niedziela, 30 listopada 2014

Post #3

Aktualizacja
post potrzebny do stworzenia nowej strony
Nie uznawać za spam.
Nie komentować i nie oceniać.

Od Aya Bones - C.D. opowiadania Aelity ''Wataha Krwawego Wzgórza''

Siedziałam wpatrzona w latającą Mine. Unosiła się w powietrzu. Na początku łapała skrzydłami wiatr, a potem go wypuszczała. Prostowała je, aby wypatrzeć teren, następnie przytulała do tułowia. I spadała, kiedy była już prawie przy ziemi, ponownie je prostowała. Kępki traw skłaniały się kiedy przelatywała nad nimi głowami. Powiedziałam to w mój sposób, morze tego nie zrozumiesz, ale ja tak. Można powiedzieć, że po prostu "pięknie latała", ale to już by tego wszystkiego nie oddało.
Nagle usłyszałam kroki, były to kroki Aelity.
- Wstałaś? - zarzuciłam sarkastycznie
- Nie do końca... - ziewnęła pocierając oczy łapą
- To nie ważne, mam plany na dziś - zdjęłam z siebie torbę
- Jakie? - Zapytała
- Takie, co na pewno przypadną ci do gustu - wyciągnęłam z torby porozdzielane skrawki papieru i złączyłam je wszystkie razem - Widzisz to miejsce?
Położyłam łapę na mniej więcej dobrym położeniu.
- Mhm - Przytaknęła, wpatrując się - Gdzie to jest?
- Niedaleko z tąd
Nagle zza moich pleców wyłoniła się pierzasta kreatura, który nieco wystraszyła Aelitę.
- Spokojnie - jęknęłam - to nasz przyjaciel
Ptak usiadł jej na plecach
- Mine się nazywa - założyłam torbę - Chyba cię lubi
Usiadłam. Chwilę potem feniks ugryzł ją w ucho.
- Ugh.. a to co znaczy?! - syknęła
- Nie wiem - Szybko odpowiedziałam - Chodź, nie mamy całego dnia
***
- Co robisz? - Skrzywiłam łeb
- Podśpiewuje sobie, nie słyszysz? - odpowiedziała melodycznie
- Jedyne co słyszę to ty - zażartowałam
- Usiądź
Zatrzymałam się.
- Po co ? - westchnęłam
- No.. po prostu usiądź
W końcu się zgodziłam.
-Teraz słyszysz? - usiadła naprzeciwko mnie - Tylko postaraj się.
Przez chwilę patrzyłam na nią, jak na głupią. W końcu potem się zgodziłam. Zamknęłam oczy i nastawiłam uszy. Chwilę potem zaczęłam słyszeć cichą muzykę z puszczy nieopodal. Była bardzo cicha, lecz melodyczna. Morzna powiedzieć, że wpadała w ucho. No ale... co ja tam wiem. W końcu Aelita była nią zafascynowana.
- Teraz słyszę - wstałam i pobiegłam dalej
Aelita nie poprzestała na ciszy. Zaczęła śpiewać. Szczerze, lekko mnie to dobijało. Jedyne co ja potrafiłam, to porządnie krzyknąć, choć i to nie było aż tak "porządne". 
Po czasie zaczęłam robić za echo w tle. Mój "lodowy" głos idealnie do tego pasował. Powietrze przy mnie robiło się coraz zimniejsze, lecz gdy przestałam, już takie nie było. Kontynułowaliśmy aż do przybycia na miejsce.
*** 
- Ty tu zostań - pogłaskałam Mine po dziobie
- Aya, co to jest? - Wskazała łapą na świecący przedmiot w jaskini naprzeciwko. 
- Nie wiem.. ale zaraz się przekonamy - wbiegłam do niej, a za mną unosił się już tylko głos wadery
Chwilę potem, przy mnie stała Aelita.
- Idziemy tam? - jęknęła
- Pff, pytanie..
Podbiegłam. Nagle coś dziwnego powaliło mnie z nóg. Dopiero potem usłyszałam przeraźliwy pisk.
- Mine! - wykrztusiłam tuląc się do ziemi
Chwilę potem spadła lawina głazów, która obijała się o moje uszy. Zaczęłam wstawać, byłam jednak bezsilna z walką trzęsienia ziemi. Padłam, potem jednak coś upadło mi na ogon. Nie było żadnych innych wytłumaczeń, niż to, że był to mały kamień. Który niósł za sobą wilkiego głaza. Zrobiłam szybki unik, a potem po raz kolejny padłam na ziemię.
Leżałam, tak długo aż to wszystko się skończyło. 
***
- Aelita?! 
-...
- AELITA! - wrzasnęłam
Może została na zewnątrz? Nie wiem... jedyną opcją było to sprawdzić.
- Huh? - stanęłam jak wryta
Przede mną zamiast wyjścia, stała ściana z kamieni. Usiadłam, zrobiłam wielkie oczy. 
- Jak ją to przygniotło?! Albo gdzieś utknęła? Nie.. nie, tylko nie to - warknęłam sama na siebie
- Aya?
To słowo obijało mi się o uszy. Aż w końcu do mnie dotarło. Za mną stała cała, i zdrowa Aelita. 
- Czemu to zrobiłaś! - Wyszczerzyłam zęby, w taki sposób jak bym chciała wykonać na nią zamach
- Daruj... wiesz gdzie jesteśmy, co nie?
Upadłam na ziemię...
- Nie, nie wiem. Zgubiłam, nas. Do tego... czemu tu jest tak gorąco.
Odsunęła się, a ok. 50 m za nią stała lawa. 
- Żartujesz - Wbiłam moje puste ślepia na nią
- Nie..
- Kiepsko ze mną...
- Trzymaj się, musimy stąd wyjść
Opuściłam głowę. W końcu dotarł ten moment, gdy czułam się bezradna. Nie dałam po sobie tego poznać, w końcu, nie należało się nad sobą użalać, gdy obok mnie stał wilk. Wilk którego znałam od bardzo dawna. Zamknęłam oczy i zawyłam. Tak na wszelki wypadek.
- Co robisz? - zapytała
- Wyję, morze nas usłyszą. Nie stój tak, tylko wykrztuś coś z tego gardła - powiedziałam pustym głosem
Chwilę potem obie wyłyśmy. Pociągnęłam to tak długo jak tylko mogłam. Nie wiem czemu, ale nagle wszystko zniknęło mi z oczu. Po raz kolejny padłam na ziemię. Wiedziałam w końcu, że to się stanie. Przebywanie w takich warunkach dla mnie nie jest najlepszą opcją. Widziałam już tylko ciemność, spokojną ciemność, lecz wierzyłam w to, że w końcu się obudzę. Przy wilku takim jak Aelita, nic nie mogło się stać..

