czwartek, 4 maja 2017

Od Altheny - C.D. Silent Fear'a "Brak spokoju"


Gdy spytał o Fallena, podniosło mi się ciśnienie. To jedno głupie zdanie totalnie mnie pogrążyło... On jednak najwyraźniej też nie był święty w tej kwestii. Trochę podniosło mnie to na duchu. Nie wiedziałam jak się odezwać, więc zapadła cisza. Oboje pogrążyliśmy się w myślach.
Pomimo, że w głębi duszy bardziej interesowałam się naszym przywódcą, dość przyjemnie mi się tu siedziało. Nie spodziewałam się z jego strony takiej postawy. Na początku patrzył na mnie, jakby chciał mnie zabić, a teraz siedzi obok i nie przejawia żadnych złych zamiarów. Może mamy ze sobą więcej wspólnego, niż myślałam...? Może nie jestem odosobniona ze swoimi maskami...?
Spojrzałam w gwiazdy. Było ich dość dużo, jednak niebo nie prezentowało się zbyt majestatycznie. Ciemne chmury częściowo zasłaniały księżyc, więc było dość ciemno. Dzięki swojemu żywiołowi, poczułam się trochę pewniej. Temperatura jednak nadal była trochę zbyt wysoka jak na mnie. Miałam jednak na to sposób. Ponownie się położyłam i wznieciłam przy sobie ogień w taki sposób, aby nie zbliżał się do Silenta. Płomienie były tak gorące, że aż chłodziły. Magia czarnych płomieni...
Dopiero po chwili zorientowałam się, że Silent patrzy na mnie lekko zdziwiony.
- No co? – zapytałam, pomimo iż podświadomie wiedziałam, że to może wyglądać dziwnie.
- Ogień to twój żywioł, nie...? – zapytał, przyglądając się moim czarnym płomieniom
- Oczywiście. To wygląda aż tak nietypowo?
- Wiesz... Rzadko widuje się wilczycę, która podpala się bez powodu...
- Zaproponowałabym ci spróbowanie, bo to dość przyjemne, ale... Ty to nie ja – odparłam, po czym Silent znów się odwrócił. Spuściłam trochę uszy, zmieszana tą sytuacją. Nie wiedziałam, dlaczego... Wydawało mi się, że ta rozmowa – o ile można to było tak nazwać – jest strasznie oficjalna. Nie lubiłam czegoś takiego.
Wpadłam na pewien pomysł. Ponieważ Silent wciąż na mnie nie patrzył, wznieciłam dookoła niego taki jakby ognisty krąg. Wtedy się ocknął i spojrzał na mnie spode łba.
- Co ty wyprawiasz? – warknął, z powrotem obserwując płomienie. Delikatnie zacieśniłam krąg – Przestań!
- Boisz się? – zaśmiałam się cicho, bawiąc się płomieniami. Nie były wysokie, więc spokojnie mógł wstać i odejść bez żadnego ryzyka, jednak tego nie robił. Dostrzegłam w jego oczach pewien błysk. Chyba wcale nie miał mi tego za złe. Nadal jednak zgrywał wkurzonego
- Oczywiście, że nie! Za kogo ty mnie masz?! – burknął oburzony.
- Jeszcze nie wiem. Prawie nic o was nie wiem... – stwierdziłam, przechylając lekko głowę. – Więc wiesz... Jeśli chciałbyś mi kiedyś coś powiedzieć... Domyśl się gdzie mnie szukać – zażartowałam, po czym ponownie zapadła cisza. Wcale nie był taki zły, a przynajmniej w tej chwili. Może się dogadamy...
Nie wiem dlaczego, ale w tej chwili przypomniał mi się Fallen. Miałam przestać o nim myśleć, i zdecydowanie mi to nie idzie. Korciło mnie, żeby zadać mu pewne pytanie, jednak nie chciałam zbłaźnić się jeszcze bardziej... Niespodziewanie jednak zapytałam o coś innego
- Czy naprawdę tak perfidnie się wygadałam wtedy, podczas „wspólnego posiłku"...?

< Silent Fear? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!