- Naprawdę, Cloi, cieszę, że będę mieszkał z taką ciekawą osobą jak ty. - pomyślałem na głos, na co wadera wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. Posiadała rząd idealnie białych ząbków, a wśród nich imponująco długie kły.
- A żebyś wiedział, że interesującą. - mrugnęła do mnie. Parsknąłem po raz kolejny z rzędu śmiechem. Czułem, że polubię Cloi. Nie przeszkadzało mi towarzystwo drugiej osoby. Nie sądziłem, że trafię na taką interesująco współlokatorkę. Przeciągnąłem się, po czym przewróciłem się na plecy, aby popodziwiać sobie piękny... sufit jaskini. Znałem na pamięć te wgłębienia i rysy na skale. Westchnąłem głośno. Wilczyca ułożyła się niedaleko mnie i wpatrywała z uwagą w to samo miejsce. Przekręciła lekko łeb.
- Co ciekawego widzisz w tej czynności? - zapytała wyraźnie zainteresowana. Wzruszyłem ramionami.
- Absolutnie nic. Po prostu... po prostu to pozwala mi się skupić i zebrać myśli. - odparłem, nie odrywając wzroku od zimnej skały, po której zdawały się tańczyć smugi bladego światła pochodzącego od księżyca.
- Rozumiem. A o czy myślisz?
- O wszystkim. O tym jak to było, gdy miałem partnerkę i o tym jak jest teraz. - wyjaśniłem. Wilczyca tylko skinęła głową.
- A podoba ci się ktoś? - zapytała cicho. Zaskoczyło mnie to pytanie. Wiedziałem do kogo wciąż coś czuje, lecz nie wiedziałem, jak ta wadera na to zareaguje. Nagle w moim gardle stanęła gula. Przełknąłem ją z nie mała trudnością.
- Powiedźmy, że tak. Niegdyś była dla mnie jak przyjaciółka. Jednak wiedziałem, że to ją najbardziej kochałem. - uśmiechnąłem się pod nosem na wspomnienie rozbawionych oczu w kolorze świeżej trawy. - A ty miałaś kogoś? - zapytałem lekko.
***
Pamiętałem tamte czasy, gdy jeszcze mieszkałem razem ze starą Cloi, a teraz Kevią, która stała się zupełnie inna. Pełna nienawiści do wszystkiego z łatwością mogłaby mnie zabić. Przynajmniej ja tak myślałem. Chciałem jej pomóc. Nie mogłem patrzeć na cierpienie innych. Nie byłem wilkiem bez serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!