Dopiero po fakcie zauważyłem, że wadera na którą przyszło mi się rzucić, jest w fatalnym stanie. Była wyczerpana i wychudzona, a mój atak na nią, spowodował omdlenie organizmu. Kiedy miałem zabierać ją do Ginewry, nieznajoma otworzyła jedno, potem drugie, oko.
- Kim jesteś? - Zapytała półprzytomnym głosem.
- Nikim, kto chciałby cię skrzywdzić. Od razu chciałbym bardzo przeprosić, że na ciebie naskoczyłem, gdy byłaś w takim stanie. - Odpowiedziałem.
- Dobrze, ale odpowiedz na moje pytanie.
- Jestem Patton, beta Watahy Krwawego Wzgórza. Znajdujesz się na jej terenach.
- Naprawdę? - Zapytała.
- Owszem. A możesz mi zdradzić swoje imię? - Odparłem.
- Mam na imię Alagias i pochodzę z Kambodży. Miałam tam watahę, ale...
- Historię zostawisz alfie. Muszę cię do niego zaprowadzić. Jeżeli uzna cię za potencjalne zagrożenie, w co wątpię, zabije cię.
- Ech... Rozumiem. Mogłabym upolować jedną sarnę z waszych łowisk? Nie jadłam od kilku dni. - Powiedziała.
- Zauważyłem. Chodź, niedaleko jest Wodne Serce, piękne jezioro. Tam ochłoniesz. Napijesz się wody i obmyjesz się z kurzu, a ja pójdę upolować ci jakiś posiłek. - Rzekłem.
***
Wadera właśnie wychodziła z jeziora, kiedy przybiegłem ze zdobyczą. Był to dorodny jeleń. Położyłem go przed Alagias i uśmiechnąłem się.
- Dziękuję. - Rzekła i wgryzła się w świeże, aromatyczne mięso. Nie jadła na tyle łapczywie, aby krztusić się jedzeniem, ale na pierwszy rzut oka było widać, jaka była głodna. Po tym, jak skończyła posiłek, z mojej ofiary zostały jedynie kości i głowa. Wyruszyliśmy do alf.
< Alagias? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!