< Aelita, co dalej? >

Od Makki - C.D. opowiadania Diany ''Jak tu dotarłam?''

Dlaczego nie byłam na polowaniu wraz z resztą watahy? Ostatnimi czasy miałam problemy z łapą i lekko utykałam, kiedy się poruszałam. Ginewra zaleciła, abym została w jaskini.
 - Chodź za mną. - Powiedziałam do wilczycy.
 - Dobrze. - Uśmiechnęła się.
 - To powiedz, Diano, co sprawiło, że chcesz tutaj zostać? - Zapytałam.
 - No bo wiesz... To wszystko jest takie piękne. Czuję się tu wolna. 
 - Rozumiem, że kompletny spontan, ta? - Spytałam z szerokim uśmiechem.
 - Dokładnie. - Odpowiedziała.
 - Wiem coś o tym. - Zaśmiałam się.
 - Serio? - Zapytała, ale nim zdążyłam odpowiedzieć, dorzuciła jeszcze coś. - A właśnie, dlaczego nie jesteś na tym polowaniu? 
 - Przez łapę. - Westchnęłam.
 - Ale chodzić możesz? - Zapytała, lekko zatroskana.
 - Ta, tylko że biegać nie mogę. Mogłoby mi się nieźle pogorszyć... A tego nie chcemy, prawda?
 - No. - Uśmiechnęła się.
 - Fajna jesteś. - Zaśmiałam się.
 - Się wie. - Odpowiedziała.
- A jak już alfa się zgodzi... Bo wiadomo, że się zgodzi. To.. oprowadzić cię? - Zapytałam.

< Diana?>

Od Azumy - C.D. opowiadania Dusk Shadow ''Prowadź do przywódcy...''

Wybuchłem gromkim śmiechem.
-Otworzę portal!-Powiedziałem.
-Na co czekasz?-Warknęła zniecierpliwiona wadera.
-Otworzę go, a na razie będę rozkoszował się skomleniem tego psa!-Mój śmiech rozdzierał niebo niczym boski bat.
Dusk Shadow puściła smarkacza...
-A więc...-Powiedziałem podwójnym głosem, moim i Seibu jednocześnie.-Pani...-Ukląkłem przed nią.-Będę ci służył pod jednym warunkiem.-Rzekłem.
-Tak?-Przyjęła moją propozycję.
-Pozwolisz mi się radować śmiercią ofiar masowego mordu którego dopuszczę się wraz z tobą na tym świecie.-Powiedziałem wstając.
-Hahaha!-Zachichotała.-Oczywiście.-Powiedziała cicho.
-Zabij go!-Krzyknąłem z rozkoszą patrząc jak to coś pełzało po ziemi w amoku niczym robak...motyl któremu urwano skrzydła by nigdy już nie mógł latać.
-Czemu sam tego nie zrobisz?-Zapytała.
Uśmiechnąłem się lekko i zmieniłem w węża, czułem jad sączący się po moich kłach...
Owinąłem się w okół Shout'a i odgryzłem mu rogi, coś chrupnęło...usłyszałem zgrzyt łamanych kości i krzyk...kolejna kość zmiażdżona...wrzask był niczym melodia...piękna, ukojna, rozgrzewająca moje kamienne serce...jeśli wciąż je miałem.

<Dusk Shadow?>

Od Silence'a - Standardowy dzień

Wstałem z samego rana ... ogólnie może i nie wiecie ale jedną z moich nielicznych pasji było zielarstwo . Ale nie jakieś eliksiry czy miksturki ... ja się w to nie bawiłem . Prędzej chodzi o używki ... ludzie czasami mają dobre pomysły . Tylko w ich specyfikach jest jeden problem ; uzależniają . Ja nie wpadłem w szpony nałogu po po prostu nie da się wpaść . Miałem ze sobą trochę ziół które po pokruszeniu , wymieszaniu i podpaleniu dawały chwilowy efekt szczęścia . Tak rozpoczynałem większość dni gdy miałem depresję .... czyli jakieś 360 dni w roku . Wciągnąłem dym a ten spowodował , że zakręciło mi się w głowie . Upadłem na posłanie i patrzyłem w sufit jaskini . Wypuściłem dym a na moim pysku zagościł uśmiech . Kolejny buch i kolejny odlot . Po chwili powieki lekko mi opadły a źrenice wyraźnie mi się powiększyły ... to był stan w który powinno wprowadzać życie . Poprzez partnerkę , rodzinę , szczeniaki ... niestety ja mogłem go osiągnąć tylko w ten sposób . Postanowiłem wyjść z jaskini ... W głowie zacząłem układać sobie tekst ... nie wiem czemu . Przecież muzyk ze mnie żaden :Lepiej dziś nie podchodź do mnie, nie jestem w nastroju,
wykrzyczę ci prosto w mordę 'zostaw mnie w spokoju',
wychodzę się przejść, właśnie dopaliłem skręta,czuję się jak na safari, wszędzie je*ane zwierzęta.
Nie patrzyłem przed siebie ... i to był błąd . Poczułem , że trącam kogoś barkiem . Nie podniosłem wzroku pomimo , że nieznajomy warknął . 
-Wracaj tu szczylu ! - Usłyszałem głos za sobą . 
-Czego psie ! - Warknąłem odwracając się . 
Ten wyszczerzył kły i podszedł do mnie . Zobaczyłem na jego łapie ślady po żyletce ... on chyba zauważył ślad po mojej małej ... zabawie który zrobiłem sobie dzień wcześniej . 
-Ki jesteś , że masz czelność się tak do mnie zwracać ?! - Zapytał nieźle wnerwiony . Odpowiadało mi takie nastawienie . 
-Jestem Silence . - Wyszeptałem . 
Wilk przekręcił lekko łeb a obroża z kolcami którą miał na szyi poluzowała się . To tylko ze względy na ten mały detal nazwałem go psem ale to wystarczyło żeby wywołać w nim wściekłość .

