piątek, 26 maja 2017

Od Silver'a - C.D. Altheny "Na granicy"


Doskonale wiedziałem, że Athena nie wejdzie na tereny mojego klanu, aby to na nich rozpocząć poszukiwania. Zdawałem sobie również sprawę z niebezpieczeństwa jakie wynika z chodzenia po wrogich terenach... jednak ciekawość była silniejsza. 
- To co, zaczniemy szukać u was? - Zapytałem zbliżając się do granicy. Dostrzegłem błysk w oku również podnoszącej się wadery. 
- Wiesz, że to nie są twoje tereny...
- Wiem, ale chyba nie wbijesz mi noża w plecy - Wydusiłem z siebie przekraczając umowną linię.
Dość energicznie ruszyliśmy przed siebie, wciąż przemierzając tereny wzdłuż granicy. Reszta ich klanu przypominała pustkowia, które zostały wyniszczone przez jakąś tajemniczą siłę. Połacie porośnięte suchą trawą nie mogły przyciągnąć aż tak wielu osobników podczas wcześniejszej eksploatacji tych samych terenów. Na obszarze aktualnie przeszukiwanym przez naszą dwójkę było zdecydowanie przyjemniej. Trochę więcej cienia, świeża trawa, malutkie jeziorka... osobiście osiedliłbym się właśnie w tej okolicy. 
- Ej... Silver, chyba coś znalazłam... - Zawołała wskazując lekkie wzniesienie zasypane z jednej strony kamieniami. Musiała być to stara jaskinia... nie było innej opcji. - Byłbyś tak dobry i zrobił przejście? 
- Jesteś silna, sama nie możesz? - Zapytałem sarkastycznie usuwając głazy, przy okazji wpuszczając świeże powietrze do wnętrza zatęchłego wnętrza. 
- Zazwyczaj robię takie rzeczy, ale skoro mam obok siebie coś twojego pokroju... - Odpowiedziała uśmiechając się szyderczo. 
W chwili gdy ostatni kamień odsunął się od wejścia uderzył w nas swąd czegoś starego... starego i martwego. 
- Lis, królik...? - Zapytałem licząc na odpowiedź, którą swoją drogą dostałem dość szybko.
- Wilk - Zimny ton obił się o moje uszy, powoli spływając po karku. Zostawił po sobie bardzo nieprzyjemne dreszcze. 
Then dość szybko weszła do jaskini, ja natomiast, już nieco wolniej podążyłem jej śladem. Wnętrze było dosłownie oblepione czymś na wzór korzeni, jednak były one zbyt suche, aby mogły służyć jakiejkolwiek roślinie. Pod ścianą, znajdującą się najdalej od wejścia leżał wilk, a raczej to, co z niego pozostało. Podczas gdy Athena rozglądała się po wnętrzu, ja zbliżyłem się do zwłok. Dość szybko spostrzegłem średniej wielkości książkę przyciśniętą przez jedną z łap poległego wilka. 
- Będziesz okradać martwych? - Wadera zbliżyła się zaglądając mi przez ramię. 
- Jemu i tak się nie przyda, a tobie chyba zależało na poznaniu historii tego stada - Mruknąłem pokazując okładkę oznaczoną słowami "Kronika Stada Spod Krwawego Wzgórza".
Mimowolnie uśmiechnęliśmy się do siebie i dość energicznie wyszliśmy na powierzchnię. większość stron była zniszczona, ale dało się odczytać przynajmniej część tekstu. 

