niedziela, 1 marca 2015

Od Kanoshi'ego - Nuda

Nie miałem co robić, więc się nudziłem. Łaziłem po błocie kopiąc kamień. Kopnąłem za mocno i wylądował na trawie. Znalazłem inny i chciałem go kopnąć. Był za twardy i kiedy go kopnąłem, zabolała mnie łapa.
- Aj! Głupi kamień! - wrzasnąłem. Dalej szedłem z podniesioną łapą. Bolało jak w piekle! W końcu zaczęła krwawić. Poczułem, że robi mi się słabo... W końcu upadłem obok trawy. Mam dość! Przymknąłem oczy... Myślałem o tym, jak teraz nie Karonie, ale zaimponować jakiejś innej wilczycy. Leżałem tak dobrą godzinę i pół... Szkoda, że nie ma tu Ginewry... Zaraz, co ja gadam?! Chyba oszalałem! W końcu z bólu i samotności spłynęła mi jedna łza... Miałem tego wszystkiego naprawdę dosyć! Kiedy tak leżałem, czułem się jak zwłoki. Pewnie nie raz widzieliście walczące wilki, gdy przegrany i mocno poturbowany czuje się... no powiedzmy... jak zwłoki. Leżałem jeszcze trzydzieści pięć minut, kiedy usłyszałem szuranie w krzakach... Otworzyłem jedno oko. Nikogo nie było. Czyżby mi się przesłyszało? Nastawiłem uszy i słuchałem dalszego (teraz w to się zamieniło) węszenia.
- No dalej, chodź. Nie chcę walczyć... - wyszeptałem. Ktoś zachichotał. To był na 100% głos wadery... Takiej, jakiejś miłej i przyjaznej... Zza krzaków wyszła wilczyca. Uśmiechnęła się przyjaźnie. Na pewno to była wilczyca z naszej watahy. Ale nie znałem jej...

<Wilczyco?>

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad!