W wszechobecnym mroku, dopatrzyłem się zarysów wilka. Mogłem stwierdzić, że był to wilk po przejściach. Na jego twarzy widniały liczne blizny, zapewne zdobyte w czasie walk. Poruszyła się pewnym krokiem, a na jego twarzy malowała się głęboka obojętność, zupełnie jakby swój prawdziwy nastrój, skrywał pod maską. Gdy podszedł bliżej, dostrzegłem, że jest mocnej budowy; nie taki wątły jak w moim przypadku. Z każdym krokiem widziałem napinające się mięśnie na jego sylwetce. Właśnie tak wyobrażałem sobie Alfę watahy.
- Witaj. - przemówił. - Makko.. - skinął głową na wilczycę, która odpowiedziała tym samym, uprzejmym gestem, nawet lekko się uśmiechając, choć widziałem na jej twarzy lekki strach, a może nawet malującą się tam... niechęć.
- Witaj. - odparłem oficjalnym tonem. Szczerze mówiąc, czułem się nieco spięty przy tym wilku. Już sama jego postać budziła we mnie szacunek. - Nazywam się, Liyen. - dodałem szybko.
- Rozumiem. Zapewne chcesz zostać nowym członkiem watahy? - zadał mi oczywiste pytanie.
- Tak.
- W takim razie, Makko, oprowadź go po naszych terenach. - zwrócił się do wadery. - A tobie, Liyen'u, chciałbym zadać kilka pytań. Proszę cię, żebyś odwiedził mnie później, bo aktualnie nie mam czasu na rozmowę.
- Dobrze. - odpowiedziałem. Nawet lekko... dygnąłem. Nie wiem, co mnie podkusiło... Zachowałem się jak jakaś wilczyca. Cieszyłem się, że udało mi się ukryć zażenowanie. Kątem oka widziałem, że Makka tłumi śmiech. Opuściliśmy jaskinię bez słowa. Wilczyca wybuchła śmiechem niczym wulkan. Zaczęła się tarzać na ziemi.
- Bardzo śmieszne. - mruknąłem cicho, czując jak się rumienię. Naprawdę nie wiedziałem jak mam się przy niej zachować. Zresztą to była pierwsza wadera, z którą wymieniłem tyle zdań.
- A żebyś wiedział. - zachichotała. Wpatrywałem się w ziemię, unikając jej wzroku. - Halo? - stanęła tuż koło mnie, a ja odskoczyłem w bok z wrażenia. Doznałem bliskiego spotkania ze ścianą. Zjechałem po niej, cały obolały.
- Dzięki. - rzuciłem wściekle w stronę Makki.
- Co chcesz? Nie moja wina, że sam wskoczyłeś na tą ścianę skalną. No chyba, że aż tak mnie się boisz. - zażartowała.
- Wcale nie! - zawołałem szybko. Makka wybuchła kolejną porcją śmiechu.
- Dobra, dobra, mów co chcesz. - machnęła łapą. - Ale jak będziesz taki nieśmiały, nie znajdziesz sobie dziewczyny. - pouczyła mnie.
- A co jesteś moją mamą? - burknąłem.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli z Patton'em takie dziecko ja ty... - rzekła, udając zamyślenie. Warknąłem cicho pod nosem.
- Dobra, oprowadź mnie po tych terenach.
< Makka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!