Kiedy wyszedłem, nikogo nie zastałem. Lecz mój charakter sprawił, że nie przejmowałem się zbytnio tym. Poszedłem w miejsce, gdzie stała wadera. Rozejrzałem się, a dookoła nikogo nie było. Przystawiłem nos do ziemi. Na początku szedłem jej śladem. Lecz potem przestałem. Poszedłem własnymi drogami. Nagle ją zobaczyłam.
- Gdzie poszłaś?
- Romeo? - spytała i odwróciła się.
- Tak, w ogóle, to jak masz na imię?
- Cloi.
- Ładne imię.
- Dziękuję.
- Może.... się gdzieś przejdziemy?
- Dobrze, ale gdzie?
- Ja nie znam terenów, ty prowadzisz.
< Cloi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!