sobota, 14 marca 2015

Od Makki - C.D. opowiadania Liyen'a ''Droga do nowego domu''

Podążałam za basiorem, nie spuszczając z niego szmaragdowych oczu. Nie wiedziałam, czy jest to kolejny wróg, wysłannik jakiejś watahy, czy też najzwyklejszy wilk, chcący jedynie dołączyć do watahy. Zawsze mógł on stanowić zagrożenie,  a jednym z wielu zadań bety, była jego eliminacja. Nie lubiłam tego robić, ale czasami było to konieczne. Jedno życie było wtedy ceną uratowania tych wszystkich istot, należących do watahy, tych wielu żyć.
 - Kim jesteś? - Zapytałam, nie wytrzymując już napięcia. Nie mogłam dłużej patrzeć na to, jak wilk włóczy się bezkarnie po moich terenach, po których nie wolno mu się włóczyć. Zabiłam już w swoim życiu mnóstwo takich wilków, jak on. Ale jedno spojrzenie jego oczu odebrało mi chęć zamordowania go. Nie był złym wilkiem, a już na pewno nie miał złych zamiarów. Podejrzewałam nawet, że nie wiedział o swoim wykroczeniu.
 - Jestem Liyen. - Odpowiedział, odwracając ku mnie całe swoje ciało. Był to wilk urodziwy, niezbyt umięśniony, wyposażony w ostre kły i pazury. - Z kim mam przyjemność?
 - Mam na imię Makka. Jestem betą Watahy Krwawego Wzgórza, która mieszka na terenach, na których aktualnie się znajdujemy. - Powiedziałam.
 - Czułem zapach wilków. - Odpowiedziałem. - Wiedziałem, że ryzykuję. Ale miałem nadzieję, że nikt nie zobaczy mojej obecności tutaj.'
 - Mnie nic nie umknie. - Wyszczerzyłam kły w uśmiechu. - A ty szukasz watahy, czy tylko tędy przechodziłeś?
 - Raczej to drugie. Nie jestem przekonany, czy dołączać do jakiejś społeczności...
 - Rozumiem, aczkolwiek i tak czeka cię spotkanie z alfą. Dopiero on ustali, czy możesz iść dalej, czy też jesteś zagrożeniem. Ale dobrze z oczu ci patrzy, więc raczej nie będzie problemów. W razie, gdyby takowe wystąpiły, stanę w twojej obronie, ale jeżeli na nic się to nie zda, ja albo mój partner będziemy zmuszeni cię zabić.
 - Dobrze, niech będzie. - Odpowiedział spokojnie. - Co ma być, to będzie.
Ruszyliśmy więc w stronę jaskini alf. Ostatnio nie lubiłam tam przychodzić. Gustaw dziwnie się zachowywał, a Ginewry nawet nie widywałam... Jednak teraz ten spokój, malujący się na oczach wilka, kazał mi iść dalej. Nie wypytywałam go o nic w czasie podróży. Wiedziałam, że Gustaw to zrobi... 
Gdy byliśmy już blisko, nie czułam strachu. Jaskinia w Kanionie Samotnej Gwiazdy ponownie powróciła do swojego dawnego ''stanu''. Jej wygląd cały czas pozostawał taki sam, ale znów biło od niej ciepło i przytulność. Wilk wpuścił mnie przed siebie, po czym sam wszedł do jaskini wrytej w ścianę kanionu.

< Liyen? Gustaw? Ginewra? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!