? - Spytała.
- Tak.
- A mogę go zobaczyć?
- Oczywiście! - Krzyknęłam. Thea podbiegła do Cheveyo. Dałam mu środki przeciwbólowe i szybko zapomniał o złamanej łapie. Przytulili się i śmiali, co było bardzo wzruszające. Martwiłam się o Gustawa, który już za chwilę miał stoczyć walkę swego życia.

Od Thei - Moja reakcja kiedy dowiedziałam się o skutkach walki Cheveyo z wrogiem

Kiedy tylko dowiedziałam się o skutkach pojedynku stoczonego przez Cheveyo z wrogiem natychmiast pobiegłam do jaskini Ginewry, aby zapytać czy wyjdzie z tego i czy nie będzie do końca życia kulał. W końcu zawdzięczam mu, iż przybyłam tutaj w jednym kawałku. Bałam się, iż teraz to ja będę musiała się nim opiekować i zdobywać dla niego pożywienie, tak jak on kiedys czynił to dla mnie. Kiedy tylko dotarłam do celu zaczęłam:
- Ginewra, czy mój brat wyjdzie z ran i nie będzie kulał do końca życia? Bardzo się tego boję, do tej pory to on się o mnie troszczył, zastępował mi matkę. 

<Ginewra, dokończ proszę>

Od Valixy - CD historii Carli

Leciałam na gryfie do jaskini dla rannych .Carla została z Gustawem. Gryf weszedł do środka i zaczął uporczywie szukać wilczycę z opaska z krzyżem . Znalazł Ginewrę . 
- O Boże ! Valixy co się stało ?- zawołała przerażona . 
- Wygrałam - zaczęłam lekko się uśmiechać - Ale ale znowu poniosłam przy tym rany . 

<Ginewra ?>

Od Gustawa - CD historii Carli

- Carla, masz okazję się zemścić i powalczyć jeszcze trochę. Proszę, musisz wesprzeć resztę. W tej chwili każde łapy są pomocne. - Powiedziałem.
- Jasne. - Odpowiedziała. Pobiegłem do jaskini do rannych. Ginewra właśnie kończyła badać Valixy. Zawołała zielarza.
- Za jaskinią rosną mniszki lekarskie i rumianek. Nazrywaj trochę i przynieś do jaskini. - Rozkazała. Sama zaś wlała do kamiennego naczynia zagotowaną wodę, aby zrobić wywar, który pomoże Valixy.
- Wyjdzie z tego? - Spytałem.
- Podobnie jak Zira, została zatruta trucizną o bardzo podobnym składzie. Wciąż go badam. Jej stan jest podobny i nie ma zagrożenia życia.
- Dobrze wiedzieć. - Zakończyłem rozmowę. Byłem cały w nerwach, bo za godzinę miałem stanąć na polu walki przeciw Czarnemu Wilkowi. 

Uwaga!

Wojna skończy się za niecałe dwie godziny. Ja bym chciała zaproponować tematy na kolejne tygodnie. Otóż przygody i wyprawy. Lekkie, miłe i przyjemne, by trochę odetchnąć po tym rozlewie krwi. To tylko propozycja, jeśli ktoś nie miałby weny na opowiadania. Myślę, że pod koniec wszyscy będą mogli oceniać opowiadania innych. 

Od Toxy - CD historii Kai ''Prawda na jaw i to zaraz!''

Byłam nieco zszokowana, lecz powiedziałam sobie ''trudno''.
- Rozumiem. Nie mogłaś nam powiedzieć wcześniej, ze względu na to gdzie byłaś...
- Dokładnie.
- Ale i tak ty, Patton i reszta zawsze będziecie dla mnie jak rodzina. - Powiedziałam i puściłam łzę.
- Oczywiście. - Odparła. Jej również łza się w oku zakręciła. Przytuliłyśmy się, a Speed dołączyła. Jeszcze to do mnie nie dochodziło, ale trudno, zawsze będą jak rodzina. Nigdy nią nie byli. Kaja była moją macochą. bardzo nie lubię tego wyrazu. Wszystkim źle się kojarzy... 

Od Yuki - CD historii Fury ''Wojna''

Pobiegłam przodem w stronę krzaków. Za nimi miałam ukryte radio. Włączyłam je i wciągnęłam Fury. Tańczyliśmy razem do muzyki, a do nas dołączyli Green i Tor. Świat <mam na myśli watahę> dowiedział się, że są parą. Wspólnie tańczyliśmy nie przejmując się wojną. Po godzinie musieliśmy jednak wracać, żeby skopać zadki żyjącym członkom wrogiej watahy.

Od Torcidy - CD historii Green'a ''Wojna''

- Green, ja... - Zaczęłam, lecz przerwałam zagryzając jednego wilka. - Może poczekajmy z tym do końca wojny. Muszę wyczuć odpowiedni moment. Niedługo powiemy wszystkim, ale to nie jest odpowiedni... - Znów przerwałam odpychając napastnika. - ...moment.
- Rozumiem. - Odpowiedział trochę zrezygnowany Green.
- Pamiętasz jak lataliśmy razem w powietrzu? - Spytałam rozmarzona.
- Tak. - Odparł.
- Moje skrzydła trochę się przejaśniły. Są wciąż tęczowe, ale takie wyblakłe. To nie pierwsza zmiana.
- Jeszcze nie widziałem wilka, który zmienia kolor skrzydeł.
- To teraz widzisz. - Powiedziałam. Nagle potknęłam się o kamień. Green natychmiast puścił broń na ziemię i złapał mnie. Nie mogłam wytrzymać już ani sekundy dłużej. Gdyby mnie nie złapał, mój przeciwnik by mnie dobił.
- Mój bohaterze. - Szepnęłam. Zbliżaliśmy się powoli do siebie, aż w końcu nasze wargi się spotkały. Blue, Isleen, Valixy i reszta watahy przyjrzała się temu uważnie. To był ten moment.
- Jesteśmy parą! - Wrzasnęłam głośno i mocno przytuliłam Green'a.

< Green, dokończysz? >

Od Lyx'a - CD historii Gustawa ''Rozmowa''

Wstrząsnęło mną.
- A co ma ci się stać? - Spytałem.
- Czarny Wilk to trudny przeciwnik. 
- Wiem o tym. A czemu ja mam być alfą?
- Opiekujesz się rodzeństwem, troszczysz się o innych i jesteś silny.
- Lecz woda jest dla mnie trująca...
- Nie musisz być alfą. To tylko w przypadku śmierci mnie albo matki. - Powiedział. 
- Rozumiem. - Odpowiedziałem. Na tym zakończyliśmy rozmowę.

