Po prostu utknęliśmy. Sytuacja była bardzo niezręczna, a kiedy zobaczyłam pysk Arcun'a tak blisko swojego, musiałam zarumienić się jak burak, bo czułam ciepło na policzkach. Nie zostało mi nic innego, jak szukać wyjścia z tej pułapki, Arcun również wyglądał, jakby zastanawiał się nad rozwiązaniem naszego problemu. Nareszcie wpadłam na pewien pomysł...
- Arc, cholera, przecież możesz latać! - Krzyknęłam na tyle głośno, że basior musiał odsunąć na chwilę pysk. - Możesz wznieść się w górę.
- Muszę być chociaż trochę rozpędzony, nie da rady tak z miejsca - Oznajmił.
...który niestety okazał się klapą.
Dlatego myślałam dalej. W sumie, to co się stało ni było złe, jednak nie czułam się zbyt komfortowo, szczególnie, że podłoże nie było jakieś super miękkie i bolał mnie grzbiet, dodatkowo czułam się osaczona z każdej strony. Po bokach przez skały, od góry przez Cun'a. Chwila, skały!
- Już wiem! - Zakrzyknęłam.
- Wybacz, że psuję ci marzenia, ale żadna z moich mocy się nie przyda - Odpowiedział Arcun.
- Spokojnie, tu chodzi o moją moc - Uśmiechnęłam się.
- W takim razie słucham.
- A więc, mam moc telekinezy, nie? Ale ona działa tylko na kamienie. Skały też się zaliczają. Więc jestem w stanie je w jakiś sposób podnieść lub rozstąpić, aby udało nam się wydostać.
- Powtórzę się, nie chcę ci psuć marzeń, ale wątpię, że telekineza pomoże. Te skały wyglądają na dosyć ciężkie i mocno osadzone w podłożu...
- No nie, Arc, dlaczego mi to robisz - Zaśmiałam się. - Już się cieszyłam, że wpadłam na jakiś dobry pomysł.
- Aż tak ci źle? - Odpowiedział z uśmiechem.
- No... nie - Spuściłam wzrok, po czym dodałam po chwili milczenia: - Ale boli mnie już grzbiet.
- W życiu trzeba być twardym.
- Ciekawe czy mówiłbyś tak na moim miejscu - Odparłam, śmiejąc się.
< Arcun? Sorki, że takie krótkie ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!