- Porozmawiamy o tym później, ok...? – zapytałam, omijając go wzrokiem. Nie wiedziałam, czy chce to usłyszeć, czy po prostu jest ciekawy, albo sam nie jest jednak w 100% pewny...
- Jak chcesz... – odpowiedział, a ja nie chcąc ponownie wywoływać ciszy, podeszłam do ściany, gdzie były porozwieszane pióra. Przyglądałam się jego kolekcji z lekkim podziwem. Zawsze lubiłam pióra, i czasami przyglądałam się ptakom, jednak w życiu nie widziałam osobników, które miałyby takie upierzenie. Były jedno, jak i wielokolorowe... Dłuższe i krótsze... Nie chciałam naruszać jego kolekcji, jednak dla zabawy podeszłam do jednego z piór, które podobało mi się najbardziej i ostrożnie przystawiłam pysk, jednak nie dotykałam go
- Myślisz, że mi pasuje? – zażartowałam, a on przyjrzał mi się krytycznie. Lustrował mnie wzrokiem, po czym spojrzał na ścianę. Udawałam zniecierpliwioną brakiem odpowiedzi, jednak w końcu się doczekałam
- Spróbuj z czarnym – odpowiedział, a ja podeszłam do czarnych piór. Chyba mu się podobało, ale ja złośliwie się uśmiechnęłam
- E tam, nie znasz się. Nic nie widać! – zaśmiałam się, po czym podeszłam do kolejnej grupy...
Tak minęło trochę czasu, trochę pożartowaliśmy i pośmialiśmy się. Z każdą chwilą łatwiej nam się rozmawiało, przyzwyczailiśmy się do towarzystwa drugiej osoby. W końcu jednak znudziło nam się to, a ja podeszłam przyjrzeć się szkieletowi. Zapytałam go, jak udało mu się tak dobrze zachować każdą, najmniejszą kość, ponieważ sama nie obraziłabym się za jakąś ozdobę jaskini w tym typie...
Ostatecznie jednak położyliśmy się na ziemi i zaczęliśmy luźną rozmowę. Pomimo że nadal dało się wyczuć pewien dystans pomiędzy nami, rozmawialiśmy jakbyśmy znali się już przez dłuższy czas – oczywiście nie licząc pewnych pytań o zainteresowania lub inne tego typu rzeczy. Dowiedziałam się, że Fallen lubi muzykę. Cieszyło mnie to, ponieważ sama też nią nie gardzę.
Po jakimś czasie jednak Fallen musiał gdzieś wyjść. Powiedział że niedługo wróci, i ku mojemu zaskoczeniu zostawił mnie tu. Nie wiedziałam, czy odebrać to jako coś dobrego, czy nie...
Czas ten jednak chciałam poświęcić na wszelkiej maści przemyślenia. Wiedziałam, że Fallen oczekuje mojej odpowiedzi, w końcu to nie była byle jaka kwestia... Mogła ona przeświadczyć o naszej wspólnej przyszłości, a może nawet o czymś więcej. Na jego miejscu również chciałabym otrzymać odpowiedź, jak najszybciej.
Miał rację, nie byłam pewna. Ale nie tego, czy i co do niego czuję. Gdybym nie była tego pewna, nie zaczynałabym całej tej szopki. Wszystkie wątpliwości trzymały się tego, jak go kocham. Chciałam, aby to było dla niego lekkie i przyjemne – nie satysfakcjonowałoby mnie, jeśli zmuszałby się do tego, albo jeśli robiłabym coś nie tak. Nie wiedziałam, na co kiedy jest czas... Przechodziłam przez to pierwszy raz, zupełnie nie miałam doświadczenia. Kiedyś myślałam, że będzie to łatwiejsze... Teraz jednak przekonywałam się, że sama miłość jest przyjemna, ale chęć uszczęśliwienia drugiej strony wszystko utrudnia...
Nie wiedziałam, czy będę potrafiła „umilić mu życie”. Odpowiednio pomóc, jeśli będzie potrzeba. Czy mój charakter nie będzie przeszkadzał... Teoretycznie, podobno miłość wszystko przebaczy, ale nie miałam pojęcia, jak to się ma do rzeczywistości. Nie chciałam go stracić, przy nim czułam się jakoś lepiej, jaśniej wyobrażałam sobie przyszłość. Wydawało mi się, że przy nim moje życie nabiera kolorów...
Wiedziałam, że jeśli będziemy chcieli być razem, będzie to wymagało od nas obojga pewnego poświęcenia i oczywiście zaangażowania, jednak byłam gotowa całkowicie się tym zająć. Ale po części miałam pewne obawy. Chciałam zostać taką, jaką jestem, ale z drugiej strony coś tak ważnego nie mogło mnie w pewien sposób nie zmienić. Trochę się tego bałam... To również stanowiło większą część tego, co powodowało moje niezdecydowanie.
Jednak gdy powiedziałam to wszystko – co prawda w myślach, ale zawsze – zrobiło mi się lżej. Tak jakby oddałam z siebie to wszystko, i nie czułam już takiego strachu. Byłam gotowa okazać mu, co czuję. Nie obchodziło mnie tak bardzo, co będzie później. Miał rację – naszym największym problemem było to, że zbyt dużo myśleliśmy. Za dużo rzeczy braliśmy pod uwagę, zamiast w pełni zajmować się tu i teraz. Chciałam z tym skończyć.
Gdy tylko wrócił do jaskini i stanął na łapach, podeszłam do niego i zaczęłam mówić
- Jestem pewna. Chcę być przy tobie.
< Fallen? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!