Od Mike'a - CD historii Thei ''Moja pierwsza misja wojenna''

Kiedy Gustaw dowiedział się, że jego dzieci są z Theą, wysłał swoich braci, by wszystkich odnaleźli. Młodzi walczyli pod czujnym okiem Fearghala, który niedawno awansował na generała. Thei nie umieliśmy znaleźć, więc zaczęliśmy nawoływać. Zapuściliśmy się w głąb puszczy i wreszcie ją znaleźliśmy.
- Thea! Wszystko ok? - Spytałem podbiegając.
- Jasne. Coś się stało? - Zapytała.
- Nie umieliśmy cię znaleźć...
- A co z dziećmi?
- Są bezpieczni.
- To dobrze.
- Właściwie, jak to się stało, że spuściłaś je z oka?
- Tyle wilków chciało nas zaatakować, musiałam je bronić. Widocznie czmychnęli przed którymś z wilków. Byli na prawdę ogromni...
- Ok. - Odpowiedziałem. Na tym zakończyliśmy rozmowę i udaliśmy się na wojnę. Podczas drogi rozmawialiśmy...
- Thea, Gustaw kazał przekazać, że nie będziesz potrzebna na pojedynku alf. Czarny Wilk mówi w naszym języku, a nawet jeśli by nie mówił całkowicie po naszemu, to i tam Gustaw zna ten język.
- Ok. - Odpowiedziała. Doszliśmy do pola bitwy i znów wskoczyliśmy znów w wir walki.

Od Pattona - CD historii Valixy ''Do sedna sprawy!''

Rozmowa z Moonem przebiegła szybko. Przy nim znalazłem się w mniej niż minutę.
- Moon, Sam znów atakuje. On wcale nie zginął! - Krzyknąłem biegnąc w jego stronę.
- Jak to możliwe? - Spytał kiedy byłem już przy nim.
- Z pewnością użył mocy iluzji, kiedy spadał ze skał. Być może na prawdę siedział gdzieś w krzakach...
- Racja. Pomóc wam?
- Jeszcze pytasz? będziecie mieć szansę to rozstrzygnąć raz na zawsze! 
- To biegnijmy! - Krzyknął. Ja oczywiście pędziłem przodem. Zdążyłem wskoczyć jeszcze w wir walki i posmakować ciepłej krwi. Kiedy skończyłem, wpadłem na Moon'a. Dobiegliśmy do jaskini, a za nami 30 gryfów i 20 zmutowanych ptaków. Wszystkie opancerzone, z wielkimi i ostrymi szponami i dziobami. Na nowo zaczęła się walka, a dar Moon'a podsunął mi pewien pomysł. Nasi towarzysze z pewnością chcieliby nam pomóc! Popędziłem po nich i wróciłem z nowymi siłami.

Od Ginewry - CD historii Ferri'ego ''Ucieczka''

Westchnęłam. Pierwszy raz popatrzyłam na Zirę z litością.
- Mogłam się tego spodziewać. Zwykłe wilki nie powinny walczyć z Generałem Krwawym. W prawdzie ona jest omegą, ale to nasz generał powinien z nim walczyć. - Mówiłam. 
- No a czemu nie mogła wstać? - Ponaglił Ferri.
- Szarpali się ze sobą, prawda? - Spytałam.
- Tak.
- Generał Krwawy był sprytny. Z pewnością przed walką umoczył swoje zęby w paraliżującej truciźnie. Nie wiadomo co z nią będzie, jej stan jest niestabilny, lecz jej życie nie jest zagrożone. Po wojnie będę zdawać raport przed watahą, wtedy się dowiemy. - Tymi słowami zakończyłam rozmowę. Zira, podobnie jak wszystkie ranne wilki, dość szybko usnęła z powodu wycieńczenia. Ferri poszedł dalej walczyć u boku swego rodzeństwa.

Od Gustawa - CD historii Cheveyo ''Brak tytułu''

Moje dzieci, mimo iż dorosłe, wciąż często nazywane szczeniakami. Czekałem cierpliwie w jaskini na ostatni pojedynek z Czarnym Wilkiem, który był już blisko. Nagle do jaskini wszedł kulawy Cheveyo.
- Co się stało? - Spytałem zrywając się na równe nogi, zarówno w trosce o potomstwo jak i o przyjaciela.
- Thea jest z dziećmi. Ja musiałem ją obronić przed innym wilkiem... - Zaczął.
- Wszystko od początku. - Poprosiłem. Po wysłuchaniu historii moje zdanie było jednoznaczne.
- Powinieneś udać się do Ginewry. Czuję, że nie będziesz mógł walczyć. I tak wiele dla mnie, i dla nas wszystkich zrobiłeś. Wykazałeś się dużą inteligencją, odwagą i siłą. - Powiedziałem w ten sam sposób kończąc rozmowę. Przeszliśmy razem do jaskini rannych. Ginewra założyła mu specjalny opatrunek.
- Rana nie jest zakażona i będzie się spokojnie goić. Łapa również powinna się zrosnąć. Wyjdzie z tego. - Raportowała.
- Dobrze wiedzieć. Da radę walczyć?
- Wojna i tak niedługo się kończy, nie powinien się męczyć. - Stwierdziła. Na tym zakończyliśmy rozmowę, a ja poszedłem sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku, w końcu walka jest tuż, tuż. 

Od Carli - CD historii Valixy

Zobaczyłyśmy Gustawa. Gryf zniżył lto, a ja podbiegłam do alfy. Mama chciała coś powiedzieć, ale uprzedziłam ją:
-Zaraz wszystko wyjaśnię.- odwróciłam się do gryfa- Do jaskini rannych.- poleciłam i odleciał, a ja wystrzeliwałam z siebie po kolei kolejne słowa, jak pociski. Kiedy skończyłam zdążyłam jeszcze dodać:
-Valixy jest ranna poważną trucizną. Jest jeszcze bardzo osłabiona, ale pewnie będzie wiedziała coś więcej niż ja.- spojrzałam na niego, czekając, aż odeśle mnie do domu lub wyda innych rozkaz.

