Odchodząc, popatrzyłem jeszcze raz w stronę jaskini Shi. Coś mi podpowiadało, że mam zawrócić. Kiedy oddaliłem się na kilka metrów usłyszałem krzyk.
- Shi! - zawołałem. Biegłem teraz co sił w łapach. Kiedy dotarłem na miejsce ujrzałem, że Shi zwija się z bólu.
- Shi? Co ci... - nie zdążyłem dokończyć.
- Spadaj Jason! Jedyną moją przyjaciółką jest Diniti! - wrzasnęła, po czym znowu przysiadła na ziemię.
- Ja...przepraszam. - szepnęła.
- Nie wiem co się ze mną stało. - westchnąłem ciężko. Biedna. Stało jej się coś podobnego jak z Cloi... Kiedyś też były miłymi wilczycami, a teraz jakby mogły skoczyły by sobie do gardła! Musiała pokonać Diniti i znów być miła. Pomogę jej! Zbudowałem z kamienia swoją kukłę. Pomalowałem ją na moje kolory i nagrałem swój głos. Później kukła gdy tylko zbliżała się Shi powtarzała: ,,Cześć Caire!". Shi myśląc, że to naprawdę ja wpadła w furię.
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyczała, a kukła ciągle to powtarzała. W końcu wadera użyła swoich mocy i kamiennemu Jason'owi odpadł łeb. Ja wyszedłem zza drzewa.
- Jason? Czy ty żyjesz?
- Owszem. Chciałem sprawdzić twoje umiejętności i wyładować twoją energię.
- Co ty chcesz zrobić?
- Pomóc ci z Diniti.
- Nie pokonamy jej! Ona jest silniejsza nawet od całego wojska!
- Musimy spróbować. Jeśli nie spróbujemy to się nie dowiemy.
- Jason! Ale jak próbowałam się jej pozbyć bolało mnie to!
Popatrzyłem na waderę. Naprawdę było źle.
<Shi? Nie wiedziałem, że jest aż tak źle! >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!