Od dawna nie polowałam, a przynajmniej na własną korzyść. Nie pamiętam, kiedy miałam coś w pysku, jednak dopiero teraz odczułam głód. Naprawdę rzadko jadałam, potrafiłam to robić raz na tydzień. Może to dziwne, ale bardzo zależało mi, aby się tego wyuczyć. Zapewniało mi to większe szanse na przetrwanie, a także była to bardzo ceniona umiejętność, gdyby doszło do jakiejś długotrwałej walki czy nawet wojny. Przez jakiś czas naprawdę starałam się zostać taką jakby maszyną... Nie chciałam nic potrzebować, chciałam czuć się wytrzymalsza od innych. To dzięki temu udało mi się dojść do swojej aktualnej - wręcz zbyt dobrej jak na waderę – budowy i wytrzymałości. Siła, wytrzymałość i odporność na ból to cechy, które uważam za najważniejsze. Taki powinien być każdy wilk. Szkoda jednak, że nigdy nie spotkałam wadery równej sobie... Wszystkie wydawały się przy mnie jakieś małe, chudziutkie i słabe. Czy ja na pewno jestem wilkiem?
Znów się zamyśliłam. Nawet nie wiedziałam, gdzie dotarłam. Ziemia nadal była twarda i sucha, więc wywnioskowałam, że na szczęście nadal jestem na terenie mojego Klanu. Zaczęłam węszyć, szukając jakiegokolwiek znaku życia, jednak do moich uszu dobiegł pewien szelest. Stawał się coraz głośniejszy... Skorzystałam z mojej mocy i w moment zobaczyłam świat w innych barwach. Nic nie dało się ukryć – w moją stronę biegł pokaźny jeleń. Był coraz bliżej...
Nie chciałam tracić czasu na „wyłączenie” podczerwieni – od razu się ustawiłam, i gdy tylko się do mnie zbliżył, rzuciłam się na niego z impetem. Dzięki temu, że skoczyłam w odpowiednim momencie, jego szyja perfekcyjnie wpadła mi do pyska i niebezpiecznie się wygięła. Zwierzę jednak zdążyło wyhamować i nie doprowadzić do skręcenia sobie karku. Szkoda... Wgryzłam się więc mocniej w jego szyję i ciągnęłam ją w swoją stronę, próbując jednocześnie odepchnąć resztę jego ciała. Zwierzę nie walczyło zbytnio, bo było wymęczone ucieczką. Po chwili widziałam, że udało mi się je zabić. Może i nie oderwałam mu głowy, ale cóż... Nie czekając na nic, wgryzłam się w mięso. Ten osobnik jednak smakował inaczej niż te, którymi żywiłam się do tej pory... Nie umiałam jednak określić różnicy. Dziwne...
Po jakimś czasie usłyszałam szelest ponownie. W gąszczu dostrzegłam postać wilka. Najeżyłam sierść, nie rozpoznając go. „Wyłączyłam” podczerwień i czekałam, aż się zjawi. On też zrobił się czujny, bowiem wyszedł cały spięty. Basior, którego wcześniej tu nie widziałam. Cholera... W ogóle nie pomyślałam, że jeleń musiał przecież przed czymś uciekać... Całkowicie wyłączyło mi się myślenie...
- Kim jesteś i co tu robisz? – warknął, nie wiedząc z kim ma do czynienia. Wbiłam pazury w ziemię – na pewno byłam na swoim terenie. On jednak wydawał się pewny. Musiałam więc być na pograniczu terenów... Musiałam kłamać. Może udałoby mi się coś z niego wyciągnąć... Przybrałam więc niepewną maskę i odpowiedziałam na jego pytanie
- Nie jestem zagrożeniem. A co tu robię, nie wiem... Po prostu chciałam coś zjeść – odparłam, próbując znów ugryźć jelenia. Najwyraźniej zabrałam mu posiłek. I dobrze. Poza tym, chyba łyknął moje kłamstewka
- Należysz do jakiejś watahy?
- Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Należałam do Klanu, nie do watahy. Nadal jednak bacznie go obserwowałam. Musiał należeć do któregoś z wrogich Klanów. Gdyby tylko udało mi się go zabić...
Miałam poczucie, że jeśli tego nie zrobię, nie mam prawa pokazać się znowu na naszych terenach. Nie mieli prawa o mnie wiedzieć. Fallen się wkurzy, jeśli nie pozbędę się świadków mojego istnienia. Tak bardzo chciałam się na niego rzucić, ale nie mogłam. Jeszcze nie teraz. Muszę zdobyć jego zaufanie, jakkolwiek to brzmi... Przez chwilę jeszcze trwała cisza, po czym powiedział coś, czego bardzo nie chciałam usłyszeć
- Muszę zaprowadzić cię do mojej Alfy... Chodź za mną – po jego słowach pokiwałam gwałtownie głową. Nie miałam zamiaru tego robić. Nie mogłam
- Nie, podziękuję. Jestem tutaj tylko dla posiłku, zjem i się zmywam. Nie chcę dołączać do żadnych watah itp... – warknęłam. Obawiałam się, co on na to powie. Wydawało mi się jednak, że nadal mi wierzy...
< Silver? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!