<Gustaw? I Valixy? Co się u ciebie działo?>

czwartek, 29 sierpnia 2013

Od Valixy - CD historii Carli

Wstałam i dalej krwawiłam . Słoiczek sprawił , że nie mam już trucizny , ale jestem słaba ...
- Dla mnie to już koniec wojny .- powiedziałam , i z powodu bólu brzucha położyłam się 
- Chyba nie ..
- Nie . - natychmiast jej przerwałam . - Chodź chce jeszcze walczyć , nie mogę .Dość niedawno w tym samym miejscu miałam szwy . 
- Wiem . Lepiej chodźmy do Ginewry. - powiedziała . 
- Dobrze - wstałam , i gdy zrobiłam pierwszy krok , przewróciłam się jak szczenię .- Nie ujdę . Będziesz musiała mnie zostawić . 
- Nie muszę . - nagle przyleciał gryf . - Polecimy do jaskini . 
- Okay - powiedziałam i się na niego wczołgałam, a ona usiadła . 
Nagle zobaczyliśmy Gustawa . Zanim ja cokolwiek do niego powiedziałam , córa powiedziała :

< Carla>

Od Thei - CD historii Flory ''Moja pierwsza misja wojenna''

Jeszcze nigdy nie broniłam się samodzielnie. Zawsze był przy mnie Cheveyo i robił to za mnie. Nie miałam, więc w ogóle w tej sprawie doświadczenia. Próbowałam się powoli wycofać, ale niestety mój przeciwnik zagrodził mi drogę odwrotu. Musiałam, więc stanąć do ataku. Na całe szczęście byłam od niego większa i cięższa - musiałam tylko to umiejętnie wykorzystać. Rzuciłam się na niego jak błyskawica i zepchnęłam go z łap, po czym stanęłam nad nim, ale w chwili kiedy chciałam go zabić zauważyłam, że patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Przez parę sekund czułam, że nie mogę tego dokonać. Później, jednak usłyszałam głos Flory:
- Na co czekasz, zrób to!
Obróciłam, więc głowę, aby nie widzieć tego spojrzenia i zatopiłam kły w jego tchawicy. Poczułam smak krwi. Po raz pierwszy zabiłam kogo kogokolwiek, nie licząc oczywiście zwierząt łownych. Nie mogłam patrzeć na martwe ciało istoty mojego gatunku, nawet jeżeli był to wróg. Obróciłam się, więc i czym prędzej uciekłam. Po jakimś czasie zatrzymałam się i nasłuchiwałam, czy ktoś mnie nie goni. Usłyszałam jedynie głosy wilków z mojej watahy, które wołały moje imię. Natychmiast poszłam w ich kierunku i po chwili ich zobaczyłam . Pierwszy szedł Mike.

<Mike, proszę dokończ>

Od Valixy - CD historii Gustawa ''Do sedna sprawy!''

Bez zastanowienia przyjęłam rozkaz . Podałam łapę na pożegnanie Pattonowi , po czym znalazłam się w już w połowie drogi . Po dwudziestu minutach trafiłam do Shanti . 
- Shanti ! -- zawołałam głośno - Ważna informacja . 
- Co się stało ?
- Sam jest z czarnym wilkiem i Ossą . 
- Kto to Ossa ?
- Nieważne , bo zabiłam ją . Ale sam jakoś wyszedł z tamtej wojny !
- To niemożliwe . Spadł ze skał . 
- Iluzja . Teraz to ona dowodzi armią . 
- Znowu kłopoty . Muszę iść zawiadomić Moon'a . 
-Patton to już załatwił . 
- To dodam wam jeszcze 50 znakomitych zabijaków , a mój brat 30 gryfów i 20 zmutowanych ptaków . 
- Dzięki , ale skąd wiesz że on to da ? 
- Naradzaliśmy się , kto co da gdy będzie potrzebna pomoc . - powiedziała z lekkim uśmiechem . - Przekaż Gustawowi , że będzie miał dodatkowe siły od nas .
- Spoko - powiedziałam i pognałam do jaskini dla rannych . Pattona jeszcze nie było ...
- Shanti przesyła 50 silnych wilków . Zraz zaczną atak na tamtą watahę . I jeszcze powiedziała , że Moon da 30 gryfów i 20 zmutowanych ptaków . 
- Dobrze . 
- Gdzie Pat ? 
- Czuję , że jeszcze rozmawia z Moon'em . - powiedział i zamknął oczy .
- Jak tam chce . Ja idę pomóc Ginewrze z rannymi . Co chwila jest ich tu więcej . 
- idź . - powiedział . 
Poszłam na salę i zaczęłam pomagać ... Ciekawiło mnie jak tam idzie spotkanie Pata z Moon 'em..

< Patton , co się tam działo ?>

Od Immortal - CD historii Sketch'a Stonewright i Zero Blackfire ''Wojna''

Wyskoczyłam z krzaków, w których siedziałam chowając się od wrogich wilków. Odeszłam od nich na parę kroków i dopiero wtedy zauważyłam Zero Blackfire. 
- Cześć? - bardziej spytałam niż powiedziałam
Po paru sekundach usłyszałam w głowie dziwne głosy i ukazała mi się..ta włócznia, lecz w innej postaci. Teraz był to miecz. Nie dowierzając spojrzałam na miecz. W niektórych miejscach zalany był krwią. Chwyciłam go i stanęłam w miejscu nasłuchując. Coś zaszeleściło w krzakach.

<Zero Blackfire? Wena mi opadła ;_;>

Od Flory - CD historii Thei ''Moja pierwsza misja wojenna''

Podkradaliśmy się do obozu wroga. Poznałam wtedy Theę. Wszystko szło świetnie, dopóki nie minęliśmy wartowników. Jeden fałszywy ruch i wszystko mogło się zawalić. Skradałam się jak nigdy wcześniej. Tak jak nauczył mnie mój ojciec... Wtedy jednak nastąpiła zmiana wart. Nowi strażnicy szli prosto na nas! Jeden z nich nas zauważył.
-Wrogowie!-zaczął krzyczeć.
Zaczęliśmy walczyć. Nagle zauważyłam, że Thea nie daje sobie rady z przeciwnikiem. Pokonałam mojego i pobiegłam ku niej w chwili, kiedy upadała na ziemię. Wiedziałam, że jako wilk nie zdążę.
-Enchantix!-krzyknęłam.-Magiczny Pył! Powrót do Natury!
Pył pomknął w kierunku wilka i powalił go na ziemię. Podbiegłam do Thei i zmieniłam się znowu w wilka.
-Nic ci nie jest?-spytałam ją.
-Już teraz nie.-uśmiechnęła się.
Po chwili rzuciłyśmy się znowu w wir walki.

<Thea? Sorry, że dopiero teraz>

Od Carli - CD historii Valixy

Z przerażeniem zobaczyłam, jak Valixy wyjmuje zatruty mieczyk z brzucha. Podbiegłam do niej i zaczęłam grzebać w jej torbie na lekarstwa. Niestety, jak na złość, nie wiedziałam, który to. Widząc moją bezradność, mam powiedziała:
-Czerono-czarne...- szybko rzuciłam się do szukania lekarstwa tego koloru. W końcu go znalazłam. Instyktownie wylałam część na jej ranę, a część wlałam do ust. Rozsmarowałam eliksir wokół rany, mając nadzieję, na złagodzenie bólu. Kiedy skończyłam, z napięciem czekałam na reakcję Valixy.