< Lyx tylko bez bójki .. chyba , że bardzo chcesz >

Od Aelity - C.D. opowiadania Aya Bones ''Wataha Krwawego Wzgórza''

- Chcesz mi pomóc? – zapytała wadera 
- Z chęcią- podeszłam do niej 
- To dobrze. Weź ta butelkę i rozgryzaj do niej te jagody. – wskazała na krzak z zamarzniętymi owocami 
Podeszłam do krzaka. Wzięłam w pysk jagody, które były bardzo zimne. Kiedy rozgryzłam owoce miałam uczucie jakby zęby mi zamarzły. Pisnęłam z zimna.
- Zimno.- wyplułam jagody z pyska
- Zobaczmy co my tutaj mamy … -zaczęła szperać w swojej torbie ,a ja przyglądałam się uważnie – O proszę, jeszcze się zachowało.
- Co to jest?
-Eliksir dzięki któremu twoje zęby nie będą tak bardzo wrażliwe. Proszę wypij.
Położyła otwartą butelkę na ziemi, a ja wzięłam ją pyskiem i zaczęłam pić. Zerwałam kolejne jagody. Nie czułam już bólu i zimna. Po godzinie robieniu soku byłyśmy już zmęczone. 
- Tak w ogóle to mam na imię Aelita, a ty?
- Aya. –odpowiedziała krótko 
- Nie wiem jak ty ale ja jestem już padnięta. 
- Ja też, ale może jutro się spotkamy?- zaproponowała
- Z wielką chęcią. 
- To jesteśmy umówione.
- Pa. – pożegnałyśmy się w tym samym czasie
Rozeszłyśmy się do jaskiń i spotkałyśmy się następnego dnia. 

< Aya co dalej??? >

Aya Bones ma towarzysza

  • Mine

autor nieznany
Imię: Mine
Płeć: Samica
Wiek: 5 lat
Rasa: Ptak [feniks]
Żywioł: Lód
Moce: Zamiana w małą, lecz rozkwitłą śnieżno białą roślinę, lodowe skrzydła (dzięki którym rozetnie nawet skałę), okropny pisk (istniejący tylko dla wilków), stworzenie wielkiej lodowej ściany, zdołającej wytrzymać wszelkie ataki, uderzenie z prędkością światła, lodowy piorun (słaby, lecz zawsze trafia w punkt), wykrywanie słabych miejsc.
Opis: Ciekawska, wierna, szlachetna, wytrwała, domyślna, czujna
Historia: Nieco ciekawa, lecz pewnie taka sama jak u innych. Zaczęła się od niewinnego spotkania, zaciekłej walki, aż do pewnego typu "przyjaźni".
Właściciel: Aya Bones

sobota, 29 listopada 2014

Od Celiny - Plaża

Postanowiłam iść na Plażę Dnia i Nocy. Było tam pięknie. Nie chciałam się kąpać w wodzie ciepłej, wolałam rześką zimną wodę. Zanurkowałam i zachwycałam się przez kilka minut głębinami morza, niestety musiałam się wynurzyć. Wyszłam na brzeg, biegałam po nim i zbierałam łuski ryb, porzucone na plaży tak samo różne glony i rozgwiazdy. Po kilku godzinach miałam wszystko, co potrzebowałam do swojego wymarzonego stroju. Szyłam dość długo, a potem przez kilka minut poprawiałam, aż w końcu skończyłam. Ta sukienka była piękna. Zaczęłam śpiewać:
To była moja ukochana piosenka. Śpiewałam ją, a końcówki moich włosów i łapy świeciły się na niebiesko, a moje oczy na kilka chwil zmieniły kolor na niebieski. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje.

<Hunter, dokończysz?>

Od Willow - Odwiedziny

Chodziłam bezsensownie po jaskini. Nagle usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi do jaskini i ujrzałam wilczycę. Wyglądała na dość starą. Rozpoznałam w niej swoją babcię.
- Witam! - powiedziała i weszła do jaskini. - Jak pewnie wiesz, jestem Wickerbottom.
- Witaj. Tak, wiem. - odpowiedziałam.
- A gdzie jest Wilson? - Zapytała, rozglądają się po jaskini.
- W jaskini obok. Mogę go zawołać. 
- Dobrze. - powiedziała. Wybiegłam jaskini i wróciłam z bratem. 
- Musze wam coś powiedzieć. Otóż znalazłam tą mapę. - powiedziała po powitaniu Wilsona i pokazała nam arkusz. - Chciałabym abyście tam poszli i zobaczyli co tam jest. 
- Dobrze. - odpowiedziałam. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem Wickerbottom odeszła w swoją stronę, nie wiadomo dokąd.

Od Aya Bones - C.D. opowiadania Silence'a ''Czarne róże''

Machnęłam nerwowo ogonem, czemu? Ponieważ wilk z którym zaczęłam rozmowę siedział do mnie plecami. Mały szczegół, ale ważny, dla wilka jak ja.
- Od jak dawna tu jesteś? - powoli zbierałam nawet nieważne szczegóły
- Nie dłużej niż ty - odparł pustym głosem
- Na dobre wychodzi - prychnęłam
Chwile potem siedziałam obok niego. Wilk wyraźnie był zdziwiony, lecz nie dawał tego po sobie spostrzec.
- Podoba ci się tu? - wytarłam łapę o jego głowę
Wilk mi nie odpowiedział.
Popatrzyłam przez chwilę na płynącą przed nami wodę. Wzruszyłam ramionami, i ochlapałam go.
-Co robisz? - warkną i zrobił dość duży odstęp
-Zwyczajnie... się nudzę, przy takim wilku jak ty, nie ma o czym gadać - położyłam się na plecy
Wilk otrzepał się z wody, która poleciała na mnie.
- Bez obrazy - Syknęłam - na pewno sobie teraz nie pójdę
Machnęłam lekko grzywką
- Chodź, zobaczymy dokąd płynie ta woda - odwróciłam się 
Silence z niechęci odpowiedział
- Po co? - opuścił głowę
- Pff, pytanie, aby się nie nudzić. No dalej.. - podbiegłam nieco - młody..
Zarzuciłam sucharem, a następnie pociągnęłam go za ucho

< Silence, i jak? >

Od Mojżesza - C.D. opowiadania Alone ''Idąc cmentarną aleją...''

- Tak naprawdę to... - zacząłem.
- Co? - Ponagliła wilczyca.
- W środku każdy lubi się uśmiechać. - Uśmiechnąłem się.
- Nieprawda! - Odparła.
- Dobrze, skoro tak uważasz, nie będę sie spierał. - powiedziałem
- Dziękuję. 
- Lubisz samotność? 
- Tak? Dlaczego pytasz? 
- Tak jakoś. 
- To nie jest wytłumaczenie. 
- Wiem, że nie. 

