Świeże ślady pozostawione na błotnistej ziemi, oznaczały, że moja ofiara znajdowała się niedaleko. Uniosłem pysk ku górze, aby wyłapać woń owego zająca. Z radością stwierdziłem, że zapach jest jeszcze świeży. Ruszyłem tropem zająca. Dawno już nic nie jadłem, lecz te tereny obfitowały w zwierzynę ku mojemu szczęściu.
Po chwili dostrzegłem zarys zająca, beztrosko kicającego. Nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, którym niewątpliwie byłem dla niego ja. Miałem nadzieję, że nie będę musiał go gonić. Fakt, że byłem wyczerpany mówił sam za siebie, jednak kolejnym problemem było to, że nie posiadałem najlepszej kondycji, a pomyśleć, że przeżywałem kwiecie swojego wieku.
Bez zbędnych myśli, na podkurczonych nogach ruszyłem przed siebie. Ostrożnie stawiałem kroki, aby nie wykonać zbytniego hałasu. Ku mojemu szczęściu znalazłem się bardzo blisko zająca. Właściwie miałem go na wyciągniecie ręki. Napiąłem tylne łapy i podkurczyłem, je jeszcze bardziej. Gdy się odbiłem od ziemi, widziałem strach w oczach futrzaka. Zanim się zorientował powaliłem go na ziemię.
Wgryzłem mu się w gardziel, czując jak do mojej własnej wpływa jego krew. Nie wiercił się. Stwierdziłem,że musiałem mu skręcić kark, już przy wgnieceniu go w ziemię. Puściłem, więc gardło. Kropelki krwi swobodnie skapywały na podłoże.
Zająłem się konsumpcją mięsa. Od razu czułem jak z każdym kęsem regenerują się moje siły, a ciecz o metalicznym posmaku drażniła moje zmysły. Kochałem ten stan, a jednocześnie nienawidziłem. Nie czujesz nic prócz chęci mordu. To oznaczało być drapieżnikiem.
Niechętnie oderwałem się od zwierzy, stwierdziwszy, że wystarczająco napełniłem żołądek. Rozejrzałem się wokoło. Wszędzie łąki. Westchnąłem ciężko. Liczyłem na jakieś drzewo, które da mi schronienie przed słońcem. Postanowiłem udać się na mały rekonesans w poszukiwaniu upragnionego cienia.
< Ktoś inny niż Patton? xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!