<Valixy?>

Od Ferri'ego - CD historii Ziry ''Ucieczka''

Bez zastanowienia wziąłem wilczycę na grzbiet i zaniosłem do jaskini rannych.
- Ginewra! - Wrzasnąłem. Wadera szybko przybiegła z pomocą.
- Zira... - Warknęła.
- Pomóż jej!
- Nie wiem. Ona nigdy mi nie pomogła, czemu zatem mam jej pomóc?
- Proszę!
- Dobrze, zgoda. Połóż ją na skale. 
- Co z nią? - Spytałem po tym, jak Ginewra skończyła badanie.

< Ginewra, dokończ proszę. >

Od Gustawa - CD historii Valixy ''Do sedna sprawy!''

Pomagałem Ginewrze i sprawdzałem gdzie są ranni. Przy okazji dowiedziałem się, że na wojnie poległo już 19 członków. Gorzkie łzy zaczęły spływać jej po twarzy, gdy o tym mówiłem. Byliśmy w jaskini dla rannych. Wszędzie dużo krwi i bandaży... Nagle wpadli tam Patton i Valixy.
- Sam jest z nimi! - Krzyknęli razem.
- Skąd ty to wiesz? - Spytała po chwili Valixy.
- Podsłuchałem rozmowę Czarnego Wilka z Samem. Wszędzie poznałbym jego głos. - Powiedział. - A ty?
- Wizja. - Odpowiedziała krótko.
- Valixy, proszę zawiadomić Shanti, Patton, ty biegnij do Moon'a. - Wydałem rozkaz.

< Valixy, dokończ proszę. >

Od Cheveyo - Brak tytułu

Po paru godzinach od przydzielenia mi przez Gustawa nowego zadania zjawiła się koło mnie Thea. Akurat miała chwilę wolnego. Gdy tylko zobaczyła, że opiekuję się szczeniakami Alfy zapytała:
- Od kiedy to jesteś niańką do dzieci? Przecież to robota dla samic. 
Nim jednak zdążyłem jej odpowiedzieć zauważyłem, że za jej plecami stoi jeden z naszych wrogów i przygotowuje się do skoku.
- Thea, uważaj! Za Tobą! - Zawołałem i natychmiast rzuciłem się w jej stronę. Po chwili już szarpałem się z napastnikiem. Raz on był na górą, raz ja. Kiedy tylko udało mi się na chwilę go unieruchomić krzyknąłem do niej:
- Zabieraj dzieci i uciekaj!
Natychmiast to uczyniła, a ja nadal próbowałem zabić wroga. Udał mi się to dopiero po godzinie morderczej walki, w której odniosłem lekką ranę na brzuchu i złamałem lewą, tylną łapę. Miałem nadzieję, że moja siostra i szczeniaki są bezpieczne. Po pojedynku natychmiast udałem się do jaskini Gustawa, aby powiadomić go o tym, co się zdarzyło i, że jego dzieci są z moja siostrą.

<Gustaw, proszę dokończ>

Od Valixy - CD historii Carli

Ossa leżała nieruchomo . Z największym spokojem szłam zadać ostatni w jej życiu cios . Nagle usłyszałam dźwięk ...
-Mamo nie ! To pułapka !
W tej właśnie chwili przeciwniczka wstała i rzuciła się ku mojej gardzieli . Nie mogłam jej odciągnąć . Już powoli zbliżała się ku bulgoczącej ciepłej krwi ,ale na szczęście odepchnęłam ją nogami . Popatrzyłam na moją szyję . Była cała rozdarta i we krwi . ja sama byłam półprzytomna . Na chwile wala ustała . Patrzyliśmy na siebie . Ja zaś czułam że w tej chwili Carla otwiera oczy .
- Powinnaś już dawno nie żyć - zaczęła .- Nie jesteś tego warta . 
- To ty nie jesteś warta - mówiłam i podchodziłam małymi kroczkami do wroga .- To ty powinnaś nie żyć . Nawet nie wiesz co wyrządziłaś moim dzieciom ! Carla myślała że jesteś jej matką , a mnie nawet nie poznała !
- I dobrze - powiedziała dumnie . 
W tej chwili straciłam kontrolę w sobie . Lecz na zewnątrz nie było tego widać . Bez zastanowienia wyładowałam złość na ciele Ossy . Nagle chciałam skoczyć na wroga , lecz tylko przez niego przeleciałam , lądując na glebie . Ossa wykorzystała chwilę i wbiła mi zatruty mieczyk w brzuch . Ja w tej chwili wykonałam ostateczny cios i Ossa zdechła .
Ja wylądowałam przed Carlą we krwi , ale nie tylko Ossy .Z brzucha wyjęłam zatruty mieczyk , ( zauważcie , że to już drugi miecz , którym dostałam w brzuch) niestety trucizna dostała się do krwi . Potrzebne były natychmiastowo leki , które były w mojej torbie na szyi ....

< Carla ?>

środa, 28 sierpnia 2013

Od Celesty - Spotkanie cz.2

Zgodziłam się. Nagle jednak poszłam z powrotem do jaskini dla rannych, zostawiając Kovu przed nią.
- Ginewra! - Krzyknęłam wchodząc.
- Tak? - Spytała.
- Skoro miałam ten miecz w brzuchu, czy szczenię nie doznało urazów? 
- Niestety jednak o to spytałaś... Westchnęła.
- Co mu będzie? - Spytałam ze łzami w oczach.
- Będzie mieć zaniki pamięci.
- Bałam się, że coś gorszego...
- Nie. A teraz idź odpocząć. - Gdy Ginewra to powiedziała, przypomniałam sobie o Kovu. Wybiegłam z jaskini.
- Już jestem. Wybacz... - Powiedziałam.
- To co, idziemy? - Zapytał. 
- Tak. - Odparłam. 

C.D.N.

Hej kochani :3

Targowisko znów zostało otwarte i już dwa przedmioty zakupione. Naszymi pierwszymi klientkami są SPEED i ALBA.
Sprawdźcie co takiego kupiły w historii sklepu.
Póki co tylko wadery mogą z niego korzystać, ale przewiduję, że za około 2 tygodnie basiory też będą mogły ze sklepu korzystać.

Pewne ogłoszenia - Uwaga, opowiadanie i coś jeszcze...

