środa, 3 maja 2017

Od Altheny - C.D. Fallen'a "Chantaje"


- Cierpliwy jesteś... – odparłam patrząc jak odchodzi. Odwrócił się zbity z tropu, jednak nadal zły
- O czym ty mówisz?
- Ja już bym zdążyła dziesięć razy się na kogoś rzucić, gdyby spróbował czegoś takiego... – odparłam, widząc błysk w jego oczach. Wiedziałam, że prędzej czy później mi się odwdzięczy. Obawiałam się tego bardziej niż jakiejkolwiek innej kary, ale i tak mnie to nie minie.
Żadne z nas się nie odezwało, więc Fallen odszedł w swoim kierunku. Ja natomiast jeszcze chwilę siedziałam wpatrując się w swoje odbicie. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo się zmieniłam... Dlaczego od razu czułam się tak swobodnie w tym towarzystwie...?! Przecież nigdy nie byłam zbyt kontaktowa i raczej nie byłam znana z posiadania wielu znajomości... Sama się nie poznawałam. Zazwyczaj byłam w takich sytuacjach dość nieufna i oschła, ale teraz... Ten basior miał coś w sobie. Czułam, że mimo wszystko się dogadamy. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to mi nie wystarczy. Wstydziłam się nawet sama przed sobą przyznać, że coś mnie do niego ciągnie. Za późno zdałam sobie sprawę z tego, ile zdążyłam już wypaplać... Nie chciałam tego. Wyjawienie swoich uczuć to najgorsze, co mogłam teraz zrobić. Ale już po fakcie...
Musiałam wyprostować sytuację. Zdecydowałam, że będę próbowała zachowywać się jak tamci... jak najmniej kontaktu. Nie wiedziałam, ile tak wytrzymam, ale będę chociaż próbować. A to już jest połowa sukcesu... Może uznają, że się rozmyśliłam...? Mam taką nadzieję. Taki wielki fail już na starcie... Jaka ja beznadziejna.
Okazało się, że ta chwila zajęła trochę dłużej. A konkretnie cały dzień. Zapadł już zmrok, na niebie pojawiały się gwiazdy. Mogłabym co prawda tutaj zostać, wolałam jednak dla bezpieczeństwa wrócić do swojej jaskini. No właśnie! Bezpieczeństwa?! Przecież jeszcze dwa dni temu miałabym to lekko mówiąc gdzieś! Naprawdę dzieje się ze mną coś złego...
Po drodze spotkałam jednego z basiorów. Z tego, co się orientowałam, nazywał się Silent Fear. Nie wymieniliśmy ani słowa, jednak czułam na sobie jego wzrok. Zignorowałam to, i poszłam w swoją stronę. Pomimo, że byłam tu niecałe dwa dni, już dość dobrze zapamiętałam teren. Szybko trafiłam do swojej jaskini.
Nie była ona zbyt duża. Poza „pomieszczeniem” połączonym z wejściem, posiadała tylko jedną, małą wnękę, gdzie można było się schować w razie silnego wiatru. Moje posłanie umieściłam jednak mniej więcej po środku jaskini, nie wiem dlaczego. Wczoraj zdążyłam sobie nazbierać mchu i innych rzeczy, zapewniających jako taką wygodę. Ułożyłam się wygodnie i patrzyłam przed siebie na las. Nie mogłam zasnąć, jednak nie ruszałam się z miejsca.
Godzinę później zobaczyłam w oddali pewną postać. To był Fallen. Gdy odwrócił się w tą stronę, również mnie dostrzegł. Ja jednak tylko zamknęłam z powrotem oczy i udawałam, że zasypiam. Miał mnie przecież nie interesować...

< Fallen? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!