sobota, 13 maja 2017

Od Fallen'a - C.D. Altheny "Chantaje"


Noc minęła mi bardzo szybko, cały czas rozmawiałem bowiem z Altheną. Początki naszej konwersacji nie wyglądały za dobrze, jednak z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej się rozluźnialiśmy i zaczynaliśmy płynnie przechodząc z tematu na temat, choć wiadomo, że zdarzały nam się momenty, kiedy cisza i nieśmiałość, a także brak pomysłu na dalsze prowadzenie rozmowy opanowywały nas i dały o sobie znać chwilą ciszy. Nawet nie zauważyłem, kiedy w połowie mojej wypowiedzi, już nad ranem, Thena zasnęła oparta o moją łapę. Spojrzałem na nią i zacząłem rozmyślać, co by tu zrobić, kiedy się obudzi. Chciałem z nią w jakiś sposób spędzić dzień i pozwolić jej lepiej mnie poznać, przy okazji dowiadując się też nowych rzeczy na jej temat. Na początek myślałem o jakimś pikniku lub spacerze, jednak z czasem zdałem sobie sprawę, że jest to dosyć prymitywne i oklepane, dlatego też zacząłem myśleć dalej, podczas gdy wilczyca nadal spała. Jeśli przy mnie usnęła, oznaczało to, że darzy mnie zaufaniem, może nie całkowitym, jednak zawsze jakimś. Wreszcie wpadłem na pomysł, aby pokazać jej coś, czego była ciekawa. Miałem nadzieję, że mi to wypali. Kiedy przygotowałem się psychicznie do całej akcji i miałem już wszystko zaplanowane w głowie, postanowiłem obudzić Althenę.
 - Wstawaj, śpiąca królewno - Mruknąłem, po czym delikatnie trąciłem ją nosem. - Nie chcesz przecież stracić tego pięknego dnia, prawda?
 - Zamknij się - Burknęła tylko i przewróciła się na drugi bok. - Nigdzie się nie ruszam.
Wywróciłem oczami i delikatnie odwróciłem ją w swoją stronę, po czym polizałem czule.
 - A może to cię przekona? - Zapytałem. - Zaplanowałem nam dzień, nie ma czasu do stracenia.
 - Jak to: zaplanowałeś? O co chodzi? - Althena delikatnie się rozbudziła i obsypała mnie deszczem pytań.
 - No normalnie, dlatego wstawaj, ty będziesz się rozbudzać, a ja upoluję jakieś śniadanie. Potem zabiorę cię w pewne fajne miejsce. Co ty na to?
Wilczyca nie odpowiedziała, tylko zaczęła wstawać z posłania. Uśmiechnąłem się na ten widok i ruszyłem na łowy. Kiedy ma się skrzydła, całe polowanie jest o wiele prostsze. Dzięki moim siostrzyczkom z Klanu Luminosum Iter, które zawsze w polowaniu były dość dobre, mogłem sobie pozwolić na trochę bardziej obfite śniadanie. Upolowałem dorodnego renifera i poleciałem z nim do jaskini Altheny. Trzymałem go naturalnie na grzbiecie, co przy okazji dawało mi trening przed tym, co miałem na dzisiaj zaplanowane. Po zjedzeniu u Altheny śniadania i porannych pogaduszkach, wyruszyliśmy. Thena była bardzo ciekawa dokąd ją zabieram, chociaż podejrzewałem, że mogła się domyślać jakie mam plany. Wyprowadziłem ją z lasu i poszliśmy w kierunku Martwego Pustkowia, które było chyba moim ulubionym terenem. Kochałem je podziwiać, a także latać nad nim. A właśnie tego tyczyła się dzisiejsza wycieczka.
 - Dotarliśmy na miejsce - Oznajmiłem, a wadera była wyraźnie zdziwiona tym faktem.
 - Pustkowie, wow - Mruknęła. - Co masz zamiar tutaj robić?
 - Z tego, co wywnioskowałem z wczorajszej rozmowy, jesteś ciekawa jak tu jest latać, prawda? - Zapytałem, a coraz bardziej zdziwiona Then patrzyła na mnie swymi pięknymi oczami. Miała bardzo ciekawą minę, musiałem się bardzo powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem.
 - Co ty...? - Zapytała, jednak przerwałem jej.
 - Jedyne, co musisz zrobić, to wdrapać się na mój grzbiet i objąć mnie mocno łapami. Kiedy będziesz miała dość, krzycz.
 - Chyba oszalałeś.
 - To bardziej niż prawdopodobne - Powiedziałem, po czym podszedłem bliżej Altheny. - Hej, ufasz mi, czy nie?

< Althena? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!