środa, 31 maja 2017

Od Arcun'a - Czy to koniec?

Po tragicznej nocy nie potrafiłem dojść do siebie. Czemu? Czemu tam nie zostałem?! Obroniłbym ją! To tylko moja wina. A co teraz? Do kogo pójdę gdy będę w rozsypce? Kto mnie pocieszy nawet w środku nocy? Kto zostanie matką moich dzieci? Nie dowierzałem. Chciałem skończyć ze sobą. Nie miałem po co i dla kogo żyć. Tylko ona mnie rozumiała. A ten wieczór? Miałem ochotę po prostu iść na najwyższą skałę i skoczyć. Zakończyć tą męczarnię. Chciałem być z nią, w niebie. Przynajmniej razem. Jednak ona kazała ułożyć mi życie. Stwierdziła, że jestem młody, mam przed sobą całe życie. Ale ja chciałem wszystkie wspomnienia wiązać z nią! Być z nią na co dzień. Witać z rana. Mieć dzieci, wnuki. Całować codziennie. Usiadłem w kącie i zacząłem płakać. Nie zorientowałem się nawet kiedy Avalanche i inne wilki przyszły do mnie. Słyszałam przeróżne słowa pocieszenia typu: 
- Dasz radę!, 
- Jesteśmy z Tobą, 
- Nie poddawaj się. 
Jednak już się poddałem. 
- Arcunie, chcemy złożyć Ci kondolencje - Powiedziała Avalanche, na co ja westchnąłem.
- Nikt nie zastąpi mi Last - Płakałem. - Nie ma drugiej takiej samicy. Kochałem ją - Żaliłem się.
- Staramy się zrozumieć Ciebie.
- To nie jest możliwe - Szeptałem. - A... Będzie jakaś uroczystość pogrzebowa?
- Nie jestem pewna - Usłyszałem.
Czułem pustkę. Czułem, że zaraz zemdleję. Runę jak długi. Jedynym moim pragnieniem było umrzeć. Nie potrafiłem ułożyć sobie życia bez kochanej Last. Nie widziałem innego wyjścia. Czułem, że nigdy nie dojdę do siebie.

***

Dnie spędziłem w jaskini wypłakując sobie oczy. W końcu nadszedł dzień ostateczny. Wszedłem na wysoki klif. Z prawej i lewej plaża. Z przodu kamienie. O tak. Bez zastanowienia wziąłem rozbieg. Nagle pojawiła się Hope. 
- Nie rób tego - Szepnęła. - Ułóż sobie życie!
- Wybacz, nie potrafię - Przepraszałem ją nie zatrzymując się. 
- NIE RÓB TEGO!
- Chcę być z Tobą. Tylko - Płakałem.
Skoczyłem. Zamknąłem oczy. Ostatnie co usłyszałem to donośny krzyk Last. Gdy otworzyłem oczy ujrzałem światło. 
- Wracasz na ziemię. Niebo to nie miejsce dla Ciebie! - Słyszałem szepty.
Zamknąłem ponownie oczy. Gdy otworzyłem ponownie ujrzałem waderę. Leżałem na plaży. Łudziłem się, że to Last. Ale jednak nie.

<Wadera jakaś zaadoptuje Arcuna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!