Cieszyłam się, że Jason postanowił zabrać nas na wycieczkę. Nasza rodzina powiększała się, ponieważ syn i jego partnerka dorobili się dwójki szczeniaków, tak więc zostaliśmy dziadkami. Jednak nie czułam się przez to staro, wręcz przeciwnie, dało mi to nowego życia. Obraliśmy kierunek na Nieskończoną Rzekę. Wiele rzeczy w moim życiu zmieniło się od czasu rozpadu na Klany, między innymi moja nienawiść do wody. Starałam się do niej przekonać, jednak jeszcze ani razu do niej nie weszłam. Zaraz po rozpadzie na Klany przemieniłam się, najpierw zmienił się mój wygląd, a z czasem również żywioły i moce, dzięki czemu już nie byłam wilkiem Ognistym, więc woda nie stanowiła dla mnie zagrożenia. Moje ciało już nie płonęło żywcem, a żywioły sprawiały, że nie musiałam się bać przykrych konsekwencji, jakie mogły mnie czekać po wejściu do wody. Tak więc, dziś postanowiłam spróbować i wejść pierwszy raz od praktycznie początku swojego życia do rzeki.
- Kto popiera pomysł Alexis? - Zapytał Jason.
- Skoro i tak idziemy w tamtą stronę, to wydaje się to dobrym pomysłem - Uśmiechnęła się Celty. Szczenięta szły już przed nami, ciesząc się, że ponownie będą mogły odwiedzić Nieskończoną Rzekę. Bardzo lubiły tamto miejsce. O dziwo, Castiel biegł tuż przy nich, zachowując się zupełnie jak szczeniak, co bardzo mi się podobało. Cieszyłam się, że ułożył sobie życie i znalazł wspaniałą partnerkę, przy której czuł się swobodnie i był choć trochę mniej wredny, wciąż pozostając sobą. Celty odkopała w nim pokłady dobroci, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Cieszyłam się z takiej synowej. Ona i Cas obdarowali mnie wspaniałymi wnukami i mnóstwem szczęścia, dzięki któremu na nowo nabrałam chęci do życia i chciałam z niego czerpać jak najwięcej.
- W takim razie nad Nieskończoną Rzekę! - Zakrzyknął Jason i wszyscy ruszyliśmy w tamtym kierunku, rozmawiając głośno, śmiejąc się i wygłupiając. Miałam nadzieję, że nie natkniemy się na Savior'a, który był raczej spokojnym przywódcą. Na pewno nie miałby nic przeciwko naszej wycieczce i hałasowi, jednak mimo wszystko wolałam go nie denerwować.
Nawet jako Beta miała dosyć słaby kontakt z Alfą naszego Klanu, w sumie tak jak wszyscy. Praktycznie nie wychodził ze swojego terenu, ciągle skakał gdzieś po drzewach i obserwował wszystko i wszystkich. Zastanawiałam się, dlaczego tak to wygląda. Chciałabym go lepiej poznać.
Dotarliśmy nad Rzekę. Szczenięta natychmiast pobiegły do strumyka i zaczęły się chlapać, natomiast reszta rodziny ułożyła się na brzegu, by odpocząć. Jason, widząc, że stoję nad brzegiem, lekko się przestraszył i podbiegł do mnie.
- Przecież boisz się wody - Powiedział.
- Tak, ale chcę przełamać swój strach - Odrzekłam. - Teraz woda nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia.
- Rozumiem, w takim razie nie zatrzymuję cię - Uśmiechnął się mój partner i złożył na moich ustach pocałunek, ja natomiast zamoczyłam łapę w wodzie, powodując dreszcze na całym ciele.
Nie zdawałam sobie sprawy z konsekwencji mojej decyzji...
< Moon >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!