- Wiem... Ja też jestem twoja – odpowiedziałam, nie do końca wiedząc, co innego mogę powiedzieć. Pierwszy raz byłam taka szczęśliwa. Nareszcie miałam kogoś, komu ufam... Komu mogłam wtulić się w sierść i zapomnieć o tym wszystkim, co było. Stwierdzam, że to bardzo przyjemne uczucie...Oboje potrzebowaliśmy kogoś takiego. Nie spodziewałam się, że to wszystko rozwinie się tak szybko, ale cieszyło mnie to. Bardzo. Czułam, że mogę być przy nim wolna. Nie muszę już uważać na każdy swój ruch. Po prostu ja kochałam jego, a on kochał mnie. Tutaj nie mogło być żadnych zasad, reguł, granic. Może i gadałam coś głupiego, przechodziłam ze skrajności w skrajność. Ale nie obchodziło mnie to. Nie obchodziło mnie, jak będzie wyglądać nasza miłość w oczach innych. Dla nich to może być coś popapranego, ale nam to bardzo pasowało – w końcu wariat kocha najbardziej, i odnosi się to w obie strony.
Czułam, że pokłady energii wręcz buzują wewnątrz mnie. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego, tak... intensywnego... Napawałam się tą chwilą, chcąc aby trwała w nieskończoność, niczym wciąż przewijany film.
W końcu jednak wbrew sobie znienacka naparłam na niego całym swoim ciężarem, wywracając go. Cicho się zaśmiał, po czym namiętnie go polizałam. Chyba mu się to podobało, bo odwzajemnił gest
- Nigdy mi nie wystarczysz, ty mały wariacie... Nigdy nie będę miała cię dość – szepnęłam, patrząc mu w oczy. Ma takie dzikie, przenikliwe spojrzenie, które uwielbiam. Uśmiechnęłam się wrednie, chcąc zamaskować całe to podniecenie spowodowane odwzajemnionymi uczuciami Fallena.
Nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć, co nas czeka... Jak będzie wyglądać nasz związek, o ile będzie chciał to tak nazywać. Kiedy – i czy w ogóle – to wyjdzie na jaw, czy to coś zmieni... Co prawda, nie przejmowałam się opinią innych klanów, po prostu ciekawiła mnie ich reakcja. Na razie jednak myślałam, aby zachować to w tajemnicy. Nadal obawiałam się, czy kiedyś nie dojdzie do sytuacji, gdy coś spaprzę i przeze mnie Fallen nie będzie musiał stanąć przed ciężkim wyborem. Kochałam go cholernie, ale nie mogłam pozwolić aby przekładał mnie ponad Klan. Oczywistym jest, że tego chciałam – chciałam mieć go na wyłączność, ale Klan jest ważniejszy ode mnie. Ja mogłam zawsze poczekać, byłam na to gotowa. Zawsze i wszędzie, tyle ile będzie trzeba. Nie mogłam opuścić kogoś takiego jak on. Był dla mnie wszystkim, najwyraźniej jedynym sensownym powodem, dla którego nadal tu jestem. Klan może nie rozumieć tego co on czuje do mnie, ale ja mogę rozumiem, że ta walka sama się nie wygra...
Ale... Dlaczego teraz myślę akurat o tym?! Przecież nie musieliśmy się tym teraz przejmować. To był czas dla nas. Zero spraw „z zewnątrz”, tylko my dwoje. Mogliśmy rozmawiać o czym chcieliśmy, wydurniać się... Robić wszystko, co nam przyszło do głowy...
Po chwili bezruchu wstałam, uwalniając Fallena z dość niewygodnej pozy i położyłam się tuż obok niego. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się dość... Dziwnie. Delikatnie opuściłam głowę, a w tym samym momencie poczułam ciepło na pysku. Nim się zorientowałam, moje znaki w pobliżu oczu zaczęły lekko płonąć
- Then...? Co ci jest? – zapytał Fallen, dziwnie na mnie patrząc
- Potraktuj to jako rumieniec – wydukałam, minimalnie unosząc głowę, jednak nadal na niego nie spojrzałam. Ciekawiło mnie, jak na to zareaguje...
< Fallen? Stęskniłam się XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!