Wstałam dziś bardzo wcześnie, zwłaszcza jak na mnie. Chciałam jak najlepiej poznać tereny, na których przyjdzie mi teraz żyć. Byłam pełna energii, więc puściłam się biegiem przed siebie. Kolejna sytuacja, w której znikąd zachowywałam się inaczej. Już mnie to jednak nie dziwiło – wszystko tutaj było pokręcone. Naprawdę tu pasuję
Gdy wykorzystałam już trochę energii, skierowałam się w stronę wodopoju. Było to moje ulubione miejsce z poznanych do tej pory. Przychodziłam tam gdy nie wiedziałam co ze sobą zrobić... Więc siedziałam tam prawie cały czas. Nie powiem, niewiele mam tutaj do roboty. Ale cóż... Może jeszcze coś się rozkręci...?
Mocniejszy powiew wiatru sprowadził mnie na ziemię. Miałam w końcu pozwiedzać terytorium, a nie zmarnować kolejny dzień...! Skierowałam się na wschód, a później jeszcze kilka razy zmieniałam kierunki. W końcu chyba dotarłam do granicy. Wywnioskowałam to po tym, że trawa była coraz bardziej zielona... Szybko zawróciłam, nie chcąc, aby ktokolwiek mnie zobaczył
Wędrowałam jeszcze trochę. Coraz bardziej mi się tu podobało. Mogłoby być co prawda trochę chłodniej, ale wytrzymam. Gdy już zapadał zmrok, znalazłam sobie jakieś wzniesienie. Ułożyłam się tam i patrzyłam na okolicę z góry. Czułam się, jakbym była w domu. Było mi tu dobrze.
Dom... Chciałabym powiedzieć, że nie pamiętam jak wyglądał. Niestety pamiętałam... Pamiętałam tamtejsze lasy, jeziora, góry... I tą zdradziecką...! Nie. Koniec z tym. Zaczęłam nowy rozdział w moim życiu. Nie mam rodziny. Nigdy nie miałam. Nigdy nie miałam nikogo, kto mógłby mi ją zastąpić. Nigdzie nie byłam. Tak muszę myśleć, jeśli chcę gdzieś dojść w tej swojej marnej egzystencji. Teraz mam nową szansę. Jeśli tylko wszystko uda mi się dobrze rozegrać, to uda mi się dokonać tego, co chcę... Muszę po prostu wykazać się cierpliwością... I pokazać na co mnie stać, niekoniecznie tracąc przy tym jedną z łap. Ale co to dla mnie? Pestka!
Ehhh... Chciałabym być taka pewna siebie w każdej chwili... To trochę dziwne, że nawet przed samą sobą muszę udawać. Przez chwilę poczułam się dziwnie, jednak stłumiłam w sobie to uczucie. Nie mogłam. Nie mogłam sobie pozwolić na żadne słabości. Na pewno nie tutaj...
Spojrzałam w księżyc. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam wyć... Dzięki swojej mocy mój głos ciągnął się na cały Klan... Nie przejmowałam się, czy będę mieć przez to jakieś problemy – raczej nikt nie śpi o tej porze.
Gdy skończyłam wyć, z powrotem się położyłam i patrzyłam w niebo. Ponownie pogrążyłam się w myślach. W pewnej chwili jednak poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się, i zobaczyłam że zbliża się do mnie jeden z tamtych dwóch basiorów, z którymi nie miałam okazji jeszcze rozmawiać. Nie wyglądał, jakby miał zamiar mnie zabić, więc po prostu go obserwowałam.
< Silent? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!