Zazwyczaj opowiadania o odejściu pisze się przed ogłoszeniem o odejściu, ale mogę to opublikować też po...
Od Goti, BloodRevenge, Mastera, Punk'si Two, Eclipse i DarkWolf'a - Odchodzimy

-Rano podjęłam decyzję,wyjeżdżam do Azji do rodziny,dowiedziałam się że moi rodzice też tam są.
-Jadę z tobą,Goti.-Powiedział BloodRevenge.
-My też jedziemy!-Powiedzieli chórem Eclipse,DarkWolf i Master.
-A ja jadę z moim partnerami!-Powiedziała Punk'siTwo .
-Jakim?-Spytała Punk'si stojąca tuż za nią.
-Z DarkWolfem.
-Zgadzam się,jesteś dorosła więc to ty podejmujesz decyzję,tylko uważaj na siebie i bądź miła dla aniołów,wiem że ich nie lubisz ale staraj się...

-Ustalone,jutro rano wracamy z moim rodzeństwem do domu!-Powiedziała Goti.

Przy okazji, jak widzimy Punk'si Two i DarkWolf zostali parą.

Odchodzą!

Punk'si Two, Master, DarkWolf i Eclipse odchodzą z watahy razem z BloodRevenge i Goti, ponieważ ich właścicielka podjęła taką decyzję.

- Wasz samiec alfa, Gustaw

wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Cris'a - Jak tu dotarłem

Odszukałem matkę. <Przeczytajcie ''Od Ayoko - Jak tutaj dotarłam...''- wtedy wszystko stanie się jasne>. Zależało mi jednak na Ayoko.
- Matko, muszę odnaleźć moją ukochaną. - Powiedziałem patrząc jej w oczy i pobiegłem szukać samiczki. Biegłem długo, aż w końcu ją znalazłem, tu w tej watasze. Była już dorosłą, piękną, dojrzałą wilczycą. Podbiegłem do niej.
- Cris? - Spytała swoim grubszym i dorosłym głosem. Ja biegnąc szeptałem, tak aby słyszała.
- Wiem, że jestem tylko szczenięciem... - Szeptałem. Skoczyłem na nią, tym samym przewracając ją. Nasze nosy spotkały się, spojrzałem jej w oczy.
- Cris, jesteś jeszcze młody. - Szepnęła.
- Wiem. - Odparłem. Nie udało mi się pocałować ukochanej. Wstaliśmy z ziemi. Musiałem dołączyć do watahy, dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo ją kocham.

Od Carli - CD historii Valixy

Kiedy zamykałam oczy, spodziewałam się, że zobaczę tylko moja matkę i Ossę. Jednak oprócz nich zobaczyłam również wszechświat. Wszystko obserwowałam, jakbym stała obok ich. Natomiast mama i Ossa stały naprzeciw siebie. Ossa zaśmiała się upiornie.
-Więc jednak udało ci się znaleźć wejście do jej głowy.- z niepokojem jeszcze raz spojrzałam na jej furię. Puste czerwone oczy, czerwono- biała sierść i pióra za uchem. Znów zaczęłą się śmiać. Valixy nie czekała tylko skoczyła jej do gardła. Zaskoczona nagłym atakiem wadera cofnęła się i chyba cudem zrzuciła ją z siebie zanim zacisnęła mocniej szczęki na jej gardle. Uniosła głowę i z satysfakcją oblizała pysk, wycierając z niego krew.
- Ty nic nie warta z*****- powiedziała z zaskakującym spokojem i chłodem- Nigdy nie nauczysz się gdzie twoje miejsce.- znowu atak. Ossa przyjęła pozycję obronną, ale na próżno. Matka już chwyciła ją za szyję. Niestety chwyciła ją pod tak niekożystnym kątem, że nie udało się jej sparaliżować wilczycę. Tamta zamachnęła się łapą i ogromnymi pazurami wbiła je między żebra mamy. Valixy odskoczyła, ale na jej twarzy nie było widać oznaki bólu. Była twarda. Wiedziałam jednak, że takie oderzenie to nie jest lekkie draśnięcie. Tym razem Ossa zaatakowała. Chybiła. Matka chwyciła ją jednak za grzbiet w locie, tak, że wyrwała jej kawałek ciała. Ossa upadła i chyba straciła przytomność. Przyjżałam się jej uważnie. Zamrugała powiekami i zaczęła nasłuchiwać. Mama właśnie podchodziła, żeby zdać jej ostateczny cios. Przestraszona zaczęłam krzyczeć w myślach: ,,Mamo nie! To pułapka!", Mama staneła i rozejrzała się, jakby słyszała, co mówię. W tej samej chwili Ossa watała i rzuciła się na nią. Otworzyłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć.

<Valixy? Co się tam działo?>

Od Valixy - CD historii Carli

- Jest tylko jeden sposób . 
- Jaki ? - zapytała z nadzieją .
- Użyj telepatii a ja się z nią zosprawie . 
- Nieba nie mówisz że ...
- Tak właśnie mówię . - przerwałam jej - zabiję ją w twojej jej głowie .
- Będzie mnie to bolało ?
- Będziesz słyszała walkę i słowa jakie w niej padną .Będziesz mogła ją zobaczyć jak zamkniesz oczy , ale będziesz tylko widzem, bo kim innym nie możesz być.Poza tym , jeśli ktoś przegra zostaje w twojej głowie i umiera . Ten to wygrał zawsze i to zawsze wyjdzie z głowy . 
- Dobrze - odpowiedziała i zamknęła oczy . 
Za pomocą telepatii dotarłam do jej głowy . Wtedy zaczęła się prawdziwa walka i wymiana słów ...

< Carla ? Co widziałaś i słyszałaś ?>

Od Feral - Zmiana na lepsze?

To było jakieś dwa miesiące temu. Zabiwszy swoich rodziców uciekłam i bez wyrzutów sumienia wspominałam ich martwe ciała leżące w kałuży krwi. Nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie, ale cóż, tak musiało być. Idąc przez Syberię napotkałam wiele trudności z przedostaniem się do cieplejszych krajów Europy. Ale i tak, kiedy mi się już to udało, moja sierść nadal pozostała zimna, podobnie jak serce. Po pewnym czasie zastanawiałam się, czy dołączyć do jakiejś watahy. Odepchnęłam od siebie jednak tę myśl. Ale, jak miało się wkrótce okazać, nie zawsze da się od wszystkiego odciąć... Pewnego dnia zajęta swoimi myślami, nie zauwżyłam, jak weszłam na terytorium naprawdę ogromnej watahy. W momencie, kiedy się zorientowałam dzie jestem było za późno. Jakaś wilczyca właśnie mnie zobaczyła.
-Ej, stój!- krzyknęła i podbiegła. Nie wyglądała wrogo, ale postanowiłam zachować czujność. Najeżyłam sierść.
-Czego?- warknęłam.
-A, może grzeczniej co? Jesteś na terenie Watahy Krwawe Wzgórze.- biała wadera spojrzała na mnie podejżliwie, ale nie przejęłam się tym i wyprostowałam. Byłam wyższa od niej.
-I co ma piernik do wiatraka?- syknełam.
-To, że możesz dołączyć, jeśli będziesz spokojniejsza. A jak nie to masz problem.- odfuknęła tamta. Nie bardzo chciało mi się tułać po innych terenach więc zachowując kamienną twarz odpowiedziałam:
-Dobra.
-Świetnie. Jestem Ginewra. Alfa watahy.- powiedziała.
-To super. Jeśli ci to do czegoś potrzebne, jestem Feral.- powiedziałam. No i zostałam w watasze.