< Alone brak weny>

Od Silence'a - Czarne róże

Siedziałem nad brzegiem rzeki ... rozmyślałem . Nad czym ? Może nad tym dlaczego dołączyłem ! Miałem wszystkiego dosyć ale nie chciałem umierać . Chciałem poczuć ból ... to było jedyne uczucie które do mnie docierało . Nie miałem nic ostrego poza ... zębami . Nie myśląc długo zacisnąłem je na lewej łapie po czym mocno szarpnąłem . Nie wiem czemu ale nasza krew smakowała inaczej niż ludzka . Mimo to nadal uwielbiałem ten metaliczny posmak . Delikatny dreszcz przeszył moje ciało w momencie gdy wygryzłem sobie kawałek skóry . Ból minął tak szybko jak się pojawił a ja dalej siedziałem . Moja krew wpadała do wody barwiąc ją na ciemno-purpurowy kolor . Chwilę później mieszała się z prądem rzeki i znikała w ciemniej cieczy . Usłyszałem za sobą kroki ale nie odwróciłem się . 
-Czego chcesz ? I kim jesteś ? - Zapytałem tak zimnym tonem , że gdyby słowa mogły zamrażać lód utworzyłby most na drugi brzeg . 
-Niczego ... chciałam tylko porozmawiać . A jestem Aya . Aya Bones . Nowa w watasze . 
-Bez obrazy dla ciebie ale nie jestem dobry w rozmowach . Możesz sobie odpuścić . 
-A jeżeli ja nie chcę odpuszczać ? 
Tym zdaniem mnie zdziwiła ... od bardzo dawna nikt nie chciał ze mną rozmawiać . 
-Jeżeli tak bardzo chcesz to może chcesz coś o mnie wiedzieć ? 
-Tak . Jak masz na imię ?
-Silence . Coś jeszcze ? 

<Aya ? Co dalej ? >

Od Aya Bones - Historia moja, i mego nowego towarzysza

Wybrałam się na spacer, ni z tego, ni z owego. Chciałam po prostu rozejrzeć się bardziej po terenach, w końcu byłam nowym członkiem. Musiałam się bardziej wgłębić w strefę watahy, aby nawet przy pytaniu "gdzie znajduje się wodopój" móc odpowiedzieć. 
Powoli zaczęło mi się nudzić. Nic wokoło się nie działo, choćby jedna wiewiórka mogła przebiec mi drogę, abym miała pewnego rodzaju "rozrywkę". Opuściłam uszy i lekko się zgarbiłam, myślałam, że chociaż napotkam małą mrówkę. I to także się nie stało. Upadłam na ziemię, wzdychając.
- Ugh, nic? Na prawdę nic? - syknęłam
Nagle na mój noc upadła mała śnieżynka. Nie była ona moja. Wstałam i się odwróciłam. Stała za mną mała śnieżno biała roślinka.
- Huh? - podeszłam do niej i właśnie chciałam ją ugryźć, gdy nagle przeistoczyła się w pierzaste stworzenie i z całej siły walnęła w szyję. Upadłam parę metrów dalej, z zamkniętymi oczami. Wykrztusiłam krew, wytarłam się i z całej siły odepchnęłam. Biegłam prosto na nią. Zwierzę szybko skręciło, robiąc przy tym kolejne uderzenie. Padłam po raz kolejny. Ptak stał przede mną, pierząc pióra, aby wydać się dużym orłem. Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Potem szybko podjęłam decyzję. Wyczarowałam lodową aure dla mnie, i dla pierzastego wroga. Jego aura zacisnęła się wokoło nóg, lecz nie dawało to większej zmiany. Jedynie rzuciło go na ziemię. Zaczęłam chichotać i podchodzić.. Zwierzę rzuciło na mnie lodowe sople prosto w głowę. Odsunęłam nieco głowę, a następnie położyłam łapę na brzuch ptaka. Zaczęłam ściskać coraz mocniej. Nagle zwierzę pisnęło. Było to szybkie, lecz powaliło mnie z nóg. Ponownie staliśmy przed sobą, lecz nagle ptak zrobił ukłon, dając znak sojuszu. Wstałam i podeszłam do niego, po czym położyłam łapę na niego szyi wyczarowując obrożę. 
Tak to się działo, któtko potem stała się moim wiernym druhem o imieniu Mine.

Od Satoshi'ego - C.D. opowiadania Lyx'a ''Hałaśliwy, aczkolwiek miły szczeniak''

- Satoshi, chodźmy na coś zapolować. Jeść mi się chce. - oznajmił szczeniak. Westchnąłem głośno. 
- Dobrze. Lyx. - zwróciłem się do basiora. - Idziesz z nami? 
- Nie, dziękuje. Chciałbym poukładać sobie parę spraw w głowie. - mruknął, uśmiechając się lekko. W jego oczach widziałem smutek. 
- Musiał mocno ją kochać. - pomyślałem na głos. Haru zerknął na mnie. Myślałem, że coś na to dopowie, ale zachował ciszę. Mile mnie to zaskoczyło. Skinąłem Lyxowi głową na pożegnanie, zaś on uczynił to samo.
- Satoshi. - zaczął Senshi. - Jak to jest być zakochanym? - zapytał, wpatrując się we mnie w skupieniu. Młody znalazł u mnie słaby punkt.
- Wiesz... Ja jeszcze nigdy nie byłem zakochany. - mruknąłem zawstydzony. Szczeniak skinął głową, nie zadając zbędnych pytań. Takie zachowanie było do niego niepodobne.

Legend odchodzi z watahy!

Legend odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Atakująca
Data dołączenia: 6 wrzesień 2014
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 0
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Sarune odchodzi z watahy!

Winged Wolf by BeeJayKim
Sarune odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właścicielki
Piastowane stanowiska: Obrończyni alf
Data dołączenia: 18 październik 2014
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 1
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Amy odchodzi z watahy!


Amy odchodzi.
~
Powód odejścia: Zabita przez innego wilka
Piastowane stanowiska: Strażniczka nocna, strażniczka
Data dołączenia: 23 czerwiec 2013
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 20
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Tylko za pomocą wskrzeszenia
~
Żegnaj!

Od Ginewry - C.D. opowiadania Texsy ''Jak tu dotarłam?''

Do jaskini wkroczyły dobrze znana mi Forever, oraz ruda, skrzydlata wilczyca, która była mi obca. Miała ranę postrzałową na jednym ze skrzydeł oraz sporo zadrapań.
 - Witajcie. Co się stało? - Zapytałam.
 - Myśliwy. - Odpowiedziała ruda wadera. 
 - Zaraz zajmiemy się tą raną, ale najpierw powiedz mi, jak masz na imię? - Zapytałam.
 - Texsa. - Rzekła wadera.
 - Dobrze, że je pamiętasz. To oznacza, że szok nie jest zbyt duży. Chodź do tego pokoju.
Wilczyca podążyła za mną. W gabinecie zabandażowałam jej skrzydło i oczyściłam wszystkie zadrapania z kurzu i pyłu. 
 - Dziękuję. - Powiedziała, stając na łapy po środkach przeciwbólowych.
 - Mam jeszcze jedną sprawę. - Rzekłam, nim wyszła z gabinetu.
 - Jaką?
 - Może chcesz dołączyć do naszej watahy?

