Naprawdę urzekł mnie ten widok, lecz z drugiej strony bolało mnie to, że wszystkie inne wadery, prócz mnie mogły mieć kontakt z moim synkiem. Posłałam waderze uśmiech. Po prostu postanowiłam zniknąć z życia mojego synka. Musiałam zdać się na ową wilczycę, a przede wszystkim na Alone. Wycofałam się w cień lasu. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Ruszyłam wąską ścieżką, otoczoną przez wysokie korony drzew, odgradzające mnie od promieni słonecznych. Doszłam na polanę. Na jej środku znajdował się dosyć pokaźny głaz, zaś na nim leżał, oświetlony przez słońce, dziennik. Zaskoczyło mnie to. Co mógł robić dziennik w środku lasu? Tego nie wiedziałam.
Podeszłam bliżej. Koło niego leżało pióro, a nad nim pojemniczek z atramentem. Przejechałam łapą po okładce. Miękka i śliska w dotyku. Otworzyłam na pierwszej stronie. Zamoczyłam pióro w atramencie. Po chwili namysłu zaczęłam pisać.
Obiecałam sobie, że nigdy Levi nie dowie się prawdy. Nie może wiedzieć, kim jest jego matka, bo to sprowadzi na niego katastrofę. Diniti postanowiła, że nie zrobi mu krzywdy, o ile będą z nią współpracować. Będzie miał obok siebie, Cloi i Alone, nawet Peeta mu pomoże. Póki co mam na głowie własne problemy, więc nimi się zajmę.
Shi
Wpatrywałam się w to, co napisałam. Stwierdziłam, że nie jest to arcydzieło, ale dobre jak na początek. Zamknęłam dziennik, złapałam pióro i atrament i ruszyłam w czeluście lasu. Witały mnie one z otwartymi ramionami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!