Wpatrywałem się w nią. Nie miała płakać. Miała piękny głos.
-Ej,ja to doceniam-powiedziałem.
-Tak?-zapytała podnosząc głowę.
-Pewnie. Uważam że śpiewasz przepięknie...-odpowiedziałem.
Aelita przetarła łzy i uśmiechnęła się. Nagle zaczął padać deszcz. Usiedliśmy pod drzewem, aby nie zmoknąć. Lekki wiaterek zaczął wiać. Sierść Aelity troszkę zmokła, ale nie przeszkadzało jej to.
-Mogłam wziąć swoją bluzę-powiedziała
-Eee tam...Ja też jestem mokry-odpowiedziałem ukazując zęby w uśmiechu.
Aelita parsknęła śmiechem. Lubię jej towarzystwo... Popatrzyłem na nią. Nie była brzydką waderą... Nawet, jest też ładniejsza niż Celina (nie obrażając jej). Kiedy jeszcze leciały z nieba małe kropelki deszczu, wyszło słońce. Po chwili pojawiła się tęcza.
Aelita próbowała ją złapać, śmiejąc się. Bawiła się jak szczeniaczek... Dobra, może jesteśmy dorosłymi wilkami. Ja też jestem wilkiem poważnym, ale nie mogę się oprzeć zabawie w tęczy. Kiedy tęcza zniknęła, wyszło słońce. Położyliśmy się i grzaliśmy w jego promieniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!