< Texsa? >

Od Forever - C.D. opowiadania Mojżesza ''Jak tu dotarłam?''

 - To cholernie daleko. - Stwierdziłam, przyglądając się krajobrazowi.
 - To prawda. - Odpowiedział. - Pięknie tam...
 - W takim razie dlaczego stamtąd odszedłeś?
 - Ech... To długa historia...
 - Mamy czas.
- Jak byłem mały, to moi rodzice mnie porzucili, by mnie ratować. Znalazła mnie Lilia, partnerka dowódcy watahy. Jedynej watahy w Egipcie. Byłem młodym alfą i miałem również przybranego brata, Ramzesa, z którym uwielbiałem się bawić. Pewnego dnia spotkałem pewną waderę, która powiedziała mi całą prawdę o moim, jak myślałem, ojcu. Że inne wilki muszą pracować dla niego ciężko, a jak nie to zginą. A więc odszedłem po kryjomu. I gdy byłem w połowie drogi tutaj, to niespodziewanie zmieniłem wygląd. Doszedłem tu i dowiedziałem że ten świat jest o wiele lepszy. Dołączyłem do watahy. Jeszcze planuję powrót do Egiptu, by uratować stamtąd wilki.
 - Kiedy chcesz tam wyruszyć?
 - Jeszcze nie wiem... Ale teraz ty musisz opowiedzieć mi coś o sobie.
 - Dobra, więc zaczynam. Narodziłam się w indiańskim plemieniu. Moje życie toczyło się normalnie, ale zapragnęłam przygody. Odeszłam z watahy i wiodłam dość nietypowe życie. Szczegóły nie są istotne, ale przez te półtorej roku było ciekawie. W moje drugie urodziny dotarłam tutaj i postanowiłam zostać.

< Mojżesz, co dalej? >

Od Ayoko - C.D. opowiadania Wilson'a ''Pewien wilk''

Zobaczyłam jak Josei, która wymknęła się z domu, rozmawia z dwoma wilkami. Po chwili wadera odeszła, a moja córka została sama z ciemnym basiorem. Nie wiem czemu, nie podobało mi się to. Była jeszcze bardzo młoda, więc po pierwsze nie powinna wychodzić z domu bez pozwolenia, nie powinna się zapuszczać tak daleko w taki ziąb i tak wcześnie, a dodatkowo nie powinna rozmawiać ze znajomymi. 
 - Znasz tego wilka, Percy? - Zapytałam mojego partnera, który ruszył wraz ze mną na poszukiwania córki. 
 - To Wilson, nowy w watasze. - Odparł. - Jego siostra, Willow jest dość specyficzną waderą.
 - No to idziemy. - Powiedziałam, ruszając do rozmawiających wilków. Josei stała do nas tyłem, ale ten drugi wilk nas zobaczył. 
 - Witajcie. - Powiedział przyjaźnie.
 - Dzień dobry. - Odparłam. Josei rozpoznała mój głos i odwróciła się.
 - Mama? - Zapytała lekko zaskoczona. Już wiedziała, że czeka ją niezłe kazanie.
 - Kochanie, porozmawiamy w domu. Zbieraj się. - Rzekłam.
 - Nie! - Odpowiedziała i schowała się za Wilsonem.

< Wilson, co na to powiesz? >

Od Alone - C.D. opowiadania Yuki Shiroi ''Jak tu dotarłam?''

Zobaczyłam szczeniaka, który samotnie szedł przez las. Był zziębnięty i głodny. Wyszłam z ukrycia i stanęłam za szczenięciem, które odwróciło głowę w moją stronę.
 - Hej. - Powiedziałam oschle. - Zgubiłaś się?
 - Możliwe. - Odpowiedziała.
 - Może ci pomóc? - Zapytałam.
 - Przydałby się kawałek suchego kąta. Straszny ziąb. - Rzekła waderka.
 - Dobrze, da się załatwić. Powiedz mi, jak masz na imię?
 - Yuki Shiroi. - Odparła. - A ty?
 - Alone. Pochodzisz z Japonii, Biały Śniegu?
 - Tak. - Odpowiedziała niezbyt zdziwiona.
***
Byłyśmy już w mojej jaskini. Wadera jadła mięso królika i grzała się przy ognisku, a ja czytałam swoją ulubioną mangę.
 - Co to za książka? - Spytała.
 - Kuroshitsuji, tom 7. - Odpowiedziałam, pokazując jej okładkę.
 - Mroczny Kamerdyner?
 - Tak. To nazwa mangi, japońskiego komiksu.

< Yuki Shiroi? Wyszło jak wyszło i sorry, że tak długo >

Chuck odchodzi z watahy!


art by DragonDodo on dA
Chuck odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Wojownik
Data dołączenia: 7 listopad 2014
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 0
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Kolnay odchodzi z watahy!


art by Lhuin on dA
Kolnay odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Wojownik
Data dołączenia: 7 listopad 2014
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 0
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Paradise odchodzi z watahy!


art by IISky on dA
Paradise odchodzi.
~
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Wojownik
Data dołączenia: 7 listopad 2014
Data odejścia: 29 listopad 2014
Ilość opowiadań: 0
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Valixy odchodzi z watahy!

Valixy odchodzi.
~
Powód odejścia: Brak aktywności
Piastowane stanowiska: Samica delta, Atakująca, Goniąca, Zielarka
Data dołączenia: 11 marzec 2013
Data odejścia: 1 grudzień 2014
Ilość opowiadań: około 142
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Jake odchodzi z watahy!

Jake odchodzi.
~
Powód odejścia: Brak aktywności
Piastowane stanowiska: Atakujący
Data dołączenia: 22 sierpień 2014
Data odejścia: 1 grudzień 2014
Ilość opowiadań: 1
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Jedna
~
Żegnaj!

