Nie mogłam uwierzyć, że pocałowałam Arcun'a i tak po prostu sobie poszłam, zostawiając go. Normalnie chyba nie umiałabym zasnąć przez całą noc, ponieważ emocje i obawy targałyby mną jak szalone, niestety tak się nie stało. Powodem była cała ta przygoda, którą dzisiaj przeżyłam z wilkiem, w którym byłam zakochana. Po prostu padłam na posłanie i zasnęłam w momencie. Być może dla niektórych wszystkie te wydarzenia, latanie i próby wyjścia z pułapki oraz całowanie nie są zbyt męczące, jednak dla mnie były. I to niesamowicie.
Na początku mój sen był bardzo spokojny, widziałam w nim Arcun'a całującego się ze mną o zachodzie słońca. Czułam, że mimowolnie się uśmiecham, miałam dosyć płytki sen, jednak z czasem odpływałam coraz bardziej i bardziej, powoli tracąc kontrolę i świadomość tego, co się dzieje. Nie widziałam już nic przed swoimi oczami, im głębiej zapadałam się w sen, tym mniej widziałam, aż w końcu nie widziałam już niczego. Tylko czerń.
Nie wiedziałam ile spałam, jednak zaczęło się dziać ze mną coś niedobrego. Czułam, że nie jestem sama w jaskini, a tym bardziej w swoim śnie. Ktoś się tu wkradał i chciał zakłócić mój spokój, jednak nie potrafiłam się obudzić. Znowu zaczęłam śnić, a przynajmniej tak mi się wydawało, jednak był to koszmar... Koszmar, z którego chciałam się jak najszybciej obudzić. Widziałam przed oczami jakiegoś wilka, słyszałam dziwne odgłosy. Chciałam się wyrwać. I mi się udało.
Odruchowo rozejrzałam się po jaskini i wtedy spostrzegłam jego. Czarny wilk z trzema bliznami na oku, otaczała go dziwna, zielona poświata. Jego oczy patrzyły wprost na mnie, uśmiechał się szeroko, a z jego pyska kapała ślina.
- Kim jesteś?! - Wrzasnęłam, w odpowiedzi na jego "przywitanie".
- Wydaje mi się, że nikim ważnym - Mruknął. - Przynajmniej na razie.
- Odejdź stąd! - Krzyknęłam najgłośniej jak umiałam, licząc, że Arcun mnie usłyszy.
- Oj, to nic nie da skarbie - Wyszczerzył się. - On cię nie usłyszy. Pewnie teraz smacznie śpi. Ale spokojnie, nie masz się o co martwić, jesteś w doskonałych łapach.
Wstał i zaczął chodzić po jaskini. Cała ta sytuacja wydawała mi się coraz bardziej okropna. Wiedziałam, że jeśli nikt mi nie pomoże, marnie skończę. Byłam również pewna, że mam do czynienia z członkiem Cecidisti Stellae.
- Nie zbliżaj się! - Krzyczałam. - Pomocy!
- Cichutko - Uśmiechnął się wrednie i jednym ruchem łapy przycisnął mnie do ściany. Nawet nie wiedziałam kiedy znalazł się na tyle blisko, aby to zrobić. - Tutaj nikt nie usłyszy twoich krzyków.
Delikatnie podgryzł moje ucho, co wydawało mi się skrajnie obleśne. Nie miałam zamiaru zostać wykorzystana jak przedmiot. Kopnęłam wilka, przesunął się trochę i dałam radę mu zwiać. Chciałam wybiec przez drzwi i uciec jak najszybciej, jednak obcy skoczył i w momencie zataranował mi drogę.
< Silent Fear? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!