sobota, 6 maja 2017

Od Altheny - C.D. Fallen'a "Chantaje"


Nim się zorientowałam, już byłam przyparta do ściany. Wpół świadoma poczułam, jak czule mnie liże. To jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu. Miał mnie zaatakować, wnerwić się...! A nie robić... to...
Chwila minęła, zanim byłam w stanie cokolwiek powiedzieć. Spojrzałam mu w oczy.
- Ja ciebie też. Przez ciebie sama się nie poznaję. Jesteś potworem – powiedziałam, po czym trąciłam go nosem. Nie wiedziałam, przez ile czasu będzie w takim stanie, więc wolałam korzystać... W jego oczach pojawił się pewien błysk. Chyba odpowiadało mu, że nie rozmawiamy w „tradycyjny” sposób. Mi zresztą też. Wcale nie chciałam się przyznawać, że go kocham. Nie przeszłoby mi to przez gardło. Nigdy nie przechodziło, nawet gdy byłam szczeniakiem i chciałam to powiedzieć swojej przybranej matce... Teraz strasznie się cieszę, że tego nie zrobiłam.
Wcale nie chciałam, żeby robił coś więcej. Wiedziałam, że to zdecydowanie nie jego klimaty, i pewnie bardzo walczy z sobą. Byłam mu za to wdzięczna, ale... Nie do końca byłam pewna, dlaczego to robi. Przecież jeszcze wczoraj traktował mnie... Niezbyt przyjemnie. A teraz jest tak blisko mnie. Co tu się dzieje?! Ja naprawdę mam już coś z głową, wszyscy mają tu coś z głową, czy śnię?! Czułam się, jakby przez moją głowę przeszło tornado. Jeszcze nigdy nie byłam w pełni świadoma tego uczucia. Prawdą było, że nigdy nie miałam prawdziwego domu... Nie czułam się bezpieczna, dlatego tego nie potrzebowałam. Tak naprawdę, nie wiedziałam, co to jest. Ale on jeden... Miałam wrażenie, że potrafi to zmienić. Pewna część mojego mózgu jednak była przeciw temu. Wcale nie chciała zmian. Wiedziałam, że to może przynieść same kłopoty... Kłopoty dla mnie, dla niego, dla całego Klanu... Już teraz miałam problemy, aby przestać o nim myśleć. Trudniej było mi się skupić... Byłam łatwiejszym celem. Nie orientowałam się, kiedy ukazywałam swoje słabości. To nie prowadziło do czegoś dobrego.
Ale z drugiej strony... Może to miało jakieś pozytywy? Prawie nic nie wiedziałam na ten temat. Nigdy wcześniej nie dążyłam żadnego basiora takim uczuciem. Wszystkie wilki, które spotkałam albo od razu mnie przeganiały, walczyły ze mną, albo poniżały... Powinnam się bać, albo może nawet mieć pewnego rodzaju traumę. Ale nie mam. To nie zmienia jednak faktu, że... Nadal nie wiedziałam co zrobić...
Jeszcze przez chwilę bez słowa na siebie patrzyliśmy. W końcu Fallen mnie „uwolnił”. Idiotycznie się czułam, po prostu siadając, ale on zrobił to samo. Znowu przybrał kamienną twarz, a ja spuściłam głowę. Zmienił się przez te dwa dni... I wątpię, aby to było przez to, że po prostu byłam nowa. Nie chciałam, aby robił przeze mnie coś, czego nie chciał. A to było pewne... Wiedziałam, co muszę powiedzieć...
- Idź. Powinniśmy o tym zapomnieć... – westchnęłam, wcale nie chcąc tego mówić. Ale taka była prawda – To może zagrozić Klanowi. Nie powinnam była do tego dopuścić. Wiem, że w ogóle tego nie chciałeś... Po prostu traktuj mnie jak innych i wyrzuć to z pamięci – znów zaczęłam wpatrywać się w las, po czym dodałam, lekko się wahając - Tak będzie najlepiej...

< Fallen? Przy mnie nabierzesz wprawy XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!