sobota, 20 maja 2017

Od Jason'a - C.D. Moon'a "Pierwsze kroki"


Gdy szczenię stanęło przede mną, zmuszony byłem przerwać swoją zabawę i wysłuchać wnuka. Szczerze, to odpowiadało mi to całe bycie dziadkiem. Lubiłem szczenięta, wiedziałem, jak potrafią uszczęśliwić w pochmurne dni. Bez względu na wszystko starają się promieniować jasnym, ciepłym światłem, co wielu wilkom przydałoby się. Teraz, kiedy Moon stał przede mną, zacząłem lustrować go wzrokiem.
- Tak... i co dalej? - udawałem, że nadal niczego się nie domyślam, choć doskonale wiedziałem, o co mu chodzi.
- I chciałem ci się spytać, dziadku, czy... Chciałbyś zostać moim Mistrzem? Jak już pewnie wiesz, z każdą chwilą staję się starszy i, jak już mówiłem, muszę znaleźć Mistrza... Zajmiesz to miejsce, proszę? Myślę, że masz duże doświadczenie w takich dziedzinach i... - wtedy przerwałem szczeniakowi.
- Pewnie. Być może najlepszym nauczycielem nie jestem, ale nauczę cię między innymi: jak polować, rozpoczniemy naukę o innych Klanach, nauczę cię też, co robić, by przetrwać, obrony... Nie mogę się doczekać, aż zobaczę ciebie i twoje umiejętności już niedługo... - trąciłem nosem Moon'a i wstałem powoli. - Poczekajmy na obiad, niedługo powinien być. 

*** Po kilku minutach ***

Po jakiejś chwili, gdy razem z Castiel'em rozmawialiśmy o przyszłości nie tylko szczeniąt, ale całej naszej rodziny, moja partnerka i synowa pojawiły się u progu jaskini. Podszedłem do nich i otarłem się o Alexis, pomagając jej nieść dorodną sarnę, którą niosła również z Celty. 
- Tomoe, Moon! - zawołała maluchy świeża mama, by również przyszły zjeść z nami. 
- Już jesteśmy - do jaskini wbiegł Tomoe, a za nim jego brat. 
Razem z moim synem rozdzieliliśmy mięso między wszystkie wilki z naszej rodziny i rozdaliśmy je. Ja razem z partnerką dostaliśmy po udzie, a reszta podzieliła się ciałem i łopatkami. Gdy zostało nam po rozdaniu jeszcze trochę mięsa, odciągnęliśmy je na bok. Po skończonym posiłku wyszedłem z Alexis przed jaskinię, by wylegiwać się w promieniach słońca.
- Wiesz, Alex... - przewróciłem się na grzbiet i spojrzałem w niebo, które przez drzewa było lekko widać. - Chyba powinniśmy zamienić się rolami. To ja i Castiel powinniśmy polować... 
- Tak, wepchnąć nas między maluchy, najlepiej - odpowiedziała mi moja partnerka, jednak wiedziałem, że żartuje.
- Nie... - mruknąłem tylko uśmiechając się i przyciągnąłem ją do siebie, po czym wtuliłem się w futro na jej klatce piersiowej. - Tak bardzo cię kocham. Tak cholernie cię kocham, wiesz?
- No to jesteśmy bardzo podobni... - uśmiechnęła się. - Oboje mnie kochamy.
Zaśmiałem się cicho, po czym spojrzałem na Alexis. Przymknęła oczy z zadowolenia pozwalając, by otuliły ją promienie. Westchnąłem. Ta wilczyca nadal zawraca mi w głowie, kocham ją tak, jak na początku, a z każdą chwilą coraz bardziej. 
- Chodźmy wszyscy na spacer... Będzie fajnie - zaproponowała, otwierając oczy i spoglądając na mnie.
- Dobry pomysł. Idę po wszystkich, zaczekaj - wstałem i truchtem pobiegłem w stronę jaskini. 
Tam wziąłem torbę i kawałek mięsa, który powinien wystarczyć na małą przekąskę podczas naszej wycieczki. 
- Chodźcie, idziemy na spacer, co wy na to? - uśmiechnąłem się, spoglądając na Castiel'a, Celty oraz ich dzieci.
- Lubimy wycieczki, dziadku - odparł Tomoe za siebie i brata. - Mamusia i tatuś też.
- Ja jestem za. Idziemy, Castiel? - zapytała Celty.
Gdy wszyscy uznali, że nasza mała wyprawa to dosyć dobry pomysł, wyszliśmy przed jaskinię do Alexis. Podszedłem do niej.
- Wstawaj staruszko, idziemy na spacer - trąciłem ją nosem i spróbowałem lekko się z nią podrażnić. Udało się.
- Ja ci zaraz dam "staruszko"... - wilczyca pospiesznie wstała, a ja zacząłem uciekać, co chwila spoglądając za siebie i patrząc na jej bieg za mną.
Zacząłem się śmiać, co chwila zmieniając kierunek mojego biegu. Samica prawie mnie doganiała. Wtedy potknąłem się o kamień, przewracając się na grzbiet. Nade mną stanęła Alexis, po czym położyła się na moim brzuchu, przytykając nos do mojego nosa.
- Łajzo - uśmiechnęła się, po czym truchtem odbiegła ode mnie, pozwalając mi wstać.
Uśmiechnąłem się. Mimo tego, że jesteśmy dorośli, nadal potrafiliśmy się bawić. Podbiegłem do rodziny.
- To jak, rodzinka? Kto gotowy na wycieczkę? - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

< Ktoś z rodzinki.pl? xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!