Od Gustawa - Rozmowa

Cheveyo nie opuszczał mnie na krok. To bardzo mnie rozpraszało. 
- Cheveyo, mam dla ciebie nowe zadanie. - Rzekłem w końcu.
- Słucham? - Zapytał z powagą.
- Moje dzieci są mało doświadczone, a wrogów jest dużo. Ja nie potrzebuję obrony. Proszę cię, uważaj na moje dzieci. W twoich łapach jest ich los. - Powiedziałem nieco niejasno. - Proszę, pomóż im.
- Ale...
- Nie ma potrzeby obrony. Wszyscy znają zasady i alfy nie mogą ingerować w wojnę, chyba, że będzie to ich pojedynek.
- Rozumiem, że mam bronić twoje dzieci...
- Lyx, mój najstarszy syn, ma je wprawdzie na oku, ale będzie mi tutaj teraz potrzebny. Muszę z nim poważnie porozmawiać. Możesz ich popilnować?
- Chyba tak...
- Pamiętaj, że to w ich łapach znajduje się los całej watahy, bo jeśli mnie zabraknie...
- Dobrze, popilnuję. Zawołać Lyx'a?
- Byłbym wdzięczny. - Zakończyłem rozmowę. Po chwili Lyx dobiegł.
- Podobno chciałeś porozmawiać. - Rzekł.
- Tak. - Odpowiedziałem. Weszliśmy za krzaki, była to bardzo ważna rozmowa.
- Więc o co chodzi? - Pytał.
- Chciałem Ci powiedzieć, że podjęliśmy z twoją matką pewną decyzję...
- Jaką?
- Jeśli coś nam się stanie, ty zostaniesz alfą watahy.

< Lyx, jak zareagowałeś? >

Od Thei - Moja pierwsza misja wojenna

Kiedy tylko nasz samiec Alfa, dowiedział się, że chcemy walczyć przydzielił mi i mojemu bratu, dwa odmienne zadania: ja miałam tłumaczyć,co mówi wróg, gdyż posługiwał się zupełnie innym od nas językiem, więc musiałam być zawsze tam, gdzie akurat toczyły się z nimi pertraktacje, a Cheveyo miał za zadanie bronić Gustawa, więc chodził za nim krok w krok. Z tego powodu prawie cały czas byliśmy osobno. Postanowiłam, więc znaleźć sobie kogoś do towarzystwa. Po jakimś czasie dostałam misję, aby wraz z kilkoma zwiadowcami i szpiegami podkraść się pod obóz wroga i wybadać jego plany. Tam poznałam Florę, która została moją przyjaciółką. To ona uratowała mi życie.

<Flora>

Od Celsty - Spotkanie cz.1

Walczyłam używając swego rogu. Przebijałam nim inne wilki, potem upewniałam się, czy nie żyją, rozrywając im krtań i tętnicę. Następnie smakowałam ich krwi, która dodawała mi sił. W pewnym momencie poczułam niesamowity ból brzucha, ponieważ jakiś wilk wbił mi właśnie tam, w brzuch, ogromny, ostry miecz. Tak samo jak Valixy Devil. Zrozumiałam, że to musi być jego, uczeń czy ktoś taki. Ginewra podbiegła do mnie. Obudziłam się w jaskini dla rannych z wielkim bandażem na brzuchu. Rozmawiałyśmy chwilę o mojej ranie. Nagle Ginewra poruszyła pewien temat.
- Posłuchaj, Celesta, mam dla ciebie wieści dobre i złe. - Powiedziała.
- Zazwyczaj najpierw wybieram złe, lecz dzisiaj pora na zmianę. Słucham więc. - Rzekłam.
- Będziesz miała szczenię, tym razem synka! - Krzyknęła.
- Oscar będzie taki szczęśliwy, kiedy się dowie! - Odparłam uradowana.
- No właśnie z tym może być problem... - Westchnęła Ginewra i odsunęła się. Za nią leżał Oscar. Zaczęłam szlochać tak głośno, jak się dało. Drugi raz straciłam ukochanego. Tak przynajmniej myślałam, lecz...
- Nie płacz. - Do jaskini wszedł mój dawny partner, Kovu.
- Nienawidzę cię! Odszedłeś z watahy tylko dlatego, że zakochałeś się w innej wilczycy.
- To nie była moja partnerka! Siostra!
- Siostra?
- Zaprosiła mnie do watahy, abym poprowadził ją z nią. Była złą wilczycą, więc kazała mi udawać jej partnera.
- Czemu się zgodziłeś?
- Nie znasz jej... Zagroziła mi, że znajdzie cię i... - W tej zauważyłam, że po jego policzku spływa gorzka łza. - ...zabije. Kiedy ona poległa na wojnie, rok czy dwa temu, postanowiłem cię odszukać. - Mówił. Chciał mi opowiedzieć jak to było, ale ja już dawno leżałam przy nieżywym partnerze. - Straciłaś tego, kogo kochałaś. - Westchnął i klęknął obok, aby mnie pocieszyć. Musiałam wypłakać się komuś w ramię. Kovu stał się tym kimś. Wyszliśmy razem z jaskini. Nie mogłam walczyć.
- Chodźmy do ciebie. Będę cię pilnować. - Zaproponował Kovu.

C.D.N.

UWAGA!

Wojna niedługo się skończy.
Opowiadania na ten temat można przysyłać do:
30.08.2013 do godziny 20:00
Potem wszystko wróci do normy. Ostatnie opowiadanie będzie pisać alfa watahy, wtedy oficjalnie wojna zostanie skończona.