Od Star - C.D. opowiadania Greyback'a ''Spotkanie z dziadkiem''

- Powiedz mi! - Wykrzyknęłam. Bardzo chciałam wiedzieć, co to wszystko znaczy. Właściwie, domyślałam się już, ale wolałam się upewnić i w razie czego nie skompromitować.
 - Cała Star. Żywiołowa jak zawsze. - Uśmiechnął się dziadek.
 - Nie owijaj w bawełnę. - Poprosiłam.
 - Dobrze, dobrze. Pierwszym obrazem była sylwetka wilka, który prawdopodobnie zostanie twoim parterem, natomiast obraz z Azumą, oznaczał... A z resztą, może sama mi powiesz?
 - Że Azuma widząc, że nie ma u mnie szans, zdecyduje się wycofać? - Zapytałam.
 - Mądra z ciebie wilczyca. - Uśmiechnął się Greyback. - Powiedz mi zatem, moja mądra wilczyco, czy Alone kocha jeszcze Azumę?
- Chyba straciła już nadzieję... - Westchnęłam.
 - A rozmawiałaś z nią o tym szczerze? - Zapytał.
- No niezbyt...
- Może najwyższy czas o tym porozmawiać? - Zaproponował.
 - Greyback, jesteś zajęty? - Usłyszałam głos. To był Blood. Wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie dziadka i już wiedziałam po co tutaj przyszedł.
 - Nie, ja właśnie wychodziłam. - Uśmiechnęłam się i puściłam do dziadka oczko. Zaczęłam odchodzić w stronę domu, pozostawiając ich samych.

< Blood? >

Od Sandstorm - C.D. opowiadania Peace'a ''Ukojenie w bólu...''

Peace... Wilk, którego kocham od naszej pierwszej rozmowy. To była zwykła, szczenięca pogawędka na temat naszych zainteresowań, marzeń i różnych innych rzeczy, których byliśmy ciekawi. Czułam ciepło jego łap, na swoich zimnych od łez policzkach. Jego oczy, w których tonęłam tak często, wpatrywały się w moje. Ich wyraz był identyczny. Jego usta, których smak zawsze chciałam poznać, znajdowały się kilka centymetrów od moich. Uśmiechały się nieśmiało...
 - Peace? - Zapytałam go, kiedy łzy przestały już tłumić mój głos.
 - Tak? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
 - Chciałabym ci powiedzieć... Dziękuję, że mnie nie zostawiłeś...
 - Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się. Chciał coś dodać, ale go uprzedziłam.
 - Jeszcze jedno. - Rzekłam.
 - O co chodzi? - Zapytał.
 - No wiesz... Jest taka sytuacja... Że... Tak trochę... Tak trochę bardzo cię kocham.

< Peace? ;* >

piątek, 28 listopada 2014

Zagrożenia...

LUDZIE, ZOSTAŁY WAM 2 DNI!!!
Macie czas do 30 listopada, godziny 23:59:59, żeby napisać opowiadanie od waszych wilków, które znajdują się na tej liście. Również każdy nowy wilk, który dołączy do końca listopada, ma obowiązek napisać opowiadanie przed końcem miesiąca. I nie daję ani dnia dłużej! I teraz jeszcze dlaczego nie dałam wilków moich i Szymona? Bo nie ma sensu ich dodawać. My wiemy, które nasze wilki opek nie napisały. Amen.
Zagrożone wilki [w sumie 42]
Alfa123 [1 wilk] - Aelita
Zecor1998 [0 wilków] - HadesJennifer
MonAndKlau [4 wilki] - ThomasKolnayParadiseErnoChuckBarabashWillowSachaLeonardo, Serena, WilsonWendy
jezdzekonno [12 wilków] - Vanessa, Madeleine, Jessica, Bella, Silas, Seth, Rafael, Marcus, Jake, Jasper, Ivan, Cole
Karoluna [0 wilków] - CaraiFireBlast
muza123 [1 wilk] - The Last Song Of Death, Sangre Azul
swinka morska3000 [1 wilk] - Shontaya
Roxanax [2 wilki] - Riven, Selake Ratte
Luna552 [2 wilki] - Catnees, Monster
sonia [2 wilki] - Sarune, BlazeRuby, Legend, TsumeLucius
Domika_ [1 wilk] - Rebecca
RainbowDragon1 [2 wilki] - HikariAzumaMikasa
lauragzk [1 wilk] - Lauren, Jez, Nightmare, Markury
rokii10203011 [1 wilk] - Kuro
kisasi [0 wilków] - Karibu
Quzikowa [1 wilk] - Jinnie
Muppcia [1 wilk] - Haunted
MonsterHighXD_ [3 wilki] - Glimmer, Fury, Valixy
kinia 800 [1 wilk] - Crystal
Sweet Horse [1 wilk] - Red
Resident evil1123 [1 wilk] - Nikolai
Paulinka K. [1 wilk] - Edward
marcinekj995 [1 wilk] - Arigato
Legenda
wilki skreślone [wilk] - właściciele zdecydowali się je usunąć [należy napisać mi poprzez komentarz, lub na howrse]
wilki zaznaczone na czerwono [wilk] - napisały opowiadanie i nie zostaną usunięte
wilki podkreślone [wilk] - mają opowiadanie do dokończenia

Od Silence'a - Jak tu dotarłem?

