Ciepłe usta partnera wolno muskały moje wargi. Z początku mi to nie przeszkadzało, lecz po chwili niespodziewanie zacisnęłam delikatnie zęby na jego dolnej wardze. Odskoczył ode mnie, a ja dostrzegłam cień zszokowania w jego oczach. Wpatrywałam się w jego przebitą wargę z której pojedynczymi kropelkami skapywała krew. Najpierw unosiła się na powierzchni wody, a potem jakby została pochłonięta przez jej toń. Naprawdę te zjawisko było ciekawe. Podobne do tego stanu, który ja przeżywałam...
- Laeti, o co ci chodzi? - zapytał z wyrzutem Karo. Podniosłam na niego oczy zasnute mgłą. Przeskanowałam dokładnie jego twarz. Dostrzegłam, że jego dolna warga drży lekko.
- Nic, a co się miało stać? - wzruszyłam tylko ramionami i minęłam do z zamiarem odejścia. Zacisnął łapę na mojej przedniej łapie. Odwróciłam głowę. W jego oczach dostrzegłam coś w rodzaju rozpaczy.
- Posłuchaj mnie... Tobie potrzebna jest pomoc. Może idź do psychologa... Nie wiem, może na przykład do tej IceGleam. - zaproponował. Wyrwałam mu łapę z uścisku i obrzuciłam karcącym spojrzeniem pomieszanym z pogardą dla niego.
- Wiesz, Karo... Z tobą nie jest lepiej. Sam przez te twoje humorki mnie zdradziłeś! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Nagle mój partner przymrużył oczy.
- Pamiętaj jednak, że to ty chciałaś mnie opuścić przez te swoje rozchwianie emocjonalne. - warknął. Uśmiechnęłam się szyderczo.
- Czyli teraz będziemy sobie wymieniać swoje błędy? Dobrze. Jak tak bardzo chcesz to idź do Shelby. Znajdziesz ją. - zaśmiałam się. Basior zacisnął dłonie w pięści.
- A żebyś wiedziała, że tak zrobię!
- W takim razie żegnam. Oboje jesteście siebie warci... Pewnie i tak byś mnie zdradził przy następnej okazji... - powietrze przeciął świst lecącej w moim kierunku łapy Karo. Następne co zanotowałam to ból jaki spowodowało jego uderzenie. Policzek zaczął mnie nieprzyjemnie piec, a szczęka boleć. W moich oczach zebrały się łzy. Z szokiem patrzyłam na kipiącego ze złości białego wilka. W oku widziała nienawiść pomieszaną ze wściekłością.
- Nigdy ciebie nie zdradziłem i nie zamierzam tego zrobić! Z Shelby mnie nic nie łączyło. Po prostu chciałem ją wtedy pocieszyć. - mruknął cicho. Zaczął iść w innym kierunku. Odwrócił tylko głowę i dodał:
- Teraz wiem, co tak naprawdę o mnie sądzisz.
W oczach basiora dostrzegłam ból. Zdałam sobie sprawę, że to ja niszczę ten związek. To ja chciałam odejść. To ja chciałam tej separacji. To ja mu teraz robię wyrzuty.
On niczemu nie zawinił.
Ja jestem winna.
Patrzyłam tylko ja idzie przed siebie, nie zwracając na mnie uwagi. Bałam się, że to będzie już koniec.
< Karo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!