Od Jez - CD historii Ziry ''Wojna''

- OK . - odpowiedziałam i pobiegłyśmy do Gustawa .
Zira trochę mnie wyprzedziła więc gdy Gustaw wychodził zawołany przez nią dopiero dobiegłam.
Ona dostała już pozwolenie, ale specjalnie poczekała co powie Gustaw na moją prośbę.
- Chciałabym wziąść udział w walce, Gustawie. Będę walczyć za tą watachę.- powiedziałam.
- Nie wiem czy to dobry ... - zaczął Gustaw lecz Zira mu przerwała.
- Niech walczy. Nauczy się czegoś. - powiedziała czym mnie zdziwiła. Staneła w mojej obronie ? Zira ?
- Dobrze. Możesz walczyć.- powiedział Gustaw.
- Dziękuję ! - powiedziałam uradowana i odeszłam. Zira chwilę przy mnie szła po czym puściła mi oczko i odbiegła w las. 
***
Walczyłam zacięcie. Bez litości zabijałam kolejne wilki wraz z Nightmare'm. Zabijałam je za pomocą kłów i szponów które wcześniej zamoczyłam w truciźnie. Nightmare walczył dodatkowo sztyletem. Po zabiciu każdego wilka (przegryzałam im krtań ) piłam ich krew. Ten metaliczny smak dodawał mi sił. A pomyśleć że niedawno wydawało mi się że niezabiłabym ani jednego wilka. Zmiany są wszędzie... Nightmare i ja staliśmy obok siebie, prawie wszystkie wilki były już zabite. Niestety, kilku członków naszej watahy również poległo. Prawie wygraliśmy !
- Jez, co z tobą ? - zapytał mój brat.
- A co ma być ? - spytałam zdziwiona.
- Świecisz się. - powiedział.
Wzruszyłam ramionami i podeszłam do reszty watahy.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Nowy członek!

Oto Luna:

Luna, nauczycielka latania i tłumaczka

Nowy członek!

Oto Feral:

Feral, wojowniczka i strażniczka nocna.

Od Carli - CD historii Valixy

Spojrzałam w miejsce, gdzie przed chwilą stała Ossa. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie jej nie widziałam. Spróbowałam ją znaleźć za pomocą telepatii, lecz- jak miałam się wkrótce przekonać- był to największy błąd. Otworzyłam myśli, żeby wiedzieć, gdzie jest, a ona wykorzystała to i dostała się do mojej głowy. Mogła przejąć nademną kontrolę. Wrzasnęłam, kiedy niezwykły ból przeszył moją czaszkę. Za wszelką cenę starałm się nie dopuścić jej do swoich myśli. Ból był nie do zniesienia, ale zdołałam jeszcze wykrzyczeć:
-Teleportowała się do mojej głowy! Przemieszcza się w czaso przestrzeni! Jak ją teraz unicestwić!?- powoli zaczynałam panikować. Bardzo trudne jest niedopuszczenie kogoś do swoich myśli, jeśli ten ktoś jest w twojej głowie i wywołuje potworne bóle.

<Valixy?>

Od Kiiyuko - Jak tu dotarłam

Mija kolejny dzień moich poszukiwań stałego ,,domu". Jak na razie mogłam liczyć na jakąś norę lub nocleg na parę dni. Nigdy od czasu rzeźni w mojej rodzinie nie miałam miejsca gdzie czułam się bezpiecznie, i nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam. Zawsze gdy o tym myślę zanoszę się płaczem. Gdy tak spacerowalam pochłonięta swoimi wspomnieniami uderzyłem w kogoś. Zachwiałam się i prawie spadłam z łap.
- Przepraszam. Ja... Zamyśliłam się...-powiedziałam zakłopotana. Przede mną stała młoda wilczyca o śnieżnobiałej sierści.
- Nic się nie stało.- powiedziała głosem anielicy.- Jestem Ginewra.- uśmiechnięta się ukazujać równo poukładane białe kły.
- Ja jestem Kiiyuko, ale w rodzinie mówili mi Melody. Nie wiesz przypadkiem gdzie jest najbliższa wataha ? Od dłuższego czasu szukam schronienia oraz towarzystwa.- odwzajemnilam uśmiech.
- Razem z moim mężem prowadzę Watahe Krwawe Wzgórze. Kiiyuko, może chciałabyś dołączyć?
- Dziękuję ! Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy ! - Krzyknelam i rzuciłam się jej na szyję. Byłam wniebowzięta !

niedziela, 25 sierpnia 2013

Od Ziry - CD historii Ferri'ego ''Ucieczka''

Poczułam że nogi mam jak z waty, byłam wycieńczona. Cała szyja juz mnie piekła. łapy zaczęły mi się trząść i upadłam. Próbowałam wstać. Cała wściekłość nagle ze mnie wyparowała jak woda. Znowu upadłam. 
- Nie... nie moge wstać - wyjąkałam.

(Ferri? Spoko mi też wena zwiała)

Od Goti - CD historii Punk'si ''Zły Robin Hood''

BloodRevenge wyssał jad i go wypluł,lecz jedna kropelka jadu dostała mu się do żołądka a on zmarł natychmiast.
-Aaaaa!Blood!Blood!!!!!!!!!!!-Krzyczałam zapłakana.
-Nie rób mi tego,proszę cię!!!
-On już zmarł.-Powiedziała Punk'si z żalem.
-Dlaczego!?
-Uratował mi życie więc ja uratuje jego.-Powiedziała Punk'si.
-Niby jak?!
-Oddam mu życie,nie mówiłam ci że mogę ożywiać zmarłych?
-Nie.
-To teraz mówię.-Ożywiła go i spojrzała na głowę złego Robin Hooda.
-To syn generała krwawego,Czarny piorun!!!-Krzyknęła nagle Punk'si...

<Gustaw?>

Od Valixy - CD historii Carli

Stałam zdruzgotana . Mieliśmy szczęście że Ossa nas nie widziała .
-Dobrze .-odpowiedziałam niechętnie - Carla a ile miałaś broni ?
- Gdzieś około dwudziestu .
-To ona ma na razie nafaszerowane dwie.Trzymaj - podałam jej woreczek- To jakby cię zatruła .
-Dzięki - odpowiedziała spokojnie .
nagle Ossa odwróciła się w naszym kierunku . Rozproszyliśmy się dookoła .Przeciwnik za każdym razem kiedy nas doganiał mścił się porządnym ukąszeniem . 
Carla i ja stanęliśmy na przeciw siebie , tworząc tarczę obronną . 
- Musimy coś wymyślić i to już !- powiedziałam niespokojnie i głośno . przecież mogłam , bo tarcza nie przedostawała dźwięku .
- Spróbuj użyć wszystkich żywiołów naraz w jednym widże . 
- Nie , o nie !Nie umiem tego robić . To umieją tylko najlepsi czarownicy !
-I właśnie tylko najlepsi -uśmiechnęła się pogodnie - Ja ją zaatakuje , ty dobijesz mocą .
- Radzę na odwrót . Jak zaatakujesz , ona będzie powolutku traciła siły . Ale jak ja w nią strzelę , to natychmiastowo osłabnie i zaatakujemy ją . niestety musimy bardzo szybko bo ona ma moc teleportacji . 
- A ty ?
-Ja mam wszystkie moce . 
W tej chwli nasza siatka ochronna została przedarta .Ossa skoczyła na nas , lecz my odskoczyliśmy jak najszybciej . 
użyłam mocy wszystkich żywiołów . Tak 1 wir ją wciągnął , później wypluł . Zanim my na ją naskoczyliśmy , teleportowała się bóg wie gdzie . 

