Wadera przewróciła oczami. Powiem tyle, nie spodziewałem się, że ona może być taka...ostra? Nie, buntownicza? Nie. Ale czemu udawała inną waderę?
- Gdzie idziemy? - Rozpocząłem rozmowę, ponieważ ta niezręczna cisza była nie do wytrzymania.
- Nie wiem. Może nad rzekę? - Rzuciła. - Jest dosyć ładna.
Te słowa nie dotarły zbytnio do mnie. Widząc moje rozkojarzenie ta powtórzyła.
- Idziemy nad rzekę?
- Tak, tak, tak - Przytakiwałem.
***
Wadera oprowadzała mnie tu i tam. Tutejsze krajobrazy były naprawdę zadziwiające, a woda w rzece była niczym lustro. Cudowne. Po zakończonej wycieczce samica rzuciła:
- No to ja spadam... Tu jest twoja jaskinia.
Zrobiłem słodkie oczka i spojrzałem na nią.
- Nie zostaniesz nawet przez chwilę, na chwilkę? - Zapytałem ją.
- Arcum, zachowujesz się jak szczenię... - Mruknęła.
- Ja?
- Tak, ty - Odparła.
- Chciałabyś.
- Jezu...nie będę z tobą dyskutowała - Stwierdziła.
- Ale ja z tobą tak - Ponawiałem próbę zdenerwowania samicy.
Ta zaśmiała się.
- Chwilę. Małą - Zadecydowała. - Bo jeszcze się zgubisz...
- Ok. A gdzie jest moja jaskinia?
- Eh...Chodź.
***
Zgubiliśmy się. Naprawdę.
- Last Hope, gdzie jesteśmy?! - Warknąłem delikatnie poddenerwowany.
- Nie wiem, ale znajdę wyjście z tej sytuacji - Stwierdziła.
Udałem się za samicą. Chodziliśmy raz tu, raz tam. Robiliśmy "X", aby wiedzieć, gdzie już byliśmy. Nic z tego. I gdyby jeszcze było mało, rozpadał się deszcz. Taki porządny.
- Fajnie, pierwszy dzień i już masakra.
- Arcun zachowujesz się jak szczenię - Zaśmiała się.
- Czemu?
- Poddajesz się. Od razu - Stwierdziła.
Przytaknąłem.
- Racja. Nie powinienem. Wybacz - Przepraszałem.
Samica przewróciła oczami.
***
Deszcz nie ustawał. Padał, padał. A my? Byliśmy mokrzy do suchej nitki.
- Słodko wyglądasz, taka mokra... - Powiedziałem.
- Nie podrywaj mnie idioto - Warknęła.
- Nawet bym nie próbował. To był KOMPLEMENT.
- Jak tak to dziękuję - Burknęła. - Chwila...
Zacięła się.
<Last Hope?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!