Byłam pewna, że to już mój koniec i to uczucie bardzo mnie załamywało, odbierało wolę walki. Zyskałam miłość i już będę musiała zostawić ją samą. Zyskałam Klan i przyjaciół i już będę musiała opuścić ich szeregi. Ta jaskinia, ta Rzeka, to miejsce, te tereny - to wszystko było jakie magiczne, a jakiś wilk nagle bezpodstawnie postanowił mi to odebrać wraz z życiem. Choć byłam zdruzgotana, widziałam jeszcze ten promyczek nadziei prześwitujący przez gęstą mgłę na dworze, która pewnie była sprawką mojego przeciwnika. Była ona gęsta i nic nie widziałam, jednak wiedziałam, że nawet jeśli pobiegnę przez nią na oślep, to w końcu znajdę kryjówkę. Gdyby tylko dało się wyjść z jaskini... Niestety, mój przeciwnik pilnował wejścia, mało tego - szykował się do ataku, więc zaczęłam gorączkowo szukać mocy, która mogłaby mieć na niego jakikolwiek efekt. Z tego, co zdążyłam zauważyć, jego żywiołami były Woda i Mrok, zaś moimi Ziemia i Lód, więc miałam marne szanse na zrobienie czegoś, co by mnie uratowało. Wilk przybrał pozycję do ataku, a ja zrobiłam to samo i skoczyliśmy sobie do gardeł po krótkiej wymianie zdeterminowanych spojrzeń.
Nastąpiła szarpanina i krótka wymiana ciosów. Już wtedy mogłam się zorientować, że mój przeciwnik jest o wiele silniejszy i raczej na pewno nie mam z nim szans, jednak to mnie nie powstrzymywało. Chciałam wygrać tę walkę, bo wiedziałam, że mam dla kogo żyć. Starałam się chuchnąć na przeciwnika swoim Lodowym Oddechem, jednak za każdym razem, gdy nabierałam powietrza do ust, mój przeciwnik wymierzał mi cios w pysk. Aby mój oddech był lodowy, musiałam się skoncentrować i takie przerywanie było skuteczne w uniemożliwieniu mi obrony. Zastanawiałam się jednak, skąd on wie jakie mam moce. Najpewniej skoro był w stanie wkraść się do mojego snu i narobić tam bałaganu, wkradł się też do mojego umysłu czy historii i wie już o mnie wszystko. Byłam prawie pewna, że to właśnie stąd znał moje imię.
Podczas szarpania się i próby wywrócenia drugiego wilka, podkurczyłam przednie łapy i odbiłam się od jego brzucha, po czym trafiłam pod ścianę swojej jaskini. Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem i wykonał kolejny ruch. Radioaktywna ciecz powędrowała w moją stronę z dużą prędkością, jednak udało mi się jej uniknąć, tworząc Lodową Ścianę. Wiedziałam, że zamknięcie się za nią nie było dobrym pomysłem, okazałam się tchórzem, ale wtedy się tym nie przejmowałam. Chciałam po prostu przeżyć, nieważne czy honorowo, czy nie. Po prostu żyć.
Niestety wilk użył mocy, której się nie spodziewałam. Choć go nie widziałam, byłam pewna, co zrobi. Przewidziałam to, jaką ma moc. Zamienił się w cień i pod tą postacią bez problemu przedostał się przez moją zaporę. Zanim zdążył się zmaterializować, usunęłam ją i widząc otwarte wyjście z jaskini, ruszyłam ich stronę. Wilk, z którym przyszło mi się mierzyć, zdążył jedynie złapać mnie za tylną łapę, przez co lekko się potknęłam, jednak mimo wszystko, uciekłam mu i wbiegłam w mgłę. Byłam uratowana. A przynajmniej tak mi się wydawało.
Biegłam prosto przed siebie, jak na złamanie karku, jednak mgła była bardzo kołująca. Byłam pewna, że jest w niej zawarty jakiś składnik, który powoduje otumanienie i senność, a może nawet i narkotyzuje. Im dłużej biegałam we mgle, kaszląc i wywracając się, tym bardziej czułam się zagubiona, jednak nie miałam zamiaru się poddawać. Wiedziałam, że on gdzieś tu jest. Czułam jego obecność, miałam wrażenie, że jego ciepły, wstrętny oddech przechodzi powoli na mój kark, powodując dreszcze. Na pewno to sobie przemyślał i rozważył taką możliwość jak ucieczka, dlatego wykonał tą mgłę. Powoli zaczynałam się dusić, jednak wciąż brałam powietrze do ust i krzyczałam o pomoc. Wiedziałam jednak, że to na nic. Mimo wszystko część mnie miała nadzieję, że już go nie spotkam i jakimś cudem uda mi się wyjść z tej mgły...
< Silent Fear? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!