Axyan znowu mi się wymknął, chyba zwęszył zdobycz, pomknęłam za nim.
Gdy go zobaczyłam zamurowało mnie,wąż walczył z jakimś gryfem, a obok leżał jakiś wilk ze śladami kłów na boku. A tyle razy powtarzałam Axyanowi, żeby nie atakował obcych wilków, bo wpędzi się w kłopoty. No i proszę! Niestety mój zwierzak przegrywał, cofnął się przed gryfem i schował się za mną.
- *Tchórz.* - pomyślałam - *Jak już zaczął walkę, to mógłby ją skończyć.*
Axyan obdarzył gryfa nienawistnym spojrzeniem, a ten odleciał do swojego właściciela.
- Po co tu przylazłeś?! - warknęłam do wilka
- A może najpierw się przedstawię? - odrzekł spokojnie, podnosząc się z ziemi - Jestem Bwana ra Roho...
- Nie obchodzi mnie to! Wynoś się! - nie polubiłam tego wilka, zionęła od niego jasna energia...
- A może byś mnie chociaż przeprosiła? - odparł wskazując łbem na głębokie rany na boku, z których nadal lała się krew.
- Nie zamierzam.
- Od razu widać, że jesteś zła...
- Co?! Wypraszam sobie!
- Więc jesteś dobra?
- Jestem... neutralna, a ty nie powinieneś tu być...
- Dlaczego?
- To tereny Watahy Krwawego Wzgórza.
- A może chciałbym dołączyć?
- To idź znajdź jaskinię Alf,bo ja nie zamierzam ci pomagać - warknęłam.
- Spoko. - odparł spokojnie wilk, odchodząc. Miałam nadzieję, że już nigdy nie spotkam tego dziwnego wilka, choć czuję, że to tylko daremne nadzieje...
< Roho? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!