"Od małego rodzice uczyli mnie i moją siostrę stanowisk w naszym stadzie. Już po pierwszych dniach zarówno ja jak i [...] wiedzieliśmy, że są oni parą Beta. Od zawsze darzyłem ich szacunkiem, a może raczej strachem... Tak, pamiętam. Bałem się tego basiora przypominającego demona, odmiennym uczuciem jednak darzyłem jego partnerkę. Pary Gammy nie pamiętam... natomiast parę Alfa zapamiętałem bardzo dobrze. Silny, dobrze zbudowany basior, o zimnym, bezwzględnym, przeszywającym, lecz opiekuńczym spojrzeniu nosił imię Gustaw. Jego ciało było pokryte bliznami, natomiast sierść przybrała kolor metalicznej szarości. Samicą stojącą u jego boku była zawsze piękna i pełna wdzięku, górująca intelektem nad innymi wilkami Ginewra. Znana była między innymi ze swoich ogrodów, które otaczała szczególną troską. "

Kilka kolejnych kartek dosłownie rozpadło mi się w łapach, gdy tylko próbowałem przekręcić stronę. 

"[...] Właśnie ze stadem noszącym taką nazwę prowadziliśmy bardzo zażartą wojnę. Ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo... jednak nie obeszło się bez ofiar. W moim przypadku była to gałka oczna. Jej miejsce zajęła piękna, długa blizna. Aktualnie jesteśmy w drodze powrotnej na nasze stałe tereny. Tereny znajdujące się w kraju USA."

"Straciłem wszystko, moja partnerka odeszła, każde z moich dzieci jest martwe. Rodzice nigdy nie powinni grzebać własnych pociech. Muszę odejść, te tereny są zbyt nacechowane emocjonalnie. To w tej ziemi leży każda istotna dla mnie jednostka... ojciec... matka... Muszę odejść. Zostawiam tą kronikę w swojej jaskini. Jeśli kiedykolwiek powrócę, będę kontynuować opisy. Warto wspomnieć, że para Alfa dorobiła się szczeniaków. Prawdopodobnie to właśnie one obejmą dowodzenie nad watahą. Nie jestem pewien co do ilości dzieci w miocie, jednak wiem, ze jedna z nich nazywa się Star. Wataha się rozrasta, z pewnością ktoś będzie w stanie zająć moje miejsce, Gammy Watahy Krwawego Wzgórza." 

- Czyli był Gammą... - Wyszeptałem pragnąc poznać kolejne części kroniki.

"Wpadłem na moje stare stado w chwili, gdy próbowali wrócić na swoje tereny. Star, teraz ona tu dowodzi. Gustaw i Ginewra świetnie ją do tego przygotowali... jest jeszcze ten... Flash, samiec Alfa. Wydaj się jakiś... dziwny. W szczególności fakt, że Star nie prowadziła ze mną dialogu "rozpoznawczego". Wyglądał tak jakby chciałby mnie zabić. Jednak od teraz jesteśmy sojusznikami, muszę go znosić, a on musi znosić mnie. Miejsce Gammy zajął wilk o imieniu Silence. Wydaje się odpowiedni, jednak coś niszczy go od środka. Mam nadzieje, że dość szybko trafimy na dawne te..."

"Wataha jest w stanie powolnego rozpadu. Odbicie poprzednich terenów kosztowało nas dużo... za dużo. Zarówno Star jak i Flash polegli. Patton przeżył, po nim można było się tego spodziewać. Straciliśmy również samca Gamma. Mam nadzieję, że nie usadzą mnie na jego miejsce. Aktualnie stadem rządzi Crow's Cry... nigdy nie sadziłem, że rozkazy będzie wydawać mi szczeniak, jednak podczas walki sprawdził się doskonale. Swoją drogą, odkopałem kronikę [...]"

Reszta nie była zdatna do czytania. Jednak sama kronika mogła wnieść dość dużo do historii naszego Klanu. Nie miałem zamiaru oddawać jej przeciwnikowi. Athena natomiast miała zupełnie inne zdanie. 
- Wracam do siebie... - Stwierdziłem, a dookoła mnie zapłonął krąg prawie białych płomieni. - Rozumiem, że nie zamierzasz mnie wypuścić? 
- Nie ma nawet takiej opcji... 
- Dobrze, niech więc tak będzie - Stwierdziłem wrzucając starą książkę w płomienie. W ułamku sekundy zmieniła się w popiół, co tylko rozwścieczyło waderę. Wiedziałem, że już raczej nie ujrzę swoich terenów. 

<Then, pozostawiam pole do popisu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!