Moja historia z tą watahą ? Żeby zrozumieć skąd się tu wziąłem muszę wam opowiedzieć całą moją historię tak więc ... Mieszkałem w Kanadzie . Moja wataha liczyła już setki lat , była wielopokoleniowa i zamieszkiwała trudno dostępne dla człowieka tereny . Byłem szczęśliwy ... ja , moja partnerka i nasi rodzice żyliśmy w spokoju . Nie planowaliśmy szczeniąt , może to i dobrze . Pewnego dnia obudził nas głośny huk . Wybiegłem z jaskini i zobaczyłem ponad dziesięć maszyn budowlanych ... Ludzie ! Gdy powiedziałem o tym alfie ten nie przejął się zbytnio . Stwierdził , że trochę pobędą potem się wyniosą . Jednak się pomylił . Po pierwszym miesiącu stało już kilka domów . A każda rodzina tam mieszkająca miała minimum dwójkę dzieci ... miasto się rozrastało . Coś znaleźli w naszych górach i nie chcieli tego zostawiać . Pewnego razu alfa zwołał nas na " naradę " . Stwierdził , że trzeba wybić ludzi . Nasza wataha liczyła ponad dwieście wilków które potrafiły walczyć . Wydawało się to prostym zadaniem ... plan też był prosty : Wilki z żywiołem mroku idą pierwsze , za nimi w drugiej linii idą wilki z żywiołem ognia . Na samym końcu formacji szły wilki z żywiołem wody . Mniej więcej miało wyglądać to tak : Wilki z mrokiem miały zasiać panikę , wilki z ogniem miały palić domy i wszystko inne a wilki z żywiołem wody miały pomagać i jednym i drugim . Nasz dowódca planował to na szybko i nie wziął pod uwagę , ze ludzie mogą się bronić . Ruszyliśmy ok godziny 20 : 00 . Każdy kto mógł stał się niewidzialny i wszedł do miasta . Szedłem pomiędzy ludźmi ... dostałem jasne rozkazy : W pierwszej kolejności mężczyzn . Pierwszego zobaczyłem tuż przede mną . Teraz ! Usłyszałem rozkaz alfy wiec go wykonałem . Stałem się widoczny i skoczyłem na myśliwego . Był silny i prawie mnie z siebie zrzucił . Jednak nie zdążył zatopiłem zęby w jego krtani i wyrwałem ją a jego krew polała się na mnie . Złapałem za twarz i zacząłem szarpać . Poczułem jak mój ząb trafia na coś miękkiego ... to było jego oko . Zostawiłem zmasakrowane zwłoki i patrzyłem na dzieło które powoli się dokonywało ... Początek końca naszej watahy . Wodne wilki otoczyły jednego z ludzi i rzuciły się na niego odrywając mu kończyny . Zostawiły krzyczący kadłubek a jeden z ognistych wypruł mu wnętrzności i rozłupał czaszkę . Mózg wypadł na chodnik powodując płacz dziecka które chwilę później leżało martwe z odgryzioną głową . Obrałem sobie za cel jeden budynek miałem tam wejść z Mirrem i Jefersonem . Mirro poszedł od tyłu a ja i Jef weszliśmy od przodu . Gdy wpadliśmy przez drzwi rozległ się huk . Mojego towarzysza podziurawił śrut . Zza okna dało się usłyszeć skowyt . Skoczyłem do oprawcy rozrywając mu klatkę piersiową w po kolei krusząc wszystkie żebra . Skończyłem dopiero gdy wszystko łącznie z płucami i jelitami było wyrzucone na środek pokoju . Poszedłem na dom i zobaczyłem Mirrego z rozpłatanym brzuchem i wyrwanym sercem . Ogarnęła mnie wściekłość ale szybko zamieniła się w strach . Pocisk przeleciał tuż obok mnie rozcinając mój policzek . Doskoczyłem do strzelca , wywróciłem go i wepchnąłem mu jego strzelbę w ten ohydny ryj . Nacisnąłem na spust i upajałem się widokiem rozrywanej głowy . Resztki mózgu i czaszki skończyły na mojej sierści . Wypadłem na środek miasta i zobaczyłem straszny widok . Wszyscy walczący z mojej watahy polegli ... no prawie wszyscy . Flaki , krew , trupy ... mnóstwo trupów ! Stanąłem i patrzyłem ... nic nie mogłem zrobić . Odwrót ! Usłyszałem głos alfy w głowie . Biegiem rzuciłem się w stronę lasu . Obok mnie biegły cztery wilki .. Dobiegł jeden . Miki zginął przez rzut siekierą która ucięła mu łeb . Drow poległ w pułapce na niedźwiedzie . Gdy w niej utknął ktoś podbiegł i rozstrzelał go .. Dosłownie . Stanął nad nim ze strzelbą i władował mu z dziesięć kul . Jego wnętrzności skończyły na ścianie pobliskiego budynku . Trzeci ... chyba Samir obejrzał się , to co zobaczył spowodowało , że zwymiotował . Nie zdążył uciec bo dopadło go stado chłopców w wieku około 17 lat . Mieli kije i katowali go tak długo , że prawdopodobnie połamali mu kręgosłup . Gdy wróciliśmy do watahy z 200 przeżyło 37 . Nie wliczając w to wader ... Przespaliśmy noc a rano zaczęło się kolejne piekło . Huki , strzały , skowyty , płomienie . Ludzie wrócili i stwierdzili , że nas wygonią . Rozdzieliłem się z moją partnerką . Ja pobiegłem na północ a ona na południe .
-Tak tu dotarłem .- Powiedziałem patrząc w oczy alfy który wpatrywał się we mnie z przerażeniem i zaintrygowaniem . 
-Ty tak na serio z tą historią ? 
-A ty na serio , że Witchita pochodzi stąd ? 
-Tak . 
-Masz odpowiedź na swoje pytanie ... to jak ? Znasz moją historię to mogę dołączyć ? 

< Gustaw co zrobisz z takim wilkiem ? >

Od Diany - Jak tu dotarłam?

Tereny watahy, do której doszłam, bardzo mnie urzekły. W niektórych miejscach przez cały czas leżał śnieg, w innych przyjemnie parzyło słońce. Wataha mówiąc wprost, była wyjęta prosto z bajki. Nie mogłam odzwierciedlić uczuć słowami. 
Nie wiedziałam, gdzie mogę znaleźć alfę, aby dołączyć tutaj. Po prostu genialnie. Pukałam do każdej jaskini, zaglądając przy tym, lecz nikogo nie spotkałam. Zupełnie jakby wataha opustoszała. Co się mogło stać? Jakiś wir porwał wilki? Zjadł je jakiś potwór? Nie. Moja wyobraźnia znów dała o sobie znać.
Zrezygnowałam z dalszych poszukiwań. Przysiadłam na wzgórzu. Chciałam mieć na wszystko oko. Nie lubiłam, gdy coś uchodziło mojej uwadze. Pilnym wzrokiem skanowałam teren. Rzuciłam się przed siebie, gdy rozpoznałam sylwetkę wilka.
- Witam, na imię mi Diana. - powiedziałam. Wilczyca wyglądała na zaskoczoną. 
- Makka. - odparła krótko. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- Po pierwsze, chcę dołączyć do watahy i czy mogłabyś zaprowadzić mnie do alfy i po drugie, czemu nie ma tu wilków? - zapytałam szybko. Wadera popatrzyła na mnie i rzekła:
- Wszyscy udali się na polowanie, a Gustaw - alfa - powinien być w swojej jaskini i tak, zaprowadzę cię.
- Dzięki.

