poniedziałek, 29 maja 2017

Od Arcun'a - C.D. Last hope "Jak tu dotarłem?"


Byliśmy w pewnym sensie w pułapce. Żadna nasza moc nie mogła pomóc. Hope narzekała na ból pleców. Nie szło się wydostać. Wołać o pomoc? 
- Może zawołajmy o pomoc? - Zaproponowałem.
- Tak, niech nas tak zobaczą. I jeszcze te plotki...? - Snuła. - Bardzo głupi pomysł, Arcun.
Przytaknąłem. Mój pysk był tak blisko... Za blisko pyska Last. Lada moment coś mogłoby się stać i nasze pyski... Eh. Nie. Zapadłbym się pod ziemię. Ukrył się przed samicą i nie pokazywał się. Mi nie było szczególnie niewygodnie. Wadera miała wybitnie miłe futro. Mogłem tak leżeć i leżeć, jednak to dwuznacznie wyglądało. Wymienialiśmy spojrzenia.
- Poczekajmy trochę, pogadajmy - Powiedziała towarzyszka.
- A wiesz, znamy się dzień, półtora, a już leżymy na sobie - Zaśmiałem się.- Żartuję, jednak to, że już tyle się wydarzyło...
- Szczerze nie myślałam, że będziemy mogli się tak zaprzyjaźnić - Dodała. - Nie jesteś złym wilkiem, jeśli chodzi o przyjaciela.
- Wiem, ty również. Bardzo przyjemnie się z Tobą rozmawia.
Zarumieniła się. Wyglądała bardzo słodko. Wgłębienia w policzkach dodawały jej uroku.
- Mogę Ci coś zdradzić? Tylko Tobie - Zapytałam.
- Oczywiście - Uśmiechnęła się. - Słucham!
- Wiesz chyba, że nie mam ojca, prawda?
- Tak, mówiłeś.
- Widziałem jak go mordują. Nic nie zrobiłem - Zasmuciłem się.
Wadera wyraziła współczucie. Ja musiałem wygadać się komuś.
- Obiecujesz, że nikomu nie powiesz? - Zapytałem.
- Obiecuję.
Uśmiechnąłem się. Czas tak szybko mijał. Był już zachód. Cudowny. Nagle, podniósł się poziom wody. Hope spłynęła w dół. Ja też. Nie posiadaliśmy się z radości. 
- Usiądźmy na brzegu, przyjrzyjmy się temu cudownemu słońcu - Zaproponowała towarzyszka.
Zaskoczyła mnie tą propozycją. Ale bardziej zdziwiło mnie to, że powiedziała to ONA. 
- OK - Zgodziłem się i razem wyczołgaliśmy się na brzeg.
Rozmawialiśmy o wszystkim. I o niej, i o mnie. O mojej rodzinie, jej rodzinie. W końcu doszliśmy do sympatii i o partnerstwie.
- Miałaś kiedyś partnera? - Zagadałem.
- Nie. Nie - Zarumieniła się. - A ty?
- Nie, ja też nie - Przyznałem. - Jednak jestem serio ciekaw, jak to jest.
Przytaknęła. Uśmiechnąłem się samowolnie. Spojrzeliśmy na zachodzącą kulę słońca. Mój wzrok skupiła na sobie samica, która podziwiała to samo co ja. Miło spędza się z nią czas. Naprawdę miło.
- Przepraszam, że tak dopytuję, jednak chcę wiedzieć coś o Tobie - Próbowałem rozpocząć rozmowę.
- Ok, pytaj - Zgodziła się.
- Czy ktoś z watahy podoba ci się?
Zmieszała się. Zdałem sobie sprawę, że to pytanie było zbyt intymne. 
- Przepraszam... Nie chciałem... - Przepraszałem.
- Nie, nie. Nic się nie stało - Szepnęła.
- To... odpowiesz mi?

<Last Hope? Wybacz, chciałem rozkręcić akcję (;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!