< Carla>

Kilka ważnych uwag!

Zacznijmy od wojny. Generał Krwawy został zabity przez Zirę, a na wojnie zginęło 9 naszych. 

Pragnę też powiedzieć nieco o komentarzach - tak, przyjmuję krytykę, lecz nie obrażanie innych. Jeśli ktoś chciałby odpowiedzieć Anonimowi na ten komentarz proszę się nie krępować - KLIK. Przekleństwa dozwolone, nie trzeba ich cenzurować gwiazdkami.

Ponadto chcę poinformować, że wszystkich mam na oku. Większość z was posiada własne watahy, a ja jako osoba pilnująca swoich pomysłów, regularnie do nich zaglądam. Nie zgapiacie strasznie, ale trochę tak. Chciałabym, abyście trochę się od tego powstrzymywali, ok?

To chyba wszystko, dziękuję za uwagę.

sobota, 24 sierpnia 2013

Nowy członek!

Oto kolega Ayoko, Cris:

Cris, uczeń.

Od Fury - CD historii Kiary ''Pora się rozruszać!''

- Dzięki . A tak w ogóle to był pikuś . wykorzystałem go bawiąc się nim . Ogólnie jest bardzo zabawny kiedy robi się zły . Szkoda że go zabiłem , ale przynajmniej krew miał smaczną .
-Aha . ja nie lubię pić krwi swojej rasy .
- Mi to obojętne - powiedziałem - I tak wszystko smakuje dobrze . 
nastała chwila ciszy a ja ją przerwałem . 
- Muszę iść . Na razie . 
- Pa - odpowiedziała , a ja poszedłem ...

< Kiara>

Od Carli - Wojna cz.4 i CD historii Valixy ''Wojna cz.3''

Pokiwałam głową.
-Przynajmniej jest osłabiona. Damy radę.- powiedziałam. Odruchowo sięgnęłam po sztylety, ale ich tam nie było.- Dziwne...
-Co?
-Wiedziałam, że zabarłą mi broń, ale czemu nie użyła jej podczas waszej walki?- powiedziałam. Mama tez się zastanawiała.
-O Boże...- powiedziała nagle.
-Co się stało?- zapytałąm zaniepokojona jej przerażonym tonem. Odwróciła się do mnie, a w jej oczach było widać autentyczne przerażenie.
-Ona miała twoją broń. Faszerowała ją jakimiś truciznami. Dość potężnymi... w każdym razie, jak już będą gotowe może zabraknąć nam leków, żeby wyleczyć naszych.
-Czy da się jakoś odwrócić jej działanie na naszą kożyść?- zapytałam odwracając się w stronę jaskini.- Eee, mamo?- powiedziałam. Valixy odwróciła się i zoabczyłyśmy za sobą Ossę w stanie furii:

-Czyli teraz osłaniamy watahę. Obie. -powiedziłałam z uporem, bo mama najwyraźniej chciała zaprzeczyć.- Razem mamy ten sam cel, a w pojedynkę raczej nam się nie uda.- spojrzałam na nią z uporem.

<Valixy? Napiszesz dalszy ciąg?>

Od Green'a - CD historii Torcidy ''Wojna''

-Nie , nic dzięki . - powiedziałem i przeciągnąłem się. - A tobie ?
-Nie nic . 
Nagle wtopiłem oczy w groźną scenę . Herkules i Kira rozstali zabici . Chwyciłem się za bolące serce i wpatrywałem się w znikających przestępców . 
- Nie martw się . W wojnie już zginęła moja siostra .- popuściła łzę .
-Ech ... Po prostu nie mogę patrzeć jak nasi przyjaciele giną . Herkules miał rodzinę !
- Spokojnie . 
-Torcida , tak sobie myślę ...
-Co sobie myślisz ?-zapytała z niemałym uśmiechem . 
- Bo wiesz , jesteśmy parą nieoficjalnie i nikt o tym nie wie . Więc może powinniśmy już wyjawić tajemnicę ?Jeżeli nie chcesz, to niech tak narazie zostanie . 

< Torcida ?>

Od Sketch'a Stonewright'a i Zero Blackfire - Wojna

Od Zero Blackfire i Sketcha Stonewrighta: wojna
Mieli słuchawki w uszach, takie małe, od telefonu. Puszczali sobie głośno muzykę i po kolei usmiercali przeciwników. Sketch skoczył na lewo, a Zero na prawo. Czarny wilk trzymał w pysku swój miecz, który zaczął świecić na czerwono. 10 wilkow rzucilo sie na niego. Zero przypial sobie łańcuchem miecz do szyi na ktorej był skorzany pas. I zaczął kręcić sie tak jakby robił fikolki w powietrzu i po kolei przecinal ciala przeciwników. A ze sluchawek leciała ta piosenka:
Natomiast Sketch słuchał tej:
Miał on inna technikę w walce niż Zero. Wolał wbijac miecz w ciała ofiar, a nie je przecinac na pół jak w jakiejś rzeźni żeby potem szukano kawałków w całym lesie. Zero palnal jakiegoś wilka łapą w pysk robiąc mu tym samym pieszczocha ranę pod okiem. Wilk momentalnie padl od trucizny. Gdy wszyscy przeciwnicy byli już martwi Sketch podszedł do Zero:
-Jad Ostrego?
-Tak, heh, a właśnie BTW Ostry powiedział, że przyjdzie nam z pomocą.
-Tak? Cóż zawsze przyda sie jakis wilk wampir w oddziale. I to szybkie i to zwinne. Przeslizgnie sie gdzies, dziabnie i po wilku.
-No niby tak, ale czy wampiry to przypadkiem po ugryzieniu kogoś nie przemieniaja tego kogoś w wampira też?
-Nieee Ostry nie, o ile mi wiadomo to każdy kogo zabił został tak gdzie byl.
-Acha to ok-uspokoił sie Zero.
-No to ja muszę lecieć, bo wiesz jestem obronca Alfy, więc...
-Nie no jasne jasne-machnął łapą czarny wilk. Szedł lasem przez 10 minut. Wtedy z krzaków wyskoczyła Immortal.

(Immortal?)