< Makka? Dokończysz =] Wybacz, że tak długo, ale nie miałam pomysłu na opo :x >

Nowy wilk - SILENCE

  • Silence

Imię: Silence [ang. Cisza]
Płeć: Samiec
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Morderca
Cechy charakteru: Zimny, nieczuły i gruboskórny - taki wydaje się na początku znajomości. Bardzo mało wilków poznało jego drugą stronę... On sam nie do końca ją zna. Zawsze chodzi przygnębiony i unika innych wilków. Uwielbia samotność i spokój. Jego ulubionym zajęciem jest zemsta... a raczej jej planowanie. Zemsta na ludziach. Twardy z zewnątrz, ale miękki w środku. Bardzo ciężko do niego dotrzeć i cokolwiek mu przetłumaczyć, ale potrafi uszanować pozycję. Doskonale gra, gdy trzeba potrafi być miły, potrafi też rozśmieszać swoim zachowaniem, ale tak naprawdę to jest tylko maska. Kocha mroczne historie i to właśnie nimi się fascynuje... szuka tam zdarzeń, które miały miejsce w jego życiu. Podczas pierwszego spotkania, okazuje brak szacunku , nie obchodzi go  czy ktoś jest alfą czy omegą... potraktuje go tak samo. Ważne jest to, że kiedyś był przeciwieństwem tego, czym stał się teraz. Poprzez swoje zachowania ma sporo problemów i mało przyjaciół. To była jego zewnętrzna warstwa, w środku jednak kryje się wilk zniszczony psychicznie. Bardzo często załamuje się, ale nie widać tego po nim. Jeżeli kogoś pokocha, jest gotów zrobić wszystko dla tej osoby... dosłownie wszystko. Nie umie być zbytnio romantyczny, ale stara się żeby wszystko wyszło jak najlepiej. Nie wierzy w siebie, pomimo, że inni wierzą. 
Cechy fizyczne: Wilk silny fizycznie, ale bezsilny psychicznie. Potrafi walczyć... i to bardzo dobrze. W czasach, gdy był w formie, potrafił sam zabić trzech przeciwników, a teraz ledwo daje sobie radę z jednym. Umie pływać, jest zwinny, skoczy i szybki. Te cechy nieraz uratowały mu życie. Sporo by dał, żeby umieć latać, albo wspinać się na drzewa. Są to umiejętności, których nigdy się nie nauczy.
Znak szczególny: Wiecznie wściekłe i smutne oczy
Słaby punkt: Nos
Boi się: Że nie odnajdzie spokoju, po tym co zobaczył.
Waga: 65 kilogramów
Wzrost: 75 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Nie lubi zawierać nowych znajomości, jednak gdy ktoś będzie uparty...
Rasa: Mieszaniec
Żywioł: Mrok i Lód
Moce: [10/15]  Telepatia, niewidzialność w dzień i w noc, bezszelestny chód, wchłonięcie duszy, zamrożenie dotykiem, pokrycie ciała lodem, dzięki czemu tworzy pancerz, lodowy podmuch, spowolnienie czasu, teleportacja
Partner/ka: Ma cichą nadzieję, że znajdzie waderę, która pokocha go takim, jaki jest. Ale powoli traci tą nadzieję.
Rodzice: Chciałby zapomnieć, jednak nie może
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
Kraj pochodzenia: Kanada
Lubi: Opady śniegu, samotność, dyskrecję.
Nie lubi: Nadmiernego entuzjazmu, bardzo upierdliwych wilków, koszmarów
Pióra Feniksa: 40.000
Historia: W dużym skrócie... Znalazłem się tu z powodu ludzi. Niebawem poznacie całą moją historię.
Inne zdjęcia: Brak
Właściciel: Zecor1998
WITAJ W WATASZE KRWAWEGO WZGÓRZA!!!

Od Celiny - Jak tu dotarłam?

Byłam w norze z ojcem.
- Idę na polowaniem córciu. - powiedział.
- Dobrze! - Odparłam. Nagle usłyszałam głosy obcych wilków. 
- Mamy go! - krzyczeli. Nagle usłyszałam krzyk cierpienia ojca, a po kilku sekundach do nory dotarła krew. Byłam przerażona. Zwinęłam się w kłębek i zamknęłam oczy. Usłyszałam kroki. 
- Proszę nie zabijaj mnie... proszę. - Szeptałam. Nagle usłyszałam ciepły głos:
- Nic ci nie zrobię. 
Ten wilk wziął mnie na swoje plecy i powiedział cicho:
- Jestem Gustaw. - uśmiechnął się.
- Bubblegum, ale mów mi Celina. - Szepnęłam, wtulając się w jego szyję. Kilka godzin potem dotarliśmy na obce tereny. No, dla nich znajome.... Otworzyłam z niechęcią oczy.
- Co to za miejsce? - powiedziałam do Gustawa.
- To jest teren Watahy Krwawego Wzgórza. Masz już prawie rok, ale muszę cię zaprowadzić do mamy, gdzie jest? - Rzekł.
- Jestem sierotą. - powiedziałam i moje łzy poleciały na ziemię.
- Nie martw się, możesz zamieszkać trochę u mnie i u mojej partnerki. Oczy mi się zaświeciły.
- Naprawdę! Dziękuję! - powiedziałam i go przytuliłam. Miesiące mijały, aż miałam już rok i byłam samodzielna.

Nowa wilczyca - AELITA

  • Aelita

Imię: Aelita
Płeć: Samica
Wiek: 4 lata
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Opiekunka towarzyszy
Cechy charakteru: Jest miła, dobra, przyjacielska, towarzyska. Jest romantyczką. Ma charyzmę, i to jaką. Na pewno jest bardzo szczera. Wielka z niej marzycielska. Jeżeli chodzi o śpiew, to jest perfekcjonistką. Ma poczucie humoru. Jest mądra, ale nie skromna. Bywa arogancka i wredna, ale kłamczuchą nie jest. Jest modnisią. Uwielbia modę. Kocha śpiew. Jest ambitna.
Cechy fizyczne: Jest bardzo szybka i wysoko skacze, ale zwinna niestety już nie jest.
Znak szczególny: Różowe ubarwienia, które w nocy świecą - oczywiście nie zawsze. 
Słaby punkt: Uszy
Boi się: Boi się, że ktoś zły sprowadzi ją na złą stronę, po czym zmieni się w demona.
Waga: 35 kilogramów
Wzrost: 65 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Aya Bones
Rasa: Wilk grzywiasty
Żywioł: Muzyka
Moce: [10/15]  Jej głos jest jak głos syreny. Dzięki niemu potrafi w sobie rozkochać każdego basiora, może kogoś zabić, zahipnotyzować, kazać spać, zmienić los innego wilka, rzucać nim zaklęcia. Teleportacja, niewidzialność, telepatia. 
Partner/ka: Szuka
Rodzice: Nie zna ich
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
Kraj pochodzenia: Francja
Lubi: Muzykę, towarzystwo, zwierzątka, oraz owoce, krajobrazy, zachody i wschody słońca, kwiaty, pory roku
Nie lubi: Fałszu, obrażania, walk, kłamstw
Pióra Feniksa: 40.000
Historia: Pochodzę z Francji. Stara wataha została zaatakowana kiedy byłam mała. Nie poznałam nigdy rodziców. Zostałam przygarnięta przez wiedźmę. Wszyscy uważali mnie za dziwadło, bo ciągle nuciłam pod nosem. Nie mogłam tego znieść więc wyniosłam się stamtąd jak najszybciej i dotarłam tutaj.
Inne zdjęcia: Brak
Właściciel: Alfa123
WITAJ W WATASZE KRWAWEGO WZGÓRZA!!!