Wyskoczyłem z krzaków, po czym jednym szybkim susem dorwałem Kevię. Nie umiała mnie rozpoznać, gdyż nie wyglądałem już jak normalny wilk. Moje drugie, prawdziwe ja, zbudziło się. Od wielu lat nie miałem z nim do czynienia, więc nie byłem w stanie go kontrolować. Nie był to demon w moim ciele, tak jak w przypadku Shi czy właśnie Kevii. Była to po prostu moja druga, a właściwie pierwsza osobowość.
Wgryzłem się w kark Kevii, gdzie wciąż miała ranę od spotkania z opętaną przez demona Shi. Pisnęła głośno. Wiedziałbym, gdyby udawała... Ale była już osłabiona po tych wszystkich starciach. Dodatkowy ból stanowił atak z zaskoczenia. Kevia nie była przygotowana na atak, więc nie zdążyła się przygotować do grania bólu. W momencie pochwyciłem sparaliżowaną atakiem wilczycę i wzniosłem się ku niebu.
Dopiero po dłuższej chwili, rozpoznała mnie. Nie umiała uwierzyć własnym oczom. Zaufała mi, a ja ją zaatakowałem. Jeden z moich typowych chwytów. Ale robiłem to dla jej dobra.
- Myślałaś, że wiesz o mnie wszystko? - Zapytałem drwiąco.
- Ale to niemożliwe! - Wrzasnęła, próbując się wydostać.
- Jestem zbyt doświadczonym demonem, byś mogła mnie przejrzeć. - Uśmiechnąłem się kpiąco i zniżyłem lot.
- Gdzie mnie zabierasz? - Zapytała, spoglądając w dół.
- Sam nie wiem. - Zaśmiałem się szaleńczo i przyspieszyłem do prędkości światła.
- Wolniej! - Darła się. Sam nawet nie zauważyłem, kiedy wylądowałem. Znajdowaliśmy się na klifie, otoczonym ze wszystkich stron oceanem. - Czego ode mnie chcesz?! I tak jestem silniejsza od ciebie!
- Czy aby na pewno? - Zapytałem. Mrocznymi mackami unieruchomiłem jej ciało.
- Czego ode mnie chcesz, zdrajco?! - Wrzasnęła.
- Nie zdradziłem cię. Jesteśmy tutaj, bo chcę ci pomóc. Doceń to, nieczęsto tego chcę.
- Ani mi się śni tego doceniać. Puść mnie! - Zawołała.
- Skoro jesteś silniejsza, sama się wypuść. - Zadrwiłem. Jedna z jej łap wydostała się spod mojej kontroli. Uderzyła w mackę, która nie była bezpośrednią częścią mojego ciała, przez co nie poczułem żadnego bólu, a macka trwała w swoim uścisku.
- Może i Shi jest dla ciebie niczym, ale ty jesteś niczym dla mnie. - Szepnąłem i potraktowałem ją mrokiem, ale w odwrotnym skutku - wysysałem z niej mrok, jej pokarm, energię. Wiedziałem, że to ją zaboli.
- Co ty robisz? Jak... śmiesz?! - Zapytała, lekko się dławiąc.
- Nigdy nie bawiłem się w egzorcyzmy... - Zaśmiałem się. - I nie wiem, czy można to tak nazwać. Mówię teraz do Cloi, która tam w tobie siedzi. Osłabiam ją, a ty musisz być silna, Cloi. Jeżeli chcemy ją unicestwić, musimy wspólnie działać. - Powiedziałem. - Nie musisz się martwić, mnie nie pokona. Nie po to zostawałem kandydatem na namiestnika samego diabła, aby pokonywał mnie średniej klasy demon. Jesteś od niej silniejsza, nie wolno ci się poddawać!
- Skończ już, to ci nic nie da! - Zawołała Kevia, dusząc się.
- Jestem uparty. - Uśmiechnąłem się do niej i zwiększyłem moc. Wadera jęknęła przeraźliwie. Jej głos stawał się ochrypły od wrzasków.
- Niby jak masz zamiar mnie pokonać? - Zapytała, kasłając. Z jej pyska zaczęła ciec czarna maź, demoniczna krew. Zauważyłem w niej przebłyski normalnej, wilczej krwi... Była jeszcze nadzieja, ale wszystko zależało od samej Cloi.
- Ja nie chcę cię pokonywać. Chcę tylko pomóc Cloi.
- Jej nic nie pomoże, pokonam was oboje z palcem w nosie.
Zaśmiałem się głucho. Wypuściłem waderę z macek i momentalnie do niej doskoczyłem. Czuła mój chłodny oddech na swoim ciele. Ugryzłem ją w szyję, wyrywając kawałek mięsa.
- Co ty robisz?! Jeżeli mnie zabijesz, ona zginie razem ze mną!
- Nie. Jeżeli zabiję twoją duszę, Cloi ponownie przejmie kontrolę nad ciałem.
- Nie uda ci się... - Wyszeptała, coraz bardziej dławiąc się krwią. Wiedziałem, że miałem przewagę nad demonem, a siły Kevii powoli się wyczerpywały, ale bez pomocy Cloi, nie miałem większych szans na powodzenie mojej misji.
- Jesteś pewna? - Zapytałem i ponownie ją ugryzłem. Krew zachlapała mi pysk. Echo dzikiego wrzasku Kevii, która wiła się w agonii, błagając o litość, rozniosło się po całej okolicy.
- Nigdy się nie poddam. - Warknęła ledwo zipiąc.
- Może i nie uda mi się ciebie w pełni unicestwić, ale osłabię cię na tyle, że Cloi będzie w stanie cię kontrolować. - Powiedziałem.
< Kevia, co dalej? Takiego obrotu spraw chyba się nie spodziewałaś xd Nocna wena lvl hard. Wyszłoby dłuższe, ale chciałam, żebyś ty też miała jakiś wpływ na tę fabułę, w końcu chodzi tu o twojego wilka :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!