Usiadłem w kącie jaskini, przysłuchując się rozmowie alfy z Ferciem.
- Witaj. Dowiedziałem się od bety, że masz zamiar dołączyć do watahy. - Przemówił Gustaw, którego głos był ostatnio zimy niczym lód. Ogółem dziwnie się zachowywał, a ten głos potrafił przerazić nawet najgroźniejsze demony. - Jednakże wiedz, iż przekonanie mnie do swojej osoby nie jest takie proste, jak może ci się wydawać.
- *Tradycyjna gadka.* - Pomyślałem.
- Zadam ci teraz kilka pytań. Odpowiedz na wszystkie najszczerzej jak potrafisz. - Znów usłyszałem donośny głos alfy.
- Dobrze. - Odpowiedział wilk. Z każdą sekundą topniała w nim pewność siebie.
- Zatem, jak masz na imię? - Zapytał.
- Fercio. - Odpowiedział wilk. To pytanie było proste, potem będzie coraz bardziej pod górkę... Ale alfa musi wiedzieć o każdym dosłownie wszystko.
- Ile lat sobie liczysz?
- Dwa lata. - Odpowiedział, spoglądając na alfę spod grzywki.
- Podaj mi swój słaby punkt. - Rzekł alfa. To pytanie zaskoczyło basiora, ale napotykając wzrok Gustawa nie miał odwrotu i musiał go podać.
- Podbrzusze. - Rzekł, kładąc uszy po sobie. Nie był zadowolony z tego, że alfa wypytuje się go o każdy jego słaby punkt, po prostu o wszystko... Ale taki był Gustaw...
- Powiedz mi wilku, czego się lękasz?
- Tego już za wiele. - Odpowiedział, mrużąc oczy. - Nie masz prawa wyciągać ode mnie takich informacji! - Dokończył wypowiedź. To był jego największy błąd.
- Chcesz, abym wyciągnął je od ciebie, używając mocy? Dobrze. Ale to nie będzie przyjemne. - Powiedział alfa. Wilk spojrzał na niego, westchnął i skapitulował.
- Boję się, że zabiję swoją miłość. - Powiedział niechętnie.
- I co? Było aż tak trudno? - Zapytał alfa, śmiejąc się, jakby złośliwie, ironicznie. - Przejdźmy do kolejnego pytania. A więc, ile liczysz sobie kilogramów i centymetrów?
- Ważę 60 kilogramów, a mój wzrost wynosi 90 centymetrów.
- Skąd pochodzisz, wędrowcze?
- Z Azji. - Powiedziałam.
- Co lubisz, a czego nie lubisz, wilku? - Zapytał alfa, kładąc się i spoglądając na wilka spode łba.
- Lubię bawić się i odkrywać nowe moce. Nie lubię swojej złej strony, którą posiadam.
- Hmm? Opowiedz nam o tym.
- Ech... Mam dwie strony. Jedna jest skryta, cicha i tajemnicza, ale tej drugiej nie chciałbyś wysłuchać. Jako swoja zła strona jestem maszyną do zabijania. Lepiej nie podchodź do mnie kiedy znajduję się w takim stanie. Lubię się wówczas znęcać się nad słabszymi. Zabiłem kiedyś swoje rodzeństwo i rodziców jako maszyna do zabijania. Kiedy jestem zwykłym wilkiem, tak jak teraz, jestem z reguły przyjazny, choć trochę nieśmiały. I lubię się bawić z zaufanymi wilkami. - Rzekł niechętnie.
- Rozumiem, przejdźmy dalej. Jaki masz żywioł i jakimi mocami dysponujesz?
- Mój żywioł to lód. Moce posiadam cztery, są to telepatia, zarażanie oddechem, sprawianie aby lód pokrył wybrany element, władanie lodem.
- Mhm. Dobrze, już ostatnia sprawa, myślę, że najmniej ci się spodoba... Opowiedz swoją historię. - Powiedział alfa.
- Jeżeli ją opowiem, mam zagwarantowane miejsce w watasze?
- Być może. Jeżeli nie opowiesz, puszczę cię wolno, ale jeżeli zależy ci na dołączeniu do jakiejś watahy, nie masz wyboru.
- Więc niech i tak będzie.
- Zatem co robisz? Opowiadasz, czy też nie? - Zapytał. Na to pytanie Fercio nie odpowiedział, tylko zaczął opowiadać swoją historię jak z katarynki:
- Zabiłem swoją rodzinę w nocy jako maszyna do zabijania. Przez, to co zrobiłem, na uchu wilki nałożyły mi kolczyk, z napisem: MDZ (skrót od Maszyna Do Zabijania). Tak wyruszyłem w poszukiwaniu watahy i natknąłem się na tą.
- Dobrze, witam w watasze. Uważaj na swoją umiejętność zamiany w maszynę do zabijania, bo marnie skończysz. - Powiedział.
- Jak to? - Zapytał.
- Również posiadam taką umiejętność.
- Gustaw, nasz alfa, dysponuje wszystkimi mocami, jakie istnieją. - Sprostowałem.
- O, Patton, zapomniałem, że tu jesteś... Heh, oprowadź nowego po terenach.
- Tak jest. - Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Fercio wyszedł za mną.
< Fercio? Brak weny. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!