Rana piekła. Mam nadzieję, że kły tego okropnego gada nie przynoszą śmierci. Ledwo dyszałem, nie mogłem wstać. Wprawdzie przeszedłem już kilkaset metrów ale dalej nie mogę. Mój gryf wziął mnie na grzbiet. Zaniósł mnie do najbliższego wilka. Basior wystraszył się mojego towarzysza, ale nie cofnął się. Zauważył moje rany.
-Proszę... Pomóż....-wyszeptałem cicho. Widziałem przez mgłę. Oczy zamykały się. Serce biło coraz wolniej. Straciłem przytomność... Obudziłem się w wielkiej jaskini. Nie mogłem się ruszyć. Po raz pierwszy w życiu stałem się na coś... Za słaby.
Zamknąłem oczy. Słyszałem rozmowy.
- Te rany są paskudne.
- Ma szczęście, że żyje.
- Przynieś mi zawartość tej torebki...
Czułem, że mam coś w pysku... Nagle znów zasnąłem...
-Wstawaj!- krzyknęła jakaś wadera.
-Gdzie ja... Gdzie ja jestem?- byłem zdezorientowany.
-W lecznicy. Ledwo co cię uratowaliśmy.
-Co się stało?
-Ukąsił cię wąż.
Wtedy sobie przypomniałem ogromnego węża i waderę.
- Niestety nie możesz tu zostać dłużej. Nie ma miejsc dla członków watahy. To też sobie przypomniałem. Miałem dołączyć.
-W takim razie przyjmijcie mnie...-wyszeptałem. Chciałem wstać, ale znów straciłem przytomność. Pobudka mnie zaskoczyła. Byłem w innym miejscu.
-Chcesz dołączyć?- spytał basior stający niedaleko.
-Tak... Bardzo...- wstałem, ale byłem obolały. Spojrzałem na bok. Widniały na nim blizny.
-Więc wystarczy, że odpowiesz na kilka pytań.- oznajmił mi wilk.
Przedstawił mi się i zadał pytania. Zaniesiono mnie do jaskini w dole Wodospadu Życia. Po kilku godzinach odzyskałem sprawność i wyruszyłem na polowanie. Złapałem królika. Po posiłku wybrałem się nad wodopój, a tam zobaczyłem ową waderę, której wąż prawie mnie zabił. Wyglądała przepięknie w blasku zachodzącego słońca... Czy ja się zakochałem?
(Bellatriks?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!